Wstaję.
Tykanie zegara.
Białe ściany. Białe łóżko. Biały stolik. Biała podłoga. Biały sufit.
Kamerka.
Leki.
Ból.
Wszystko co było, co straciłam w jednej, krótkiej chwili wróciło.
A wszystko było takie realne. Opuszczenie szpitala. Przejażdżka z kobietą. Pobyt na obozie. Rozmowa z chłopakiem. Sen. To wszystko nie miało miejsca. To kolejny wybryk mojej wyobraźni. Czasami się zdarzają. Czasami wydaje mi się, że jestem gdzieś, gdzie mnie nie ma, że tam jest moje miejsce.
Mam ochotę stąd uciec, ale moja ochota to nie wszystko. Nie wypuszczą mnie stąd. Nie dam rady stąd uciec.
Pozostaje mi tylko obserwować.
Wyciągam delikatnie rękę. Udaje mi się to. Od tak długiego czasu się nie poruszyłam. Czuję delikatne mrowienie w dłoni, którą teraz widzę. Dotykam mojego policzka. Tak dawno nie czułam niczego poza lekami na moim języku, a teraz mogę poczuć swój dotyk. To wspaniałe uczucie, nie chcę aby mijało.
Podnoszę głowę i opuszczam ją. Powtarzam tę czynność parę razy. Robiłabym to dłużej, ale od tego zaczyna boleć mnie głowa.
Otwieram usta, ale nie wydobywają się z nich żadne dźwięki oprócz cichego pisku. Wiem, że to co widziałam to moja wyobraźnia, gdyż w innym wypadku mogłabym coś powiedzieć.
A jednak wszystko było takie realistyczne.
Odwracam głowę. Patrzę na płyn, który przez rurki wpływa do moich żył. Co to jest? Dotykam dziwnego wynalazku i czuję ból. Za dużo ruchu na dziś. Moje ciało znów odmawia posłuszeństwa. Znów tylko siedzę. To przyjemne uczucie, jakie sprawiało mi poruszanie się musiało kiedyś minąć. Szkoda, że tak szybko.
***
Energię następnego dnia postanawiam poświęcić na próby chodzenia.
Kiedy usiłuję wstać podbiega do mnie kobieta, pewnie ta która miała mnie dziś obserwować. Ta sama, która w moim śnie przyszła, aby mnie poinformować o moim wyjeździe ze szpitala.
Jednym, szybkim ruchem pomaga mi z powrotem usiąść na łóżko.
Następna próba kończy się tym samym. Następna po niej też.
-Zostań tu przez chwilę. – mówi. – I nie ruszaj się.
Postanawiam nie posłuchać jej rozkazu i gdy tylko wychodzi podejmuję następną próbę wstania na nogi. Efektem tego wszystkiego jest leżenie na ziemi, z nienaturalnie wykręconą ręką, wciąż przyczepioną do kabelków z płynem.
Kobieta wchodzi do pomieszczenia razem z takim poruszającym się na kółkach czymś. Chyba nie zdziwiło jej moje zachowanie.
-Jak u dziecka. – mówi pod nosem. – Powiesz, aby czegoś nie robiło, a ono i tak to zrobi. Zawieramy układ. – podnosi głos i zwraca się do mnie. -Ty mnie słuchasz, a ja zabieram cię na zewnątrz, pomagam w nauce chodzenia, mówienia, pisania i pomagam ci teraz wstać. Co ty na to?
Odpowiedzią jest jęknięcie, które mniej więcej ma oznaczać: Boli mnie wszystko, a ty zamiast mi pomóc wymyślasz jakieś durne układy, na które tak czy inaczej muszę pójść, więc po co pytasz.
-Uznam to za zgodę na moje warunki. Pozwól teraz, że odłączę cię od kroplówki.
Spoglądam na nią jak na idiotkę. Przynajmniej się staram, ale podejrzewam że musiałam strasznie wykrzywić twarz, bo kobieta zaczyna się śmiać. Nie moja wina, że nie ćwiczyłam różnych spojrzeń, gdyż byłam cała sparaliżowana i nie mogłam nawet poruszyć ustami czy mrugnąć.
-Kroplówka to to takie z kabelków, które mają w środku płyn. Utrzymywała cię przy życiu przez dwanaście lat. – kobieta mówiąc to odłącza mnie od kroplówki. Nie wiem czemu, ale to słowo wydaje się piękne. Kroplówka, dzięki której żyję. Już zawsze będzie miała dla mnie pozytywne znaczenie.
Kiedy pomaga mi usiąść na tym takim z kółkami zaczynam stukać w jego rączkę dotąd, aż kobieta nie zrozumie o co mi chodzi.
-To jest wózek inwalidzki. Dla osób, które są… które nie potrafią chodzić. – Tak więc teraz siedzę na wózku inwalidzkim, który pomaga ludziom, tak więc jest dobry.
Poznałam dzisiaj już dwa dobre słowa: kroplówka i wózek inwalidzki.
