Uwaga, opowiadanie yaoi… Mam nadzieję, że to opowiadanie skłoni was do refleksji…
-I będę Cie kochał przez wieki.- Jego usta poruszały się tak magicznie wypowiadając te słodkie słowa. Ale jakie znaczenia mają słowa w tym świecie fałszu? Jego piaskowe włosy opadały na uśmiechniętą twarz kochanka. Wpatrywał się w niego błękitnymi oczami z uwielbieniem. Ich usta złączyły się w jednym z tysiąca pocałunków, wyrazów uczucia. Czymże było to uczucie? Ile warte było w świecie kłamstwa i obłudy? Piaskowo włosy objął swojego swego brązowowłosego partnera. Ich skrywane przed światem uczucie, owiane sekretem, tak gorące… Ta ciepła letnia noc miała być tylko jedną z kolejnych, pod których osłoną mogli cieszyć się sobą. Delikatność i miękkość ust, wilgoć pocałunków i ta emocjonująca bliskość wywoływały drżenie serca.
-Chce być zawszę z tobą.- Wyszeptał brązowowłosy na ucho kochankowi. Myślał, że może na niego liczyć. Obdarzył go tak wielkim zaufaniem, przekazując mu swojej lęki, uczucia, przemyślenia, a także oddając swoje spragnione miłości ciało. Kochał go i tylko to się liczyło. Piaskowo włosy uśmiechnął się pod nosem, jakoś dziwnie.- Obiecaj mi, że nigdy mnie nie opuścisz!- Wrzasnął nagle, ten którego włosy miały barwę brązową. Na imię miał Will, ale czy to miało jakieś znaczenie? Miał zielone wiecznie podkrążone oczy, które wydawały się świecić w ciemności. Był synem boga mórz, a jego kochanek króla bogów. Nikt nie zezwolił by na ten związek, więc musieli go utrzymywać w sekrecie. Czułe wyznania i porażająca bliskość każdej letniej nocy w tym odludnym lesie.
-Obiecuję… A masz to o co prosiłem?
-Tak…- William sięgnął po dosyć sporą paczkę i podał ją partnerowi. Ten szybko odwinął papier. W jego oczach pojawił się błysk. To było to- trójząb Posejdona. Patrzył w magiczny artefakt jak zaczarowany.- Dla Ciebie wszystko.
Ta noc była jakże gorąca. Wyrazy wdzięczności pod postacią pomnika uczuć, który razem budowali… Ale ile to było warte?
Następnego dnia zniknął… Zniknął z trójzębem, zostawiając Wiliam samego, pogrążonego w czarnej rozpaczy. Oh, gdzie teraz były zapewnienia o miłości, gdzie teraz były ich gorące noce, dziesiątki wyznań. Oh, ile to było warte? Nie było go dzień, dwa, tydzień. Will tracił nadzieję, że go jeszcze kiedykolwiek zobaczy. Serce wyło z tęsknoty. Ludzie dziwili się jego wielkiemu smutkowi. Nie wiedzieli o uczuciu, o uczcie zmysłów.
Minęło więcej czasu, Posejdon obwiniał wszystkich, ale nie syna, który w rzeczywistości był temu winny, o kradzież artefaktu. Brązowowłosego zżerało poczucie winy, ale nie mógł wydać kochanka. Mimo upływu czasu i świadomości zdrady uczucie wciąż kwitło w jego sercu, zawalając go smutkiem i pokładami najczarniejszej rozpaczy i beznadziejności.
A potem spotkał go na polu walki. Byli po przeciwnych stronach barykady. Nadszedł czas by w końcu się rozmówili. Wypowiedzieli żale i tęsknoty.
-Czemu uciekłeś? Czemu zostawiłeś mnie samego? Obiecałeś, że nigdy tego nie zrobisz.
-A ty naiwny uwierzyłeś. Nigdy Cie nie kochałem. Złamałem bariery tylko dla własnych celów. Brzydzę się tobą i tym co robiliśmy.
-Ale…- W oczach Willa zebrały się łzy. Przyjaciel był w istocie wrogiem. Nic nie warte było to uczucie. On był taki jak wszyscy, a wszyscy kłamali. Świat był pełen kłamstwa i obłudy.
