Podniósł się z materaca. Jeżeli nie ma żadnego bezpiecznego dla niego miejsca na świecie to trudno. Będzie musiał wziąć się w garść i żyć dalej. Najprawdopodobniej był już wczesny ranek, gdyż promienie wschodzącego słońca prześwitywały przez okna. Wyszedł z domku i postanowił zaopatrzyć się w zbroję i miecz. Ruszył w kierunku kuźni Hefajstosa. Po drodze jego uwagę przykuło boisko do siatkówki. Dwóch obozowiczów odbijało sobie piłkę. Na oko była gdzieś czwarta rano. Najwidoczniej nie tylko on ma trudności ze snem. Kiedy doszedł do celu zapukał cicho do drzwi. Miał nadzieję, że nikogo nie obudził. Otworzył mu czarnowłosy chłopak. Wyglądał, gdzieś na siedemnastkę. Uśmiechnął się niepewnie. Powiedział:
– Zapewne chcesz jakiś porządny mieczyk co? Chełmem też nie pogardzisz?
– Przydałoby się- wystrzeżył zęby w uśmiechu do młodzieńca
– W takim razie wejdź. Myślę, że nic nie narobisz w ciągu dziesięciu czy piętnastu minut.
Nie odpowiedział tylko wszedł. Wystrój w pomieszczeniu był dość średniowieczny. Akurat to go nie zdziwiło. Na ścianach wisiały młoty, topory oraz półtora ręczne miecze. Luke nie powiedziałby, że w pomieszczeniu było tłoczno. Oprócz czarnowłosego nastolatka razem z nimi przebywało dwóch młodych chłopców. Możliwe, że nawet młodszych od niego samego. Dzieciaki nie chciały na niego spojrzeć. Czuł się odrobinę niezręcznie. Na szczęście wybawił go najstarszy chłopka. Oznajmił:
– Dobra, więc jaki byś chciał miecz?
– Nie wiem. Nie znam się na tym- odpowiedział cicho Luke
– Dobra, więc przetestujmy dwuręczny.
Młodzieniec podał mu srebrny oręż. Czternastolatek niepewnie dzierżył go w dłoni. Kolega rozkazał mu nim machnąć. Zrobił to bez sprzeciwu. Był trochę za ciężki, więc grzecznie oddał broń chłopakowi. Następnie dostał jednoręczny. Nie zbyt mu pasował. Poruszał się jak ciamajda. Długo jeszcze próbował różne oręże , ale bez powodzenia. Wreszcie syn Hefajstosa zaproponował mu łuk:
– Najwidoczniej z mieczem ci nie wychodzi. Dziwne jak na syna Hermesa no, ale cóż. Spróbuj postrzelać z łuku.
Luke został wyprowadzony na zewnątrz. Siedemnastolatek podał mu broń. Wyjaśnił mu:
– To jest łuk refleksyjny. Dużo łatwiej z niego strzelać. Jesteś jeszcze młody możesz nie mieć wystarczająco siły na zwykły.
Odebrał łuk. Nałożył strzałę na cięciwę i naciągnął go. Nowy kolega zaproponował celowanie do tarczy. Nie szło mu najgorzej. Udawało mu się płynnie wypuszczać pociski. Został za to pochwalony:
– no nie źle, jeżeli trochę poćwiczysz będziesz nienajgorszym łucznikiem
Niestety operowanie takim narzędziem jak patyk połączony z sznurkiem nie zadowoliło Luka. Zapytał:
– A nie mogę używać miecza?
– Nie wychodziło ci to najlepiej- przypomniał mu kolega
– Na pewno nie macie jeszcze jakiejś broni tego typu?
Syn Hefajstosa popatrzył na niego przez dłuższą chwilę:
– Masz na imię Luke tak?
Zmiana tematu go zaskoczyła:
– Tak- odpowiedział
– Jestem Patrick. Mamy jeszcze jeden oręż. On jest specjalny. Jeżeli chcesz pokażę ci.
