Hej wszystkim!
Przepraszam za długą nieobecność, mam nadzieję, że jako rekompensatę przyjmiecie kolejną część Córki Erosa
Życzę miłego czytania.
Deszcz. Lało jak z cebra. Erza czuła chłód ,gdy krople spadały na jej ramiona, nagle ujrzała światło. Oślepiający blask bił ją w oczy. Usłyszała dźwięk klaksonu i krzyk, a potem była już tylko cisza…
– Halo!? Dzień dobry! – Ze snu wyrwał ją głośny okrzyk Travisa Hood’a.
– Dzień dobry… – odpowiedziała zaspanym głosem. – Która godzina?
– Wpół do śniadania – odkrzyknął jej, ze śmiechem Connor.
Erza spojrzała z rozbawieniem na bliźniaków. Wczoraj bardzo ciepło przyjęli ją do domku Hermesa i nie miałaby nic przeciwko temu, gdyby to on okazał się jej ojcem. Rozbawienie jednak minęło na wspomnienie snu. Szybko wstała, wzięła ubrania i poszła do łazienki. Zamknęła oczy, w głowie cały czas słyszała klakson samochodu. Czuła, że drżą jej ręce, Ann mówiła jej, że herosi często mają różne sny. Tylko co on mógł znaczyć… Myślała o tym aż do śniadania, bo gdy ujrzała wszystkie domki zebrane w jednym miejscu, jej serce zabiło trochę szybciej. Stół domku numer jedenaście był oczywiście najbardziej zatłoczony. Zajęła miejsce koło Mellani Scott, która wczoraj wieczorem pokazała jej Obóz, gdy Annabeth i Percy nie mogli. Gdy doszedł ostatni domek (Hypnosa) nimfy zaczęły przynosić jedzenie. Na stołach pojawiły się owoce, chleb, bułki, płatki kukurydziane i dzbanki z mlekiem, tosty, jajka, kiełbaski, gofry i tyle innych rzeczy, że Erza nie nadążała ich wszystkich zliczyć. Myślała, że po wczorajszej kolacji będzie już z tym oswojona, ale myliła się. Nałożyła na talerz bułkę z dżemem, tosta, gałązkę soczystych winogron i garść moreli. Do picia wyczarowała sobie sok pomarańczowy. Potem wstała i podeszła do trójnogu. Wybrała dwie dorodne morele na ofiarę i wrzuciła do ognia. – Hej tato – szepnęła – mam nadzieję, że niedługo mnie uznasz, co? Ale nie doczekała się żadnej odpowiedzi ani znaku od swojego boskiego rodzica. Wróciła do stołu i oddała się rozmowie z Mellani. Po posiłku domek Herosa miał zajęcia na ścianie wspinaczkowej i dyżur w stajniach. Erza nieźle radziła sobie ze wspinaczką, choć raz prawie zalała ją lawa, a gdy wywoziła gnój, podczas sprzątania stajni, mało brakowało i wywaliłaby go na jednego z synów Hermesa. Robota uwinęła im się szybko (w końcu było ich z piętnaścioro), więc mieli czas wolny aż do obiadu. Dziewczyna postanowiła poszukać Annabeth, by opowiedzieć jej swój sen. Udała się więc do szóstki, gdzie jak myślała, ją znajdzie. Rozczarowała się jednak. Rodzeństwo Ann powiedzieli jej, że ona i Percy musieli wrócić do Nowego Yorku wcześniej niż zamierzali
– No wiesz, sprawy związane ze szkołą, czy coś takiego. – wyjaśnił jej Eric, czternastoletni syn bogini mądrości. – Szkoda – pomyślała, wychodząc z domku Ateny, miała nadzieję, że dziewczyna coś jej poradzi. – Może powinnam iść do Chejrona? Nie, lepiej nie. A gdyby tak…
– Au!
– Oj! Przepraszam, a wszyscy mi powtarzają, Tixie nie czytaj kiedy idziesz, jak widać mają rację, ale ja nadal muszę robić po swojemu… Nic ci się nie stało?
Erza spojrzała na dziewczynę, która na nią wpadła i rozcierała sobie czoło, na którym zaczął rosnąć guz. Wyglądała na jej rówieśniczkę, miała długie, ciemno brązowe włosy z kilkoma fioletowymi pasemkami, na nosie okulary kujonki w czarnych oprawach ze szkłami dla krótkowidzów. Nosiła obozową koszulkę i brązowe, krótkie spodenki, a na nogach miała znoszone czarne trampki. W ręce trzymała książkę o tytule „15 nocy”.
– Nic mi nie jest, oprócz tego guza na czole. – odpowiedziała nasza bohaterka.
– Co za ulga! Zresztą chyba mogę ci pomóc. – Nieznajoma uniosła dłoń na wysokość czoła Erzy i wyszeptała jakieś słowa. Guz momentalnie zaczął maleć i w końcu całkiem zniknął. Zaskoczona blondynka dotknęła czoła. – Jak to zrobiłaś? Jesteś córką Apolla? Okularnica uśmiechnęła się i pokręciła głową.
