Kiedy Rachel przestała mówić, a jej oczy znów miały normalny odcień Luke zerwał się i uciekł. Wiedział, że na nic to się zda, ale biegł przed siebie. Chciał odejść od wszystkiego. Od strachu, niewiedzy. Ta dziewczyna go przeraziła. Zielone oczy wpatrujące się w niego i usta wypowiadające wierszyk. Może to była przepowiednia. Sam nie miał pojęcia. Czuł strach przed tą Rachel. Strach jakiego w życiu nie doświadczył. Przysiadł nad strumykiem. Co to znaczyło? Pamiętał jedno. Syn Zła. Tak samo nazwał go ten potwór. Kim on jest? Nagle usłyszał za sobą głos:
– Cześć Luke
Za nim stała Annabeth. Odwrócił się. Dziewczyna patrzyła na niego z współczuciem. Odpowiedział cicho:
– Cześć.
Dziewczyna najwyraźniej zauważyła, że nie jest sobą. Spytała:
– Coś nie tak?
Luke nic nie odpowiedział. Dalej był wpatrzony w wodę.
– Nie musisz odpowiadać. Wiem ciężko sobie uświadomić, że jest się synem boga
– Nie o to chodzi- zaprotestował
Annabeth dalej stała nad nim. Nie zamierzała najwidoczniej odchodzić. Może postanowiła go wesprzeć w tej sytuacji. Znowu ktoś zaczął wołać:
– Annabeth!
Luke rzekł:
– Idź. Chcę być sam
Podbiegł do nich chłopak w wieku Annabeth o czarnych włosach i zielonych oczach. Kiedy zobaczył Luka uśmiechnał się niepewnie:
– to ty jesteś tym nowym tak? Zapewne wszyscy cię poznamy dzisiaj przy ognisku. Możliwe nawet, że dowiesz się kto jest twoim ojcem. Jak by co jestem Percy. Syn Posejdona.
– Miło mi
I tak aż do kolacji przesiedział nad strumykiem. W końcu wszyscy zaczęli się zbierać przy kupce drewna i drewnianych stolikach. Chejron wyciągnął Luka na środek. Klepnął go w plecy. Wszyscy ucichli. Chłopak zauważył w tłumie Rachel. Patrzyła na niego. W sumie wszyscy się na niego patrzyli. Centaur ogłosił:
– Mamy dzisiaj nowego herosa. Jeśli by ktoś jeszcze nie wiedział ma na imię Luke, ale myślę że wieść o nim szybko się rozeszła.
Z tłumu słyszalne były szepty na dźwięk jego imienia.
– dobrze siadaj chłopcze- rzekł półgłosem do niego Chejron- Teraz ważniejsze sprawy. Coś się stało z granicami obozu. Nie wiadomo dlaczego potwory nie mają najmniejszej trudności wejść na ten teren. Jednak też zauważyłem, że nikogo nie atakują co jest dziwne. Pan D mówi, że wszystko ma pod kontrolą, więc proszę się nie martwić potwory nikogo nie zaatakują.
Centaur pokłusował na bok. Głosu zabrał Pan D
– A teraz proszę najedzcie się do syta bachory!
Wszyscy zabrali się za pożywianie. Luke wcisnął się do stolika Hermesa. Zapytał się Travisa. A przynajmniej na początku myślał, że to Travis:
– Travis?
– Jestem Connor. Travis to mój brat.
– Bliźniak?
Syn Hermesa westchnął:
– Nie, wszyscy tak myślą. Jesteśmy po prostu bardzo podobni. O co chciałeś się zapytać?
– Gdzie można sobie nalać coś do picia?
– Powiedz to co chcesz. Samo się naleje.
Na początku nie chciał powiedzieć. Uważał, że to idiotyczne. W końcu dzieci Hermesa lubiły sobie pogrywać z człowieka. Jednak w końcu zaryzykował:
– sok jabłkowy
Szklanka sama się napełniła. Wziął łyk. Pycha. Porozmawiał chwilę z Connorem. Opowiadali sobie o wszystkim. Jak starzy kumple. Dowiedział się jakie kawały Connor razem z bratem wyrządzili w obozie. Najbardziej spodobało mu się kawał z mango. W końcu zapytał:
– Naprawdę dzieci Afrodyty się pobiły o nie?
