Ostatnio mam za dużo pomysłów :< Tym razem odpuszczam Hadesowi ( no, prawie ^^ ). Szczerze mówiąc, zastanawiałam się nad Priapem, ale w końcu uznałam, że lepiej nie… dobra, sami zobaczycie kogo tym razem pomęczę
– Jak ty to robisz? Nie możesz dla odmiany przegrać? – zapytał ze śmiechem Connor. Jak zwykle wraz ze swoim bliźniakiem, Travisem, starał się ze mną wygrać.
– Już wam mówiłam. Nie umiem – odparłam, również się śmiejąc. Synowie Hermesa pokiwali zrezygnowani głowami. Odkąd trafiłam do obozu, czyli od jakiegoś pół roku, usilnie starali się mnie pokonać w jakiejś grze. Oczywiście nieskutecznie. Nikt nie powiedział tego na głos, ale wszyscy są przekonani, że moja nie umiejętność przegrywania ma jakiś związek z moją boską matką. Jaki? Jeszcze tego nie wiem i zapewne nie dowiem się, póki mnie nie uzna. Jednak nie zależy mi na tym, dobrze jest, jak jest. Może powinnam coś o sobie opowiedzieć? Jestem niepoprawną optymistką, wszędzie mnie pełno i wiecznie się śmieje. Kolor włosów zmieniam tak często, że nikt się w tym nie łapie. Naturalnie są brązowe, aktualnie jasno zielone z fioletowymi pasemkami. Oczy… teoretycznie brązowe w praktyce zależy to od słońca i z której strony się patrzy. Zielone, niebieskie, szare, brązowe – jakie się chce.
– Zakład, że umiesz? – zapytał Travis z błyskiem w oku. Co on znowu kombinuje?
– Dajesz – odparłam zacierając ręce. Jak ja uwielbiam hazard!
– Twoje zadanie to… rozśmieszenie i zaprzyjaźnienie się z… Nico di Angelo! – zawołał zanosząc się śmiechem.
– Nie! Co to, to nie – odparłam przerażona – to jest nie możliwe. Nie jestem samobójczynią! Każdy, tylko nie on – jęknęłam.
– Boisz się – naigrawał się Connor.
– Nie boję się tylko… jego i tak nie ma w Obozie! – wymyśliłam na poczekaniu.
– Masz pecha – powiedział Travis, śmiejąc się jeszcze głośniej – bo jest. Dzisiaj się pojawił. Kto wie, panno „nie umiem przegrywać” może dzięki tobie postanowi zostać tu na dłużej? – westchnęłam. Misja samobójcza, ale spróbuję. Co mi szkodzi? Najwyżej ponurak naśle na mnie te swoje psy z piekła rodem. Zawsze mogę zwalić winę na bliźniaków.
– Okej – mruknęłam – spróbuję, ale jak zginę, to nie piszcie mi gwiazdek w nawiasie na fejsbuku bo będę was nawiedzać po wsze czasy.
– Truttututututut – zanucił Connor udając trąbkę – Travis zakłada się ze Shuyler. Jaka stawka?
– O honor? – zapytałam. Wolałam go stracić, niż bulić z kieszonkowego.
– Niech będzie – zgodził się Travis. Podaliśmy sobie ręce a Connor przeciął.
– Tak oto rozpoczyna się historia w której słynna hazardzistka, Sky, poniesie kolosalną klęskę – jęknęłam.
Fajne ale no cóż włosy jak dla mnie bezgustu 😉
Haha Zanim skończę to opowiadanie, za 3 razy je jeszcze zmienię 😛
super opko
Czyżby córeczka Nike? 😛
Oj, Nico, bój się! XD Na serio mnie zainteresowałaś, czekam na 1 rozdział!
Dobrze wiesz co o tym sądze. Wszystkie twoje opowiadania kocham. A to jeszcze czytałam na facebooku. Ale szybko pisz kolejne części ! ;D
Ekstra Szybko pisz cd
To nie trudne: pokaż Nico zdjęcie Anubisa 😀
Powiedzieć Nico, że jest podobny do boga Anubisa? Mmm to by było ciekawe 😛
Ta długość mnie dobija…
Naprawdę intrygujące… takie lekkie i wesołe! Już mam po dziurki w nosie tych melancholijnych i wyciskających łzy opowiadań, więc to jest miła odmiana. Czekam na kolejną porcję świetnego stylu i humoru 😀
boskie, zabawne i w ogóle ale dlaczego takie krótkie, masz szybko wysłaś ciąg dalszy bo inaczej ja tutaj zwariuje!!!!