Hej, jestem Annabeth24. To moje pierwsze opowiadanie, więc proszę o wyrozumiałość. Wiem, że na razie jest dość monotonnie i może nudne ale dopiero się uczę. Następne rozdziały postaram się dodawać regularnie. Jeżeli macie jakieś uwagi albo ściągnęłam coś z czyjegoś opowiadania, piszcie proszę to w komentarzach. Jestem nowa na blogu i jeszcze nie przeczytałam wszystkich prac, więc jeżeli któryś z pomysłów był wykorzystany w czyjejś pracy to przepraszam. Dodaję jeszcze dwa zdjęcia głównych bohaterek. Ze względu na brak dostępu do lepszej techniki są w słabej jakości ale mam nadzieję że będzie coś widać.
Mam nadzieje że moja praca się wam spodoba. Miłej lektury
[Jane]
– No proszę, proszę. Nagle taka niewinna się zrobiła. Przyznaj się.
-To nie byłam ja- odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Jednak dyrektorka nadal domagała się odpowiedzi.
-A więc kto, panno Hillewy? Może to JA złamałam nos Charciemu?!- Wrzasnęła tracąc cierpliwość.
Nie chciałam mówić, że to była Emma, moja przyjaciółka, zresztą jedyna. Ja tylko delikatnie popchnęłam kolesia a to, że ta ciamajda wywalając się złapał za dekolt Em, która wymierzyła mu solidny cios to już nie moja wina. No, ale oczywiście to ja zostałam oskarżona, bo charci zemdlał upadając i jest przekonany, że to ja popychając go złamałam mu nos.
– Proszę pani, na prawdę nie wiem, dlaczego wierzy pani mu a nie jemu. Ja go delikatnie popchnęłam a on się potem potknął, zemdlał i walnął się o podłogę.- Powiedziałam zakładając nogę na nogę i krzyżując ręce. Od 15 minut ta durna dyrektorka zamęcza mnie jednym pytaniem:
-Kto to zrobił?! Pytam po raz ostatni!
-Nie wiem- wstaje rozkładając ręce. Lekko się uśmiecham.- Pani wybaczy, ale za chwile mam plastykę i nie chce się spóźnić –biorę do ręki torbę i z obojętnością narzucam ją na ramie poprawiając swój czarny top.
-Idź, ale i tak się dowiem, kto to zrobił.
”Powodzenia”- myślę, odwracając się i ruszając do wyjścia.
-a i jeszcze jedno.- Zatrzymuję się w pół otwartych drzwiach i unoszę brwi z udawanym zdziwieniem.
– Proszę do szkoły ubierać się odpowiednio a nie w krótkie spódnice i wydekoltowane bluzeczki, zrozumiano?
-aha- potakuję uśmiechając się. Ile razy już to słyszałam…
Zapytacie pewnie: czemu ja siedzę a nie Emma? Ona jest zbyt miękka. Do tego trzeba mieć siłę i cierpliwość. Ja i tak bardziej się nie pogrążę. Jest wiosna a ja od II semestru siedziałam już z osiem razy. Jestem dzieckiem z problemami- mam ADHD i dysleksję. Nauczyciele na mnie cały czas się skarżą a inni uczniowi się mnie boją. Phi, też coś. Kilka krotnie trafiałam już do psychologa. Pani psycholog z za dużą ilością różu na policzkach i oczach (naprawdę nie wiem jak można tak się pomalować) próbowała mi wmówić, że szesnastolatki, w moim wieku dojrzewają i mają kompleksy i są jednym słowem takie jak ja.
Przepraszam bardzo, ale ja nie mam kompleksów! Jestem tylko dziewczyną, która zasługuje na więcej. Budzę postrach na korytarzach szkoły, mam w poważaniu nauczycieli. Czemu to robie? Nie wiem. Naprawdę nie wiem…
-Znów siedziałaś?
