OD AUTORKI: W końcu! W końcu to napisałam! 😀 Nawet nie wiecie, jaki mam z tego powodu zaciesz. XD Nie bić, że takie krótkie, weny się nie miało, a poza tym mam pomysł na inne opowiadanie, jednak nie związane z herosami ani z mitologią. Prolog + rozdział 1 opublikowałam na swoim blogu: http://piorem-i-olowkiem.blogspot.com/.
Mam nadzieję, że powtórzeń jest już odrobinkę, mikroskopijną odrobinkę mniej. Jeśli nie, krzyczeć w komentarzach. 😛
A pragnę to coś, co śmiem nazywać Z Południa na Północ (4) zadedykować Arachne, Percy’emu, mazak18, Ariadne Naldari, Io, ClarisseXD, Pomonie oraz Nożownikowi7 za ostatnie naprawdę fantastyczne opko (ci którzy czytali zapewne wiedzą, o co chodzi :D).
Z POŁUDNIA NA PÓŁNOC
Cz. 4.
Jasmine:
Patrzyłam, jak Will nieruchomo wpatruje się w trzymaną przeze mnie karteczkę, wytrzeszczając oczy i nierówno oddychając. Nawet nie mrugał. W sumie nie powinnam się mu dziwić. Mnie samej coś przewróciło się w żołądku na widok niepokojącej dopiski.
– Jas – zaczął mój brat po mniej więcej pięciu minutach wychodzenia z szoku. – Musimy to pokazać Chejronowi.
– Znowu? – spytałam nieco zaskoczona. Po niedawnej naszej wizycie centaur na pewno ma dość emocji jak na dzisiejszy dzień.
– Tak, znowu. To ważne. Bardzo.
Odetchnęłam głęboko, rozważając ów kwestię. I muszę przyznać, że teraz, gdy bardziej się zastanowiłam, pomysł nie wydał mi się taki zły, wręcz przeciwnie, nie mieliśmy wyboru.
– Zgoda – odpowiedziałam. – Pójdziemy.
– Najlepiej byłoby teraz.
Ponieważ nie widziałam w tym problemu, skinęłam potwierdzająco głową i podniosłam się z łóżka. Natychmiast poczułam, jak nogi się pode mną uginają. Może i było to tylko kilka minut wylegiwania się na pościeli, jednak szok, jaki przeżyłam po odczytania podpisu, kompletnie mnie sparaliżował. Schowałam karteczkę do kieszeni bluzy, dokładnie przy tym sprawdzając, czy na pewno się nie zgubi. W końcu otworzyłam drzwi domku Hestii i wraz z Willem pobiegliśmy w stronę Wielkiego Domu.
Jednak gdy stanęliśmy przed jego progiem, ku naszemu zaskoczeniu nikogo w środku nie było. Zmarszczyłam brwi. Zazwyczaj zawsze kogoś zastawaliśmy, nawet jeśli nie Chejrona i Pana D., to jakiegoś satyra czy herosa czegoś szukającego. A teraz… pusto.
– Masz jakiś plan? – zwróciłam się do Willa.
– Nie… – wymruczał. Mogłam się tego spodziewać. Sama nie przewidywałam, iż Wielki Dom będzie świecić pustką jeśli chodzi o przebywających w nim.
Wymieniliśmy spojrzenia i do obu nas doszło, iż na razie musimy poczekać. Odwróciłam się w kierunku wielkich drzwi i już miała zacisnąć dłoń na klamce, gdy nagle za sobą usłyszałam znajomy głos:
– Will? Jas? Hej znowu!
Jak oparzona spojrzałam w stronę, z której dobiegło powitanie, i natychmiast ujrzałam wysoką, rudowłosą dziewczynę w nieco już zniszczonych, ubrudzonych od farby dżinsach i pomarańczowej koszulce obozu.
– Rachel? Gdzie Chejron i Dionizos? – spytał Will. Wyrocznia uśmiechnęła się lekko.
– Bracia Hood jak zwykle narobili bałaganu i wiecie… trzeba zapanować nad sytuacją – odpowiedziała jakby nigdy nic. – A was co tu znów sprowadza? Niech zgadnę… Karteczka?
