Minął miesiąc od tamtych wydarzeń, odkąd nie żyję. Właściwie to sama nie wiem czy jestem żywa czy martwa. Niby moja dusza wróciła do ciała, w każdym razie awansowałam. To chyba dobre określenie awans. Mieszkam teraz w pałacu mojego ojca, nie jest duży w porównaniu z pałacem Hadesa, który stoi w naszym sąsiedztwie. Często tam bywam z powodu Persefony, której brakuje jakiegoś żeńskiego towarzystwa tu na dole. Powiedzmy sobie szczerze, Hekate i Erynie nie są zbyt rozmowne. Jej mężowi staram się nie rzucać w oczy, innym tam na Empire State Builiding też nie. Po prostu wykonuje zadanie, które mi powierzono. Momentami, naprawdę mi się nudzi ale nie wychodzę wtedy z mojego pokoju, tata stwierdził, że na własny pałac jestem jeszcze za młoda może za dziesięć lat, każdy powrót na ziemie, jest dla mnie koszmarem. Wspomnienia życie zwykłej nastolatki, są zbyt świeże. Odwiedziłam tylko ludzi, którzy mnie wychowali, żeby wyjaśnić im sytuację.
Chciałam odwiedzić Obóz, ale po pierwsze nie byłam pewna czy mogę, a po drugie nie wiedziałam czy jestem już na to gotowa. Położyłam się na łóżku, jak zwykle zanim znalazłam wygodną pozycję, minęło kilka dobrych minut. Miesiąc nie wystarczył mi na przyzwyczajenie się do skrzydeł. Wydaje mi się, że jeszcze trochę to potrwa. Zastanawiałam się co robić. Z Cerberem nie pójdę się pobawić, bo ponoć Hades skapnął się, że często to robię i jak mnie na tym przyłapię, to pożałuję. Ponoć odciągam go od pracy. Dobre sobie, pies to pies, potrzebuję trochę miłości, czułości i zabawy. Nawet jeśli to pies z trzema głowami, który pilnuje bram Podziemia. Według mnie ktoś powinien wydać mu zakaz odnośnie trzymania jakichkolwiek zwierząt. On nie wie jak się nimi zajmować. Z mamą też nie pójdę rozmawiać, byłam tam wczoraj. Nie cierpię tych chwil, są takie przytłaczjące i pobudzają wspomnienia, co doprowadza do jeszcze gorszego nastroju. Wtedy postanowiłam, a co mi tam idę do Obozu Herosów.
Przebycie całych Stanów Zjednoczonych na tych moich skrzydełkach zajęło mi trochę czasu. Gdy dotarłam na miejsce zauważyłam, że życie w Obozie toczy się normalnie. Może to i dobrze pomyślałam. Nie chciałam widzieć się z Danielem, zaczęłam więc szukać Kamila. Znalazłam go pod drzewem, czytał książkę. Bałam się tego spotkania, nie wiedziałam jak zareaguje mój przyjaciel. Przed misją nie mieliśmy zbyt wiele kontaktu, ale w trakcie przywiązałam się do niego. Był uważnym obserwatorem, bez trudu mnie rozgryzał za każdym razie, w tamtym momencie nie wiedziałam nawet czy będzie chciał ze mną rozmawiać. Wzięłam kilka głębszych wdechów i wyszłam z zza drzewa, za którym się chowałam.
– Cześć Kamil! – zaczęłam, podniósł wzrok znad książki.
– Lethal to Ty? – spytał z niedowierzaniem – Przecież widziałem jak umarłaś. Jak to możliwe?
– Awansowałam – usiadłam obok niego.
– Jesteś teraz boginią?
– Nie używajmy tak dużych słów. Boginką.
– Czego?
– Śmierci z miłości.
– Co prawda, bo tej bitwie nie mogliśmy znaleźć Twojego ciała. Ja bym w życiu nie podejrzewał, że to się stanie. Chyba tylko Chejron i Pan D. czegoś się domyślali, bo tak podejrzanie między sobą szeptali.
– Co ogólnie u Ciebie słychać? – zmieniłam temat, cieszyłam się, że zaakceptował to kim teraz jestem.
– Nic ciekawego prowadzę swoją nudną życiową egzystencje tak jak zawsze – uśmiechnął się, trąciłam go lekko skrzydłem – Będziesz się z kimś widzieć jeszcze dzisiaj? – zapytał z troską.
