OD AUTORKI: Pisane pod wpływem tej piosenki: http://www.youtube.com/watch?v=CRSvoKoU3kk . Z dedykacją dla magiap, Chione, Eirene, Pomony, Olishii, Annabeth1999, niewidzialnej22, Nyx, Nemezis_xd, Boginki (znowu xP) oraz Cllarissy za to, że są tak wspaniałymi użytkowniczkami, jednocześnie sympatycznymi i utalentowanymi. 😉
Will:
W milczeniu patrzyłem, jak Rachel z przerażeniem czyta każde z run wypisanych na małej karteczce, którą podstępnie udało mi się schować do kieszeni, podczas gdy wszyscy bogowie zaczęli się ewakuować z Wielkiej Sali do swoich komnat. Jasmine siedziała obok mnie, z równie skamieniałą miną, co moja. Zdawałem sobie sprawę z tego, iż rzeczy zaczynają się komplikować. A obserwując naszą obozową Wyrocznię, jeszcze bardziej dawało mi się to we znaki.
W końcu Rachel podniosła się z fotelu stojącego w Wielkim Domu i, wskazując palcem na trzymany przez siebie skrawek papieru, oznajmiła z nutką przerażenia w głosie:
– Niestety, chyba znam znaczenie tych run.
– Czemu „niestety”? – Chejron zmarszczył brwi.
W odpowiedzi Rachel pokazała wszystkim karteczkę, na której widniały trzy znaki: krzyżyk, i dwa symbole przypominające litery R i M.
– To – Dare wskazała na pierwszy z nich. – To jest Gebo. Oznacza połączenie, zjednoczenie, współczucie. Drugi to Raidho, czyli podróż, rozwój. Ostatni nazywa się Ehwaz, a jego znaczenie to współdziałanie, zmiana, a także postęp.
Następnie Rachel zwinęła skrawek papieru i posłała nam wymowne spojrzenie.
– I tym sposobem mamy nową przepowiednię.
Szczena mi opadła.
– A-ale jak to? Przecież wszystkie proroctwa wychodzą tylko z twoich ust! Jesteś duchem wyroczni! DELFICKIEJ! Niemożliwe, by jakakolwiek, eeem… nie twoja przepowiednia miała wpływ na los nas, herosów! – Usilnie próbowałem zrozumieć, co mówię. Słowa same wydobywały mi się z ust. Kompletnie nie zwracałem uwagi na sens zdań.
Gdy tylko skończyłem swoją „przemowę”, Rachel tylko wzruszyła ramionami, jakby była to najzwyklejsza rzecz na świecie.
– Nie ja kontroluję wyrocznie, a jedynie Pan Apollo. Nic nie zmienię.
– Dobrze – w końcu głos zabrał Chejron. – Bardziej zastanówmy się nad runami. – Wziął od Rachel kartkę, po czym zaczął się w nią uważnie wpatrywać, jakby chciał tym sposobem znaleźć odpowiedzi na największe zagadki świata.
– Cóż… – odezwał się po dłuższej chwili. – Wygląda na to, że Rachel ma rację. Za bardzo nie znam się na runach, jednak coś mi podpowiada, iż to, co powiedziała, się ze wszystkim zgadza.
Po raz kolejny zapadło głuche milczenie. Widać było gołym okiem, że wszyscy modlili się o to, aby okazało się, że nasze przypuszczenia są mylne. Że popełniliśmy w nich błędy. Że nie stanowią prawdy. Że po prostu to wszystko to jedna, wielka pomyłka. Jednak wiedzieliśmy, iż to niemożliwe. Fakty aż za bardzo do siebie pasowały.
– Ale… – w końcu odważyłem się zabrać głos. – Ale dlaczego my? Czemu ta karteczka dotarła do nas? To coś znaczy?
Centaur podniósł głowę znad trzymanego w ręce skrawku papieru, po czym wbił we mnie zagadkowo swoje głębokie, czekoladowe oczy, zupełnie jak moje i siedzącej obok Jasmine.
– Chyba nadszedł czas na kolejną misję – odpowiedział po chwili.