Jednak nikt mu nie odpowiedział. Connor był wpatrzony na coś nad jego głową. Właściwie wszyscy byli wpatrzeni nad jego głowę. Uniósł wzrok. Nad nim widniał znak. Przedstawiał skrzydlaty but. Był to symbol Hermesa. Wszyscy popatrzyli na niego tym samym wzrokiem jak wcześniej, gdy poznawali jego imię. Chejron ogłosił:
– O to Luke został uznany. Witaj Luku synu Hermesa.- Mówił to z powagą i jakby z nutą strachu.
***
Po kolacji nikt specjalnie się do niego nie odzywał. Podeszła do niego tylko jedna dziewczyna. Mniej więcej była w jego wieku. Miała brązowe proste włosy. Rzekła:
– Tylko nie narób nam tutaj kłopotów.
– Dlaczego miałbym sprawiać kłopoty?
– twój imiennik też miał na imię Luke i także był synem Hermesa. Źle skończył. Na szczęście w porę się opanował. Jednak mimo wszystko wyrządził wiele szkód.
– Jak się nazywasz?- spytał wymijająco Luke. Nie chciał zatrzymać się na niemiłym temacie.
– Jassica. Córka Apollina
Po czym odeszła. Luke skierował się do domku Hermesa. Kiedy tylko wszedł wszyscy ucichli. Czuł się niezręcznie w tej sytuacji, więc przywitał się niepewnie:
– Siema. I jak tam? Widać będziemy razem mieszkać- W zakłopotaniu trzymał rękę za głową . Podszedł do niego Connor próbujący odrobinę rozluźnić atmosferę:
– No hejka Luke. Skoro jesteś synem Hermesa może porobimy wspólnie kawały co?
Luke spróbował się uśmiechnąć, ale chyba średnio mu to wyszło:
– Fajnie by było
– więc chodź pójdziemy razem wykonać jakiś kawał. Opuścili domek Hermesa. Connor zaczął go uspokajać:
– Nie martw się przyzwyczają się. Po prostu niedawno zginął inny Luke też z tego domku. Nie żywiliśmy do niego ciepłych uczuć.
– ale ja nie jestem tamtym Lukiem! Nie umieją tego zrozumieć?
– To przez plotki- mówił dalej syn Hermesa
– Plotki?
– Tak. Krążą opowiadania, że następca Luka przyjdzie do obozu.
Przełknął ślinę. O jakimś następcy była mowa w przepowiedni, którą gadała ta dziewczyna
– A tak się składa, że potwory nachodzą obóz no i wszyscy są zaniepokojeni. Ale nie martw się będzie dobrze
Z tymi słowami Connor go opuścił i poszedł swoją drogą. Luke został sam. Sam ze swoimi nieprzyjemnymi rozmyśleniami.
[głęboki wdech przed litanią a’la czepialska ciotka]
Wielkie litery nie są chyba aż tak smaczne, prawda? Więc może ich nie zjadaj?
„Nie wiadomo dlaczego potwory nie mają najmniejszej trudności wejść na ten teren”- Jakiś wyraz chyba wybrał się na wycieczkę. „Nie mają najmniejszeGO PROBLEMU Z wejścIEM na ten teren”- OK. „Wejście na ten teren nie sprawia potworom najmniejszej trudności”- OK. To co napisałaś… [zawiesza się]
„Wyrządzić kawał”… wyrządza się zwykle szkodę lub krzywdę… choć w przypadku Hoodów to w sumie na jedno wychodzi…
„twój imiennik też miał na imię Luke”- jak „imiennik”, to wiadomo, że się zwał tak samo.
Sorry, że jestem taka wredna, ale naprawdę chcę, żebyś pisała lepiej!
Spoko wiem byki robię 😛
Genialne, błędów wskazywać nie będe, bo zrobiła to Arachne.
Hehe ja tak samo bo znam cb i twe błędy ale fabuła fajna xD I najbardziej mi się spodobało te twoje „LUKU” xD Jak już to plz, nie odmieniaj!!! „Witaj Luke…”
„twój imiennik też miał na imię Luke” No trudno, żeby było inaczej.
Poza tym, naprawdę fajne. Co reinkarnacja Luka zniszczy świat?