Dedykacja dla moich sióstr bliźniaczek Oliwi (Wenus1999) i Oli ( stawiam stówę, że mnie zabije za bałagan w pokoju ale i tak ją lubię) wasza Olga
Opowiem wam historie o tym jak zostałam ST .
Obudziło mnie prychanie mojego szopa pracza Łatki ( bardziej normalnego imienia się nie dało wymyślić ) .
Spojrzałam na zegar który wisiał w pokoju . Piąta czterdzieści . Spoglądałam na zwierzaka .
– Zadowolony jesteś ?! – spytałam sarkastycznie . Pomachał radośnie głową . Wstałam zaspana z łóżka i
podeszłam do szafy na której leżał zwyczajny plecak . Otworzyłam go i wyjęłam rzeczy . Były tam m.i. :
– długa lina
– koc
– pół kilo mięsa z kurczaka ( długa historia )
– szkicownik i piórnik wyposażony w ołówki i gumki .
– śpiewnik
– dwa jabłka
– łuk i kilka strzał .
– strój kąpielowy i ręcznik .
Wyjęłam mięso oraz rzeczy z szafy . Gdy przebrałam się w spodenki i koszulkę pobiegłam do kuchni i odłożyłam mielonkę .
Był piękny czerwcowy ranek . Wyspa Białego Jelenia budziła się do życia . Ptaki ćwiczyły tonacje na dzisiejszy wieczór .
W głębi lasu małe jelenie biegały z rówieśnikami . Słyszałam stukot kopyt synka oraz narzekanie Rubina , że on powinien
zaśpiewać pierwszy a nie Miriam , bla , bla , bla . Zrobiłam sobie szybko kanapkę z serem i wyszłam na dwór . Co nieco
o wyspie . Nikt oprócz mnie i cioci Sary nie mieszka na niej i o nie wie gdzie się znajduje . No to tyle . Pewnie się
zastanawiacie , skoro nikt tu nie mieszka rasy „L” to jak mój Rubiuś gada . On tak dokładnie to ćwierka . Bo mam dziwny
dar . Rozumiem mowę zwierząt . Rubinek jest kolibrem w kolorze krwi ( jestem pewna tego na stówę ).
Nagle za drzewa wyłonił się on i mój przybrany synek . Ma na imię April ( czyta się tak samo jak się pisze ) jest czteroletnim
białosrebrnym danielem z dużymi jasnobrązowymi porożami . Tego dnia miał na nich fioletowe kokardy , które obwiązałam mu
poprzedniego dnia . Ptak siedział na grzbiecie przybranego brata .
– Hej , to dokąd jedziemy ? – spytałam wychowanków . Spojrzeli na mnie jak na wariatkę .
– No a gdzie mieliśmy jechać , he?! – zaćwierkał ptak , nie dając mi czasu na pomyślenie odpowiedział – Nad Doline Nieba
zapominałaś ?-Przytaknęłam zawstydzona wsiadając na jelenia .
Resztę drogi milczeliśmy . Kiedy jechaliśmy przypominałam sobie wypomnienie kiedy matka Aprila zmarła . Było to dokładnie
co do dnia cztery lata temu . Dzień był słoneczny , a ja czekałam razem z zwierzętami na narodziny przyszłego Władcy Wyspy .
Lecz coś poszło nie tak . Renati ( bo tak się nazywała łania ) cierpiała strasznie a ja nie mogłam nic zrobić . Przed śmiercią
jej ostatnią wolą była taka :
– Emili wiem , że ty wychowasz go na największego Władce Wyspy . Wiem , też jesteś jeszcze mała ale ci ufam – po tych słowach
zamknęła oczy i nigdy więcej nie otworzyła . Małemu nadałam imię ulubionego miesiąca królowej , kwietnia co po angielsku
znaczy April . Miałam wtedy osiem lat . Niektórzy teraz pomyślą , że Re zwariowała , ale naprawdę mi ufała .
Kiedy wróciłam z przejażdżki poszłam do pokoju i zaczęłam szukać spinek do włosów z perełkami i naszyjnik który zrobiłam .
Ciocia była na misji w Iraku i miała wracać dopiero za dwa tygodnie .
Mój pokój był w kształcie walca i był nieduży . Na zielonych ścianach wisiały półki z sosnowego drewna (tak jak reszta mebli)
zapełnione różnymi rzeczami z dalekich Chin i Indi . Moja mama lubiła podróżować . Moją ulubioną pamiątką jest lalka Gejszy
ubrana w białe kimono i lakierki ( które jej włożyłam ) z związanymi w kok atramentowymi włosami . Na tapczanie ,
który zapominałam pościelić , leżał stos poduszek . Obok stała toaletka a na niej spinki , gumki do włosów itp. Niedaleko
okna stała szafa z rzeczami . Obejrzałam dokładnie mój azyl , ale spinek nie zauważyłam . Zaczęłam zastawiać gdzie ostatnio
je zostawiałam . Przypominało mi się , że piątek ćwiczyłam grę na fortepian w pokoju w którym stoją instrumenty . Pobiegłam tam .
Pomieszczenie to było większe od mojego . Stały tam różne instrument m.in.Fortepian, flet i skrzypce . Mój ulubiony instrument
klawiszowy był czarny a na obudowie leżały nuty oraz wspomniane wcześniej spinki . Podeszłam do okna i wyjrzałam na zewnątrz.
Nikogo nie było . Usiadłam na krzesełku”Co zagrać ? ” zastawiałam się . Spojrzałam na nuty .
Ostatnio grałam utwór ” Dla Elizy ” Ludwika Beethovena . Zaczęłam naciskać klawisze .
(http://www.youtube.com/watch?v=YGcFIWdCKlI)
Kiedy skończyła zagrałam następną , które znałam z ostatniego koncertu na jakim byłam .
(http://www.youtube.com/watch?v=u4Gm9zDIcOI)
Kiedy zagrałam ostatnią nutę posmutniałam . Tęskniłam za Polską w której się urodziłam , za Ciarą i ,
za domem , za Warszawą i Bałtykiem oraz za wszystkim co związane z nią . Czułam się jak emigranci w czasie rozbiorów.
Przestałam rozpominać wzięłam to co chciałam i wyszłam .
Świetnościowe opko. Naprawdę fajne. Tylko za dużo akapitów.
Całkiem niezłe. Akcja jest jak dla mnie trochę szybka, ale ja sama piszę długo i bez sensu, więc możliwe, że innym tępo pasuje. Poza tym te dziwne akapity. trochę przeszkadzają w czytaniu.
Nie znam się, więc nie będę cię poprawiać. Fajne opko 😀
Też grałam w tym roku „Dla Elizy ” 😀 Fajne opko ;D