Kręciło mi się w głowie. Ciemność ustąpiła miejsce światłości. Amen.
Byliśmy w jakimś dziwnym miejscu. Wyglądało to jak wypożyczalnia filmów, ale zamiast płyt były książki.
Pomieszczenie było okrągłe, z mnóstwem regałów wypełnionych lekturami różnej maści. Były tam książeczki dla dzieci (takie w sam raz dla mnie), opasłe tomiska z jakimiś trudnonaukowymi tytułami jak „Wpływ amerykańskiej kultury na rezydentów Starego Kontynentu” czy „Alkeny, alkany, alkiny dla opornych”. Jednym słowem to miejsce było upiorne.
Eirene puściła moją dłoń i zaczęła przeszukiwać książki. Dalej nie ogarniałam jakim sposobem się tu znaleźliśmy. Popatrzałam na Mitchella, który dołączył do poszukiwań. Nie wyglądał na kogoś, kogo dziwi teleportacja. Stałam jak słup soli, przyglądając się swoim towarzyszom.
-Hope, pomożesz nam?- zapytał syn Afrodyty, nie odwracając się do mnie. To chyba jakiś żart. Nikt mi nic nie wytłumaczył, mam umrzeć i jeszcze mam czytać? Tego jest za wiele. Oczy zaszły mi łzami. Wiem, to dziecinne, ale kurca, ja mam tylko dwanaście lat!
Od zawsze byłam ofiarą losu. Zawsze byłam ta najgorsza. I teraz umieram, a moi koledzy szukają jakieś durnej książki. Nie wiem, kiedy zaczęłam szlochać jak smarkula, ale trochę ten płacz trwał.
Łzy kapały na marmurową posadzkę. Cały świat miałam zamazany, z trudem oddychałam. Ale nie mogę się poddać. Z trudem podniosłam swoje cnotliwe cztery litery i otarłam wierzchem dłoni ciecz łzową z twarzy. Wdech i wydech- powoli zaczęłam uspakajać swój nieświeży oddech. Wyprostowałam się i powoli i z rozwagą podeszłam do Eirene.
-To czego szukamy?
——————————–> \,,/,<——————————–
Udało mi się te część skończyć. Krótkie, wiem. Ale brakuje mi słów na to opowiadanie. To tak samo jak tkaczka ma wiele chęci i wiele pomysłów, ale nici niby ma Milsi inaczej for me- jeśli chcecie mnie zjechać to krótkie, acz treściwe: żegnam. A tak po za tym to przez połowę wakacji mnie nie ma, więc mało będzie moich wypocin, co nie znaczy, że nie będę pisać. Wiem, cieszycie się.
Z dedykacją dla pana W. za dręczenie mnie kanapką na skypie 😛
Postać Mitchella przypomina mi mojego brata XD oczywiście super, ale ta długość ;D Czekam na CD papo ^^ xd
Naprawdę krótkie. Przy czymś tak krótkim ciężko napisać jakiś sensowny komentarz.
„Wyglądało to jak wypożyczalnia filmów, ale zamiast płyt były książki” – to zdanie mi się podoba. Niby zwykły element opisu, a od razu można się tak dużo dowiedzieć o bohaterce; nie należy do zbyt częstych klientów biblioteki. x)
Zgadzam się 😀 i myślę, że może nie celowo albo też celowo napisałaś to, by pasowało to tytułu i kilmatu jaki ze sobą niesie bo hipiska i dzieci kwiatów, płyty i muzyka, kolorowe, samochody i… ( wiem, że to zagmatwane, ale analizy wierszy zniszczyły mi psychikę XD)
Twój styl pisania jest taki wyjątkowy, ciekawy. Sprawia, że miło się czyta twoje opowiadania . Pośpiesz się z pisaniem następnej części.
EXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXRTAAAAAAAAAAA!!!! 😉
Tylko dlaczego takie krótkie, Eir??????
Krótkie, ale naprawdę masz styl! Bardzo mi się podoba 😀
PS. BĘDĘ SIĘ SMUCIŁA, BO LUBIĘ TWOJE WYPOCINY. mam nadzieję, że trochę nam tego potu oddasz i wyślesz coś jeszcze w wakacje :*
Eir, znasz moja opinie. Jak zwykle geniusz.
czekam na CD, sprawdzam codziennie.super postacie stworzyłaś, a ja naprawde martwie sie o Percyego i Hope 😀 .