Przepraszam za dłuższą nieobecność i jakość oraz rozmiar tego opowiadania(brak weny). Dedykacja dla moich rodziców, Chione, Pallas Ateny, Annabeth1999, Ariadne Naldari i Piterra. Opko napisane pod wpływem obejrzenia Królewny Śnieżki i Łowcy. UWAGA! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
Uwielbiam portale! Kocham to uczucie ! Kiedy tak lecieliśmy, wyczarowałem łuk i kołczan. Pamiętając moją przygodę z wyciąganiem pocisku podczas obozowej gry, przełożyłem etui na strzały tak, by było na lewym boku. Wyciągnąłem na próbę najdłuższą. Akurat pasowało. Zostawiłem więc tak i sprawiłem, że moja broń zniknęła. Po chwili wyskoczyliśmy z przejścia i wylądowaliśmy na trawniku przed Białym( chwilowo czarnym) Domem. Zakręciło mi się w głowie, ale po kilku sekundach rozmasowywania czoła, uczucie zniknęło. Miałem nadzieję, że mój koszmar nie okaże się prawdą, że tylko postanowili przemalować dom prezydenta.
– Uff, nareszcie- Nicole chyba nie lubi teleportacji.
– Chodźmy- powiedziała córka Hekate.
– Najpierw zostawmy konie- zasugerowałem.
-OK.- odpowiedziały moje koleżanki. Opuściliśmy pegazy skubiące trawy i poszliśmy więc w kierunku schodów. Po obu ich stronach znajdowały się dwa wielkie czarne węże z świecącymi na karmazynowo symbolami na karkach i brzuchach. Nagle poczułem mrowienie w środku głowy. W głowie pojawiła mi się skądś informacja co oznaczają te znaki. Wierzcie mi : NIE CHCECIE WIEDZIEĆ. Na samą myśl o tym nadal się wzdrygam. Oczy żmij błysnęły złowrogo. Ogony ruszyły się delikatnie.
– Czego chcecie! – wysyczały stwory unosząc łby, by patrzeć na nas z góry.
-Przyszliśmy po Martę – odpowiedziałem drżącym głosem. „ Jeśli spróbują mnie ugryźć, to je dźgnę. Jeśli sprób…” powtarzałem to jak mantrę w myślach, dotykając cały czas Eratesa.
-Podążajcie za nami- zareagowały potwory. Uczyniliśmy to co nam powiedziały. Wnętrze budynku wyglądało podobnie jak w moim śnie, ale było większe. Wspięliśmy się z duszą na ramieniu po schodach i weszliśmy przez pierwsze drzwi na korytarz. Do ścian przyczepione były świecące czerwono pochodnie. Pomiędzy nimi stały mroczne zbroje, każda z włócznią w jednej ręce i toporem w drugiej.
Strasznie się bałem. Karol i Marcel po przemianie wyglądali tak samo. Nagle spełniły się moje straszne myśli. Dwie z nich ożyły i zastąpiły nam drogę.
-Dalej zaprowadzą was ci słudzy- wysyczały szkarady i odpełzły. Rolę przewodników przejęli rycerze
i zaprowadzili nas do sali tronowej. Całą drogę drżały mi kolana.
– Witajcie, przyjaciele- powiedziała starsza wersja mojej przyjaciółki. Siedziała na czarnym tronie wokół, którego owinęły się jadowite gady. Nad głową miała zawieszone duże lustro o hebanowej ramie. Jej oczy były inne niż w moim śnie. Zamiast krwistego koloru zachwycały brązem wpadającym w delikatny bord.
– Marta, zmieniłaś się…- powiedziała Monika. Wyraz twarzy jej siostry na chwilę stał się przerażony. Ale trwało to tylko ułamek sekundy. Zaraz potem na jej buzię powrócił promienny uśmiech, więc pomyślałem, że mi się wydawało.
– Wypiękniałam. Czy przyszliście by się do mnie przyłączyć i pomóc mi w mojej misji? – zapytała się blondynka.
– Nie, chcemy żebyś wróciła do Obozu. Ale: jaka misja?- chciała poznać odpowiedź córka Chione.
– Wy nie wiecie?- córka Afrodyty szczerze się zdziwiła .- Chcę zniszczyć Afrodytę. Nareszcie to ja będę najpiękniejsza!
-Co! Ale przecież to twoja matka! Marta, nie bądź głupia!- krzyknęła córka Hekate.
– To ty nie rozumiesz? Ja nie jestem Marta! Jestem Ravenna, Zła Królowa, Pogromczyni Śnieżki! –Ta wypowiedź zmroziła mi krew w żyłach.