Nic nie powiedziałem. Po prostu siedziałem cicho w fotelu, próbując przetrawić tę wiadomość. Kolejne niepokoje, czy wybrani herosi wrócą. Czy się powiedzie. Czy obóz przypadkiem nie będzie musiał stanąć w pełnym rynsztunku, broniąc granicy. Masa pytań. Znowu.
Tymczasem Jasmine wstała ze swojego siedzenia i podeszła do Chejrona, wskazując palcem na liścik.
– Czy mogę to zatrzymać?
– Raczej tak. Prawdopodobnie nie będzie to nam potrzebne… – Nasz instruktor podał Jas kartkę, a moja siostra schowała ją do kieszeni bluzy.
– Dziękuję – rzuciła, po czym wróciła na swoje miejsce.
– Możecie już wyjść. – Centaur ruchem głowy wskazał na drzwi, a następnie pośpiesznie wyszedł z pokoju. Spojrzałem na Jas, która już czekała u progu zawiasów. Wysiliłem się na lekki uśmiech, po czym wraz z córką Hestii opuściłem Wielki Dom.
Jasmine:
Wsunęłam rękę do kieszeni, by sprawdzić, czy karteczka nadal się w niej znajduje. Tak też było. Palcami wyczułam delikatny, pogięty papier, który przysporzył nam tyle trosk i zmartwień. Wzięłam głęboki oddech. Teraz obowiązek pilnowania liściku spadł na mnie. Jeśli go zgubię, zgubię także nasze cenne źródło informacji. Wiem co sobie myślicie: „dlaczego w takim razie to zatrzymałaś?”. Cóż, po prostu myślałam, że znajdę w nim coś więcej niż runy. Więcej wiadomości. Może i nie byłam córką Apolla, by zabierać się za odczytywanie jakichś ukrytych inskrypcji, ale co szkodziło spróbować? Chyba od tego bym nie umarła.
W końcu razem z Willem doszliśmy do domku Hestii. Chwyciłam za klamkę, po czym weszłam do środka.
Pierwszą czynnością, jaką wykonałam zaraz po znalezieniu się we wnętrzu, było padnięcie na łóżko. Naprawdę za dużo się działo w ciągu ostatnich dwóch dni. Najpierw Selene, potem Olimp i ta karteczka… a teraz jeszcze kolejna misja… Mój umysł całkowicie tego nie przetrawiał. Musiałam choć na chwilę odpocząć.
Will natomiast usiadł przy małym biurku, wziął pierwszą lepszą kartkę i zaczął coś bazgrolić. Najwyraźniej chciał się jakoś rozluźnić. Cóż, mi do odprężenia się wystarczało jedynie nic nierobienie. Wsłuchując się w cicho trzaskające płomienie z kominka, powoli zamknęłam powieki. Rozmyślałam o wszystkim, co się wydarzyło, i co miało się wydarzyć. Runy. Przepowiednia. Misja. To w ogóle nie miało sensu.
I właśnie z tą myślą na kilka godzin odpłynęłam z tego świata.
***
Obudził mnie ciepły, przyjemny powiew lekkiego wiatru. Niechętnie otworzyłam zaspane oczy, oczekując widoku jasnopomarańczowych ścian i złotego blasku ognia oświetlającego większą część domku. Jednak zamiast tego ujrzałam zupełnie co innego.
Gdziekolwiek nie spojrzałam, widziałam piękną, soczystą, świeżą zieleń. Krzewy, drzewka oliwne i pomarańczowe, kolorowe kwiaty. Wszystko. W oddali słyszałam cichy chlupot spadającej wody, zapewne z fontanny, których po chwili naliczyłam tu pełno. Gdzieniegdzie zauważałam śnieżnobiałe, marmurowe rzeźby, to którejś z Muz, to jakiegoś mitycznego herosa czy pomniejszego bożka, a większości całkowicie nie rozróżniałam. Po prostu ogród był piękny, a ja z każdą kolejną sekundą miałam wrażenie, iż wszystko to zostało po prostu wyczarowane.
