Rozdział 3 dedykuję… Lyssie Za to, że z cierpliwością czyta wszystkie pisane przeze mnie teksty ( od historii Abigail aż po królową śniegu Pandorę ).
^_^
[Amelia]
Jadalnia Obozu okazała się ogromna, weszłoby do niej co najmniej pięć czy nawet sześć typowych stołówek szkolnych. Ściany były wyłożone beżową tapetą, wisiały na nich obrazy przestawiające różne postacie i sceny.
– Co to za obrazy? – zapytałam Eryka w drodze do wolnego stolika.
– Bogowie – odparł – to, że oni się nami nie interesują, nie znaczy, że my nie interesujemy się nimi – uśmiechnął się siadając. Zajęłam miejsce obok niego a na talerzach pojawiły się potrawy.
– Magia – mruknęłam. Mój towarzysz wybuchnął śmiechem. Czy ja jestem aż taka zabawna, czy w powietrzu ktoś rozpylił gaz rozweselający? A może to wszystko jakaś jedna wielka sekta? Syn Hermesa jakby czytał mi w myślach.
– Ciężko to wszystko ogarnąć, co? Jak ja tu trafiłem, w pierwszym odruchu zadzwoniłem do psychologa. Totalna masakra. Ale nie martw się, za dwa dni wszystko będzie normą – ponownie się uśmiechnął. Rany, ten gościu potrafi się tylko szczerzyć… Do naszego stolika przysiadły się dwie dziewczyny i trzech chłopaków.
– Hejka – przywitała się jedna z nich. Miała blond włosy z różowymi pasemkami i duże, błękitne oczy. Ubrana była w białą sukienkę z różowymi różyczkami u spodu. – Jestem Natasza, córka Afrodyty – zachichotała. Wskazała na czarnowłosego chłopaka o stalowych oczach, ubranego w jeansy i pomarańczową koszulkę – to Dominik, syn Ateny – kiwnął głową. – To Eliza- pokazała na dziewczynę o zielonych oczach i rudych włosach w t-shircie z napisem „ratujmy zieleń” – nie wiemy kto jest jej boskim rodzicem. Ja tam podejrzewam Demeter, ale różnie może być. Ten tu – tym razem mówiła o chłopaku z popielatymi włosami o oczami koloru czekolady ubranego w przybrudzoną smarem koszulkę – to nasza złota rączka, Michał. Także jest nieuznany, ale nikt nie ma wątpliwości, że jego ojcem jest Hefajstos. No i mamy jeszcze Kubę. Jest dzieckiem Apolla, więc jak cię będzie podrywał to po prostu nie reaguj – chłopak o którym mówiła był blondynem o piwnych oczach. Nie wiem, czy powinnam przytaczać napis z jego bluzki [ Sebastian twierdzi, iż popadam z jednej skrajności w drugą, raz zboczona, raz pruderyjna. Słuchaj braciszku, ja piszę, ty mi nie ględzisz nad uchem. Zrozumiano? Nie? Goń się… ]. Zresztą, nie istotne. Byłam w Obozie nie więcej niż godzinę a już doszłam do wniosku, że społeczeństwo półbogów to jedna wielka hierarchia. Dlaczego zawsze jak się ktoś przestawia, to podaje swojego rodzica? Przepraszam bardzo, nigdy nie słyszałam żeby ktoś powiedział np. „Jestem Ewa córka kierowcy” albo „Na imię mi Łukasz syn Pielęgniarki”. To jest jakieś porąbane.
– O co chodzi z tym uznawaniem? – zapytałam.
– Nigdy nie można być pewnym, kto jest boskim rodzicem, póki się nie ujawni. No wiesz, fanfary, iskierki i świecący znak nad głową – prychnął Kuba – jak już twój tatuś lub mamusia stwierdzi, że zasługujesz na to, aby wiedzieć kim on lub ona jest, wszyscy oczekują od ciebie jakichś określonych umiejętności. No wiesz, to, że pojawiła mi się nad głową lira, nie oznacza, że umiem śpiewać. Bo nie umiem. Jestem jedynym synem Apolla który pieje jak kogut. Zademonstrować?
– NIE! – wrzasnęli zgodnie Natasza i Eryk.
– Chłopie, zostań przy wierszach i gitarze, śpiewanie zostaw komu innemu – jęknęła córka Afrodyty. Zaśmiałam się i sięgnęłam po kawałek pizzy [ Mój brat mówi, że skaczę po tematach. No co? Głodna się zrobiłam ].
