Dla Carmel, Pallas Ateny i Io, za pozytywne komentarze i natchnienie do dalszego pisania tego opowiadania.
Był piękny, słoneczny poranek w obozie herosów. Obudziłam się w domku Posejdona, bo nad ranem chrapanie stawało się niemożliwe, dodatkowo dzisiaj są moje piętnaste urodziny. Parę minut wierciłam się próbując zasnąć, ale po chwili zrezygnowałam z tego planu, poszłam do łazienki, ubrałam się w jensowe szorty, niebieską koszulkę z trójzębem i niebieskie trampki. Kiedy wyszłam na zewnątrz cały obóz pogrążony był w objęciach Morfeusza. Z domku Aresa dobiegało głośne chrapanie braci Clarisse, nawet w domku miłości nie pachniało jeszcze mieszającymi się zapachami ostrych perfum. Jedynie bliźniacy Hermesa szykowali kolejny kawał biegając w identycznych piżamach wokół domku Apolla.
– Cześć Avalon! – powiedzieli równocześnie odrywając się od roboty
– Cześć. Co wy tam kombinujecie? – zapytałam zaciekawiona
– Wiesz dopóki śpią dzieci Apolla?
To było głupie pytanie z ich strony, przecierz każdy obozowicz wie, że to są największe śpiochy w obozie.
– Dopuki słońce nie wzejdzie na tyle wysoko, by ich obudzić- odpowiedziałam
– A co by się stało, gdyby ktoś, jakieś wredne driady zakleiły im okna czarną folią?
Wtedy zauważyłam, że już połowa złotego domu jest czarna.
– Chejron was zabije – powiedziałam rozbawiona – radze wam tego nie robić.
– Radzić to sobie możesz, lepiej zejdź nam z oczu, bo wpadniemy na jakiś inny pomysł, związany np. z domkiem Posejdona…
-To ja już wam nie przeszkadzam.
– Mądry wybór –powiedziałam i ruszyłam dalej
Kiedy doszłam do jeziora zobaczyłam siedzącą na brzegu Annabeth. Co prawda była normalnie brana, ale patrzyła się nieprzytomnym wzrokiem w przestrzeń. Była nieobecna. Podeszłam do niej i dotknęłam jej ramienia.
– Cooo, co się stało ?? – zapytała wyrwana z transu – O cześć Avalon, wszystko w porządku ?
-Cześć Ann. Ty mi się pytasz, czy jest wszystko w porządku, a to ty siedzisz sama o 6;38 na brzegu jeziora i patrzysz nieprzytomnym wzrokiem w przestrzeń. To z kim jest tu cos nie w porządku?
– Masz rację – powiedziała, kiedy siadłam koło niej na zimnym i wilgotnym piasku – miałam zły sen, a raczej złe przeczucie, że dzisiaj stanie się coś ważnego, coś co zadecyduje o losach świata.
– Zawsze mam takie szczęście –szepnęłam, na moje nieszczęście córka Ateny miała doskonały słuch
– Racja, zupełnie zapomniałam wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. – powiedziała i przytuliła mnie mocno.
Tego już było za wiele, moje biedne zszargane nerwy nie wytrzymały, miałam nadzieję, że tym razem będzie inaczej, że chociaż ten jeden raz w swoje urodziny nie będę o niej pamiętać i o tym wypadku, jednak się myliłam. Posiedziałyśmy tak jeszcze przez chwilę w milczeniu, aż córka Ateny zapytała:
– A gdzie Percy? – zapytała wstając z piachu
– No przecież jest przed siódmą. To gdzie mógłby być mój ukochany braciszek ? – odpowiedziałam z ironią.
Codziennie wyrywałam syna Posejdona ze snu tuż przed śniadaniem, oblewając go wodą prosto z naszego źródełka.
– A pomogłabyś mi go obudzić ? Przecież zaraz zaśpi na śniadanie.
Od razu wstałam i ruszyłyśmy z Ann do domku Posejdona.
– To jak budzimy go tym razem ? – zapytałam uradowana
– Może by tak jego ulubionym napojem ?
Drzwi domku otworzyły się ze skrzypnięciem. Weszłyśmy na paluszkach, choć oczywiście Percyego nie jest w stanie nic obudzić . Chociażby z czołgu nad uchem mu strzelali. Podeszłyśmy do łóżka, a ja cisnęłam strumieniem wody prosto w jego twarz.
– Aaaa.. czyś ty oszalała? Przecierz jest dopiero 7:10, mamy jeszcze dwadzieścia minut do śniadania.
– Ale to nie wypada, żebyś składał życzenia urodzinowe swojej siostrze biegając po domku w poszukiwaniu części garderoby – skrytykowała chłopaka Annabeth
– Oj, nie zauważyłem cię Ann … O co chodziło ci z tymi… ups..