– Może z bliźniakami ewentualnie z Chejronem. Chciałabym też kiedyś zobaczyć co u Chrisa, ale nie wiem gdzie jest.
– Chrisa Chejron dał pod opiekę, mamie jakiegoś herosa, który się już od niej wyprowadził. Zresztą mały widzi przez Mgłę, więc wiesz dobrze mu to chyba zrobi niż jakby miał mieszkać w normalnej rodzinie.
– To prawda. Stęskniłam się trochę za tymi Twoimi mądrymi wywodami – zaśmiałam się.
– A ja za Twoim jakże nie zastąpionym towarzystwem – roześmiał się jeszcze bardziej i zaraz zmarkotniał – Nie zapytasz nawet co u Daniela?
– Sama nie wiem czy jestem na to gotowa, by o nim rozmawiać, ale jak on się czuje?
– Jest przygnębiony, całe dnie spędza samotnie albo ćwiczy. Nie jest taki jak dawniej. Oskarża siebie o to co się stało. Mówi, że mógł temu zapobiec, bo był od Ciebie w odległości strzału.
– Proszę zrób wszystko, żeby przestał tak myśleć, to nie jego wina. Mogłam się wcześniej zorientować i użyć moich mocy. Nie zrobiłam tego walczyłam, więc jak już moja śmierć to tylko i wyłącznie moja wina.
– Nie lepiej jakby usłyszał to z Twoich ust?
– Może kiedyś nie jestem jeszcze na to gotowa – odpowiedziałam ze smutkiem i spuściłam głowę – Jeszcze nie teraz Kamil, jeszcze nie teraz.
Milczeliśmy przez chwilę, bo ten spokój zakłóciły krzyki.
– Lethal to Ty?! – krzyczał Guy (czyt. Gi)
– To niemożliwe! – dodawał Rѐmi.
Gdy do mnie dotarli rzucili się na mnie. Zostałam przygnieciona ciężarem dwóch dziesięciolatków, ale śmiałam się wraz z nimi. Miałam wrażenie, że zaraz oboje się rozpłaczą, zaczęli mnie szczypać i dźgać palcami, nie pewni czy to rzeczywiście ja.
– Uważajcie chłopaki, teraz to boginka – ostrzegł ich ze śmiechem Kamil.
– Teraz musimy uważać Guy – zaczął Rѐmi.
– Teraz ona jest bardziej niebezpieczna – dodał jego brat.
– Teraz ma dojścia do taty, więc może na nas skarżyć.
– Spokojnie nie będę na was donosić – przerwałam tę wyliczankę – Zresztą wasz tata jest bardzo fajny, ja go lubię.
– Przecież wiemy, że jest fajny jak mogłaś myśleć, że nie – oburzyli się, ale nie wytrzymali zbyt długo w tym stanie – Czego jesteś boginka? – spytał Guy.
– Śmierci z miłości – odpowiedziałam.
– O to nie fajne – stwierdził Rѐmi.
– Zobaczycie za parę lat jak sami będziecie zakochani – pogroził i syn Ateny. Zastanowiły mnie jego słowa.
– Kamil, czyżbym o czymś nie wiedziała? – spytałam ze śmiertelną powagą.
– Nic z tych rzeczy moja droga – odpowiedział.
To było to czego mi brakowało przez ostatni miesiąc. Tej bliskości przyjaciół. Jednakże całą tą radość przysłaniały myśli o Danielu krążące z tyły głowy, momentami tak nachalne, że doprowadzały do szału. Teraz dawały się we znaki, co kilka minut jakby chciały dać mi coś do zrozumienia.
– Jakbyś chciała zobaczyć się z Danielem to jest na strzelnicy – wypalił Guy – Próbujemy go od dobrych kilku dni rozweselić, ale to nic nie daje.
– Idź chociaż go zobacz. Lethal, Tobie to też zrobi dobrze. Może nie jesteś gotowa na rozmowę, zrób to chociaż dla siebie – Kamil spojrzał mi w oczy.
– Dobrze zrobię to – uległam i wstałam.
– Będziesz nas odwiedzać – zaczęli prosić synowie Hermesa.
– Czy mam jakieś inne wyjście? – westchnęłam.
– Nie i ja też tego dopilnuje – dodał u uśmiechem Kamil.