-Okłamałem Cię, to było tylko takie małe, niewinne, słodkie kłamstwo.
-,, Małe, niewinne, słodkie kłamstwo”! Złamałeś mi serce! Zapłacisz za to!
Skrzyżowali usta w tańcu śmierci. Le dance makabre – pojedynek na śmierć i życie. By odegrać go perfekcyjnie trzeba było być idealnym szermierzem. A obydwoje nie mieli sobie równych w sztuce posługiwania się bronią białą. Miłość przerodziła się w nienawiść, wyrazy uczucia zmieniły swą formę. Zdrajca musiał być ukarany. Cios za ciosem, ramie w ramie, zwycięzca się nie wyłaniał. Byli równi, znali wzajemnie swoje słabe punkty. Szala zwycięstwa latała w te i we w te. Wiele godzin pojedynku i ani jednego draśnięcia. W końcu jednak syn Posejdona zyskał przewagę. W decydującym momencie zawahał się jednak. Chwila wahania była zgubą. Miecz przebił ciało i wbił się w serce. Łzy ponownie wezbrały się w jego oczach. Umarł w imię słodkiego kłamstewka.
Czy istnieje prawdziwa miłość? Czymże są słowa, a nawet czyny w dzisiejszych czasach, w dobie materializmu? Teraz nawet uczucia są na sprzedasz. Słodkie gierki czyimś kosztem są na początku dziennym. Czy tak powinno być? Świat, w którym pieniądze i przedmioty biorą górę nad cielesnością, która znowu wymiata uczucia w kąt… Pytam się więc, czy istnieje prawdziwa miłość?
Super, rzeczywiście skłania do refleksji. Genialnie napisane, ale tak smutne. ;D
OMG! To opowiadanie wywołało we mnie wstrząs i wzbudziło skrajne uczucia. Czytając Twoje dzieła można się przekonać, że jesteś nie tylko wspaniałą autorką, ale też mądrą i dojrzałą osobą. Niesamowite…
Czy jestem dojrzała i mądra? Ja po prostu interpretuje otaczający świat na swój chory sposób. Jestem okrutną marzycielką, która po prostu kocha to co robi i chce podzielić się swoimi wizjami ze światem.
Dziękuję wszystkim za komentarze 😀
Niesamowite, że jedno opowiadanie może dostarczyć człowiekowi tyle tematów do rozważań… Napisałaś je genialnie! Sprawiłaś, że emocje kołowały się we mnie, a w oku nawet zakręciła się łza. Dziękuję ci, że podzieliłaś się w taki wspaniały sposób swoim talentem!
Zaniemówłam. Uwielbiam twoje opowiadania. Szybko pisz następne
Ja chyba nie mam uczuć ;( Napisane genialnie, podziwiam twoją twórczość, ale moje kamienne serce niestety pozostało skałą. Choć opowiadanie dramatyczne, boskie. Podziw!
No… Naprawdę niezłe opowiadanie 😉
Och skłoniło do refleksji, i to jeszcze jak Myks twoje opowiadana są świetne. Ten dramat… naprawdę skłonił mnie do rozważań. Dziękuję ci, że w tak oryginalny sposób przekonałaś mnie do myślenia ; ) Mam nadzieję, że napiszesz jeszcze jakieś opko skłaniające do refleksji nad różnymi aspektami życia
Poruszające do głębi… Zmusiło mnie do refleksji. I to jak ;).
Zadziwia mnie wachlarz twoich możliwości pisarskich. Piszesz wyśmienicie, aczkolwiek jest też kilku innych dobrych pisarzy na blogu. Ty, jako jedna z -chyba- dwóch pisarek, umiesz stworzyć za równo wspaniałą komedie, od której mam ochotę tarzać się po podłodze ze śmiechu, co poruszający dramat, przez który płacze. Podziwiam tą umiejętność i bardzo ci jej zazdroszczę
No i znowu to samo! Nie wiem co powiedzieć. Naprawdę refleksyjne i mądre.
Piszesz naprawdę lepiej ode mnie!