– Co zrobiłaś z moją siostrą?!!!- wrzasnęła Monika zapalając kulę Magicznego Ognia. W tym samym czasie Nicole wystrzeliła smugę zawiei w jednego z rycerzy, przerabiając go na mrożonkę. Córka bogini czarów rzuciła zaklęciem w wiedźmę, ale zmieniło ono kolor na czerwień i spadło przed dzieckiem patronki śniegu.
Płomienie ukształtowały się w trzymetrowego węża. Zaatakowana zdjęła bransoletę i rozerwała ją,
a w rękach wyrosły jej dwa długie sztylety. Zamachnęła się i uderzyła w żmiję, ale broń odbiła się od łusek. Jedynym śladem została cienka warstwa szronu, która po chwili stopniała.
Potwór skoczył z rozwartą paszczą na dziewczynę, a ona uskoczyła w bok i dmuchnęła na posadzkę zimowym wiatrem, pokrywając ją stwardniałym śniegiem. Jej buty stały się łyżwami i po chwili Nicole ślizgała się po lodzie, uciekając przed przeciwnikiem. Czasami odwracała się, wysyłając gradowe pociski w bestię.
Córkę Hekate otoczyły za to ożywione zbroje. Walnęła ukrytym ostrzem i zamieniła w sterty żelków
i chrupek kilku rycerzy. Ale oni także się bronili. Blokowali toporami magię i dźgali włóczniami. Najprawdopodobniej gdyby nie metalowe czubki w jej glanach, to moja przyjaciółka nie miałaby już palców.
Ja wyjąłem nóż i poczekałem, aż dwóch wojowników do mnie podejdzie. Wtedy uskoczyłem na bok przed cięciem toporem i wbiłem Eratesa w miejsce, gdzie powinno być serce. Ostrze z pewnym oporem weszło w pancerz. Po chwili potwór pękł jakby był ze szkła. Drugi sługus spróbował podciąć mi nogi drzewcem włóczni. Poskoczyłem, a kiedy pchnął dzidę do przodu, przeszedłem w bok jak na lekcjach aikido. Następnie przeciąłem sztyletem kij, pozbawiając przeciwnika broni i przeciąłem jego hełm. Odleciał do Tartaru. Schowałem prezent od bogini mądrości i wyczarowałem łuk i kołczan.
Wyjąłem strzałę i posłałem ją w rycerza podążającego w moim kierunku. I nic. Odbiła się od zbroi. Wystrzeliłem kolejne : w przyłbicę, w nogi, ramiona, brzuch. I nadal nic. Nagle poczułem znowu to mrowiące coś w środku głowy. Przed oczami zamigotało mi srebrzyste światełko. ” Mam halucynacje, czy jak?” pomyślałem. Blask przeniósł się na ożywiony pancerz , na jego obojczyk. Po chwili ukazały się nad nim świetliste greckie litery oznaczające:” słaby punkt”. Pomyślałem : ”A co mi tam, może to dar od Ateny.”.
Wystrzeliłem i zatruty grot wbił się dokładnie 5cm od miejsca gdzie celowałem. Nie tracąc koncentracji wyjąłem kolejną z kołczanu. Naciągnąłem więc pocisk. Wycelowałem. Wziąłem głęboki wdech i wydychając, puściłem cięciwę. Ze świstem bełt przeciął powietrze i trafił tam,
gdzie chciałem. Zbroja rozpadła się na malutkie kawałki. Następnie wypuściłem strzałę w kierunku Ravenny. Niestety ona zdjęła diadem, który zmienił się w długi, zakrzywiony sztylet i przecięła promień strzały: od czubka do lotek.
Potem rzuciła we mnie magiczną kulą. Blask zbliżał się do mnie, a ja nie wiedziałem co zrobić. Nagle sprawiłem, że broń miotająca zniknęła i jednym, płynnym ruchem wyjąłem Eratesa i uderzyłem nim zaklęcie. Kiedy magia zetknęła się ze spiżem, poczułem dreszcz przechodzący przez całe ciało. Czar rozbił się na kilkanaście mniejszych, które pomknęły w różnych kierunkach. Następny strumień energii. Zderzenie, dreszcz, rozbicie. W końcu machnąłem sztyletem pod złym kątem i czary,
na szczęście osłabione, walnęły mnie w brzuch. Pozbawiony tchu, upadłem na posadzkę. Poczułem przeszywający ból w kostce. Czarownica cisnęła we mnie wiązką rubinowego światła. Nie mogłem wstać, więc blask uderzył we mnie. Poczułem, że drętwieję. Mogłem tylko mrugać i oddychać. Patrzyłem z bezsilną wściekłością na Złą Królową. Ona odwróciła się w kierunku Nicole. Moja koleżanka właśnie otoczyła arktyczna mgiełką potwora. Kiedy opary się rozwiały, żmija pokryta była grubą warstwą szronu. Po kilku głębokich oddechach córka Chione cięła z całej siły nożami w kark bestii. W miejscu uderzenia pojawiła się siatka pęknięć, która zaraz się rozeszła po całym ciele stwora. Szkarada rozpadła się na malutkie kawałki.
