Witam wszystkich herosów. Oto moje nowe opowiadanie. To w zasadzie miała być jednopartówka ale ani się obejrzałam a już miałam 8 stron, a była to dopiero połowa opowiadania. To opko będzie miało 3 części, jest ono już w całości napisane więc kolejne pojawią się niedługo. A teraz przejdźmy do mojej ulubionej części, dedykacji.
Dedykuje to opowiadanie Suzann która pokazała mi cudowny świat anime, nigdy ci tego nie zapomnę. Dzięki :D.
Oraz moim dwóm najlepszym przyjaciółkom, moje drogie, skończymy na dnie tartaru i wy już dobrze wiecie dlaczego.
Jeszcze jeden szczegół, akcja opowiadania rozgrywa się już po wojnie gigantów, jesienią 2018 roku.
Miłego czytania, pozdrawiam.
TheEnd
Szedłem równym krokiem w rytm muzyki dobiegającej ze słuchawek raniącej moje uszy. Jest 3 września, rozpoczęcie roku szkolnego, a ja znowu szedłem do innej szkoły, jak co roku. Już od kilku lat nie zdarzyło się abym chodził do tej samej szkoły przez 2 lata pod rząd. Ale najgorsze mam już za sobą, czyli wywód mojej mamy jaka to jest zawiedziona moją kolejną porażką. Już wiele lat temu nauczyłem się ignorować jej gadaninę.
Włożyłem ręce w kieszenie i przyspieszyłem kroku. Dochodziłem już do mostu którego dzieliły od mojego domu zaledwie 3 budynki. I wtedy ją zobaczyłem. Nie myślcie sobie że to było coś w stylu ,,moje serce zaczęło bić szybciej, wtedy zobaczyłem sens mojego życia”, nie, po prostu w tamtej chwili zobaczyłem ją po raz pierwszy. Wtedy jeszcze nie wiedziałem że to przez nią zginę. No dobra, to było chamskie, bo to właściwie nie była jej wina. Zresztą, mniejsza o to, dojdziemy i do tego. Dlaczego przykuła moją uwagę? Szła po barierce mostu. Rozglądała się leniwie dookoła. Nie wyglądał na wystraszoną faktem, że w każdej chwili może wpaść do rzeki. Jej długie, czarne, kręcone włosy falowały na wietrze. Miała na sobie dżinsy i czarną koszulkę odsłaniającą jedno z jej bladych ramion. W zasadzie to nie wiem dlaczego w ogóle się do niej odezwałem.
-Zaraz spadniesz.
Odwróciła się w moją stronę ukazując porcelanową twarz którą ozdabiały duże, błękitne oczy otoczone wachlarzem rzęs. Spojrzała na mnie kpiąco.
-Serio? Nigdy bym na to nie wpadła.- Prychnęła i znowu ruszyła pa barierce. Pokręciłem głową i już miałam iść w swoją stronę gdy dziewczyna nagle zatrzymała się. Wpatrywałem się w nią ciekawy co zrobi. Ruszyła w moim kierunku i zatrzymała się przede mną. W jej oczach dostrzegłem ekscytacje.
-Ty mnie widzisz prawda?- Spytała rozradowana. Zbiła mnie tym pytaniem z tropu. Dlaczego niby miałby ktoś jej n i e wiedzieć. Zmarszczyłem brwi, jednak nie odpowiedziałam.
-Widzisz mnie i słyszysz.- Na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Zaśmiała się i zeskoczyła z barierki z gracją lądując na ziemi. Uśmiechnęła się do mnie.- Jestem Roza, córka Plutona.
-Kogo?- Spytałem.
Przewróciła oczami i odpowiedziała takim tonem jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie:
-Plutona. Boga zmarłych.
-Oczywiście.- Zaśmiałem się drwiąco i ruszyłem szybkim krokiem w stronę domu.
-Zaczekaj.- Krzyknęła.- Musimy porozmawiać. Ty nie masz o niczym pojęcia, prawda?
-Nie wiem co masz na myśli.
-Mam na myśli bogów. Bogów rzymskich i greckich. Oni istnieją, ale nie jestem pewna czy ty o tym wiesz.
-Ty jesteś chora. Powinnaś się leczyć.- Powiedziałem odwracając się w jej stronę i stając naprzeciwko jej.