– No ups.
– Przepraszam Avalon. Wszystkiego najlepszego z okazji piętnastych urodzin .
– I czy niemożna było tak od razu ? – zapytała uśmiechnięta córka Ateny siadając na łóżku
– Zaraz zaraz, jest dopiero siódma, śniadanie jest dopiero za pół godziny. – powiedział mój brat – Co wy tak wcześnie robicie na nogach ?
– Obie miałyśmy złe przeczucie – powiedziałam- u mnie to normalne, zwłaszcza w urodziny ..
– No tak zupełnie nie pomyślałem, przecież to dz…
Annabeth uderzyła Percyego w bok i spiorunowała go wzrokiem.
– Nie nic nie szkodzi, przecież to było cztery lata temu… powinnam już o tym zapomnieć. – zanim zdążyli cokolwiek powiedzieć, wyszłam z domku i swoje kroki skierowałam ku stołówce.
Kiedy szłam po wydeptanej przez resztę obozowiczów dróżce, usłyszałam głośne chrapanie z domku boga sztuki. Spojrzałam na zegarek. Była 7:27, a to znaczyło że zostały im zaledwie cztery minuty snu.
Bowiem, kiedy ktoś spóźnił się chociaż minutę na śniadanie pan D. – dyrektor obozu dostawał szału i wywlekał wszystkich spóźnialskich za pomocą winorośli i tak, jak stali wlekł ich do stołówki. Nie ważne czy był w zbroi, w piżamie, czy zwyczajnie ubrany.
– No to dzisiaj nasz kochany dyrektorek się narobi – pomyślałam mijając domek.
Kiedy już weszłam do jadalni, to większość obozowiczów siedziała już przy stołach. Przy każdym stoliku był prawie komplet. Wyjątkami były stoły Zeusa, Artemidy i Hery , no i oczywiście Apolla. Nawet przy naszym stole siedział już mój ukochany brat. Opierając głowę na ręce, patrzył stronę wejścia, jakby czekał na cud. Podeszłam do stolika Posejdona i usiadłam na kamiennej ławce.
– A już myślałem, że poszłaś do lasu na polowanie – powiedział
– Chciałbyś
– Witajcie herosi – zabrał głos Chejron – Widzę, że jesteśmy prawie w komplecie. Czy ktoś może wie, gdzie podziewa się cały domek Apolla?
Ukradkiem spojrzałam na siedzących przy stoliku Hermesa bliźniaków, przybijających sobie piątki pod stołem.
– PYTAŁEM, CZY KTOŚ WIE GDZIE PODZIEWA SIĘ DOMEK APOLLA?! – krzyknął koordynator zajęć
– Nie krzycz tak koniu – Wyczkał pan D. – zaraz będziesz miał wszystkich durnych herosów w stołówce.
Pstryknął palcami i nagle wszyscy mieszkańcy wymienionego domku ubrania i piżamy zmaterializowali się przy stoliku . Niestety, mieli bardzo mocny sen i nawet to, że nagle znaleźli się w pozycji siedzącej i pozbawieni mroku dalej głośno chrapali.
– WSTAWAĆ ! –krzyknął centaur
– cccooo się stało ?? – zapytał zaspany grupowy domku – co my tu robimy ?
– Śpicie – zawołali bliźniacy .
Cała stołówka wybuchnęła śmiechem. Po tym małym zabawnym incydencie, reszta śniadania przebiegła w normalnej atmosferze.
„Przecież” i „dopóki” piszemy przez „ż” i „ó”. 😉 A poza tym ZAJEBOMBOWE!!! I rzeczywiście ograniczyłaś znaki interpunkcyjne. Za to wielki plus. No w ogóle super, niby na razie się nic szczególnego nie dzieje, a jednak czyta się przyjemnie i szybko (co nie oznacza, że akcja jest za szybka). Genialne, naprawdę, pozostaje mi teraz tylko podziękować za dedykację i czekać na CD!
Bardzo fajne Tylko… Avalon?! No dobra… zniosę to imię, bo opko bardzo fajne. Zgadzam się z Pallas
PS. Dzięki za dedykację!
Super opko. Naprawdę z dnia na dzień coraz lepsze!!! I bardzo ale to bardzo dziękuję za dedykacje.
PS. Jak dla mnie Avalon to fajne imię.
PS2. Co się stało 4 lata temu?
dziękuję, za miłe opinie
ps. jak na mnie tylo dwa ortografy to rewelacyjny wynik
super opowiadanie a i co się stało 4 lata temu? pisz dalej!!!!
lecz,,Przecież” i ,,dopóki”…Ale opowiadanie jest fajne, lecz akcja dzieje się za szybko.
Zapowiada się sympatycznie. 😀
haha…to jest super ;D