Odwracam się na pięcie i widzę ją- moją siostrę bliźniaczkę, Mirandę. Tak naprawdę trochę się różnimy w wyglądzie. Ja mam bardziej wymodelowanie brwi, ładniejsze usta i gładką cere. Miri ma trochę piegów, których nie znosi i których jej zazdroszczę oraz ma jaśniejsze włosy piękny odcień brązu, jakby mieszanka blond i czarnego, ale nie ma widocznych pasemek. Po prostu gdyby wziąć dwa kosmyki jej włosów i porównać okazałoby się, że ma włosy w każdym odcieniu- blond, brązowe, złote i czarne. Najczęściej zaplata je w warkocz. Ze swoich włosów splotła też jeden mniejszy warkoczyk z koralikiem na końcu, schowany za resztą włosów. Te mniejszy warkoczyk zawsze zwisa jej na ramieniu i dodaje jej jeszcze więcej uroku. Jest piękna i mądra, babcia, z którą mieszkamy, bo mama zginęła jak byłyśmy małe, zawsze ją wolała ode mnie… Ja mam czarne włosy i szare oczy. Dziwne połączenie, ale jest całkiem ładne. Obydwie lubimy matematykę i wf. Miri lubi też historie, ale ona ma z fajniejszym nauczycielem. Ona tak ogólnie lubi wszystko oprócz angielskiego, bo nam, dyslektyczną wszystko się myli.
-Tak- westchnęłam. Czemu ona musi być taka idealna? Nigdy nie była u dyrektorki, nigdy nie dostała złej oceny. Co prawda nie ma chłopaka, ale jej to nie przeszkadza, bo ciągle się czymś zajmuje. Kiedy pytam się jej czy nigdy nie była zakochana odwraca wzrok i odpowiada, że nie widzi takiej potrzeby. Ja mam chłopaka, ale tylko żeby biednemu Markowi nie było smutno, że go nie kocham. Lubię go bardzo i nie chcę go ranić… chyba jako jedynej osoby na tym świecie. Mirandę mogłabym zranić. Ale to tylko, dlatego że jest taka lepsza ode mnie we wszystkim. No oprócz kontaktach towarzyskich z tymi fajniejszymi ludźmi.
Moja siostra podchodzi do mnie i patrzy prosto w oczy. W jej ciemnych oczach widzę smutek i współczucie.
-Wiesz, że jeżeli i z tej szkoły nas wywalą to będziemy musiały zmienić miasto, w którym się uczymy? Popatrz tylko gdzie już jesteśmy. Szkoła dla dzieci z problemami, ćpunów, małych alkoholików i takich co w przyszłości nic nie będą znaczyć.
-My już nic nie znaczymy dla nikogo- przewracam oczami i poprawiam sobie ramiączko od bluzki.
-Nie mów tak. Jesteś dla mnie bardzo ważna. Najważniejsza na całym świecie, siostro. Ty i babcia.- mówi powoli i delikatnie przytula.
Odpycham ją i sprawdzam czy nikt tego nie widział. Oby nie. Chciałabym ją przytulić i opowiedzieć o wszystkim co w sobie skrywam. O tym, że ja chce być tak idealna jak ona, że chce zacząć wszystko od początku, że mam dość udawania, że jestem silna i bezwzględna.
Na szczęście szybko mi mija. Prostuje się.
– Nie, to ty jesteś dla mamy ważna nie ja- mówię, po czym mijam ją i wchodzę do swojej klasy, 1 B liceum.
[Miranda]
Stałam na korytarzu i patrzyłam jak Jane wchodzi do swojej klasy. Kiedy w drzwiach schyliła się po długopis, który jej upadł, doskonale widać było jej całe majtki. Zatrzasnęła drzwi a ja ze swoją niebieską torbą powoli idę do pracowni plastycznej.
Czemu jesteśmy tak różne? Ja jestem przeciętna a ona taka wyluzowana i beztroska. Co prawda też mam swoich przyjaciół, ale ona należy do tej grupy rządzącej w liceum. Poza tym ona jest taka śliczna- równo opalona, gładka cera ani jednego piega. Co prawda, moich piegów prawie wcale nie widać, ale i tak są ohydne. Jej włosy są tak pięknie czarne a figurę ma jak modelka. Wszyscy mówią, że figurę lepszą mam ja, ale ja się nie czuję tak pięknie i lekko jak ona. Jestem bardziej niepewna i wstydliwa.
Patrzę się przez okno w Sali głównej szkoły. Na boisku biegają chłopaki z mojej klasy. Czemu Go tam niema?
Gdzie on się podział? Był i nagle go nie było.
