Jak ten starzec do niego powiedział? Synu zła? Co to miało znaczyć. Albo ten człowiek był niewychowany albo chory psychicznie. Luke nie zareagował. Mężczyzna powtórzył:
– Synu zła proszę za mną
Żadnej reakcji. Staruszek chyba zaczął się niecierpliwić bo ostro przemówił do młodzieńca:
– Jesteś głuchy czy co?
To zmusiło Luka do odpowiadania:
– Nie ….proszę pana
– no to chodź!
Luke wiedział, że nie powinien iść za obcym człowiekiem, ale w sumie co mu może zrobić stary schorowany mężczyzna? Postanowił zaryzykować i posłuchać go. Szli jakieś 10 minut. Kiedy zaczęli zbliżać się do lasu zaczynał cos podejrzewać. Stary facet. Las. Dziecko. To chyba złe i niebezpieczne. Już przygotowywał się do ucieczki. Ruszył biegiem. Nagle o coś się potknął i upadł. Przynajmniej wydawało mu się, że się potknął. Ktoś trzymał go za ramię. Nie, nie ktoś, raczej coś. Za nim stała wysoka kobieta o czarnych włosach. Miała dwudziestocentymetrowe białe kły i brzydką pomarszczoną twarz. Jakby tego było mało posiadała również skrzydła. Wielkie czarne skrzydła. Coś wbijało mu się w skórę na ramieniu. Były to pazury. Poczuł jak stróżka krwi ścieka mu po ręce. Nie miał pojęcia co robić. Jego ciało same zareagowało. Szybkim ruchem zrobił obrót i kopnął potwora w łapę. Ramię piekło. Jednak on nie zwracał na to uwagi. Rzucił się do ucieczki. Pomarszczona kobieta zawołała:
– Nigdzie się nie ukryjesz synu zła! Znajdziemy cię wszędzie!
Luke pobiegł prosto do domu. Kiedy mama go zobaczyła krzyknęła. Dopiero teraz sobie uświadomił, że ma całą rękę we krwi. Mama podbiegła do niego:
– co ci się stało? Kto ci to zrobił?
– Ja…..
– Chodź, jedziesz ze mną szybko!
Nie zdążył zaprotestować. Zapewne jadą na pogotowie. Matka chwyciła go za rękę i pociągnęła. Wpakowała go szybko do samochodu. Sama też szybko zapaliła pojazd i ruszyli na pełnym gazie. Luke spróbował uspokoić rodzica:
– Mamo spokojnie! Nie wykrwawię się! Nie musimy jechać na pogotowie- Sam nie był tego pewny co mówi, ale nie chciał, żeby matka zwariowała z jego powodu
– Synku my wcale nie jedziemy na pogotowie. Dowiesz się w swoim czasie.
– To chyba odpowiednia chwila!- zaczął się buntować
–
– Nie, zawiozę cię w bezpieczne miejsce. Potraktuj je jako wakacje
– Wakacje? Jest połowa maja!
Nic nie rozumiał. Był całkowicie zagubiony. Ten potwór cały czas chodził mu po głowie. Nie umiał się uspokoić. Serce waliło mu tak mocno, że obawiał się że je wypluje. Zwykły młodzieniec zaczął by się cieszyć, że ma wcześniej wakacje, jednak on czuł się okropnie. On chyba zwariował. Jak wytłumaczyć zjawiska, których jest światkiem. Teraz zamiast on uspokajać mamę ona uspokajała jego:
– Nie martw się wszystko się ułoży. Na pewno spodoba ci się w tamtym miejscu.
Luke zobaczył niepewność w jej oczach. Spytał:
– Dlaczego nie mogę mieszkać w domu? Gdzie jest bezpieczniej?
Mama popatrzyła na niego ze współczuciem:
– Tak bardzo chciałam żebyś mieszkał z nami, ale już nie chcę. Naraziłabym cię niepotrzebnie .
Ta odpowiedź nie zadowoliła nastolatka. Nie zdążył się porządnie zastanowić co ma robić bo na horyzoncie zobaczył wzgórze. Góra była dość wysoka. Na samym szczycie dojrzał sosnę. A tuż obok niej bramę. Wysoką złotą bramę, przyozdobioną wieńcami laurowymi. Przynajmniej tak to wyglądało. Samochód stanął. Matka wypchnęła go na zewnątrz i powiedziała:
– Biegnij! Przejdź przez bramę szybko! Nie możesz zwlekać. Oni cię znajdą no idź!
Posłuchał. Mimo, że czuł się jak wariat, posłuchał. Kiedy był na górze usłyszał ryk. Głośny odgłos dobiegał, gdzieś z ulicy. Samochodu mamy już nie było, a coś dziwnego biegło w jego stronę. Ten ktoś, czy coś naprawdę było dziwne. Wyglądało prawie jak lew, jednak zamiast ogona miało węże. Język lwa był podwójny. Dziki potwór był już bardzo blisko. Luke Wszedł za bramę. Oddalił się szybko. Uświadomił sobie, że zaraz zginie. Zwierz był już blisko wejścia. Chłopak był wściekły:
– I co? Niby tu mam być bezpieczny? Ta brama nawet nie ma furtki Zamknął oczy jak by chciał uniknąć bólu towarzyszącemu umieraniu. Czekał i czekał. Nic się nie wydarzyło. Usłyszał odgłosy walki. Otworzył powoli oczy. Jakiś chłopak może 2 lata starszy od niego o blond włosach powalił lwa. Młodzieniec uśmiechnał się do niego:
– Hej. Jestem Travis. Syn Hermesa, a ty?
Luke nic nie odpowiadał. Gapił się na chłopca i na potwora obracającego się w proch. W końcu zareagował:
– Jestem Luke… Luke Peterson
W oczach Travisa pojawiła się niechęć. Rzekł:
– Cześć.. Luke. Chodź zaprowadzę cię do Chejrona . A tak w ogóle dlaczego wpuściłeś tą bestię na teren obozu?
– Ja?- Zdziwił się- Ja nic nie zrobiłem to wy nie macie żadnych zabezpieczeń i to coś tu wpadło!
– Nie. Przez tę bramę nie może przejść żaden potwór! Dobra nie ważne. Chodź
Luke niechętnie poszedł za kolegą.
Bardzo fajne, tylko strasznie schematyczne. 😀
Fajne opko.
PS Annabeth1999-o której ty wstałaś?
o 9 :00 Tylko blog daje 2 godziny wcześniejszą godzinę 😀
Już się przestraszyłem że jesteś lunatyczką 😉
Bardzo fajne. On jest synem boga potworów?
No, zobaczymy, zobaczymy. Na razie rzeczywiście jest schematyczne, ale (o dziwo) podoba mi się. Trzymam kciuki 😀
Fajne, fajne ;). Tylko troszeczkę schematyczne.
Teraz wszyscy będą uprzedzeni do jego imienia.
Fajne, fajne, moim zdaniem chyba zawsze w pierwszych dwóch, czasem trzech częściach jest schemacik bo przychodzą do obozu, aczkolwiek to nie ma dużego znaczenia, liczą się późniejsze wydarzenia:P
PS: Ola, ja cię zatłuke jak mi nie napiszesz CD! Bo doszły mię słuchy że ci się znudziło! Wrrr…!:)
Buuu:( Dzisiaj obóz się zaczyna:( Ja chce jechać!
fajne. To „… proszę pana” było w stylu Percy’ego.