Pokiwałam głową, po czym wyciągnęłam z kieszeni papierek i podałam go Dare. Następnie wskazałam palcem na malutkie, greckie literki wypisane w prawym dolnym rogu. Rachel zmrużyła oczy, lecz tylko powiedziała:
– Nie mogę odczytać.
Dopiero wtedy dotarło do mnie, że była śmiertelniczką, i nie znała greki tak dobrze jak herosi. W tym wypadku musiałam jej przetłumaczyć na angielski złowrogą zapiskę, co było ostatnim, na co miałam ochotę.
– „Bądźcie gotowi, gdyż i tak walka was nie ominie. O.F.T.S.” – przeczytałam na głos, po czym spojrzałam na rudowłosą, oczekując jakiejś reakcji. Tymczasem Rachel stała, jak stała, i tylko wpatrywała się w trzymany przez siebie liścik, bez żadnego konkretnego wyrazy twarzy.
– Wszystko dobrze? – zaniepokoił się Will.
Wyrocznia jakby odtajała.
– Mogę to zatrzymać? Tylko na dzisiejszy dzień?
Szczerze, to pytanie mnie zdziwiło. Na co jej mała, zgnieciona karteczka, która tylko wzbudza przerażenie słowami, jakie zawiera? Jednak wbrew woli, zgodziłam się.
– Tylko nie zgub – dodałam.
– Oczywiście, że nie zgubię. – Rachel posłała nam szeroki uśmiech, lecz chyba wymuszony, gdyż mogłabym na kilometr dostrzec z jej twarzy, iż myślami jest gdzie indziej. Chwyciła papierek w obie dłonie, jakby był to najświętszy przedmiot na świecie, po czym pożegnała się i powędrowała schodami na górne piętro. Jeszcze chwilę śledziliśmy ją wzrokiem, aż w końcu znikła nam z pola widzenia.
Wtem Will ścisnął mnie za rękę, a ja wzdrygnęłam się od lodowatego zimna, które nagle zetknęło się z moimi palcami.
– Jas, musisz coś wiedzieć.
– Co takiego? – Czułam, jak wzrasta we mnie niepokój.
– Wczoraj miałem sen… Koszmar właściwie… Byłem w lesie. Ciemnym, zaśnieżonym lesie. Nic nie było słychać. Żadnych ptaków, chlupotu strumyka… nic. A potem… a potem coś wyskoczyło zza drzew. Nie wiedziałem, co to za zjawisko. Cień, duch, demon… Rzuciło się na mnie. Zacząłem uciekać, jednak okazałem się za wolny. To coś wręcz przygniotło mnie do ziemi, dusiło, a ja nie mogłem nic zrobić… Wtedy się obudziłem. Jas, nie wiem, jak ma nam to pomóc, ale czuję, że… że to ma jakiś związek z tą karteczką. Nie wiem jaki, może nawet w ogóle nie ma powiązania, ale… ale to było zbyt realistyczne.
W miarę jak opowiadał, coraz bardziej żałowałam, że wtedy, w Wielkiej Sali, Zeus od razu nas nie unicestwił. Wtedy nie musiałabym przeżywać tego szoku. Tego niepokoju. Tego uczucia, że jesteśmy zagrożeni. Że cały obóz jest zagrożony. A wszystko przez nas. Nas, dzieci dziewiczej bogini, które nigdy nie powinny istnieć. A jednak… a jednak jakimś cudem tu stoimy. Całkowicie sparaliżowani strachem, czekając na ostateczny moment.
Will:
Kiedy opowiedziałem Jasmine mój koszmar, czułem się, jakby kamień spadł mi z serca. Nie dlatego, że mnie nie wyśmiała, tylko dlatego, iż w końcu ktoś wie. Ktoś, w razie potrzeby, będzie znał tę, moim zdaniem, wskazówkę i postara się połączyć fakty w całość. Od razu mi ulżyło.
W drodze do domku nic nie mówiliśmy. Ani ja, ani Jas nie byliśmy w nastroju do rozmowy. Woleliśmy na razie siedzieć cicho.
