,,Nowy obozowicz…”
-Dobra, chodź. Zaprowadzę cię do Chejrona. On będzie wiedział co dalej począć… odparowała Annabeth wyłaniając się z pośród grupki dzieciaków w wieku od ok. 11 do 15 lat.
Gdy Kunekunda (bo tak miała na imię ”nowa” w obozie) podążała za Annabeth do Wielkiego Domu, gdzie Pan D. spędzał wiele czasu na grze w brydża popijając dietetyczną colę, dziewczyny rozmawiały ze sobą, o sobie i obozie.
– To opowiedz mi o sobie co nie co. Na początek wiesz coś o mitologii? Znasz swojego boskiego rodzica? Nie martw się, tu nie jest tak źle jak się wydaje…J Powiedziała delikatnie się uśmiechając.
– Tak, kazali nam przeczytać mitologię w szkole na dodatkowych zajęciach z greki i łaciny. Ogólnie to jestem raczej hellenistką, więc chyba ogarnę o co z tym wszystkim chodzi… Mam za parę dni swoje przeklęte 14 urodziny i nie znam swoich rodziców. Wychowywałam się w domu dziecka póki nie uciekłam z tamtej Sali tortur. Od początku byłam wyrzutkiem, więc nie przypuszczam, że będę tu lubiana… :/ Przecież ja nawet nie wyglądam jak oni…-myślała jednocześnie kontynuując swoją historię- Porozcinane spodnie na kolanach, niebiesko-czarne glany, Czarna podkoszulka z naszywkami różnych zespołów, pieszczocha na nadgarstku, wiśniowa obroża z ćwiekami na szyi, no i długie, czarne włosy zaplecione w warkoczyki, złapane w kucyk, wśród których były pomarańczowe, fioletowe i w 1/3 miodowego odcienia blondu…
– Wiesz Annabeth poza tym wywalili mnie już z 9 różnych szkół, stwierdzono u mnie dyslekcję i ADHD. Jedynie na zajęciach z greki nie miałam problemu z odczytywaniem zdań. Te zajęcia były dla mnie przyjemnością.
– Rozumiem cię, podobną przeszłość mają inni obozowicze. W krótce się o tym sama przekonasz. Ja jestem już tu 5 lat i tak samo uciekłam jak ty. Moją boską matką jest Atena. Jak wiadomo jest boginią mądrości, więc jak będę się wymądrzała to proszę nie zwracaj na to większej uwagi.-ciągnęła Annabeth- W Obozie Herosów mamy takie zajęcia jak łucznictwo, rzemiosła, walki na miecze podczas pokazów na Arenie, a w teatrze wystawiamy greckie sztuki oraz wiele innych . Zajmujemy się plantacjami truskawek, które są rozwożone do manhattańskich restauracji i dla użytku obozu. Dzięki temu, że tu jesteś będzie dziś zabawa…J-zakończyła.
– Jaka zabawa?-odparła wyraźnie zaciekawiona Kinga (skrócona wersja jej imienia).
– Niebawem sama się dowiesz- odparła- już jesteśmy na miejscu.
Dziewczyna spojrzała na co najmniej czteropiętrowy dom. Była pod wrażeniem jego rozmiarów. Na werandzie dwoje mężczyzn siedziało naprzeciwko siebie przy stoliku do kart. Jeden z nich przypominał bardzo cherubina. Miał kręcone, tak czarne włosy, że zdawały się być aż fioletowe. Oczy miał załzawione, nos czerwony, był średniego wzrostu i – jak to się mawia- przy kości. Ubrany był w hawajską koszulę w tygrysi wzór. Był Dyrektorem całego obozu.
W tej chwili w naszą stronę odwrócił się Pan D. wzdychając:
– Niestety muszę to powiedzieć. Witaj na Obozie Herosów.
Następnie zwrócił się do osoby na wózku inwalidzkim, wyglądającej dość posępnie. Wyglądał on jakby miał około dwóch tysięcy lat:
– Chejronie, oddaję ją teraz do Twojej dyspozycji.
– Witaj, czekaliśmy tu na Ciebie. Annabeth pokaże ci co i jak. Do zobaczenia na zajęciach.
– A więc, kochanie-powiedział-pokaż proszę cały obóz i powiadom innych o nowym członku. Na razie będzie mieszkała w domku Hermesa.
– Jasne, Chejronie-odpowiedziała.
Razem z córką Ateny ruszyłyśmy w stronę domków. Żaden z nich nie był do siebie podobny. Było ich 12, i ”dochodziły” następne. Dotarliśmy do numeru jedenaście-Hermesa.