Pożegnałam się z nimi i poszłam w kierunku strzelnicy. Daniel tam był nie zmienił się przez ten czas. Może trochę spoważniał na twarzy i ściął włosy. Obserwowałam uważnie każdy jego ruch, każde napięcie mięśni, skupienie czające się na twarzy i zaciśnięte usta. Przypomniałam sobie jego uśmiech, to chyba lubiłam w nim najbardziej. Kiedy on się uśmiechał moja usta automatycznie robiły to samo. Rozejrzałam się na boki, schowana za drzewami. Zauważyłam dziewczynę siedząco niedaleko, trzymała na kolanach szkicownik i rysowała. Miała jasnobrązowe włosy sięgające do ramienia a wydawała się strasznie krucha. Była skupiona na rysowaniu, dopiero po chwili zorientowałam się, że co chwila zerka na Daniela. Jednak w jej wzroku było coś więcej niż tylko chęć uchwycenia wszystkich szczegółów, był tam zachwyt nad jego osobą. Wywnioskowałam, że on jej się podoba. Miałam wtedy ochotę wyrwać Danielowi łuk z ręki, wymierzyć w nią i powiedzieć coś w rodzaju „Widzę jak na niego patrzysz, więc się stąd zabieraj albo stanie Ci się krzywda”. Kątem oka zauważyłam, że przerwał na chwile ćwiczenie, dziewczyna zerwał się natychmiast i podbiegła do niego. Tak jak sądziłem była niska i drobna. Miałam ochotę ją zabić, ale mogłam winić tylko siebie, że nie jestem stanąć z nim oko w oko.
– Chyba nie powinno Cię tu być – nagle wyrósł przede mną Pan D.
– Pan D.? Ja, ja tylko … – zaczęłam nie pewnie.
– Oj daruj sobie Lethal – powiedział – Teraz jesteśmy prawie, że na równi. Przypomnij mi czego jesteś boginką? – spytał za uprzejmy jak na niego ton. Jeśli będzie coś kombinował w akcie zemsty sprawię, że jego truskawki obumrą.
– Dziwi mnie Twoje zainteresowanie moją osobę Dionizosie.
– Szybko się uczysz – przekomarzał się za mną.
– Nigdy mi to nie sprawiało problemów, zresztą trzeba dostosować się do towarzystwa.
Zaśmiał się. Znowu mój wzrok skierowałam na Daniela nadal rozmawiał z tą dziewczyną na domiar złego przyplątał się do nich Lana. Jak zawsze piękna i gotowa przyjmować wszelkie pochwały na temat swojej urody.
– Widzę, że zazdrosna – zagadnął Dionizos a w jego ręku pojawiła się puszka z colą – Zabij je i weź chłopaka dla siebie. Co za problem?
– Nie mam zamiaru być taka jak Hera – odpowiedziałam.
– Uważaj, bo jeszcze usłyszy – zaśmiał się znowu.
– Co to za dziewczyna? – spytałam zmieniając temat.
– To córka Demeter. Bardzo miła i uczynna.
– Ty Dionizosie po za swoimi dziećmi lubisz tylko te Demeter – odparowałam.
– Mamy podobne zainteresowania – wzniósł puszkę jakby do toastu i rzucił – Miłej zabawy – zniknął.
Jeszcze raz spojrzałam na Daniela i westchnęłam. Lana i ta dziewczyna nadal z nim były. Nie było sensu tutaj siedzieć, zresztą obowiązki wzywały. Kiedy ktoś umierał trzeba było być przy nim jak najwcześniej, żeby zaraz zabrać duszę i zaprowadzić do Podziemia. Jak się spóźnisz to zazwyczaj musisz tej duszy szukać po całym kraju. Tata chyba szukał jednaj przez rok, bo była wyjątkowo sprytna i umiała się dobrze schować. Ruszyłam na Florydę, jakiś czas później byłam już w Domu Starców. Cicho weszłam przez okno do pokoju na piętrze, skrzydła się ledwo zmieściły. Na fotelu siedział stary mężczyzna, miał około osiemdziesięciu lat. Patrzył na zdjęcie, które trzymał w ręku. Na stoliku obok leżał album. Podniósł wzrok na mnie i się uśmiechnął.
– Już jesteś.
– Tak – odpowiedziałam cicho i położyłam mu rękę na ramieniu. Czułam wyraźnie, że zaraz jego dusza uleci z ciała.