Nie odpowiedziała. Zatrzymała się w miejscu, skrzyżowała ramiona i spojrzała na mnie kpiąco. Odwróciłem się i ruszyłem w stronę domu. Cudowny akcent na rozpoczęcie szkoły, psychopatka bredząca coś o jakiś bogach. Już prawie biegłem gdy byłem pod furtką. Pokonałem szybko ścieżkę dzielącą mnie od werandy. Wbiegłem po schodkach i w pospiechu otworzyłem drzwi.
-Jestem.- Krzyknąłem i wbiegłem po schodach na górę przeskakując po dwa stopnie.
Szedłem stawiając jak najdłuższe kroki. Gdy wreszcie dopadłem drzwi mojego pokoju otworzyłem je z impetem, rzuciłem plecak pod biurko i dopiero wtedy rozejrzałem się po pokoju. Aż podskoczyłem gdy zauważyłem Roze rozłożoną na jednym z foteli. Spojrzała na mnie, a kąciki jej ust uniosły się w delikatnym, drwiącym uśmieszku.
-Myślałeś że tak łatwo się mnie pozbędziesz?- Powiedziała.
Jak ona się tu dostała? Dlaczego? Kim jest? Czego ode mnie chce? Nie zadałem jednak żadnego z tych pytań tylko wyszedłem jak najszybciej z pokoju, zamknąłem drzwi na klucz. Odwróciłem się, stała parę centymetrów ode mnie. Nasze nosy prawie się stykały. Serce chyba mi eksplodowało. Ona jednak zachowała stoicki spokój i wpatrywała się uparcie w moje oczy.
-Przede mną nie uciekniesz. Będę za tobą łazić dopóki ze mną nie porozmawiasz.
Czy to była groźba? Nie, raczej nie. Bo co ona właściwie może mi zrobić? Cichy głosik w mojej głowie podpowiadał mi, że wiele. Ktoś kto potrafi się teleportować na pewno nie zawaha się zamknąć bezbronnego nastolatka w piwnicy i torturować go tak długo aż sam będzie błagał o śmierć. Aż sam siebie nie poznawałem. Nie jestem strachliwy ale miałem wrażenie, że spojrzenie dziewczyny zaraz wgniecie mnie w podłogę. Starałem się nie dać po sobie poznać jaki wywarła na mnie wpływ. Wyminąłem ją i ruszyłem w stronę łazienki. Zatrzasnąłem jej drzwi przed nosem i przekręciłem klucz.
-Bogowie, jaki ty jesteś dziecinny. Zamiast stawić czoło problemom to ty chowasz głowę w piasek.- Usłyszałem jej rozdrażniony głos.
Miała racje. Chowałem głowę w piasek. Westchnąłem głośno i otworzyłem drzwi.
-Dobra. Niech ci będzie. Porozmawiajmy.- Powiedziałem
Uśmiechnęła się triumfująco.
-Tak myślałam.
Ruszyłem w stronę swojego pokoju, nie słyszałem jak podążała za mną, ale nie odwróciłem się żeby to sprawdzić . Przekroczyłem próg, zamknąłem drzwi i przekręciłem klucz. Gdy to zauważyła uniosła jedną brew.
-Nie musisz tego robić. Znaczy, nie musisz zamykać na klucz. Ktokolwiek tutaj wejdzie nie zobaczy mnie.- Powiedziała.
O czym ona bredziła? Nieważne. Zamknąłem drzwi na klucz i usiadłem w fotelu na którym przed chwilą siedziała. Nastała nie zręczna cisza. Przynajmniej dla mnie taka była, bo Roza nie wydawała się zmieszana lub zawstydzona, wręcz przeciwnie wyglądała na bardzo rozluźnioną.
-Co wiesz o mitologii?
-Mitologii?- Spytałem zaskoczony.
-Tak. Mitologii, kretynie.
-No, nie za wiele.