Podniosłam się z miękkiej trawy, a następnie rozejrzałam po moim nowym miejscu pobytu. Wyglądało na to, że nikogo tam nie było. Żadnego dźwięku, nawet szelestu czy szeptu. Szczerze mówiąc nieco mnie to niepokoiło. Przecież zawsze mogłaby to być jakaś pułapka…
– Jasmine?
W mgnieniu oka odwróciłam się za siebie, w każdej chwili gotowa do ucieczki. Jednak, jak się okazało, za mną nie stał nikt niebezpieczny. Wręcz przeciwnie.
Moim oczom ukazała się młoda kobieta, wyglądająca na jakieś może dziewiętnaście czy dwadzieścia lat, ubrana w biało-złote, lekkie szaty. Czekoladowe włosy częściowo przykryła zwiewną chustą. Lecz tym, co najbardziej wzbudziło we mnie zdumienie, były jej tęczówki – ujrzałam w nich bowiem najprawdziwsze płomyki ognia.
– M-mamo? – wyjąkałam.
Hestia uśmiechnęła się łagodnie.
– To tylko wizja. Nie rzeczywistość – oznajmiła.
Rozejrzałam się po ogrodzie, którego piękno i estetyka teraz zaczęły jakoś bardziej do mnie przemawiać.
– Co ty tu robisz? I gdzie jesteśmy?
– To jeden z ogrodów na Olimpie. Smutny jest fakt, że nikt nie potrafi docenić jego uroku i prawie nigdy się tu nie zapuszcza. Wszyscy mają inne sprawy do załatwienia i mało czasu, by podziwiać cudowność natury. A szkoda, gdyż to naprawdę śliczne i spokojne miejsce. – W tym momencie bogini nagle urwała i wbiła we mnie swe brązowe, przepełnione ciepłem oczy. Jej mina nieco spoważniała. – Wiem, jakie to ciężkie uczucie stracić rodzinę, własny dom i najbliższych. Osobiście uważam to za jedną z największych tragedii, jakie mogą nas spotkać. Dlatego, jako wasza własna matka próbuję jakoś wynagrodzić wam te zniszczone dzieciństwo, choć i tak dziećmi już nie jesteście. Będę próbowała pojawiać się w waszych wizjach jak najczęściej, by w tych trudnych chwilach jakkolwiek być z wami.
Jak zwykle nic nie odpowiedziałam. Po prostu nie mogłam się wysłowić. Jak zwykle.
W końcu jednak nie wytrzymałam ciszy.
– Dlaczego nie jesteś w formie tej dziewięciolatki? Praktycznie zawsze tak opisują cię herosi, którzy się z tobą spotkali.
– Bogowie mogą zmieniać swoje formy kiedykolwiek i jakkolwiek. Herosom na ziemi ukazuję się raczej jako dziewczynka, jednak to jest moja pełna postać. Prawie tak samo jest z Panią Artemidą – wśród śmiertelników i swoich Łowczyń przybiera oblicze zwykłej dwunastolatki, jedna na Olimpie widzimy ją jako młodą, dorosłą kobietę.
– Aha.
Hestia podała mi rękę.
– Chodź. Usiądziemy gdzieś.
Po czasie znalazłyśmy się na marmurowej ławce, tuż obok jednej z fontann. Zaczęłam wsłuchiwać się w pluskającą wodę i świergot jednego z ptaków. Naprawdę żałowałam, iż to tylko wizja. Że nie przebywałam w tym pięknym miejscu w Realu.
Nagle zauważyłam, że w dłoni bogini zaczynają pojawiać się jakieś błyskotki. Po chwili Hestia wręczyła mi mały, biały kwiatek o nieco ostro zakończonych płatkach i woni tak cudownej, że miałam ochotę się nią cieszyć nawet w grobie. Jaśmin. Podobno moje imię wywodzi się od tej nazwy. Jednak nigdy za bardzo nie przywiązywałam do tego wagi. Dopiero teraz ów roślina stała mi się jakoś bliższa.