Jaki ten dzień jest piękny!
***
Myślałam, że poza ścianami, łóżkiem, stolikiem, podłogą, sufitem i kamerką nie istnieje nic innego.
Myślałam, że istnieją tylko dwa kolory: biały i czarny.
Wyjście na zewnątrz uświadomiło mi, że tak nie jest.
-To są drzewa. – mówi wskazując na wysokie rośliny wystające z ziemi. – Dają tlen. – odwracam głowę i spoglądam na nią zaciekawiona. – Dzięki tlenowi oddychamy. – przekrzywiam głowę, gdyż wydaje się to niesamowite. Dzięki tlenowi oddychamy. Ale gdzie ten tlen jest? Przecież widzę drzewa. Tlen to pewnie te zielone płatki na górze.
Pokazuję do góry na białe kształty poruszające się po niebie.
-Chmury. – odpowiada kobieta na moje nie zadane pytanie. – Ładne nie? – przytakuję. – Czasami nie są takie. Czasami zwiastują coś złego, ale pod tymi nic nam nie grozi. Obiecuję.
Tak więc chmury są ładne, ale nie zawsze dobre. Czasem są złe, ale to nie zmienia faktu, że są ładne. Chciałabym zobaczyć złą chmurę. Ciekawe czy aż tak różni się od tej dobrej? A może zła chmura podszywa się pod dobrą i chce mi coś zrobić. Opuszczam głowę, aby nie wypatrywać złej chmury. Jeśli chce mi coś zrobić to wolę o tym nie wiedzieć. Nie czuję się bezpiecznie wśród chmur. Jak na razie tylko one stanowią jakieś zagrożenie.
Następną rzeczą, która przykuwa moją uwagę jest okrągły kształt na niebie.
-To jest słońce. – znów przekrzywiam głowę. Nie znam odpowiedzi na moje główne pytanie. Czy słońce jest dobre, czy złe. – Daje nam światło i ciepło. Bez niego pewnie byśmy nie żyli, ale byłoby tu ciemno i zimno. – Czyli słońce też jest dobre. Kocham słońce, mimo że od patrzenia na nie pieką mnie oczy. Gdybym chciała mogłabym zakryć je moją dłonią. Mogłabym sprawić, że go nie będzie. Nie chcę go jednak zakryć, gdyż nie chcę aby było zimno i ciemno.
***
Leżę na łóżku w moim starym, dobrym, białym pokoju.
Zanim zasnę postanawiam jeszcze podsumować dzisiejszy dzień.
Dziś nauczyłam się wielu rzeczy, między innymi tego, że w wyobraźni potrafię dużo więcej. Wydawało mi się, że chodzenie i zapamiętywanie jest łatwe. Teraz wiem, że tak nie jest.
Dziś nie wstałam, ale za to starałam się zapamiętać wszystko co widziałam.
Zapamiętałam rzeczy dobre i złe.
Dobra jest kroplówka, gdyż trzymała mnie przy życiu.
Dobry jest wózek inwalidzki, bo pomaga ludziom, którzy nie potrafią chodzić.
Dobre są drzewa, gdyż dają tlen.
Dobry jest tlen, bo dzięki niemu możemy oddychać.
Dobre jest słońce, gdyż daje nam światło i ciepło.
Dobry jest mój pokój.
Dobry jest szpital.
Dobra jest kobieta, która mnie uczy.
Jeśli chodzi o chmury to jeszcze nie wiem, które są dobre, a które złe.
Złe są wybryki wyobraźni, przez które mam nadzieję na to, że uda mi się żyć normalnie.
Zły jest moment kiedy one znikają i muszę wrócić do rzeczywistości.
Ciekawe opko. Mam tylko jedno małe zastrzeżenie: skoro przez całe życie widziała tylko biel i czerń to odróżniała inne kolory? Tak wiem że sie czepiam ale może był taki fragment i ja go przeoczyłam. Ale ogólnie cenie twój pomysł. Ja bym ta taki nie wpadła
Ciekawe, poruszające, białe i fantastyczne… Masz talent, Temido!!! 😉
Nie no, zajeboskie. Strasznie spodobało mi się, jak opisywałaś jej rozmyślania… takie proste, lecz momentalnie wywołujące lekki uśmiech… Naprawdę niesamowite opko, normalnie czułam się, jakbym to ja była bohaterką. Szacun za talent. No i oczywiście czekam na CD! ^^
Dziewczyna mówi jakby miała kilka lat, ale tak naprawdę daje nam sporo do myślenia. 😀 Czekam na cd
To jest… Jeszcze lepsze od poprzedniego opka, jeśli to w ogóle możliwe! Jestem pod tak ogromnym wrażeniem… Przez Wasze cudowne prace, chyba się załamię i przestanę pisać, a na pewno wysyłać swoje opka -,-
ale się więłam wciąglam w to twoje opo ! jest fenomenalne !!! ehh błagam pisz następną cześć błagam !!!!!!
poryczałam się przy tym. to jest cudowne… <33