-Tak więc, to nie jest mitologia, to fakt. Zarówno bogowie greccy jaki i rzymscy żyją i mają się… i żyją. Wielu z nich schodzi do świata śmiertelników i miewa z nimi dzieci. Półbogów. Ja jestem, a raczej byłam, półbogiem. Ty także nim jesteś. Atakują nas potwory które, jak się pewnie domyślasz, nie są zbyt przyjazne. Jedynymi miejscem gdzie herosi są bezpieczni są obozy, a istnieją takowe dwa – Obóz Herosów, tam żyją greccy półbogowie i Obóz Jupiter- dla rzymian, czyli nas. Kilka lat temu zaczęła się wojna gigantów. Obóz Herosów został zrównany z ziemią, Obóz Jupiter poniósł wielkie straty, ale kilku półbogom udało się przeżyć. Wojna zaczęła się 5 lat temu, a skończyła w ubiegłej wiosny.
-I ja mam ci niby uwierzyć? Chyba sobie kpisz.
Uniosła jedną brew.
-Nigdy nic dziwnego nie zdarzyło się w twoim życiu?
Poczułem jak na mojej twarzy pojawia się rumieniec. Wtedy, w piątej klasie… zresztą nie czas teraz na odloty w przeszłość. Roza miała racje. Nie raz i nie dwa w moim życiu zdarzyło się coś czego nie potrafiłem wyjaśnić, a ona się chyba tego domyśliła.
-Tak myślałam- Powiedziała.
Nie odzywaliśmy się do siebie przez chwile. Podskoczyłem kiedy usłyszałem, że ktoś próbuje wejść do pokoju.
-Andrue, dlaczego się zamknąłeś?- Usłyszałem głos mamy dobiegający za drzwi. Chyba wypuściłem korzenie ponieważ nie byłem w stanie podnieść się z fotela. Wpatrywałem się tylko tępo w drzwi.
-Na co czekasz?- Powiedziała, a raczej krzyknęła Roza.- Otwórz. Ja przecież tego nie zrobię.
-Trochę ciszej- Szepnąłem podnosząc się z fotela.
-Ona i tak mnie nie słyszy.- I znowu to samo. Co ona ma z tym swoim nikt mnie nie widzi, nikt mnie nie słyszy?
-Cześć mamo.- Uśmiechnąłem się.
W oczach mamy dostrzegłem ulgę.
-Nareszcie, już myślałam, że coś się stało.
-Nie, nic się nie stało. Po prostu… Em… miałem słuchawki na uszach.
Starałem się stanąć tak żeby mama nie mogła zajrzeć do pokoju. Jeśli zobaczy Roze, albo co gorsza, usłyszy jej brednie będę miał problem.
-Co tam chowasz.- Mama stanęła na palcach próbując zajrzeć do pomieszczenia.
-Nic takiego.- Nie jestem dobrym kłamcą i wiem o tym, dlatego nie zdziwiłem się gdy dostrzegłem niepokój w oczach mamy. Zręcznie przecisnęła się między mną a drzwiami i weszła do pokoju.
O nie, nie, nie, nie, nie! Już prawie słyszałem tysiące pytań wypowiedzianych przez mamę. Ale ona nic nie mówiła. Odwróciłem się w jej stronę. Stała parę centymetrów od Rozy, ale jakby jej nie dostrzegała. Wyszła marszcząc brwi. Odetchnąłem z ulgą opadając na łóżko.
-Mówiłam, że mnie nie zobaczy ani nie usłyszy.
Podniosłem głowę i spojrzałem na Roze.
-Ale jak to możliwe?
-Nie jestem prawdziwa.- Powiedziała jakby to wszystko wyjaśniało, a po chwili dodała.- Jestem duchem. Poległam w walce 2 lata temu. W Obozie Jupiter żyją nie tylko herosi, ale również ich duchy. Gdy zmarłam uciekłam z obozu do świata śmiertelników. Szukałam półbogów.
Patrzyłem na nią z powątpiewaniem. Chyba domyśliła się, że jej nie wierze bo przewróciła oczami i podeszła do mnie. Wyciągnęła rękę w stronę mojej klatki piersiowej i zanurzyła w niej dłoń. Kończyna bez problemy weszła w głąb mojego ciała. Poczułem delikatny chłód. Wpatrywałem się w jej rękę znikająca w mojej klatce piersiowej. Nie byłem w stanie oddychać. Roza cofnęła dłoń.
-Już mi wierzysz?- Chciałem powiedzieć, że tak ale z moich ust wydobył się jedynie nie zrozumiały jęk.- Chodź, przejdziemy się. Coś ci pokaże.