Dobrze to pamiętam. Mike… Przystojny brunet, z rozczochranymi włosami. Chodził do naszej szkoły tak długo jak ja i moja siostra, Jane- czyli od tego roku. Jak się okazało go też wyrzucali ze wszystkich szkół i był dzieckiem z takimi samymi problemami jak my. Był ode mnie starszy o ponad pół roku. Był moim przyjacielem…
Ostatni raz go widziałam w grudniu, kiedy w piątek po szkole odprowadzał mnie do domu. Jane poszła na zakupy z koleżankami, więc byliśmy sami.
Szliśmy w milczeniu. Niosłam ręku książki a na ramieniu zwisała mi torba. Czekałam aż coś powie, ale on tylko, co jakiś czas się oglądał i nerwowo patrzył na zegarek.
Kiedy kroczyliśmy przez park. Zatrzymał się i zapytał:
-Możemy usiąść i chwile pogadać?
-Eee…jasne- uśmiechnęłam się zakłopotana. Usiedliśmy na jednej z ławek, takiej, która była bardziej ukryta wśród drzew bardziej od pozostałych.
-Mir- tylko on tak do mnie mówił – nie mam dużo czasu, ale muszę ci coś powiedzieć. To ważne…
– Co się stało? –spytałam.
-Dostałem od nich tylko ten dzień. Kurcze, nie wiem jak ci to wytłumaczyć…- Delikatnie złapał mnie za rękę i przyciągnął bliżej siebie.
-Muszę odejść…Zabronili mi ci powiedzieć dlaczego i gdzie, ale spotkamy się, obiecuję ci.
-CO?! Kto ci zabronił? Co się dzieje…?
Nagle, mimo panującego wokół mrozu poczułam się jakbym połknęła rozżarzone węgielki.
-Mir, naprawdę nie mogę ci nic powiedzieć…
Poczułam jak po policzkach lecą mi łzy. Chciałam zaprotestować, że nie, nie może sobie tak po prostu pójść. Wydukałam tylko:
-A-ale, jak to?
-Nie chce cię zostawiać. Jesteś dla mnie bardzo ważna, zawsze byłaś. Kiedy cię poznałem wiedziałem że jesteś wyjątkowa- powiedział. Powoli podniósł rękę i pogładził po twarzy ścierając łzy. –Muszę odejść. Zrozum.
Popatrzył mi się w oczy. Widać było że nie kłamał. Jego ciemne oczy przepełnione były bólem. Zamknął je i spod pod powieki wypłynęła łza. Gdy je otworzył ból zniknął ale za to pojawił się strach. Jeszcze raz pogładził mnie po policzku wilgotny od łez. Przysunął się i pocałował. Najpierw delikatnie a kiedy odpowiedziałam, przelał do niego cały swój ból i strach. Ja z resztą też.
-Wierzę ci, ale dlaczego… Dlaczego nie możesz mi powiedzieć?
Nastała długa cisza. Światło latarni delikatnie oświecało jego twarz. Miał włosy całe w płatkach śniegu które nagle zaczęły padać coraz gęściej.
-Nie pozwalają mi. Mam tylko jedną prośbę.
-Jaką?- spytałam myśląc że nic mnie już nie zdziwi.
– Nie myśl o mnie za dużo i nie rozmyślaj nad tym co dziś usłyszałaś. Wiem że jesteś niewiarygodnie mądra i po pewnym czasie zrozumiesz a to nie przyniesie ci szczęścia.
-Mam o tobie zapomnieć?! – spytałam z niedowierzaniem. –Tak po prostu zapomnieć?
-Wtedy byłoby najlepiej…- wstał z ławki i spojrzał na zegarek.- Czas mi się skończył. Spotkamy się jeszcze, obiecuję.
Wstałam i chwyciłam go za jego zieloną kurtkę.
-nie odchodź. Ja-ja nie rozumiem…- znów zaczęłam płakać. Przytulił mnie i szepnął do ucha:
-Zobaczymy się nie długo, zobaczysz…- po czym odwrócił się i zniknął w jednej z alejek. Stałam sama na środku ścieżki. Wokół padał śnieg a światło latarni oświetlało samotną mnie. Patrzyłam się w miejsce w którym ostatni raz go widziałam. Czułam jak coś we mnie pęka, jakby ktoś wyrwał mi część mnie. Łzy ciekły mi po twarzy.