– Była cudowną osobą – powiedział po cichu – Odkąd odeszła cały czas o niej myślę. A to było dwadzieścia lat temu. Długo musiałem czekać, żeby się z nią znowu spotkać.
– Zabiorę pana do niej jak najszybciej to będzie możliwe.
– Ona była heroską a ja widziałem przez Mgłę. Jestem przygotowany – wyszeptał.
Jego dusza chwilę potem uleciała z ciała patrzyliśmy przez chwilę razem na to wszystko z góry. Tak jak ja z ojcem miesiąc temu. Po chwili weszła pielęgniarka, zaczęła coś krzyczeć i wybiegła na korytarz.
– Chce pan na to patrzeć? – spytałam
– Nie, chodźmy już młoda bogini – powiedział z uśmiechem. Czuł, że niedługo spotka się z żoną i promieniował radością.
Zaprowadziłam go do Charona, w tamtym momencie nie mogłam nic więcej zrobić.
– Sąd trochę potrwa – powiedziałam – Będę czekać na pana po nim, żeby spełnić obietnicę.
– Dziękuję – uśmiechnął się.
Ja z braku innych zajęć wróciłam do swojego pokoju. Każda duszą jaką przyprowadziłam do Podziemia napawała mnie refleksjami. Ten mężczyzna naprawdę kochał swoją żonę. Nie ożenił się drugi raz, myślał o niej, pamiętał, cierpliwie czekał na śmierć, a gdy wiedział, że jest blisko przygotował się, aby zobaczyć ją jak najszybciej. A ja jak obiecał tak zrobię.
– Lethal – zaczął ojciec przerywając moje rozmyślania.
– Tak tato?
– Mam do Ciebie zadanie.
– Jakie? – spytałam zaciekawiona.
– Chcę, żebyś kogoś powstrzymała przed próbą samobójstwa – oznajmił.
– Że co?
Strasznie fajne! Chcę CD. Tylko tak wiesz… trochę dziwnie zareagowali. Umarła, zmartwychstała, a oni wcale się nie zdziwili. a tak to naprawdę ciekawe
Podoba mi się, chociaż zauważyłam kilka błędów. I jest też troszkę takik miejsc, gdzie coś wstawiłabym : d
O np. tu :
„Momentami, naprawdę mi się nudzi ale nie wychodzę wtedy z mojego pokoju, tata stwierdził, że na własny pałac jestem jeszcze za młoda może za dziesięć lat, każdy powrót na ziemie, jest dla mnie koszmarem.”
Tu jest trochę zbyt długo. Można to podzielić tak jakoś, bo inaczej wychodzi kilka zdań niezwiązanych ze sobą :
Momentami, naprawdę mi się nudzi ale nie wychodzę wtedy z mojego pokoju . Tata stwierdził, że na własny pałac jestem jeszcze za młoda , może za dziesięć lat . Każdy powrót na ziemie, jest dla mnie koszmarem.
+’ziemię’ przez ‚ę’
Dalej, dalej.
„Znowu mój wzrok skierowałam na Daniela nadal rozmawiał z tą dziewczyną na domiar złego przyplątał się do nich Lana. ”
Może zmienić to tak jakoś:
Znowu skierowałam mój wzrok na Daniela. Ciągle rozmawiał z tą dziewczyną, a na domiar złego, przyplątała się do nich Lana.
Następnie
” Położyłam się na łóżku, jak zwykle zanim znalazłam wygodną pozycję, minęło kilka dobrych minut.”
Położyłam się na łóżku i jak zwykle zanim znalazłam wygodną pozycję, minęło kilka dobrych minut.
Ogólnie mogłabym wypunktować jeszcze trochę, ale wolałabym abyś sama się tym zajęła : > Trochę pracy jest, ale pomysł bardzo dobry, wykonanie też całkiem całkiem. Rób coś dalej, na pewno się uda, bo masz dobry warsztat. No i czekam, na ciąg dalszy : D
Zgadzam sie z Aprill z tym, ze mi sie bardzo, bardzo podoba ciekawy pomysl, swietna tresc i juz pokochalam Dawida hahah brawo, czekam na cd!
Niech zgadnę: Osobą, która ma powstrzymać będzie Daniel? To by było ciekawe.
Bardzo lubię twój lekki styl pisania i świetne pomysły 😀 Czekam na cd 😀
PS Tylko pamiętaj o kocie. 😀
Fajne :).