Jak zwykle spóźniłam się na kolacje. Dlaczego ZAWSZE akurat o tej godzinie byłam zajęta? Powiedziałabym, że miałam pecha, ale dziecku szczęścia chyba nie wypada tego mówić.
– To prawda? – usłyszałam na wstępie od Piper, córki Afrodyty.
– Cóż ma być prawdą Pip? Jeśli masz na myśli to, że bliźniacy w końcu znaleźli sposób żeby mnie pogrążyć to tak, jest to prawda. Nie każdy może zawsze wygrywać, nawet ja – uśmiechnęłam się a Piper zachichotała. Zamyślona ruszyłam do stolika, gdy nagle na kogoś wpadłam. – Auć – mruknęłam pocierają się po czole.
– Przepraszam, zamyśliłem się – odparł chłopak na którego wpadłam. Jakież wielkie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że to ten nieszczęsny Nico di Angelo, przez którego byłam taka wściekła.
– Nie, to ja przepraszam – powiedziałam – powinnam patrzeć gdzie łażę. Wybacz – dodałam i pośpiesznie uciekłam do stolika. Pięknie się zaczyna, nie ma co!
– Szybko zaczęłaś – powitał mnie śmiechem Connor.
– Zamknij się – uciszyłam go – ten zakład jest głupi – mruknęłam spoglądając w stronę Nico. Muszę przyznać, miał w sobie coś… przerażającego. – Nie możecie wybrać kogoś innego? Kogokolwiek? – zapytałam z nadzieją.
– Nie – odparł natychmiastowo Travis – ktoś inny nie byłby dla ciebie wyzwaniem. Wybacz Śmieszko, ale chyba nie ma w obozie osoby, która cię nie lubi! Nawet Clarysse nie umieściła cię na swojej „świętej liście wrogów” a to już naprawdę duuuży plus – wyszczerzył zęby.
– No dzięki – jęknęłam.
– Pe Es – dodał Connor – niestety od dzisiaj nie możemy cię budzić skoro świt, bo właśnie zostałaś uznana.
– Co?- zapytałam- Jak? – uniosłam oczy i zobaczyłam nad głową świecący róg obfitości. Uśmiechnęłam się. – A więc zagadka rozwiązane – wstałam i okręciłam się w kółko. Oczywiście Chejron nie darował sobie ceregieli i oficjalnym tonem wygłosił tę swoją nudną, nie zmienioną od setek lat formułkę.
– Witaj Shuyler, córko Tyche.
– Tak, tak, siema, dzień dobry i butem w mordę* – machnęłam lekceważąco ręką i przesiadłam się do stolika dziewiętnastego. Tak więc zyskałam trzech braci, Denisa, Rileya i Dorriena oraz dwie siostry, Astrid i Spencer.
– Tak myślałem, że jesteś naszą siostrą – uśmiechnął się Denis. Był wysokim blondynem o szarych oczach. – Chociaż i tak masz większe szczęście niż my. Nawet ja wymiękam przy oszukiwaniu Hoodów.
– Na nich trzeba mieć sposób – odparłam z błyskiem w oku – chociaż to co wymyślili teraz, przewyższa ich wszystkie numery.
– Co zrobili? – zapytała Astrid, ruda dziewczyna o zielonych oczach z mnóstwem piegów.
– Mam się za przyjaźnić z naszym królem szaleństwa, wiecznie uśmiechniętym Nicuśem – odparłam z sarkazmem – bułka z masłem. Sam Syzyf chętnie by się zamienił – przewróciłam oczami, znów spoglądając na syna Hadesa. Wydawał się zamyślony, wręcz znudzony.
– Nie przesadzaj – powiedziała Spencer, bliźniaczka Astrid – on jest słodki – mało nie zakrztusiłam się sokiem, który aktualnie piłam.
– Taaa, jak Hydra Lernejska w drugi dzień okresu – prychnęłam.
– Patrzy się na ciebie – dodała Spenc.
– Kto? – nie zaskoczyłam.
– Nico! – zapiszczała. Jakie były reakcje obozowiczów na pana di Angelo? Większość się go bała , spora część się z niego śmiała a dziewczyny dodatkowo sikały po nogach bo jest „taki przystojny”. No dobrze, brzydki nie był, ale żeby zaraz aż tak? Chyba byłam jedyną osobą, na której nasza Melinda Gordon** nie robiła pozytywnego wrażenia.
– Nic dziwnego. Podeptałam mu nogi – obie dziewczyny wytrzeszczyły na mnie oczy. – Nie gapcie się tak, bo wam oczka do płatków wpadną – pokazałam im język a następnie wstałam od stołu i wrzuciłam resztę swojej kolacji do ognia. Po raz pierwszy odkąd znalazłam się w obozie, postanowiłam wcześniej iść spać. Niestety po raz kolejny wpadłam na Nico. Tym razem się jeszcze dodatkowo wyrąbałam. Dobra, zakład zakładem, ale czemu co chwilę na niego wpadałam? Dzięki mamo za pomoc, ale dam sobie radę SAMA.