Całą wiosnę byłam przygaszona. Uczyłam się dalej tak samo, aktywność na lekcji tylko trochę spadła. Najbardziej denerwowały mnie nauczycielki które setki razu pytały się:
-Czy wszystko dobrze? -Czy coś się stało? –Mogę ci w czymś pomóc panno Hillewy?
Tak mniej więcej tydzień przed zakończeniem roku szkolnego siedziałam przed szkołą i szkicowałam miasto. Uwielbiam architekturę, to jedna z moich największych pasji.
[Jane]
Usiadłam obok Miri. Szkicowała właśnie Manhattan. Jak zwykle wychodziło jej to pięknie. W przyszłości będzie pewnie architektem.
– Co tam siostra?- spytałam poprawiając czarne rurki, do których przyczepionych było kilka łańcuchów czarno-złoto-srebnych.
-Dobrze, uśmiechnęła się pogodnie i popatrzyła się na mnie.- Przekułaś sobie następną dziurkę w uchu? Siedem to za mało?
-Trochę za mało. Wolę osiem ale jutro przekuję sobie siódmą.
Westchnęła uśmiechając się pod nosem.
-Nigdy cię nie zrozumiem, moja droga. Jesteśmy bliźniaczkami a jesteśmy takie różne.
-I to czyni nas wyjątkowe.
Kiedy to powiedziałam starsza pani która od jakiegoś czasu karmiła gołębie odwrócona do nas tyłem, obróciła się gwałtownie i spojrzała mi prosto w oczy.
-Wyjątkowe powiadasz, moja droga- syknęła a ja dostrzegłam, że nie jest to staruszka tylko dziewczyna trochę starsza ode mnie. – i do tego siostry…
Staruszka, a może raczej dziewczyna ale wychudzona, kiedyś może rude włosy, teraz pozlepiane ziemią, liśćmi i chyba czymś co przypominało zastygniętą krew. Oczy miała zapadnięte i sine. Wyglądała jakby jej przodkiem był Gollum a nie człowiek. Jednak błyszczały się przepełnione ekscytacją i podłością.
-Eeeeee… tak ale ta wyjątkowość to był żart- odparłam zdziwiona. –Czemu przebierasz się za staruchę jak masz około siedemnastki?
Dziewczyna podeszła bliżej i wciągnęła powietrze jakby nas wąchała. Zza jednego z koców, udawających płaszcz wyciągnęła lewą rękę. Przyłożyła mi do policzka kościsty palec z połamanymi paznokciami. Spojrzałam nerwowo na Miri. Siedziała oszołomiona otwierając i zamykając buzie jakby chciała coś powiedzieć. Dziewczyna przecięła mi policzek swoim paznokciem. Krew, która spłynęła mi po policzku skapała prosto na jej dłoń, którą ta wariatka oblizała.
Wtedy Miranda w przypływie strachu rzuciła w nią swoim piórnikiem. Jednak to nie zdało się na wiele.
-Nie, to są One, tylko śmierdzą alkoholem i papierosami. Moi przyjaciele się ucieszą. To ja córka Aresa je znalazłam- gadała do siebie. Za jednej szmaty, którą miała na sobie wyjęła miecz. Obydwie z Mirandę wstałyśmy przerażone i zaczęłyśmy się cofać.
– Czyja córka? Aresa boga wojny w starożytnej Grecji? Miri ona jest rąbnięta.
Moja siostra nie odpowiedziała tylko z przerażeniem cofała się. Dziewczyna, która nas zaatakowała, ku mojemu zdziwieniu wyjęła telefon i powiedziała przykładając go do ucha:
-Mam je.
-Przepraszam ale my nic nie zrobiłyśmy- zaczęła Miranda ale w tym momencie stało się coś dziwnego. Za psychopatką z mieczem pojawiła się czarna plama a potem Ogromny pies z całkiem przystojnym chłopakiem w pomarańczowej koszulce. Chłopak zeskoczył z psiego olbrzyma i wyjął z kieszeni długopis który zmieniła się w miecz.
„ja chyba zwariowałam” pomyślałam.
-Zostaw je!- wrzasnął i uderzył ją w plecy mieczem powalając za jednym ciosem.