Ruszyła w stronę drzwi i bez problemu przez nie przeniknęła. Stałem przez chwilę w miejscu. Ruszyłem się dopiero wtedy gdy usłyszałem jej zniecierpliwiony krzyk.
-Idziesz, czy mam ci zaproszenie wysłać?
Szliśmy zatłoczonymi ulicami. Chmury przysłaniały światło słoneczne. Mijaliśmy wielu ludzi, przez kilku z nich Roza przenikała bez najmniejszego zawahania. Nikt nawet się nie zorientował, że coś jest nie tak. Po kilku minutach stanęliśmy przed gotycką, trochę straszną bramą. Była otwarta. Zatrzymałem się zaskoczony. Rozejrzałem dookoła i zmarszczyłem brwi.
-Dlaczego przyprowadziłaś mnie na cmentarz?
Roza zatrzymała się i odwróciła w moją stronę.
-Zobaczysz.- Odpowiedziała i uśmiechnęła się tajemniczo.
Minęło kilka minut zanim Roza zatrzymała się przed jednym z nagrobków. Spojrzała na niego ze smutkiem. Nie było na nim żadnych kwiatów ani zniczy. Jedynie już dawno zwiędły bukiet róż. Spojrzałem na wyryte w kamieniu imię. Roza Annabelle Night 2001-2017. Zamarłem z przerażenia.
-Czy to…yy…- Nie byłem w stanie sklecić jednego sensownego zdania, na szczęście Roza odpowiedziała na pytanie które chciałem jej zadać.
-Tak. To jest mój grób.
Staliśmy chwilę w milczeniu.
-Od kogo są te róże?- Spytałem.
Westchnęła.
-Od Nica di Angelo. Mojego brata. Był herosem. Synem Hadesa, greckiego odpowiednika Plutona.
-Czy on…
-Zginął w walce. Jak wszyscy greccy półbogowie- Przerwała mi.
Głos i spojrzenie Rozy było kompletnie wyprane z emocji. Czułem się niezręcznie. Nie wiedziałem co mam powiedzieć czy zrobić. Więc po prostu staliśmy obok siebie w milczeniu. Po kilku minutach Roza powiedziała.
-Idziemy. Późno już a ty musisz jutro iść do szkoły.
-Nie musisz mi o tym przypominać, mamusiu.- Odpowiedziałem z przekąsem ruszając ścieżką w stronę bramy.
-Właśnie, że musze. Uciekłam z obozu po to żeby odnaleźć i wyszkolić herosów, aby mogli zwrócić dawną chwałę obozowi. Nauczę cie walczyć, pokonywać potwory oraz je rozpoznawać. Szkoła też jest ważna, nie możesz jej lekceważyć. Rzymski naród od samego początku był nie tylko dobrze wyszkolony, ale również wykształcony, i ty nie będziesz wyjątkiem.- W jej głosie słyszałem powagę. Oczywiste było, że nie jest to dla niej obojętne, ale ja? Uczący się walczyć?
-A nie przyszło ci do głowy, że ja nie chce się bawić tą twoją głupią gierkę?
-Jaką gierkę?
-Chodzi mi o te twoje historyjki o bogach, herosach i obozie. Skąd ja mam wiedzieć, że to nie jest gra?
-Udowodniłam ci, że jestem duchem? Dlaczego jeszcze masz wątpliwości?
-To nie są wątpliwości. Może ja po prostu nie chcę być herosem. Może nie chcę się uczyć walczyć. Nie chcę jechać do obozu. Nie chcę się w to wszystko bawić.
-Nie masz wyjścia.
Zatkało mnie. Nie mam wyjścia? Oczywiście, że je mam, jak każdy człowiek.
-Słucham?- Spytałem z niedowierzaniem.
-Słyszałeś. Nie masz wyjścia. Jesteś herosem czy tego chcesz czy nie. Jeśli nie nauczysz się walczyć zginiesz w ciągu kilku dni. Potwory cię wyczują, zwłaszcza teraz, kiedy już wiesz kim jesteś. Nie wiem jakim cudem udało ci się przeżyć tyle lat w świecie zwykłych śmiertelników, ale pozostanie tutaj bez odpowiedniego przygotowania jest jak gra na loterii. Zbyt ryzykowne, zwłaszcza, że na świecie nie zostało wielu półbogów.
