Afrodyta
Przechadza się piękna bogini,
Po sadzie młodych brzoskwini.
Jej stopy stąpają miękko,
A włosy falują na wietrze lekko.
Zasmucona jest jednak bogini,
I nikogo za to nie obwini.
Myśli nasza Afrodyta,
Jaka jest… jej twarz prawdziwa?
Czy jest ruda, blond, a może siwa?
Jaki jest jej kolor oczu?
Może ona nie ma twarzy…
Możliwe, że coś się jednak zdarzy,
Ujrzy wreszcie buzię swą,
Musi tylko spotkać kogoś
Kto chce ujrzeć tą prawdziwą JĄ.
łał… naprawdę piękny wiersz
Świetny wiersz.
Boski. 😀
Każdy bóg pewnie tak ma. W końcu przez setki lat mieli setki aspektów i wcieleń.
Herosowy… 😛
Jakby co to Chionia, to ja ;). Odświeżyłam sobie konto, ale jednak wróciłam do starej nazwy :P.
extra
Ciekawy wiersz. Tylko w połowie mam wrażenie jakby się rytm zmienił, ale jest ok
Zmieniony rytm to nie problem- można po prostu inaczej zaśpiewać. A co do treści wiersza to… jestem pozytywnie zaskoczona: spodziewałam się kolejnego chrzanienia „piękna, super, hiper, mega, cudowna” i tak aż do porzygu, a zamiast tego jest utwór, który warto przeczytać, bo coś wnosi.
Tak trzymaj!
Bardzo piękny wiersz.
Piękny… Melodyjny i zachęca do rozmyślania… I taki smutny…