-Z-zabiłeś ją- wyjąkałam przerażona.
-Tak. To zdrajczyni. Chodźcie za mną- powiedział. –Wracaj do obozu –zwrócił się do psa.
O dziwo, całkowicie ufając obcej osobie pobiegłam za nieznajomym.
[Miranda]
-Kim jesteś? -Spytałam.
-Zaraz wam wszystko wyjaśnię.
Zatrzymał się i wezwał taksówkę. Kiedy siedzieliśmy już w niej zaczął opowiadać.
-Nazywam się Percy, Percy Jackson i jestem synem Posejdona, boga mórz. Moją mamą jest śmiertelniczka. Jestem półbogiem herosem.
-Następny wariat- powiedziała Jane.
-Może i jestem dziwny ale nie kłamię. Cywilizacja zachodu przetrwała.
Podczas podróży do tego całego obozu herosów Percy w skrócie opowiedział nam wiele historii herosów. Zauważyłam że w większości z nich występuje pewna Annabeth. Widocznie bardzo ją kocha- pomyślałam. Percy opowiadał o swoich przygodach w przeciągu pięciu lat- wtedy trafił do obozu.
-Jesteś bohaterem swojego obozu. Najlepszy z najlepszych, co nie?- spytała zalotnie Jane trzepocząc rzęsami.
-Ale już zajętym- uśmiechnął się Percy i zwrócił się do mnie.- Znałyście swoich rodziców?
-Ojciec porzucił mamę jak ona zaszła w ciąże z nami a mama zginęła po porodzie.
-Czyli to możliwe…-mruknął do siebie.
-Czemu tamta dziewczyna powiedziała że Nas odnalazła?
-Jesteście inne od innych herosów. Bardziej niebezpieczne. Chejron i Pan D wstrzymywał się z decyzją o przyprowadzenie was do obozu. Lepiej dla was by było gdybyście nie wiedziały nic o waszym pochodzeniu.
-Jasne… To może udamy że cię nigdy nie spotkałyśmy a ty odstawisz nas do domu.-mruknęła Jane.
-Znaleźli was. Poza tym teraz przyciągacie za dużo potworów. Tyle ile ja. Może nawet trochę więcej.
-Kto nas znalazł, czemu nie możesz nam teraz wszystkiego wytłumaczyć?
-Porozmawiamy w obozie, dobrze?
-Nie mogę się doczekać…-mruknęłam.
Jechaliśmy jeszcze przez jakieś 20min.
Cały czas nie mogłam się nadziwić. Bogowie Greccy naprawdę istnieją. W dodatku mają dzieci ze śmiertelniczkami. Kultura starożytna ma miejsce nadal tylko w współczesnym świecie. Olimp, Złote Runo, słynny labirynt Dedala istnieje. Kronos próbował dojść do władzy ale herosi go pokonali. Podziwiałam Percy’ego. Tego co dokonał, jak poświęcał się dla przyjaciół i bogów. Teraz miałyśmy z Jane dołączyć do tej historii. Historii o bogach, współczesnych mitów.
Świetne opko! super piszesz nie mogę się doczekać CD
P.S. też wiem jak to jest być nową na RR
Taaak^^^^
Poprosiłaś, żebym Ci powiedziała, co jest źle:
– Po pierwsze występuje dużo literówek, które odbierają opowiadaniu dużo uroku.
– Drugą kolącą w oczy rzeczą jest to, że niektóre czasowniki są źle odmienione.
– Trzeci błąd (to wydaje mi się, ale nie iejestem pewna) że są powtórzenia.
Poza tymi błędami opko bardzo mi się podobało. Czekam na cd, ale chciałabym, żebyś dodała uczucia, bo ich tu zupełnie brak! Na przykład czy Jane się przestraszyła gdy zobaczyła staruszkę? Itd. Myślę, że wiesz o co mi chodzi…
Jeszcze jedno, to opko to trochę schemacik! Poza tym jednak bardzo fajne.
Pytałaś się czy nie zgapiłaś pomysłu od innych blogowiczów. No więc: ja pisałam/piszę opko o bliźniakach. Pallas Atena również.
Mnie to nie przeszkadza.