Może Roza miała racje? Właściwie bycie herosem nie jest takie złe. Nie byłem tylko pewien czy do końca wierze dziewczynie. Chcąc nie chcąc, to co mówiła było, delikatnie mówiąc, dziwne. Ale jeżeli Roza udaje jej kłamstwo na pewno wyjdzie prędzej czy później na jaw, na pewno w którymś momencie się potknie, a wtedy będę mógł ze spokojnym sumieniem dać sobie spokój.
-Mówiłaś, że inni ludzie nie mogą cię zobaczyć ani usłyszeć, dlaczego ze mną jest inaczej?
-Bo jesteś herosem. Herosi widzą duchy, przynajmniej niektóre.
-Opowiedz mi o tej wojnie w której zginęłaś?
Roza nagle stanęła i spojrzała się mi prosto w oczy.
-Naprawdę cię to ciekawi, czy po prostu chcesz się upewnić, że nie kłamię?
Była zła. Zresztą nie dziwiłem się jej, ja też bym był.
-Nie, naprawdę jestem ciekaw. I naprawdę zaczynam ci wierzyć.
Sam się sobie dziwiłem ale to nie było kłamstwo. Z twarzy Rozy zniknęła złość. Znowu zaczęła iść przed siebie.
-Woja Gigantów była najstraszniejszym wydarzeniem w świecie herosów. Jak mówiłam Obozowi Herosów nie udało się odnieść zwycięstwa, Obóz Jupiter poniósł ogromne stratny. Półbogowie prawie już nie istnieją.- Po każdym zdaniu Roza robiła kilkusekundową przerwę. Wiedziałem, że ten temat jest dla niej delikatny.-Przepraszam, ale nie chcę o tym rozmawiać. Może kiedy indziej. Może dowiesz się wszystkiego dopiero w Obozie Jupiter.
Pokiwałem głową. Nie miałem jej za złe, że mnie zbyła. Nie zdziwiło mnie to.
-Zaraz będziemy w domu.- Nagle naszła mnie pewna myśl. Czułem się przez to trochę niezręcznie.- Roza, gdzie ty spędzisz noc?
-Rozejrzę się trochę po okolicy. Poszukam jakiegoś miejsca gdzie moglibyśmy ćwiczyć. A potem pewnie przyjdę do ciebie, jeśli nie masz nic przeciwko.
-Nie, oczywiście, że nie.- Tylko jak ja to wytłumaczę mamie i rodzeństwu? Na pewno któraś się zorientuje, że coś jest nie tak, gdy zobaczy, że śpię na kanapie.
Roza jakby czytała mi w myślach.
-Nie musisz nic robić. Nie musisz przygotowywać mi posłania ani nic z ty rzeczy. Śpij normalnie w swoim łóżku i staraj się nie krzyczeć gdy mnie zobaczysz.
Odpowiedziałbym jej z przekąsem za te kilka ostatnich słów, ale właśnie przekroczyliśmy próg mojego domu. W drzwiach stała moja mama, nie wyglądała na zadowoloną. Zrobiłem skruszoną minę, zazwyczaj to wystarczało żeby dała mi spokój. Jednak tym razem wydarła się na mnie tak głośno, że chyba nawet w Europie ją słyszeli.
-Gdzie ty się pałętasz o tak późnej porze?! Masz pojęcie która jest godzina?! Wakacje się już skończyły! Nie możesz wracać do domu tak późno.
Jej twarz była czerwona jak burak. Zmarszczyła brwi tak mocno, że prawie się ze sobą stykały. Przybrała surowy wyraz twarzy co wyglądało nieco zabawnie kontrastując z jej drobnym, niskim ciałkiem.
-Powiedz, że poszedłeś na spacer bo dzięki temu łatwiej ci zasnąć i straciłeś poczucie czasu. Zapewnij ją, że kręciłeś się tylko po okolicy.- Powiedziała Roza. Mama oczywiście, nie zauważyła jej ani nie usłyszała. Skorzystałem z jej rady.
-Poszedłem się przejść, łatwiej mi się wtedy zasypia i straciłem poczucie czasu. Nie odchodziłem daleko, zaledwie przecznice stąd. Przepraszam, więcej to się nie powtórzy.
