Co by było gdyby…
Brak Sadie
Nie miała szans. To pojawiło się znikąd. Zakrwawione Ostrze zmaterializował się nad nią w środku nocy. Rano znaleźli ją martwą.
A działo się to około dwunastej w południe. Po śniadaniu Carter wszedł do jej pokoju.
– Sadie wsta… – zamarł w pół słowa ujrzawszy siostrę całą we krwi. – Nieeeeeeeeeeeeeeee!!!!!!!!!!!!!!!!!! – radosne powitanie zmieniło się w ogłuszający wrzask. Natychmiast zwołał on cały Dom Brooklyński do pokoju instruktorki.
Cleo pozieleniała, bezskutecznie usiłując złapać oddech. Walt bezwładnie opadł na kolana. Jaz usiłowała wymamrotać jakieś zaklęcie lecznicze ale nie była wstanie wydobyć z siebie nic poza histerycznym płaczem. Felix szarpał Sadie za ramię szepcząc ,,Obudź się Sadie. Obudź” Zyia zagryzła wargi i w milczeniu przytuliła się do Cartera. Reszta uczniów zareagowała podobnie jak Jaz i Cleo.
– Powiadomię Amosa – wyjęczał Carter.
Tymczasem Sadie dotarła do bram jeziora ognia. Migotliwe ba unosiło się przy wejściu.
– Sadie – po twarzy Iskandara spływały łzy. – Nie. Jak…?
– Głupi demon – stwierdziła Sadie.
– Jak zawsze wesoła – blady uśmiech przemknął przez twarz starego maga. – Czekają na ciebie.
– Do zobaczenia – zawołała odchodząc. – Wrócę tu niebawem.
Kilka minut później Sadie znajdowała się na drodze wiodącej do Sali Sądu. Nagle na ścieżkę wpadł szakal.
– Anubis – krzyknęła.
– Sadie – głos mu się łamał. – Ty… Ty nie mogłaś…
– Rany tej – powiedziała spokojnie choć w jej oczach szkliły się łzy. – Kiedyś i tak by to przyszło.
– Ale… – Anubis cały się trząsł. – Sadie ja… Ja cię kocham
Bóg umarłych starał się nie wybuchnąć płaczem ale łzy ciekły same. Chciała go przytulić ale nie miała ciała.
– Ja… – powiedziała drżącym głosem. – Ja… Ja muszę iść… Odwiedzić tatę.
– Pójdę z tobą – zaofiarował się natychmiast Anubis.
Pięć minut później Sadie wbiegała do Sali tronowej swojego ojca. Tam miało się ważyć jej istnienie.
Ozyrys omal nie zsunął się z tronu na widok ducha który wpłynął do Sali.
– Córciu – Julius Kane kurczowo ściskał podłokietniki aby nie wylądować na posadzce. Odpowiedziało mu przerażone spojrzenie załzawionych oczu. – Chodź tutaj nie musisz czekać. – opanował się.
Ojciec oszczędził jej męczącego składania zeznań na kolanach. Po prostu zawołał Ammit i poprosił Anubisa o rutynowe ważenie. Sadie drżała z paniką w oczach. Szale wagi drżały i chwiały się niebezpiecznie. Pióro minimalnie przeważało. Sadie już miała odetchnąć z ulgą gdy wydarzyło się coś niedobrego. Szalki ustabilizowały się i… Serce wisiało o półtora centymetra niżej od pióra. Córka Ozyrysa płakała. Ammit z którą bawiła się jeszcze tydzień temu miała teraz zniszczyć jej duszę.
– Sadie – doktor Kane chciał przytulić córkę ale ona nie miała już ciała.
– Tak – smutnemu głosowi towarzyszyły pełne strachu oczy. – Wiem co teraz będzie. Powiedz tylko Carterowi że był najlepszym bratem na świecie. I… I Walt… Och!! Anubis będzie wiedział co mu powiedzieć… Jeszcze jedno tato.
– Słucham – Bóg Podziemia ledwo był w stanie mówić z żalu i poczucia winy.
– Kocham cię.
Sadie zdjęła swoje serce z Wagi Sprawiedliwości i już miała dać je Ammit gdy rozbłysk światła odrzucił ją dwa metry do tyłu. Po środku Sali unosiła się Izyda.
– Moment – powiedziała. – Nie chcę aby Sadie zniknęła ze świata. Kocham ją. Ozyrysie proszę. Ona nie miała jeszcze okazji poznać dorosłego życia. A wiesz jaki są dzieci w jej wieku. Uwolnij ją Proszę – teraz twarz bogini magii była ściągnięta bólem ale malowała się też na niej nadzieja.
– Dobrze – zgodził się jej ojciec. –Mam nadzieję że będziesz prowadzić dobre życie. I choć wiem że kiedyś powtórzymy to spotkanie. Mam nadzieję że nastąpi to jak najpóźniej.
– Sadie – ponownie zabrała głos Izyda. – Kocham cię. Kocham cię jak córkę której nigdy nie miałam. Możesz zawsze na mnie liczyć
Po tych słowach się rozwiała.
