-Powiedz a.
Staram się, ale wychodzi mi tylko jakiś pisk. Strasznie wysoki pisk. Nic więcej.
-Nauczysz się. Za jakiś tydzień będziesz już mówiła płynnie. – mówi mężczyzna, który dwa dni temu przeprowadzał moją operację. – Tylko musisz uczęszczać na zajęcia.
Przytakuję. Staram się coś powiedzieć, ale plącze mi się język i w końcu nic z tego nie wychodzi, więc się poddaję.
-Do widzenia. – ściska moją rękę i wychodzi.
Kiedyś dowiem się jak on się nazywa, przecież on też jest dobry. Chciałabym znać wszystkich dobrych ludzi na świecie.
***
Cały następny tydzień to chodzenie na lekcje mówienia i na terapie indywidualne.
Po jakichś dwóch dniach potrafię powiedzieć już tak i nie. Skoro tak trudna jest nauka rozmawiania to nie wiem kiedy wypowiem moje pierwsze, dłuższe zdanie.
Następny tydzień to indywidualne lekcje mówienia.
Następny też.
I następny.
W końcu mijają trzy miesiące od operacji i potrafię już mówić zdaniami. Unikam jednak trudniejszych wyrazów. Miał to być tylko tydzień nauki, a on zamienił się w trzy miesiące męczarni.
***
-To już nasze ostatnie zajęcia. – mówi mężczyzna.
-Jak się pan nazywa? – pytam. Po raz pierwszy to ja o coś pytam, a nie on.
-Czemu zaraz na pan? – śmieje się. Po raz pierwszy w życiu widzę jak ktoś się śmieje.
-A jak mam mówić? – patrzy na mnie wciąż się uśmiechając.
-Jestem Andrew Danniel, ale możesz mówić do mnie Andy.
-Ile ma pa… masz lat?
-24. – odpowiada na moje pytanie.
-Co tu robisz?
-Jestem lekarzem.
-Jesteś dobry?
-W mojej pracy?
-Nie. Tak ogólnie. Czy jesteś dobry?
-Chyba tak. Nie wiem. Nigdy nad tym nie myślałem. – w tym momencie Andy stracił w moich oczach. Czy ludzie naprawdę nie myślą o tym czy są dobrzy? Czy może nie potrafią odróżnić dobra, od zła?
-Czemu?
-Nie wiem. Większość ludzi nad tym nie myśli. Bo po co? – to pytanie powoduje, że tracę wszelkie nadzieje jeśli chodzi o ludzi. Czy naprawdę potrzeba dwunastu lat takiej jakby śpiączki, żeby zacząć dostrzegać dobro i zło. Żeby zacząć się tym przejmować? Ten świat jest naprawdę podły. Dla ludzi liczą się tylko pieniądze. Zrobią wszystko, aby je zdobyć. Wszystko. Są w stanie nawet zabić. Wolę znów zasnąć, niż żyć w tym świecie, z tymi ludźmi.
-Co jest dla ciebie najważniejsze? – pytam, choć i tak nie oczekuję, że się przyzna. Zacznie wymyślać jakieś historyjki. Tacy są ludzie. Im dłużej jestem świadoma, tym bardziej tego żałuję. Przez pół roku zaobserwowałam już całkiem sporo. Wiem już do czego są zdolni ludzie. Nikt nawet tego przede mną nie ukrywa. Uważają, że muszę poznać prawdę.
-Jest dużo rzeczy, które się dla mnie liczą. – odpowiada.
-A jakie na przykład?
-Chyba na dziś już starczy lekcji. Cieszę się, że potrafisz już mówić, ale mam pracę. – mówi, po czym wstaje i otwiera drzwi.
-Jak już dojdziesz do tego, czy jesteś dobry to mi powiedz. – krzyczę za nim, ale on nie reaguje. Po prostu wychodzi.
***
Jest już wieczór. Wieczory na ogół spędzam rozmawiając z Gabrielą, lub ucząc się chodzić. Dziś jednak jestem zmęczona, więc postanawia nie robić nic.
-Czy ty jesteś dobra? – pytam się Gabrieli.
-Oceń to. – mówi siadając obok mnie.
-Nie wiem. Starasz się odróżniać dobro od zła?
-Staram się, ale nie jestem w stanie ocenić siebie. Łatwo jest oceniać innych, ale siebie… po prostu nie potrafię. – spogląda na mnie. – Ty też nie wiesz jaka jesteś. Widziałam w twoich notatkach.
-Nie wiem. – przyznaję się.