– Tak na marginesie, mamy tu dzisiaj iście Hiszpańską inkwizycje – westchnął Dominik – kontrola z Ameryki.Centaur Chejron, syn Posejdona i ten frajer od Jupitera – dodał. Odrobinę się z tym pogubiłam. Jupiter? To ma coś wspólnego ze światłami w kinie? A może to jakiś rodzaj sera? Bladego pojęcia nie mam. Posejdon to wiem który, facet z widłami [ Tak, teraz już wiem, że Posejdon NIE LUBI być porównywany do Rolników. Wtedy tego nie wiedziałam, więc nie czepiać się mnie ]. Drzwi się otworzyły i do sali wszedł Felix i – o zgrozo – drugi koń. Zaraz przybędzie Lucky Luck, wsiądzie na rumaka, wystrzela dzieciarnię i odjedzie w stronę zachodzącego słońca. Dobra, rozpędziłam się… Centaurom towarzyszyło dwóch chłopców. Blondyn miał błękitne oczy i zdaje się, że jak się rano ubierał to nie spojrzał w lustro, bo jego fioletowa koszulka odwrócona była na drugą stronę. Drugi z nich, czarnowłosy, miał zielone, wręcz morskie oczy. Ten przynajmniej założył swoją pomarańczową bluzkę na dobrą stronę…
– Czy jest ktoś, kto rozumie Angielski? – zapytał ten nieznany mi centaur łamaną Polszczyzną. Felix pokiwał głową, wyraźnie zrezygnowany.
– Dobrze wiesz, że Herosi nie mają talentu do języków – nie mają? Dziwne, myślałam, że powinni znać WSZYSTKIE języki. Ja i mój skretyniały brat nigdy nie musieliśmy uczyć się języków. Raz słyszymy, już umiemy. Z pisownią gorzej, ale ja nawet po Polsku dobrze pisać nie umiem…
– Ja znam – odparłam, nie wierząc w to co mówię. Nie ma to jak unikać tłumów i nagle wyskakiwać jak Filip z konopi… Konie spojrzały na mnie zdziwione. Podeszłam do nich. – O co chodzi? – spytałam po Angielsku.
– Percy i Jason nie znają Polskiego – odparł Chejron – mogłabyś im tłumaczyć? Ja i Felix mamy sporo spraw do omówienie – posłał naszemu opiekunowi spojrzenie w stylu „policzymy się później”.
– Jasne – odparłam. W końcu, czemu by nie? Podszedł do nas Eryk.
– Idziemy na trening. Zapytaj się chłopaków, czy idą z nami – przekazałam pytanie po czym w dziewiątkę wyszliśmy z jadalni. Syn Hermesa zaprowadził nas za budynek, gdzie znajdowało się pomieszczenie przypominającą arenę. Michał pokazał mi zbrojownie. Okazuje się, iż Herosi uczą się różnych dziwnych umiejętności takich jak walka na miecze czy strzelanie z łuku. Jako jedyna z tego zgromadzenia nie miałam broni, więc powiedzieli mi, że mam sobie coś wybrać.
Zbrojownia była sporym pomieszczeniem w jednym z rogów areny. Były tam całe sterty mieczy, strzał, sztyletów i innych broni których nazw nie znam [ Sebastian! Nie interesuje mnie sztuka wojenna i uwierz iż koło tego czego nie mam lata mi co to jest katana, proca i te inne dziwne rzeczy które przed chwilą wymieniłeś ].
Jeden z mieczy przykuł moją uwagę, miał połyskujące, czarne ostrze. Wiem, mam jakąś schizę na punkcie kości, czaszek i czerni. Cóż począć?
– Na twoim miejscu bym tego nie dotykał – mruknął Michał – każdy kto próbuje, jest w najlepszym przypadku odrzucany do tyłu.
– Niby czemu? – zapytałam zdziwiona.
– Herosi nie mogą walczyć za pomocą TEGO metalu – powiedział z naciskiem na słowo „tego”. Westchnęłam. Co niby mógł mi zrobić miecz? Pomimo ostrzeżenia wzięłam go do ręki. Poczułam w dłoni delikatne mrowienie, ale nie przypominało to ataku, a raczej sygnał. Michał patrzył na mnie zdziwiony.
– Ale… ale jak?
– Normalnie, po ludzku – mruknęłam – co jest trudnego w trzymaniu miecza? A tak właściwie, o co ci chodziło z TYM metalem?
– O….