– Córciu – zwrócił się Ozyrys do Sadie. – Kocham cię.
Wyciągnął do niej rękę i otwarły się tam drzwi mroku. Bez namysłu w nie skoczyła.
W świecie na górze Amos siedział na krześle obok świetlnego sarkofagu w którym spoczywało obmyte ciao Sadie Kane. Obok klęczał Carter zapłakanymi oczami wpatrujący się w zastygłą twarz siostry. Bastet obracała w pył wszystko co znajdowało się na zewnątrz w okolicy magazynu na którym znajdowała się rezydencja. Nikt nie prowadził zajęć. Uczniowie snuli się jak w transie po Domu Brooklyńskim popłakując z cicha.
A w świetlnym sarkofagu zmartwychwstała Sadie zaczynała się poruszać. Otwarła oczy i zamrugała kilkakrotnie powiekami.
– Sadie?- wychrypiał Carter. Dziewczyna próbowała wesprzeć się na łokciu ale nie udało jej się. Opadła z jękiem na taflę tęczowego światła.
Momentalnie wzrok wszystkich obecnych skupił się na środku Wielkiej Sali. Amos wziął ją na ręce i śmiejąc się zniósł do pokoju. Walt był jednym z pierwszych którzy tam dobiegli. Alyssa pobiegła po Bastet. Cały Dom wypełniały krzyki i śmiechy jeszcze rzez miesiąc. A zaklęcia ochronne zostały wzmocnione.
Jeśli nie zasnęliście czytając to COŚ to odniosłam sukces.
Kocham to!!!
PIERWSZA!!!!!! Teraz dopiero się skapnęłam [potrząsa głową z żalem do siebie]… Jeszcze raz KOCHAM TO!!!!!
Fajne opowiedanie 😀 znalazłam dwie literówki, ale to bez znaczenia. Ciekawy pomysł, długość też ok, ale myślę, że za często mówią „Kocham cię!”. Praktycznie co chwilę i to te same osoby. Dziwne jest też zachowanie Ozyrysa, który tak łatwo dał się namówić na przywrócenie jej życia. Mogliby grochę dłużej nad tym podystkutować, bo w końcu jest to lekko mówiąc nagięcie regulaminu podziemia. Powinnaś też dodać trochę więcej dramatyzmu. I nasuwa mi się jedo pytanie, jak ty to będziesz kurka kontynuować?
To jednoczęściówka. Jakoś mnie tak naszło.
Całkiem niezłe. Rzeczywiście mniej chaotyczne 😉 Ale zgadzam sie z Io- troche za szybko dałjej sie namówić i te wyznania miłości pojawiały sie za często. Ale tak to opko dobre
Bardzo ciekawy pomysł. Ogólnie lubię gdybanie i zmienianie paru rzeczy (sam robię coś na tej samej zasadzie w „Inaczej”). Spodobało mi się to. Wszystko będzie tylko z Kronik Kane, czy będzie też gdybanie na temat np. serii PJatO? Czy w ogóle będzie to kontynuowane?
Szkoda, że Sadie jednak powróciła do życia. To trochę psuje efekt. Jakby za dużo to nie zmieniło. No i czytając tą serię książek myślę, że Juliusozyrys nie postąpiłby tak. Był rozsądny, przestrzegał ściśle zasad. Miał duży problem, żeby uwolnić Setne dla uratowania świata, ale przywracać komuś życie bez powodu? Nawet swojemu dziecku. Nie, ja tego nie widzę, ale to twoje opowiadanie i nie mam tu nic do gadania.
Jedno słowo: WOW! Naprawdę ciekawe! Bardzo spodobało mi się, jak opisałaś reakcje poszczególnych poostaci. Fakt, akcja może ciupeczkę gna, ale nie jest strasznie, prawie w ogóle to nie przeszkadza, uwierz mi. 😉 No na serio mi się strasznie podoba! Napiszesz może coś jeszcze w takim stylu?
brak mi słów…to jest po prostu boskie
Kontynuacja zależy od mojego walniętego natchnienia (które przy tym naszło mnie o 2 w nocy). Na razie mam tylko Kroniki więc do póki na uzbieram na inne serie to nie ma co liczyć na opka o Percy’m. A teraz piszę kolejną część Tajemnicy szatni ale kompletnie nie wiem co dalej i próbuję coś wymyślić. Zatrzymałam się na 15 stronie i nic nie zaczęło się dziać. I dzięki za mie komentarze.
_piesek_
Hmm. .. ogółem nie jest źle, ale troche nienaturslne zachowanie ojca sadie… poza tym zaczepisty styl, gnajaca akcja i nurtuzinkowy pomysł
EXTRA. DZIĘKUJĘ ZA DEDYCZKĘ :).
Dobrze napisane 😀 , ale czegoś mi tu brakuje. Akcja jest jakby trochę skąpa.
Świetne. Osobiście nie czytałam Kronik, więc nie wiem za bardzo o co chodzi, ale i tak extra. 😀