– Jasne- ucieszył się
Weszli z powrotem do kuźni. Patrick ruszył przodem prowadząc za sobą nowicjusza. Teraz w pomieszczeniu wyraźnie przybyło pracujących. Zapewne obozowicze powoli zaczynali się budzić. Oznaczało to, że wkrótce będzie śniadanie. W pewnym momencie siedemnastolatek się zatrzymał. Luke ledwo co się zatrzymał tuż za nim. Przez chwilę Patrick zastanawiał się nad czymś, ale w końcu wyciągnął z pudła długi oręż. Był on naprawdę cudowny. Z jednej strony był brązowy, a z drugiej zwykły żelazny. Patrzył na niego z zachwytem. Syn Hefajstosa podał mu go. Czternastolatek ujął go w dłoni. Zamachnął się kilka razy. Doskonale wyważony. W miarę lekki. Mógł wykonywać płynne ruchy.
Zadowolony rzekł:
– Jest doskonały
– Tak też myślałem, że ci będzie pasował. Teraz czas na zbroję. Zmierz kilka. Potrzymam ci miecz.
Luke oddał koledze broń, a sam poszedł wybrać sobie ubranie obronne. Nie było to aż tak trudne jak znalezienie właściwego narzędzia do posługiwania. Po dwudziestu minutach wyszedł w pełnej zbroi. Dobył swojego nowego miecza i zaczął wymachiwać nim na próbę. Z radosnym samopoczuciem spytał Patricka:
– I co? Jak wyglądam?
– Jak prawdziwy wojownik- Uśmiechnął się w odpowiedzi
Luke teraz dopiero zauważył, że wszyscy się na niego patrzą. Znieruchomiał. Przeszedł do rzeczy:
– Dzięki. To ja już pójdę.
Zdjął ciężką zbroję. Spytał:
– Broń mogę zabrać tak?
– Jest twoja.
Wraz ze swoim nowo nabytym orężem wyszedł z kuźni. Wszedł do domku Hermesa. Rozmowy toczące się wcześniej ucichły. Wszyscy byli wpatrzeni w jego miecz. Najwidoczniej z podziwu. Uśmiechnął się w duchu. Przerwał niezręczną ciszę:
– Nie najgorszy co?
Nikt nie odpowiedział co go trochę zdołowało. Travis złapał go za rękę i wyciągnął na zewnątrz. Luke zmieszany zaprotestował:
– Ej! O co ci chodzi? Co znowu zrobiłem?
– Nic. Ty nic. Ale on tak
– Kto?
– No Szerszeń, a kto?
– Szerszeń? – zdziwił się już całkiem zagubiony chłopak
– Ten miecz- wyjaśnił mu syn Hermesa
– Niezły nie? Jest mój
– Dlaczego akurat ten wybrałeś?- spytał towarzysz
– Żaden inny mi nie pasował. A ten jest genialny i patrz dwukolorowy. Ekstra
– Tak. Szerszeń jest ładny to prawda, ale oprócz wyglądu nie ma w sobie nic fajnego
To najwyraźniej zdziwiło chłopaka:
– Możesz wyjaśnić?
– Ten miecz należał do twojego imiennika. Zapewne ma na swoim koncie wiele zabójstw. Nie mówię tu o potworach, ale o herosach. Dziwię się, że akurat ten ci się spodobał.
Luke nic nie odpowiedział. Po dłuższej chwili Syn Hermesa odwrócił się i chciał odejść, ale on go zatrzymał:
– Czekaj. Powiesz mi więcej na temat mojego imiennika? Wiem tyle, że nie był tu lubiany. Oraz, że narobił kłopotów.
– To nie jest dobry pomysł wspominać go. Owszem narobił problemów, ale się poprawił. Niestety za późno. Wiele osób przez niego zginęło. A teraz chodź na śniadanie. Robię się na serio głodny, a ty nie?
– Taa. Chodźmy- odrzekł markotnie Luke.
Intrygujące opowiadanie. Nie wiem co będzie dalej, ale CD ma być zaraz!
broń Kronosa w rękach herosa… to powinno być niedopuszczalne! 😀 w ogóle ta broń w obozie i że ją dali z własnej woli Luke’owi…ale cóż, czekam na cd
A czy Szerszeń nie uległ czasem zniszczeniu?
Rozumiem licencja poetica i te sprawy, ale Szerszeń zmieniał się później w sierp Kronosa i nie sądzę, żeby komukolwiek go dali.
Ale całość fajnie napisana, czekam na cd