Podał mi rękę, wstałam i pośpiesznie otrzepałam się z piasku.
– Dzięki – mruknęłam.
– Coś ostatnio ciągle się przeze mnie wywracasz – tak się zastanawiam, czy to miała być kpina czy żart?
– Dziewczyny tak mają, wiesz? – odparłam z przekąsem – Wywracają się i czekają na księcia na białym koniu który je podniesie -wywróciłam oczami.
– Księciem raczej nie jestem, konie mnie nie lubią, ale podnieść cię z ziemi to czysta przyjemność.
– Masz rację, księciem nie jesteś, ale podnosić mnie też nie musisz. Dam sobie radę.
– Na pewno? – uniósł jedną brew. Kurde, chłopie, wcale nie ułatwiasz mi sprawy. Zaśmiej się i będziemy to mieli z głowy. Ale nie, ty musisz mnie wkurzać, zachowując przy tym poważną minę. Dupek. Przy… dobra, nie ważne.
– Tak – warknęłam – a teraz dobranoc – odwróciłam się na pięcie i… zaś bym się wywaliła. Nico złapał mnie, tak, że patrzyłam mu prosto w oczy. O ludzie! Jakie on miał cudne oczy! Eee… Sky! O czym ty do cholery jasnej kobieto myślisz?!
– Ratowanie ciebie zaczyna mi wchodzić w nawyk – powiedział i puścił mnie.
– Wkurzanie chyba też – mruknęłam i odeszłam. Tym razem BEZ lądowania tyłkiem w piasku. Grrrr przeklęci Hoodowie! Cholerny Nico! Nie dość, że wkurzył mnie na maksa, to jeszcze nawet o cal nie zbliżyłam się do wygrania zakładu. Jego się nie da rozśmieszyć, jego da się tylko znienawidzić.
.,.,.,.,.,.,.,.,.,.,.,.,
I tym optymistycznym akcentem kończę 1 rozdział Tak na marginesie, kompletnie nie rozumiem Sky… jak Nico może kogokolwiek wkurzać? Ja tam należę do jego pierwszego kręgu adoratoerk *.* Ale ciii, bo się wyda….
A i jeszcze jedno sprostowanie ( głównie dla Lyssy, żeby potem nie było, że mieszam między Abi i Nico 😛 ) – pomimo, że praktycznie wszystkie moje opowiadania się ze sobą łączą, to jedno jest całkowicie osobno No, to tyle co miałam do powiedzenia eeee napisania.
Teletubisie mówią Papa
* Chodzi mi oczywiście o Niemieckie Guten Morgen ;P
** Jakby ktoś nie wiedział, Melinga Gordon to bohaterka serialu „Zaklinacz dusz” która gada z duchami, pomaga im przejść na drugą stronę itepeee
LUbie Merindę Gordon… Zamyśliłam się, ok…
A teraz do rzeczy: Opko fajne, tylko jakoś dla mnie za krótkie… :/ Ale o długości opek ja nie decyduję, przynajmniej w tym przpadku…
Ogółem, na plusa idzie
ZAJEEEEBISOOOŚĆ!!!! Wysyłaj szybko cd dalszy bo zaraz zwariujeje. To jest coś cudownego, chyba żadne opko nigdy mnie tak jeszcze nie wciągnęło. Niby takie proste bez żadnej waliki na śmierci i życie czy coś w tym stylu, taki niby prosty zakład ale to na serio jest zajebiste!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Już to kocham. 😀 Teksty Sky – pierwszorzędne. x3 Zadżemiste opko, na serio. 😀
świetne 😀 😀 i córka Tyche to już ją lubie ale zakład raczej wygra tak mi się wydaje ale wiem ,że mi nie powiesz to poczekam na cd ,a tak poza tym genialny pomysł z tym zakładem.Bo przecież Travis i Conor mają najlepsze pomysły 😀
Łaaaaaaaaaa! Zarąbiste opko!!! Zarąbisty styli pisania i zarąbisty dobór bohaterów ;D
^^ Hah, ciekawe czy Sky podbije serce mrymraśnego Nico ;33…
Glanem w mordę za „ClarYsse” 😉 Jak mniemam, „kochasz” niemiecki?
Ups… jak ja mogłam coś takiego napisać?! Idę do mojego dilera,że przez jego towar mi się literki mieszają >.<
I co prawda wolę Niemiecki od Angielskiego, ale żeby kochać? Nigdy w życiu 😛
Świetne opowiadanie, ale teletubisie powinny popełnić samobójstwo grupowe. 😀