– Wszyscy nieokreśleni tu trafiają- odparła otwierając drzwi i obwieszczając na całe pomieszczenie:
POWITAJCIE KINGĘ, NA RAZIE MA MIESZKAĆ Z WAMI. ZRÓBCIE JEJ TROCHĘ MIEJSCA!!!
Po czym niektórzy ją przywitali, inni patrzyli z łobuzerskim uśmiechem i błyskiem w oczach… Rzuciła swoją czarną, przeładowaną torebkę z przypinkami na ziemię. Twierdziła, że to połowa jej dobytku… Po czym wybiegłam za jasnowłosą koleżanką zobaczyć resztę obozu. Fakt, nie powinno się-przepraszam-nie wolno zostawiać samotnie rzeczy przy dzieciach Hermesa. W końcu jest on również bogiem złodziei…
Na arenie kilkoro dzieciaków ćwiczyło na kukłach ze słomy. Satyrowie grali w piłkę na boisku. Niektórzy obejrzeli się za mną, szepcząc coś do siebie, ale postanowiłam to olać. Dalej ciągnęła się zbrojownia i stajnie. Las przecinał Strumień Zefira.
– W tym lesie odbywa się BITWA O SZTANDAR. Powiedziała Annabeth. Chyba ulubiona gra wszystkich półbogów. Dzięki twojemu pojawieniu się tutaj odbędzie się dziś wieczorem ta cudowna graJ. Ogólnie cały obóz położony jest u zatoki Long Island. Chodźmy może teraz do zbrojowni. Musimy ci pomóc wybrać odpowiednią broń…-zakończyła kierując się w stronę szopy.
– Annabeth! Czekaj!- krzyknął jakiś chłopak z ciemnymi włosami.
– Och. To ty, Percy. Powiedziała delikatnie uśmiechając się. To jest Kinga. Mieszka w jedenastce. Pojawiła się dziś rano w obozie.
– Miło mi cię poznać. Jestem Percy Jackson.
Po paru minutach w zbrojowni…
– Co to jest?-zapytała Kinga trzymając 2 sztylety długie na 15 cm.
– Te sztylety mają tragiczne dzieje… Poza tym w walce bardziej sprawdzają się miecze, ale jeśli bardziej ci pasują, to masz już broń- odparła dodając- tarczę dostajesz standardową.
Usłyszeliśmy dźwięk kończy wzywającej na kolacje. Nie mieliśmy pojęcia, że było już tak późno. Pobiegliśmy razem w stronę pawilonu jadalnianiego.
Hmm…
Opko jest fajne ;). Jednak zauważyłam dużo błędów. To Twoje pierwsze opowiadanie? Jeśli tak, to nie ma się czym martwić. W pierwszych opowiadaniach zawsze pojawiają się jakieś błędy :P.
– Cyfry w tekście pisze się zazwyczaj słownie.
– Przeskakiwałaś z pierwszej osoby na trzecią.
– W tekście nie stawia się emotikon.
– Na początku zapominałaś po wypowiedzi bohaterów, stawiać myślników.
– Czasami są jakieś powtórzenia.
– Na początku nie pasuje mi to „odparowała”. Powinno, być raczej odpowiedziała. Odparować, znaczy odpowiedzieć na coś nieprzyjemnego.
Np. – Dalia, ma taki wredny charakter! – Narzekała Cassie. – W ogóle nie da się z nią rozmawiać…
– Ty jesteś nie wiele lepsza – odparowałam.
– Opko jest odrobinę nieskładne. Brak w nim porządku, ale nad tym można popracować.
– Czasami nie robiłaś i robiłaś spacje, tam gdzie w żadnym wypadku, być nie powinny.
To tyle ;).
ŻYCZĘ, CI POWODZENIA W DLASZYM PISANIU!!!
Pozdrawiam
Chione
ja sie tam nie czepiam … ogolnie jest ok , imie mi wpasowało XD dialogi troszke sztywne są szczególnie pod koniec … a i jak już to do pieszczochy na wszelki wypadek powinnaś dodać nawias wyjaśniając że to bransoletka z ćwiekami albo wogole zastąpic tym opisem nazwę , no co są takie nieogary które nie wiedzą co to pieszczocha … ale sie uczepilam … ( możesz czuc sie zaszczycona że wogole to przeczytałam bo jestem leniwa … ) a i do tytułu standardowo sie czepne ale niedużo , bo jest spoko ( lepsze niż tysiące wybranych i wyjątkowych … ) ale moglabyś kolejność zmienić na „‚nową historię oblakanej ” ale ujdzie w tlłumie 😛
Podoba mi się. Jest parę niedociągnięć o których wspomniała już Chione, ale po za tym jest w porządku
Na ogół to opowiadanie ma więcej minusów, niż plusów (nie zrażaj się tym, nie o to chodzi. Chcemy tylko powiedzieć, o jest nie tak, abyś mogła pisać lepiej znając już swoje błędy, nie chodzi o to, żeby Cię zniechęcić, wręcz przeciwnie). Większość już wymieniła Chione, ja tylko dodam parę rzeczy od siebie, bo nie lubię podpisywać się pod cudzą wypowiedzią.