Pozdrawiam i życzę weny na cd, który chętnie przeczytam,
Annie. 😀
Dziękuję za szczerość. 😀 Postaram się na przyszłość poprawić i mam nadzieję że nadal będzie się podobało.
Oczywiście nie chcę żeby Ci było przykro, czy coś.
„dlaczego wierzy pani mu a nie jemu?”??? Czy „on” jest Bogiem i występuje w trzech osobach? [wertuje zeszyt od religii] Jeśli tak, to chyba powinnaś pisać jego imię wielką literą… a nie zawsze to robisz. Nie używasz też klawisza Shift np. gdy zaczynasz zdanie, co trochę irytuje, podobnie jak totalnie rozjechana interpunkcja (z co drugiego zdania zbiegł jakiś przecinek) i kwiatki w rodzaju „Kilka krotnie” (poprawnie jest bez spacji pomiędzy słowami: „kilkakrotnie”) tudzież „dyslektyczną” zamiast „dyslektyczką” (ew. można użyć określenia rodem z notatek pedagoga: „uczennica dyslektyczna”). Powtórzeń faktycznie trochę jest, ale nie walą po oczach, więc tśśś, nic nie mówiłam. Bo opowiadanie jest, jak na początek, naprawdę w porządku! Ma potencjał i za kilka tygodni może się bardzo fajnie rozwinąć. Ćwicz, a będzie zaje***cie!
Dziękuję. W zdaniu, od którego zaczęłaś ten komentarz zrobiłam błąd- miało być „mi” zamiast „jemu”. Dziękuję za rady. 😀
Sorry, wiem, żem wredna, ale nic na to nie poradzę. Po prostu chcę, żeby powstawały coraz lepsze opowiadania.
nie jesteś wredna tylko szczera. może szczera do bólu 😀 , ale to nic złego. też chciałabym żeby opowiadania, które powstają były jeszcze lepsze więc cię rozumiem.
Hhmmm… Czy tylko ja zauważyłam, że czasami ‚skaczesz’ po czasach, kiedy wcale nie jest to potrzebne? Mały przykład: „Stałam na korytarzu i patrzyłam jak Jane wchodzi do swojej klasy. Kiedy w drzwiach schyliła się po długopis, który jej upadł, doskonale widać było jej całe majtki. Zatrzasnęła drzwi a ja ze swoją niebieską torbą powoli idę do pracowni plastycznej.”
Kolejną sprawą są błędy w odmianie, literówki i błędy składniowe/logiczne. I przeklęta interpunkcja, która chyba najbardziej rzuca się w oczy.
Ale nie przejmuj się. Jak na pierwsze opowiadanie, to jest naprawdę super
Dziękuję. Ja też zauważyłam te błędy ale dopiero po wysłaniu…
SSSSUUUPPEERRR!!! Opko superowe! Tylko popracuj nad literówkami(-:
Jejku, genialne opowiadanie, a rysunki z resztą też.Na nic nie narzekam, ponieważ jestem znana z tego, że nie wyłapuję nigdy żadnych błędów.No … tak na prawdę to nie jestem znana, bo też jestem nowa i nawet nie mam zielonego pojęcia o pisaniu opowiadań. xD Niecierpliwie czekam na cd 😀
Dziękuję wam wszystkim. Na prawdę mi miło 😀
Po długiej nieobecności wzięłam się za komentowanie. A więc tak: Fajne, pomysł niezbyt kreatywny, ale ciekawie wykorzystany. Postaraj się robić mniej błędów, bo to trochę utrudnia czytanie. Zobaczymy, jak będzie dalej. Wg. mnie jak na pierwsze opowiadanie super.
Emmm… Pewnie już wszystko wymieniła Arachne, ale nie zaszkodzi jeszcze raz:
– skakanie po czasach
– uciekające wielkie litery
– literówki
– za mało opisów i za krótkie! Ale to już moje wymysły – niektóre opowiadania mogłabym czytać godzinami 😉
– jakieśtam drobne błędy ze znakami interpunkcyjnymi w dialogach, ale to konik blogowiczów 😀
Ogółem: pierwsze opowiadanie – cud, miód i książki 😀 Czegoś tak świetnie napisanego przy tak fajnym pomyśle dawno ie czytałam ^^ Czekam na CD.
Błędy są ale jest git majonez 😉
Kocham to! 😀