Teraz dopiero przyglądam się Gabrieli. Wygląda trochę inaczej niż ludzie, których widziałam. Nigdy jej się nie przyglądałam, ale zawsze dostrzegałam zmiany w jej wyglądzie. Raz jej włosy miały odcień wiśni, następnego dnia blond z dodatkiem śliwki, a jeszcze następnego przechodziły przez wszystkie odcienie różu, od ciemnego, prawie czarnego na czubku głowy, do pastelowego na końcach włosów. Zawsze były długie, sięgały dziewczynie do pasa, dziś są dość krótkie i postrzępione. Właściwie to od tyłu wygląda normalnie, czarne włosy nawet ja widziałam już u paru osób i w psychiatryku i na zewnątrz. Jednak od przodu jej długa grzywka składa się z trzech kolorów: niebieskiego, różowego i fioletowego. Naturalnie każde pasemko różni się odcieniem.
Dziewczyna ma duże brązowe oczy, zawsze podkreślone czarną kreską. Jej warga jest przekuta, zresztą tak samo jak bok nosa.
Ogólnie mówiąc dziewczyna wygląda dość dziwnie, ale to nie zmienia faktu, że jest wyjątkowo ładna. Dziś ma na swoich włosach cienką opaskę. Jest ubrana w czarną bluzkę na ramiączka i dżinsowe spodenki, na swoje ramiona pośpiesznie zarzuciła fartuch jaki noszą w szpitalu wolontariusze.
-Kiedy będę mogła zobaczyć jak wyglądam? – pytam.
-Jak chcesz to nawet teraz. – mówi. – Ale jest jeden warunek.
-Jaki? – znów wracamy do pierwszego dnia naszego spotkania. Ona stawia warunki, a ja muszę się na nie zgodzić.
-Pójdziesz tam ze mną. Na nogach. – ciekawość bierze górę. Wstaję. Ona dobrze wie, że przez te pół roku uczyłam się sama chodzić i wie, że opanowałam już tę umiejętność. Ona wie wszystko o mnie i moich osiągnięciach. – To chodź.
***
Stoję przed dużym lustrem.
Czy to co widzę w lustrze to naprawdę ja?
Czy ktoś inny?
Nie wiem.
Dziewczyna, którą widzę przed sobą ma długie rude włosy. Jasne rude włosy, z trochę jaskrawymi końcami. Ma niebieskie oczy. Ma delikatne rysy twarzy. Ma jasną cerę. Jest szczupła i drobna, ale wydaje się odważna. Dziewczyna przede mną jest piękna.
Ja jestem piękna.
Wow! Naprawdę świetne
Ty wiesz, że to opowiadanie jest jednym z moich ulubionych na blogu? Świetna część! Końcówka najlepsza! No i piszesz szybko części dalsze! ^^ Uważaj, bo Ci jeszcze świątynię wybuduję! 😀
KOCHAM CIĘ!!! KOCHAM AVALON!!! KOCHAM „ULTIMUM”!!! KOCHAM TWÓJ STYL PISANIA!!! KOCHAM CIĘ!!! (mówiłam to już?) PISZ MI TU SZYBCIUTKO CD!!!
Dobra dosyć gwałcenia Caps Locka 😀 Piszesz genialnie, twoje opowiadanie jest moim ulubionym ^^ Znowu nie będę nic robić oprócz zastanawiania się co będzie dalej ^^ Jestem straaaaaasznie ciekawa jak rozwiną się losy bohaterki
Kurdę, przez ciebie zaczęłam się zastanawiać, czym w ogóle jest dobro. To w końcu pojęcie względne.
Temido, chyba powinnaś zostać boginką blogowego pisarstwa. To jest piękne… Ultimum jest niesamowite, NIE-SA-MO-WI-TE. Nawet nie wiesz jaką radość mi sprawiłaś wstawiając następną część. Często to mówię w sumie ale teraz odczuwam to chyba najmocniej. To się równa z dobrą książką leżącą gdzieś w antykwariacie. Podziwiam Cię. Tyle.
Zgadzam się w 100% z Chionediangelo!
Nie, no… Jak ty to robisz? Ultimatum to moje ulubione opko na blogu (nie przeczytałam jeszcze wszystkich opek). Tylko szkoda, że takmało jest tu z bogami… Ale i tak to opko rządzi!!!
jedno słówko:
GENIALNE – najlepsze jakie czytałam, cudne!!!!!!!!!!!!!!
nie moge się doczekać cd. 😉
Też nienawidzę rehabilitacji. Musiałam na nią chodzić przez rok [mój fatalnie krzywy kręgosłup]. A opko PRZEZADŻEMISTE!!! 😀 😉