Hmmm… Tak naprawdę, to póki co nic nowego. Zwykłe oprowadzenie po Obozie jakiejś przypadkowej osoby, o której i tak nic nie wiemy.
Przede wszystkim często zapominasz o spacjach przy myślnikach (zarówno przed, jak i po), czasem w ogóle ich brakuje przy dialogach.
Czasem pojawia się znikąd jakieś dziwne „J”.
Dobrze opisałaś wygląd, ale tak naprawdę nic poza tym. Czytając nie chcemy dowiadywać się o imieniu, czy czymś innym, co jest ważne, w nawiasie. Ogólnie nawiasy są złe.
Bogowie! Czwarty akapit, czwarta linijka. Powiedz proszę, że ten średnik i ukośnik to nie jest emotikonaaa…
Dialogi drętwe. Zanim wyślesz, przeczytaj je i powiedz, czy spodziewasz się czegoś takiego usłyszeć w realnym życiu.
Et tecera…
Przykro mi, ale to opowiadanie o naprawdę nic ciekawego. Mam nadzieję, że przeczytasz te komentarze, weźmiesz je do siebie i następne części będą o niebo lepsze, bo póki co nie jestem w stanie wyłapać ani jednego plusa w tym opowiadaniu.
NIE STAWIA SIĘ EMOTEK W TEKŚCIE!!! [wyciąga z piwnicy widły bojowe i stawia kosę na sztorc]
Masz tu inwazję ufojotek (liter „J” pojawiających się nie wiadomo skąd i po co), czasem powtarzasz wyrazy, które można łatwo zastąpić synonimem lub peryfrazą, a jeśli chodzi o interpunkcję i spacje, to… bajzel w 3D i burdel na kółkach. W dodatku wkradły się błędy rzeczowe, np. gdy wybrała sobie bliźniacze sztylety, a ktoś jej powiedział, że dostanie jeszcze tarczę (broń zajmuje jej obie dłonie, więc nie ma jak korzystać z osłony- musi się nauczyć parować klingą lub rękojeścią).
Są też rzeczy, za które ochrzaniłaby Cię nawet szkolna polonistka: skakanie po osobach (najpierw „ja coś robię, idąc obok Annabeth”, a potem „ona coś robi, idąc obok Annabeth” -> przykład z głowy, ale o to chodzi) i szyk zdania podkreślający niewłaściwe informacje (np. „Pojawiła się dziś rano w obozie.”-> akcentuje „w obozie”, a to wszyscy wiedzą, w końcu to tam trafia prędzej czy później większość herosów, ważne jest natomiast „dziś rano”, które w tym momencie zupełnie ginie). Co do zmian narracji… czy tego, co referuje bohaterka, nie pisałaś czasami kursywą? Jeśli będziesz to robić konsekwentnie- POPIERAM! Ale jak masz o tym zapominać… lepiej zaprzestań takich zabiegów w ogóle, bo są naprawdę irytujące i można się pogubić.
Niestety, będę niemiła i Cię dobiję: naprawdę dobre opisy można policzyć na palcach jednej ręki. Jest praktycznie sam dialog (sporadycznie skomentowany i okraszony jakąś refleksją), więc wszystko gna z taką prędkością, że aż się w głowie kręci. Wyhamuj, powiedz czytelnikowi (dokładniej, nie dwoma słowami) jak co wygląda, co bohaterka o tym myśli, jak ktoś reaguje na czyjaś wypowiedź itd. To sprawi, że wypowiedzi postaci nie będą się pchać jedna na drugą (a my nie będziemy mieli do czego się przy***rdalać ).
W opowiadaniu jak na razie nie ma niczego nowego- typowy schemacik. Ale to się może zmienić… Mnie osobiście bardzo ciekawią dzieje jej broni… Mam nadzieję, ze już niedługo je poznam.
…
Przepraszam, że się czepiam. Jeśli czujesz się urażona, możesz mieć gdzieś ten komentarz i pisać dalej, po swojemu. Bylebyś tylko nie przestawała!
Zmiany osoby i brak opisów rzucają się w oczy najbardziej… Reszte Ci wypisali, więc nie będę się znęcać. Powiem tylko, że zaciekawiła mnie historia, choć typowy schemat 😉 Czekam na więcej.