Spojrzałam pytająco na moją matkę. Ta po raz kolejny posłała mi dobrotliwy uśmiech.
– Taki drobiazg. Ale chcę, abyś wiedziała, że ten mały kwiatek może uratować ci życie, kiedy będzie potrzeba – oznajmiła Hestia, a ja po raz pierwszy w życiu poczułam wdzięczność jednemu z greckich bóstw. Wcześniej była to tylko nienawiść.
– Mamo? – odezwałam się po chwili.
– Hm?
– Wiesz coś o tej karteczce? Znaczy się… o runach… Co one konkretniej oznaczają? Bo, faktycznie, w obozie mniej więcej odkryliśmy przekaz liściku, ale jednak wciąż mam jakieś obawy… Że może to nie wszystko…
Hestia na chwilę zapatrzyła się w jedno z drzewek oliwnych, ale szybko odpowiedziała:
– Cóż, nie jestem Ateną, by o wszystkim wiedzieć, jednak radziłabym ci ostrożność i uważność. Nigdy nie wiadomo, co się może stać.
– Dzięki – wymruczałam.
Tymczasem opiekunka sierot spojrzała z niepokojem w niebo, które powoli zaczynało przybierać lawendową barwę.
– Mój czas się kończy. Jednak mam nadzieję, że sobie poradzisz. Masz przed sobą jeszcze długą drogę.
– Jeszcze raz dziękuję… za… za wszystko – powiedziałam.
Ostatnią rzeczą, jaką widziałam, była zanikająca postać Hestii i rozmazujący się obraz pięknego ogrodu.
Obudziłam się na podłodze. Pościel jak zwykle zrzucona, ubranie zgniecione. Mimowolnie sięgnęłam ręką do kieszeni, by sprawdzić, czy karteczka przypadkiem również nie uległa „zmianie”. Na szczęście znalazłam ją całą w swym poprzednim stanie. Usiadłam z powrotem na łóżku i zaczęłam przypatrywać się wypisanym na niej runom. Uważność… Bądź uważna…
I nagle zauważyłam coś, co sprawiło, że serce dosłownie podeszło mi do gardła.
– W-will… – zaczęłam. Mój brat podniósł głowę znad biurka.
– Co?
– Chodź tu. Szybko.
Chłopak zerwał się z krzesła, a po dwóch sekundach był już koło mnie, wytrzeszczając oczy i rozdziawiając buzię.
Tuż pod runami, na samym dole w prawym rogu liściku, zostało wypisane jedno zdanie po grecku, które, niestety, potrafiłam odczytać.
Bądźcie gotowi, gdyż i tak walka was nie ominie.
O.F.T.S.
CDN.
To jest Śliczne!!!! Pisz ten CD
Cudna część, powalająca naprawdę, nie ma się do czego przyczepić
Pisz/Wysyłaj jak najszybciej CD
Dziękuję za dedykację 😀
chociaż z tym utalentowaniem to bym się kłóciła w stosunku do mnie 😀 ale niech będzie
A Twoje opka to co? 😉
Super! Tylko mam jedno zastrzeżenie „Że nie przebywałam w tym pięknym miejscu w Realu.” Realu chyba powinno być z małej litery, bo wychodzi na to, że nie była w Realu ( sklepie XD ). Lecz oprócz tego to naprawdę fajne 😀
Hm, ja real napisałam z małej, ale Wspaniały Pan Word pewnie mi poprawił na z dużej, a nawet tego nie zauważyłam. O.o Dzięki, następnym razem będę czujna. ;D
I dzięki. ^^
To jest bardzo fajne ale mam takie małe zastrzeżenie: często powtarzasz imiona np. w pierwszej narracji Willa ciągle powtarzane jest imię Rachel. Spróbuj to zastąpić innymi wyrazami jak dziewczyna, wyrocznia, rudowłosa itp itd. Mała sugestia 😉 Akcja dynamiczna ale nie za szybka co mi sie podoba. Ogólnie fajny pomysł 😀
Dziękuję, postaram się na to uważać. 😉 Tak, właśnie też jak pisałam ten fragment jakoś tak miałam przeczucie, że coś mi nie odpowiada, ale nie wiedziałam, co. 😉 Teraz już wiem. 😀 Dziękuję jeszcze raz.