W ciągu następnych kilku godzin nie działo się zbyt wiele. Jas poszła do dziewczyn od Demeter, jedyne, które wciąż w miarę nas lubiły po ostatnich wydarzeniach, by opowiedziały jej o incydencie z braćmi Hood. Ja włóczyłem się po obozie, co jakiś czas obserwując pozostałych herosów. Niektórzy ćwiczyli na arenie, siedzieli na warsztatach, inni wspinali się po skałce wspinaczkowej lub latali na pegazach.
A byli także tacy jak ja. Bez żadnego talentu, konkretnych zainteresowań, żyjących po prostu dla samego życia, od dawna dobrze wiedzący, że nie powinno ich tu być.
Po około piętnastu minutach zorientowałem się, że doszedłem do lasu. Rozłożyste dęby, strzeliste sosny i gąszcze rozmaitych krzewów otaczały mnie ze wszystkich stron. Złociste promienie słońca prześwitywały przez gałęzie drzew, nadając puszczy magicznego wręcz uroku. Rozejrzałem się po okolicy. Zapewne musiałem już dawno wejść do kniei, gdyż nie docierały do mnie odgłosy obozu. Oczywiście wiedziałem, że herosom nie wolno zapuszczać się w głąb lasu, ze względu na potwory w nim czyhające. Wyjątkiem są tylko bitwy o sztandar. Jednak, mimo zakazu, maszerowałem dalej. Jeśli zaatakuje mnie jakiś stwór… no to cóż. Bogowie będą mieć jednego z głowy.
Wtem spostrzegłem, że leśne odgłosy ucichły. Ptaki przestały świergotać, a po skaczących z drzewa na drzewo wiewiórkach nie było ani jednego śladu. Zmarszczyłem brwi. Coś tu nie pasowało.
Zrobiłem kilka kroków przed siebie i już miałem zawrócić, gdy nagle uderzyła mnie mrożąca krew w żyłach prawda. Przystanąłem, kompletnie zdezorientowany. Serce waliło mi w piersi jak oszalałe. Jeszcze raz rozejrzałem się po polanie, na której się znajdowałem, trawiąc w głowie przerażającą myśl, szukając w niej jakichkolwiek absurdów, nie zgadzających się faktów. Niestety, nic takiego znalazłem. A więc jednak.
A więc jednak obozowy las był lasem z mojego snu.
Wtedy usłyszałem krzyk.
Od razu rozpoznałem, do kogo należał.
CDN.
Dzięki za dedykację. Świetnie opisujesz emocje , a akcja jest idealna. Opko jest wspaniałe, a CD ma być najszybciej jak się da. .
Długo trzeba było czekać na to cudo :/ ale oczywiście było warto! Naprawdę cudnie piszesz!
PS. Dzięki za dedykację
Świetnie radzisz sobie w narracji za równo chłopaka jak i dziewczyny, co jest zaskakujące. Żywa akcja, ciekawe opisy. Opowiadanie bardzo fajne 😀
obiecany komencik Pallas 😉
aah powiem tak , że świetne poprostu ale długośc mnie dobiła ale bic cie nie bede 😛
opsisy masz zajee aż pozazdroscic 😀
i jeszcze jedno pytanie jak mogłas skonczyc w takim momencie ty moja milionerko ze zmarchami????!!! XD
i dzieki za dedy 😀 😀
Nie no, Pallas to jest nie fair! Dlaczego ty masz taki talent a ja nie?!
To było naprawdę świetne. Dziewczyno, pisz dalej bo ja tu umrę z ciekawości. Rewelacyjne opisy, szybka akcja i rozdział kończy się tajemniczo, tak, że ma się ochotę czytać dalej. To jest TO.
ps: Thank you za dedykacje <3
Świetne! 😀 😀
Widzisz? Obiecałam, że czytnę i dotrzymałam obietnicy :P.
Wspominałam już, że kocham Twoje opa? 😀
Boskie ;)) Choć nie wiem czy czytalam poprzednie części ;/ Kiedyś je napewno przeczytam 😀