– Patricia Anderson, córka Hekate. – powiedziała, kłaniając się lekko – ale wszyscy mówią na mnie Trixie.
– Miło mi, ja jestem Erza…nieokreślona.
– Hej, nie masz się czym przejmować, jesteś tu od wczoraj tak? Dwunastolatka pokiwała głową. – Ja zostałam określona po trzech dniach, zresztą dzisiaj jest nasz obozowy pięciobój, a to dobra okazja żeby zostać uznanym.
– Obozowe co? – Erza nie za bardzo wiedziała o co chodzi, ale przypomniało jej się, że Chejron rano coś o tym wspominał.
– Pięciobój. Pięć konkurencji: biegi, łucznictwo, pływanie, szermierka i rzut dyskiem. – wyliczyła Trixie. – To taka nowość, co 2 tygodnie wybieramy pięć konkurencji i organizujemy zawody. Ja biorę udział w biegach, a ty w czym chcesz spróbować?
– Nie wiem. Z tego wszystkiego umiem tylko pływać ale nie jestem za szybka. No chyba, że łucznictwo – dodała w myślach.
***
Wieczorem cały Obóz zgromadził się na, specjalnie z tej okazji zrobionym, ”stadionie”.
Ci, którzy nie brali udziału w żadnej konkurencji, zasiedli na prowizorycznych trybunach, ze słomy. Erza nadal nie zgłosiła swojego udziału więc stała tylko koło Trixie, która się rozgrzewała. Blondynka rozglądała się wokoło ciekawie, nagle jej wzrok przykuł chłopak, na oko dwunastoletni. Miał brązowe lekko kręcone włosy, oczy w kolorze limonki i dość opaloną skórę, co podkreślał pomarańczowy kolor koszulki Obozu Herosów.
– Przystojny, co nie? – jej rozmyślania przerwał głos koleżanki.
– Co? Nie… to znaczy tak. To znaczy ja tylko patrzałam.
Trixie uśmiechnęła się i poprawiła na nosie okulary.
– Spoko, nie tłumacz się. To Carlos, syn Demeter, bardzo fajny koleś. Jak chcesz to do niego pójdziemy.
– Ale ja…
Jednak Patricia już wzięła ją za rękę i prowadziła w stronę chłopaka. Carlos zauważył je i wesoła pomachał ręką.
– Hej Trixie i …
– Erza – powiedziały chórkiem obie. Syn Demeter spojrzał na blondynkę uważnie, a ona na niego.
– Widziałem cię już, to chyba było wtedy, kiedy prawie wywaliłaś pegazi gnój na Patricka.
– Taa… to było dość zabawne – nieokreślona zarumieniła się – Bierzesz w czymś udział?
– Nie, nie miałbym szans w żadnej konkurencji.
– Chyba żartujesz – zdziwiła się Trixie – sama widziałam jak rzucałeś z Christopherem piłkę na jakieś 10 metrów!
– Ale piłka i dysk to dwie różne rzeczy – zaprzeczył chłopak. – A ty Erzo?
– Myślałam o łucznictwie… tyle, że nie jestem pewna.
– Mam pomysł – powiedziała Trix – jeśli Carlos weźmie udział w rzucie dyskiem, to Erza wystartuje w łucznictwie, co wy na to?
Syn Demeter spojrzał na dziewczynę, a ta kiwnęła głową i uśmiechnęła się.
– Niech będzie!
***
Nałożyła strzałę na cięciwę. Naciągnęła łuk, aż do samego policzka. Wzięła jeden wdech. Wypuściła strzałę. Wydech. Trafiła w sam środek tarczy. Nie słyszała tłumu, liczył się tylko łuk. Kolejna strzała i znów środek tarczy. Trzeci strzał. Środek. I ostatni raz. Poczuła przyjemne mrowienie na karku. Rozluźniła palce i wystrzeliła. Środek tarczy. Mimo, że wcześniej nie zwracała uwagi na widownie, teraz naprawdę nic nie słyszała. Obróciła się, wszyscy patrzyli na coś nad jej głową, poniosła ją i zobaczyła znak. Serce przebite strzałą. Chejron wstał i wyszczerzył zęby w uśmiechu.
– Witaj Erzo Fleischer, córko Erosa boga miłości!
Bardzo fajne ;).
Nareszcie! Ile można czekać?! XD
Boskie, boskie, boskie, boskie! Podoba mi się, w jaki sposób piszesz – jakbyś opowiadała tę historię Czytelnikowi, jak mama swojemu dziecku na dobranoc.
No i masz świetny styl – taki płynny. I w końcu obóz wie, że jest córką Erosa! 😀 Nie mogę się doczekać CD.
Świetne, serio podobało mi się na maksa, bo to było genialne.
Bardzo fajne extra
Na prawdę fajnie prowadzisz akcję- nie jest za szybka, ale też nie wlecze się tempem ślimaka- i ciekawie wprowadzasz nowych bohaterów. Świetne pomysły i dobry warsztat pisarski. Az chce się czytać 😀