[Sebastian]
Malutka Ami buduje napięcie. Ha,ha,ha. Nie wychodzi ci siostra. Musisz robić wokół siebie halo, prawda? Nie zapominaj, że ja też w tym siedzę. Choć wcale nie miałbym na to ochoty. Rozpisałaś się, jakby to wszystko było ważne. Serio, twoja opowieść streściłaby się w trzech zdaniach! Nie wystarczyło napisać „Poszłam na obiad, zjadłam pizze i rozmawiałam z Herosami. Potem przybyli goście z Ameryki. Dotknęłam miecza którego teoretycznie nie da się dotknąć bo jestem taka super wyjątkowa” bla, bla bla. Ogarnij się. Zaczynam rozumieć niechęć Rzymian do Greków…
Ja nie zamierzam opisywać jaki dostałem super bajerancki pokój – choć był naprawdę świetny – i jak przyjąłem informacje o bogach. Po prostu mi to zwisa. Mój stary może być kim che i naprawdę nie obchodzi mnie czy jest Rzymskim bogiem czy akwizytorem, jak chce, niech sobie będzie i baletnicą.
My także mieliśmy obiad i także przyszedł do nas ten Grek z Ameryki, Chejron. I tak samo jak moja „super wyjątkowa” siostra [ To ja ci rację przyznaję, a ty się burzysz? Nie, to WCALE nie był sarkazm Skłodowska ] okazałem się jedyną osobą mówiącą po Angielsku. Wysłano mnie więc na arenę.
– Cześć – zwróciłem się do Herosów zza oceanu.
– Siema -odparł blondyn – jestem Jason, syn Jupitera z obozu Rzymskiego. A to Percy, syn Posejdona. Greek – ostatnie słowo wypowiedział ciszej i z niesmakiem. Zaśmiałem się. – Kto jest twoim boskiem rodzicem? – zapytał.
– Nie mam pojęcia – odparłem – jakiś Rzymianin.
– To dobrze. Znaczy się, nie dobrze, że nie wiesz, ale dobrze, że Rzymianin. Grecy są… nie wypada tego mówić na głos – przewrócił oczami.
– BOGOWIE! – usłyszeliśmy wrzask Leny, dziewczyny którą poznałem na obiedzie, nieuznanej. – Przybył Merkury z informacją od Jupitera! Bogowie zobowiązują się uznać WSZYSTKIE nieuznane dzieci z Obozu Polskiego! – jakiś Grek [ Amelia dodaje iż był to Eryk ] parsknął śmiechem.
– Dwoje nowych półbogów, inspekcja z Ameryki i odzew od bogów jednego dnia! Na Hermesa, co za dzień!
O jejku jakie to słodkie<3
czytam bo kocham to jak piszesz!!
Rozdział jeden z moich ulubionych!!
nie mogę się doczekać następnej części super piszesz
Jak ty to piszesz tak szybko?! 0.o
Jest fenomenalne. Chociaż nadal uważam, że jest za krótkie (wiem, czepiam sie ;p). Jak ja kocham Amelię!!! <3 Chyba ją adoptuje! XD
Ale teraz trochę poprzyczepiam. Otóż:
1. Dlaczego Jason nie lubi Percy'ego i Greków? Spędził w greckim Obozie 8 miesięcy, wiec niech się zamknie.
2. Czemu Percy sie nie odzywa? ;(
3. Dlaczego Rzymianie i Grecy tak baaaardzo sie nienawidzą? Po tym jak Percy był w Obozie Jupiter powinno sie to chyba trochę zmienić? ;/
4. Wkurza mnie jak Sebastian wcina sie mojej kochanej Amelii w tekst i kłamie, że Rzymianie są lepsi!!!
Tak wiem czepiam się, ale wypisuje w sumie tylko co mnie wkurza. ;p Wiesz, ja nienawidzę Rzymian i Jasona
GRECY <3
Przy okazji: to opowiadanie stało się moim ulubionym i na każdą część czekam z niecierpliwością! Pisz szybko! ;*
Heh
1. Bo Jason jest głupi >.< I planuję poprosić Amelie o zrobienie z niego idioty.
2. Odezwie się w następnej części ;P
3. Zmieniło się to tylko w Ameryce i to też nie do końca. Jednak w Polsce dalej drą ze sobą koty ;P
4. Kłamczuch ^^
😀
Świetne opko, ale mam awersję do Rzymian( Grecy byli pierwsi , lepsi , mieli lepszą kulturę, a Rzymianie byli brutalni i zabili jednego z najmądrzejszych ludzi na świeci { i to bizancjum[ grecka część cesarstwa rzymskiego] przetrwało dłużej niż rzymska część!}). Dużo nawiasaów. 😀
Też nie lubię Rzymian ;P
Nie no, ryczę ze śmiechu 😀 Ser Jupiter i baletnica mnie rozwalili XD Jak można tak genialnie pisać?! Kocham Amelię ^^
Racja „co za dzień!”