-Już po tobie!- krzyknęła pogromczyni węża. Z jej palców wyleciała śnieżyca. Płatki połączone
z zimowym wiatrem przecięły przestrzeń pomiędzy ich panią, a wiedźmą.
– Ach, biedna Nicole!- powiedziała nasza przeciwniczka, neutralizując lodowe tornado szkarłatnymi płomieniami-Opuszczona przez boską matkę, wytykana na Obozie jako córka zdrajczyni Olimpu. Twoja uroda w niczym ci nie pomoże! W moich lochach będzie ci najlepiej! ”Śnij, niech cię pochłonie Morfeusz!”- wyrecytowała w języku magii. Z pazurów Ravenny wysunął się krwisty dym, pozbawiając dziecko Śnieżycy przytomności.
-Zostaw moją siostrę!- wrzasnęła Monika, gdy pokonała ostatnią zbroję.
– Ale jej jest tak lepiej-wymruczała czarownica. Wtedy córka Hekate wystrzeliła w starszą wersję Marty błyskawicę czarnej energii. Zaatakowana w ogóle się tym nie przejęła, tylko odparowała karmazynowym piorunem. W miejscu zderzenia czarów błyszczała srebrna kula.
-Może i jesteś dobrą wojowniczką- wycedziła Miss Zła – ale w czarach mnie nie pokonasz!- wysyczała. Przepchnęła platynowe światło, tak że prawie dotykało dłoni mojej przyjaciółki. Na twarzy licealistki pojawiły się krople potu. W końcu rubinowy blask walnął potomkinię bogini magii, odrzucając ją do tyłu.
Nagle paraliż ustał, wiec z trudem wstałem i ledwo znosząc straszny ból zamachnąłem się Eratesem na Złą Królową. Niestety zablokowała mój cios swoim nożem i spojrzała mi w oczy. Strach przebiegł przez moje ciało. W jej źrenicach widziałem tortury, wojny, zdrady. Jakby całe zło świata zebrało się
w tym spojrzeniu. Wtedy chwyciła mnie za szyję, podniosła i rzuciła przez pomieszczenie o ścianę. Czułem cierpienie przeszywające moje plecy. Z bólu zwymiotowałem. Odrętwienie powróciło.
– Do więzienia ich!- rozkazała wiedźma. Dwóch rycerzy zaciągnęło nas do drzwi, które nagle się pojawiły i przerzucili przez nie. Moją ostatnią myślą przed wpadnięciem w ciemność było: ” Co oni
z nami zrobią?”.
C.D.N.
Mam nadzieję, że się wam podobało.
P.S. : Jak wam się podoba dar Stasia?
Bardzo mi się podobało :D. Kłaniam się do stóp za dedykację. 😛 😛 Mam pytanko: jeśli masz, to czy podasz mi w komentarzu Swojego maila? Bo chciałabym Ci jutro (po poprawkach) wysłać specjalne opko do ocenienia ;).
Dar Stasia jest extra :D. Co oni z nimi zrobią? Ja chcę CD!
Pozdrawiam
Chione
sg.nazwa@gmail.com tylko nikomu nie podawaj. Jeśli ktoś oprócz Chione wyśle mi maila to Atena sprawi, że ta osoba będzie oblewała wszystkie testy do końca życia.
Wysłałam ;). Prosiłabym o surową krytykę :P.
Ojej, dziękuję pięknie za dedeykę! Opowiadanie I klasy, strasznie mi się podobało! Wartka akcja, świetne opisy. Brawo! Czekam na CD!
Ale czaaad, dar stasia zajbiaszczy, przydało by mi się coś takiego na testach w liceum 😛
radzę ci szybko dawać CD bo nie ręczę za siebie 😛
Stasio okazał się nie taki zły jak sądziłam. Pisz cd
Czy moglibyście skomentować moje opko, pliss.
Dawać mi tu CD, albo zamorduję -,-
Skomentujecie moje opko, proszę.
Skomentujecie moje opko, proszę.
To MOŻE wyślę CD. ( szkoła wykańcza. Mam tyle prac domowych, sprawdzianów, kartkówek, przepytywania , że nie wytrzymuję psychicznie)
Naprawdę błagam
Pliss
Łał, kolejny raz mnie zachwyciłaś! I ten Staś rozbijający zaklęcia… Fajnie by wyglądał film na podstawie twojego opowiadania.