Pojawiła się przede mną Hekate. Piękna granatowa suknia poruszała się bez ustanku oczy były zamglone i pięknie błyszczały.
– Hej, nadeszła pora abyśmy porozmawiały. Szczerze, jak matka z córką.
No tak jak matka z córką po normalnemu, na pewno- pomyślałam. Wiedziałam, że na taki luksus nie ma co liczyć.
-Dobra.- odpowiedziałam. Czułam, ze rzucam się na głęboką wodę, a ja lubię ryzyko.
– Dobrze, że sprawiłaś aby ten chłopak z wami płynął. Jest milion razy silniejszy niż ta Sharon i… Ayla- wypowiedziała ich imiona jakby były jakimś robactwem. Miałam ochotę uderzyć ją, ale szybko odgoniłam ta myśl. Nieźle bym oberwała.
-Mamo, a po co mam zabrać Nomeo do Grecji?- to pytanie nurtowało mnie od czasu rozpoczęcia podróży. Miałam nadzieję, że usłyszę coś miłego, nie wiedziałam w jak wielkim jestem błędzie.
– Wiem, że jesteś posłuszna córką, więc powiem Ci w sekrecie że Nomeo to zły demon, który ma zniszczyć świat kiedy tylko dostanie się do Aten. – powiedziała tak szybko, że ledwo ja zrozumiałam.
-CO?- poczułam się zdradzona, a więc to kolejna sztuczka bogów, aby zgładzić świat. Myślałam, że jestem kimś ważnym, a kim jestem? Marionetką w rękach idiotów.
– Nie doprowadzę Nomeo do Grecji, co to to nie.
– Zrobisz to, albo zginiesz, a po śmierci znajdziesz się na łąkach kary- Powiedziała z błyskiem w oku. W ułamku sekundy zniknęła miła kobieta. Włosy i oczy pociemniały bardziej, o ile było to możliwe, dotychczas piękne rysy wykrzywił grymas wściekłości. Poczułam, że ktoś przemawia moimi ustami.
-Tak mamo.- Te słowa nie należały do mnie chciałem je cofnąć, ale pokonanie takiej silnej magii jest trudne. Od razu rozbolała mnie głowa.
-Dobrze. Uprosiłam Zeusa o życie dla Ciebie, wiec bierzesz kota odkładasz go na miejsce i uciekasz. Teraz żegnaj i pamiętaj o zadaniu.
Wszystko mi się rozmyło i obudziłam się. Sharon i Marco rozmawiali, Ayla i Nomeo spali, a mi w głowie powoli układał się plan działania.
-Posłuchajcie…-zaczęłam.
– O królewna wstała.-Powiedział Marco- Spójrz już widać Grecję.- dodał wskazując na pojawiający się ląd.
-Muszę obudzić Aylę i opowiedzieć wam coś.- Powiedziałam budząc córkę Afrodyty. Po 15 minutach wiedzieli już każdy szczegół o moim śnie.
– No tak to o tym mówił mi tata.- krzyknął Marco
– Co zrobimy?
– Wy nic, ja mam pomysł.
Tego ranka nikt już nic do nikogo nie mówił. Wszyscy byli przygnębieni. Chyba domyślali się co knuje. Kot patrzył na nas dziwnym wzrokiem. Czułam do niego odrazę. Nie miałam zamiaru go dotykać. Co to to nie.
-Macie wolna drogę możecie uciekać, macie czas.- powiedziałam kiedy przypłynęliśmy do Grecji.
-Nieważne co knujesz jesteśmy z tobą.- Wzruszyli mnie tą uwagą.- To w drogę.
Byliśmy pod wielka skalistą górą, słońce paliło w kark, a my szliśmy jeszcze wyżej, kamienie wbijały się w buty, ale nikt nie zwrócił na to uwagi.
Gdy doszliśmy na szczyt odwróciłam twarz w stronę kota i podniosłam sztylet. Wiedziałam, że to co zrobię jest ważne. Spojrzałam na przyjaciół. Widziałam w ich oczach protest, ale wiedzieli, że mnie nie powstrzymają. Nie chciałam się teraz kłócić. Złapałam kota i przebiłam go widziałam w jego oczach zło, ale i strach. Usatysfakcjonowana tym widokiem opuściłam rękę i przebiłam kota. Wydał przeraźliwy dźwięk, a ja spojrzałam na przyjaciół, uśmiechnęłam się i usłyszałam trzask pioruna.
A wiec tak. Zeus jednak mnie zabił. Przed śmiercią przypomniałam sobie wszystkie szczęśliwe chwile i osoby z życia. Uratowałam je. Byłam z tego dumna.
Bardzo fajna część ;).
Kot demonem?! Nie zgadzam się!!! To przecież takie miłe stworzenia…
Czemu Hekate jest taka wredna? Czeemuuu!? To jest świetne!
Extra ale troche to okrutne… zabijać kota ;D
Czemu mój biedny mały kiciuś jest zły?! Protestuję! Przed tym i przed tak wysokim poziomem tej części -,- Ale mam nadzieję, że napiszesz coś jeszcze 😉
Jeszcze tylko epilog:(, ale planuję kolejne opowiadanie
To dziwne, ale lubię, kiedy koty giną w opowiadaniach. To dziwne stworzonka, nie lubię ich. Dlatego ta cześć przypadła mi jak najbardziej do gustu.