Dla wszystkich fanów twórczości Ricka Riordana
Smacznie spałam, kiedy poczułam na twarzy wodę. Momentalnie wyrwałam się ze snu.
– Czego chcesz Percy?
– Próbuję cię tylko obudzić. Zostało ci pięć minut do zbiórki, wiec na twoim miejscu zaczął bym się zbierać.
Wypadłam jak strzała z łóżka i w pędzie zwykle zarezerwowanym dla mojego brata zaczęłam szykować się do podróży. W duchu dziękowałam tacie, że obudził mnie iryfonem i dzięki temu najpotrzebniejsze rzeczy miałam już spakowane.
– Wydawało mi się, czy wczoraj w nocy z kimś rozmawiałaś? – zapytał podejrzliwie
– Nic ci się nie wydawało. Dostałam wiadomość od taty i zamieniłam z nim kilka słów. Nie wiedziałam, ze cię obudziłam.
– Nie obudziłaś mnie, tylko słyszałem jakieś głosy. A teraz się pospiesz.
Kiedy w końcu wyszliśmy z domku mieliśmy trzy minuty spóźnienia. Wszyscy już czekali przy stajniach. Co prawda niezbyt wyspani, ale przytomni.
– Gdzie wy się podziewaliście? Spóźniliście się pięć minut.
– Przepraszamy Chejronie. W nocy rozmawiałam z tatą i później trochę zaspałam . Obiecujemy, że to się więcej nie powtórzy – zrobiłam kocie oczy
– Dobrze jedźcie już – rzekł centaur i pogalopował prosto do Wielkiego Domu.
-Wydaje mi się, czy wam też śniła się pewna ziemista pani mówiąca, że nam się nie uda?
– Skąd wiedziałaś? – Annabeth i Thalia zapytały równocześnie
– A wy myślicie, że dlaczego dzisiaj się spóźniłam ?
– Dobra lećmy już, bo nie ma czas do stracenia – stwierdziłam
Weszliśmy do stajni i wzięliśmy cztery pegazy. Ponieważ wiedziałam, co one ,,mówią” od razu dogadałam się ze swoim wierzchowcem.
Kiedy tak lecieliśmy nad Nowym Jorkiem widoki zapierały dech w piersiach. Te wszystkie wieżowce, sklepy, ulice zlewały się w jedną wspaniałą całość.
Lecieliśmy pół dnia zanim stwierdziliśmy, że nadszedł czas na krótki postój. Wszyscy byliśmy zmęczeni, a zwłaszcza konie. Wylądowaliśmy na łące niedaleko małego baru.
Zostawiliśmy konie pasące się na świeżej trawie, a sami poszliśmy coś zjeść. Kiedy przeszliśmy próg baru, naszym oczom ukazała się duża, stara lada, kilka stolików i parę krzeseł.
Usiedliśmy przy jednym z nich i zamówiliśmy cheeseburgery i napoje. Kiedy tak czekaliśmy na jedzenie zapytałam ich :
– Możecie mi powiedzieć, dlaczego to takie ważne, żebyśmy dotarli tam o zachodzie słońca?
– Normalnie wykapany brat – stwierdziła Thalia
– Wypraszam to sobie – powiedzieliśmy z Percym równocześnie
Wszyscy ryknęliśmy śmiechem. W tym momencie podeszła do nas kelnerka z jedzeniem . Rzuciliśmy się na nie, niczym wygłodniałe lwy na zwierzynę. Kiedy kelnerka podeszłą do nas po raz kolejny, coś się w niej zmieniło. Oczy miała bardziej żółte.
– Mam nadzieję, że smakował wam ostatni posiłek w waszym nędznym życiu herosiki – po tych słowach zaczęła się zmieniać. Zamiast jej blond włosów na głowie pojawiły się węże, skóra się zazieleniła, a okulary z korekcyjnych zmieniły się w przeciwsłoneczne.
– Pamiętacie mnie ? TO ja jestem tą biedną ciocią, którą parę lat temu zmieniliście w proch.
Po tych słowach rzuciła się na nas. I zdjęła okulary.
– Nie patrzcie jej w oczy! –krzyknęła ostrzegawczo Annabeth i przeturlała się pod najbliższy stolik.
Chwyciłam srebrną łyżeczkę, ponieważ odbicie meduzy nie działało, jeżeli odbijało się od jakiejś powierzchni. Dałam Percyemu sygnał, żeby zaszedł potwora od tyłu, a ja odciągnę jej uwagę. Zamknęłam oczy i wstałam z podłogi. Zwróciła m głowę w kierunku, skąd dobiegał syk jadowitych węży zdobiących głowę monstra.
– No, co jest wężowata? Nie masz odwagi walczyć ze mną, marnym chuchrem przypominającym herosa? No ale trudno się dziwić, skoro umiesz tylko kusić i zamieniać w kamień. Mamy dwudziesty pierwszy wiek, mogłabyś zmienić swoje przestarzałe metody na coś nowego.
Ta gadanina pomogła mi skierować uwagę Meduzy na siebie.
– Jak śmiesz, ty mała nędzna córeczko Posejdona. Zaraz zmienię cię w kamień, a potem roztrzaskam na miliony kawałeczków.
W tym momencie syn Posejdona zaszedł ją od tyłu i pocihu zdoił zatyczkę z długopisu. Nim gorgona połapała się o co chodzi, nie miała już głowy. W tym momencie za jego plecami pojawiły się Thalia z Annabeth z bronią w rękach
– Zepsuliście całą zabawę – powiedziała córa Zeusa.
– Ty się lepiej ciesz, że nikogo z nas nie zamieniła w rzeźbę ogrodową, kiedy ostatnim razem się z nią spotkaliśmy miała ich całkiem niezłą kolekcję – stwierdził mój brat
– Niestety on ma rację – niechętnie powiedziała Ann – A teraz lepiej zmywajmy się z tond, zanim przypałęta się tu więcej jej potwornych kumpli.
Super! 😉 Bardzo mi się to opowiadanie podoba. Pisz szybko CD. 😉
Piszesz w Wordzie? Jeżeli tak, to włącz sprawdzanie pisowni i gramatyki. Masz mnóstwo błędów- literówek. Po za tym jakieś powtórzenie, ale ogólnie bardzo fajne opowiadanie.
Popieram Magiap! Autokorekta jest irytująca, ale na pewno mniej, niż nasze krytyczne uwagi i czepianie się kwiatków typu „z tond” (no dobra, tego akurat Word by nie dorwał, ale poprawna wersja to „stąd”) w opowiadaniu, które poza tym jest całkiem fajne.
super opko ale zgadzam z magiap
Fajne:)
Extra, ale zgadzam się z magiap ;).