I CO JA (biedna Nyx z brakiem weny twórczej) MAM TUTAJ NAPISAĆ!!?! GRNIALNE CUDOWNE NIESAMOWITE! Uwielbiam twoje dzieła Pallas bo maja TO COŚ <3
Juz chyba wcześniej mówiłam ze uwielbiam opowieści z blizniakami czy bratem i Siostra !
Na literówki nie patrzę (o ile jakieś są a na pewno nie ma) bo ja
Nie po tym oceniam opowiadania. Pomysł z nowa przepowiednia i w ogóle bardzoooo fajny WIĘC PISZ SZYBKO CD BO INACZEJ NIE WIEM CO CI ZROBIE <3
przede mna nie musisz się chowac Pallas bo ja UWIELBIAM cię za twoje genialne opka 😀 możesz sie najwyżej schowac bo z checią bym cie wyściskała za te epickie opko XDkocham poprostu Jasmine^^ napisz szybko cd
A jak to jest , że Hestia ma jednocześnie przepełnione płomykami i brązowe tęczówki? Sorry , że się czepiam. A i jeszcze coś: opkojest genialne .
Pozdrowienia z wakacji, Nozownik7
Chodzi o to, że są brązowe, a w środku płoną płomyki ognia. Jak najmocniej przepraszam, jeśli w opku źle to wyraziłam. Cóż, często mi się to zdarza. ;D Ale dzięki wielkie za komentarz.
Prosz bardz .
Co to, do dziesiątego funta kłakow, znaczy? Pisz dalej, bo Twój styl pisania bije mnie na głowę, a fabuła… cud, miód i maliny! I nie morduje, bo zostawiłam w domu pendrive a z KON EM. .. i sory za błędy, piszę z telefonu…
jeeeju…..
po pierwsze: wspaniałe opowiadanie, i nie wiem jak inaczej je opisać
po drugie: pisz szybko pomimo wakacji, bo to opowiadanie jest świetne!
po trzecie: BARDZO CI DZIĘKUJE ZA DEDYKAAAA 😀
Ja mam jakiś talent? Ati? Czy przypadkiem nie musisz udać się do lekarza? To opko jest cudowne! Mogę tu korzystać z Wi-Fi na fonie, ale chata mi komórka nie czyta… A poza tym bardzo dziękuję za dedykę!
Pozdrawiam
Chione
JA też dzisiaj dostałam iPhone’a i go sprawdzałam, i mi też chat nie działa. Soł sad, ale cóż.
Chyle czoło przed Twoim Dziełem i bije pokłony, o ja nie godna Tej dedykacji. Ośmielam się też pokornie prosić o jak najszybsze napisanie następnej części.
PS Co do RUN, to, nie- żebym w ciebie wątpiła czy coś, tak dla pewności- skonsultowałam się z ekspertką (no, tak w pewnym sensie) i ona potwierdza, że dobrze się spisałaś i wszystko jest poprawne. A ja się strasznie ciesze i zastanawiam się, czy za ciosem run nie pójdzie cała kaskada wątków związanych z mitologią, z którą są właśnie związane Runy 😀
To ja chylę głowę przed tak cudownym komentarzem. Twoje opinie chyba zawsze należały do jednych z najlepszych i najbardziej motywujacych na blogu. 😉
PS.: Na serio ekspertka potwierdziła, że wszystko opisałam dobrze?! O.o Normalnie zacznę rocznicę obchodzić. XD I pozdrów ją ode mnie. ^^
Genialne, akcja toczy się w nieco wolnym (jak dla mnie) tempie, lecz dzięki temu to jest jeszcze bardziej zrozumiałe i piękne. WoW, naprawdę chylę głowę przed tobą, że tak BOSKIE końcówki zawsze robisz. Weź mnie naucz pisać takie końcówki! 😀
PS Bardzo wdzięczna Ci jestem za dedykę w tak fajnym dziele.