2. Wybuch w domku Hadesa.
Zdecydowanie ten dzień miał w sobie zbyt wiele atrakcji. Szkoła, prawda, którą powiedziała mi Ann i jeszcze moja mama… To wszystko przekraczało dzienną dawkę adrenaliny, jaką byłam w stanie znieść. Kiedy na chwilę zostałam tylko z Chejronem, odetchnęłam zmęczona.
Nie sądziłam, że moje życie może być jeszcze bardziej skomplikowane.
Pasuję do herosów. Wywalano mnie ze szkoły. Owszem, uczyłam się całkiem dobrze. Mimo mojej dysleksji radziłam sobie całkiem nieźle z angielskim, hiszpańskim i francuskim. Znałam dobrze matematykę, fizykę, geografię i historię starożytną. Lubiłam muzykę i grałam na licznych instrumentach. Rysunek opanowałam, jak byłam bardzo mała.
Jednak to nie miało znaczenia ze względu na liczne bójki, które wszczynałam. Nie dogadywałam się z rówieśnikami w szkole. Tak przynajmniej sądzono. W rzeczywistości za każdym razem walczyłam o swoje życie. Czy to moja wina, że w drugiej klasie jakaś dziewczynka zaczęła rzucać we mnie płonącymi kredkami?
Zresztą nie ważne.
Teraz wiem. Każda z moich dziwacznych przygód nie była przypadkowa.
– Sol, wszystko w porządku? – Chejron wyglądał na naprawdę zmartwionego.
– Wszystko dobrze. Tylko… – Zawahałam się. – Boję się, że tu nie pasuję. Każdy heros na tym obozie jest PÓŁKRWI…A ja? Nie jestem taka, jak reszta. – Z trudem powstrzymywałam łzy.
– Obiecuję ci, że nie będzie tak źle. – Położył mi dłoń na ramieniu. – A od jutra zaczynasz treningi.
Uśmiechnęłam się. Może nie będzie tak źle.
– Chodźmy na ognisko. – Przepuścił mnie w drzwiach – Poznasz swoją mamę.
– Ciekawe, jaka ona jest. – Zastanawiałam się na głos.
– Zobaczysz. – Chejron najwyraźniej już wiedział czyją jestem córką.
Kiedy doszliśmy już do ogniska wszyscy śpiewali i podawali sobie gorące pianki. Usiadłam obok dzieci Ateny. Od razu zaczęliśmy rozmawiać na tematy historyczne. Poczułam się świetnie. Przynajmniej z nimi miałam wspólne tematy.
Wtem poraził nas jakiś blask. Na szczęście nikt nie patrzył prosto w stronę tego złotego światła.
– Witaj córeczko. – Usłyszałam spokojny, wręcz aksamitny głos mamy. Mimo wszystko bałam się spojrzeć w jej stronę. Nie wiedziałam, kim od tej chwili będę. Jednak przełamałam się. Ciekawość wzięła nade mną górę.
Odwróciłam się. A przed moimi oczyma stała cudowna bogini. Miała długie włosy o miodowej barwie, oczy przypominające swym blaskiem gwiazdy i jasną, brzoskwiniową cerę. Biła od niej delikatna, ciepła i złotawa poświata.
– Wiesz, kim jestem? – Zapytała
– Jesteś Nike, bogini zwycięstwa. Jesteś moją mamą. – Przyklękłam przed nią. Ona jednak kazała mi gestem dłoni wstać. – Jesteś bardzo podobna do ojca. – Uśmiechnęła się do mnie.
– Dziękuję.
– Mam dla ciebie prezent. – Po tych słowach w mojej dłoni pojawiły się dwie bransoletki. Srebrna i złota. – Potrzyj złotą, a zamieni się w dowolną broń, jakiej będziesz potrzebować. Srebrna zaś potrafi się zamienić w tarczę.
Na moich ramionach pojawił się jednak jeszcze jeden przedmiot. Płaszcz długi do samej ziemi ze sporym kapturem i zapięciem w kształcie wilczycy.
– To prezent od twojego taty. Jego moc poznasz czytając list od ojca. Będzie schowany w twojej torbie. Muszę już iść. Do zobaczenia. – Ledwo zdążyłam odwrócić wzrok. Coś mi podpowiadało, że prawdziwa, postać bogini mogłaby mnie zabić. Stąd ten blask.
Chejron i pozostali obozowicze przyklękli przede mną.
– Witaj Solange Promis, córko Nike.
Bardzo fajne ale trochę krótkie ;P Ale to nie szkodzi 😀 I tak jest suuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuper
Zapowiada się na serio dobrze 😀 Błędów nie szukałam, więc czekam na CD 😉
😀 Twoja akcja nie tyle biegnie, co truchta. Osobiście najbardziej lubię kiedy idzie, ale tak też może być. Dzieci Nike to bardzo interesujący bohaterowie, czekam ze zniecierpliwieniem, na to co z nią wymyślisz.
Super, Super, super, SUPER!
😀
Goni cię coś? Przystopuj trochę… Akcja za szybko się dzieje, a części strasznie krótka. Gdybyś się rozpisała to zajęło by ci to z trzy razy więcej.