Po tych słowach mama wyraźnie uspokoiła się. Jej twarz przybrała normalny kolor.
-Dobrze. Idź już spać. Dobranoc.
-Dobranoc.- Wymamrotałem i zacząłem wspinać się po schodach.
Szedłem korytarzem powłócząc nogami. Gdy stanąłem przed drzwiami Rozy nie było już obok mnie. Wszedłem do pokoju. Dopiero teraz poczułem jak bardzo jestem zmęczony. Te kilka godzin minęło bardzo szybko w towarzystwie dziewczyny. Po za tym to był długi i bardzo męczący dzień. Rzuciłem się na łóżko i zamknąłem powieki. Po kilku sekundach już spałem.
Piękne, genialne, superaśne, iiiiii straciłam język w gębie jest prze BOSKIE!!!!!!!!!!!!!!!!
Super!!! Tylko mi się strasznie żal zrobiło gdy przeczytałam że wszyscy greccy herosi nie żyją Ale i tak czekam na cd
Ejjjj to nie fair -.- Popłakałam się, jak Roza wspomniała o śmierci Nico :< Aż się chyba z żalu pójdę pociąć mydłem :<
NIE! Rozumiesz? Jak mogłaś ich wszystkich zabić?! Jak?!
Opowiadanie świetne i dobry pomysł, ale nie wiem dlaczego wprawiło mnie w podły nastrój. Smutne i przygnębiające jest. (no dobra, nie całe, ale jak mogłaś ich zabić?!)
Lecz mimo wszystko przeczytam dalej, bo jestem ciekawa ^^
Czytam tytuł pośpiesznie i widzę „Ostatni Pług” O.o
Bardzo fajne opko 😀
super ale żal mi jest tych herosów którzy zginęli
fajne, ale… dlaczego to Obóz Herosów został zrównany z ziemią? czemu nie Jupiter? nie mam nic przeciwko Rzymianom! Ciekawe czy Nico ma więcej sióstr…
jak Annabeth i Percy mogli zginąć? będę myśleć o tym cały czas (dopóki Riordan nie napisze ostatniej części i dowiem się czy zakończył zgodnie z opowiadaniem lub kompletnie inaczej)
Świetne, ale przez to że Nico zginàł chce mi się płakać (a może to chlor?).
Cóż wiele takich opek nie ma. Ale KOCHAM twoje opka!!!!!!!!!
Za… Za… ZABIŁAŚ GREKÓW?! PERCY’EGO, ANNABETH, LEO I NICO?! JAK MOGŁAŚ?!
Opowiadanie mi się podoba, nawet bardzo. Jest genialne, boskie, herosowe… ^^ Dobrze, że nie jednoczęściowe, bo chyba bym się załamała. Mam nadzieje, że następna część jutro, prawda? 😉
Normalnie „wszyscy zginiemy, tralalala!” 😀
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! To opowiadanie wciąga jak bagno!!!
O widzę, że mamy kolejną maniaczkę zabijania bohaterów… 😉 Opowiadanie świetne, wprowadzasz czytelnika w taki magiczny klimat… Niezwykłe 😀 Fascynuje mnie Roza, jest taka urzekająca, ale jednocześnie niebezpieczna… Genialnie ją opisałaś, wyraźnie czuć, że jest duchem. Jedyne nad czym musisz popracować to powtórzenia, ale to szczegół Powodzenia i szybko wysyłaj CD
Dawaj następną część!!! RAUS!!!
Dziękuje bardzo za wszystkie komentarze, nawet nie macie pojęcia jak bardzo cieszę się, że komukolwiek podobają się moje opka. Następną częśc zaraz wyśle. Domyślałam się że nie będziecie zadowoleni faktem, że zabiłam greckich herosów, ale cóż, gdybym tego nie zrobiłam opowidanie nie miałoby sensu.
Wow, fajne, ciekawe i interesujące, a to prześladowanie przez ducha kojąży mi się z pewną sytuacją 😀 Poza tym mało literówek i nie zauważyłam żadnych błędów stylistycznych więc ogółem REWELACYJNE OPKO I CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ NA CIĄG DALSZY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
PS: Śmierć Nica strasznie mnie zasmuciła ;(