Panna Jung patrzyła tępo w przestrzeń za oknem samolotu. Chmury pojawiały się i znikały gdy maszyna leciał z nadludzką prędkością szybowała gdzieś w przestrzeni między ziemią a niebem, o istnieniu którego śmiertelni nawet nie wiedzieli.
Piękne tęczówki jakby zblakły, tracąc magiczną iskrę, którą kryły. Rude włosy opadały na twarz, niby chcąc ukryć przerażenie wypisane na twarzy heroski. Ale było ono zbyt duże. Nawet zwykle czerwone jak krew wargi, pojaśniały, jak gdyby ze strachu uciekła z nich cała krew. Oddychała ciężko. Urywanie. Jakby miała się rozpłakać. Ale to było do niej niepodobne.
Wiedziała doskonale, że nie tego by się po niej spodziewano.
Równie dobrze wiedział to zarówno Chris, jak i Mark. Jeden z nich zasmucił się tym faktem, ale drugi chciał się roześmiać. Obaj równo położyli jej ręce na ramionach, ale ruda odskoczyła jak poparzona. Spojrzała na twarze obu towarzyszy, a następnie wstała z fotela i spytawszy uprzednio stewardessy gdzie jest toaleta zamknęła się w małym pomieszczeniu, a następnie uderzyła zaciśniętą mocno pięścią w twardy plastik drzwi.
Odskoczyła od drzwi, czując przenikliwy ból rozlewający się od paliczków aż do nadgarstka. Syknęła i odwróciwszy się do lustra przejrzała się w nim.
-Kim ty jesteś? – spytała szeptem swojego odbicia, które patrzyło na nią smutne.
Nie otrzymała odpowiedzi, ale mimo to doskonale ją znała.
Ktoś zapukał w drzwi od kabiny, wiec przymknęła powieki, aby po chwili unieść je w górę i ukazać na powrót zimne i błyszczące nieodgadnioną iskrą szare oczy. Pchnęła drzwi i wpadła prosto w ramiona patrzącego na nią przenikliwym wzrokiem Chrisa. Oparła dłonie na jego ramionach i spojrzawszy mu w oczy odepchnęła lekko, a następnie udała się na swoje miejsce, biorąc w tym samym czasie głęboki wdech i próbując usunąć z głowy wyraz jego oczu.
Jego turkusowe tęczówki były inne niż zwykle. Gdzieś zniknął cały ich urok i czar. Były zimne i ostre, jak brzytwy skrywane za kolorem morskich oczu. Potomek Apolla wcale nie wyglądał jakby się o nią martwił. A przynajmniej nie to było powodem dla którego poszedł sprawdzić co się z nią dzieje. Jakby chciał odgadnąć o czym myślała. Jego spojrzenie lustrowało ją nawet gdy usiedli, a dziewczynę ogarniało uczcie, jakby próbował przeszyć ją wzrokiem na wskroś.
Wpatrywała się w piękne krajobrazy ziemii rozciągającej się tysiące metrów pod nią, która nagle, gwałtownie zaczęła się przybliżać. Z zamyślenia wyrwał ją dopiero donośny pisk kontrolki obwieszczającej im, że coś jest nie tak. Melissa poderwała się z fotela i ruszyła w ślad za innymi pasażerami, którzy w okropnym tłumie pchali się do wyjścia. Szła na końcu, i rozglądała się wokoło, zastanawiając się, co tak naprawdę się dzieje.
Nagle jej wzrok zatrzymał się na małej dziewczynce. Stała wciśnięta między fotele, a za każdym razem, kiedy chciała wmieszać się w tłum i bezpiecznie udać do wyjścia, ktoś odpychał ją z powrotem na miejsce. Czarne włosy opadały na małą, bladą twarzyczkę, zasłaniając ciemne oczy przepełnione zapewne właściwym dziecku bezgranicznym przerażeniem. Mel zatrzymała się przy dziewczynce i złapała ją za rękę. Dziecko uniosło głowę, a wtedy młodą kobietą wstrząsnął dreszcz przerażenia. Oczy dziecka wcale nie wyrażały strachu. Czarne jak smoła utopie, hipnotyzujące jednym spojrzeniem krył w sobie śmierć. Dziewczynka przekrzywiła główkę i spojrzała na pannę Jung, jeszcze usilniej pragnąc zatrzymać na sobie jej spojrzenie.
Melissa przełknęła ślinę odwróciła głowę, odrywając spojrzenie od tęczówek czarnowłosej. Dziewczynka uśmiechnęła się pod nosem i mocniej ścisnęła dłoń rudej. Heroska czuła jak w jej żyłach zamiera krew. Gwałtownie wyrwała rękę z uścisku dziecka i rzuciła się przed siebie, co chwilę spoglądając w tył. Przepchnęła się między ludźmi wbijając mijanym postaciom łokcie w żebra i depcząc palce. Poczuła czyjąś dłoń na swojej, ale biegła dalej, przez chwilę tylko widząc zdezorientowane spojrzenie Marka, który kręcił głową. Dopadła do otwartych drzwi samolotu i zatrzymała się w nich na chwilę, ale wówczas w jej głowie rozbrzmiały słowa z listu matki „(…) wyjdź na wiatr. On da ci siłę(…)Wiatr jest nieodłączną częścią twojego życia. Ty jesteś wiatrem, a on Tobą (…)”.
Puściła ścianki samolotu i rzuciła się w pustą przestrzeń wypełnioną jedynie mieszanką gazów, które jednak nie były w stanie jej pomóc. Nie obawiała się tego, co zrobiła. Wolała się zabić, niż jeszcze raz zobaczyć oczy tej dziewczynki. Gdy tak opadała w dół czuła w sobie jakąś nie wytłumaczalną siłę a jednocześnie niemoc ogarniające jej ciało.
Leciałam.
Byłam trochę jak ptak.
Prosiłam Cię, abyś pozwolił mi przeżyć. Ale jednocześnie prosiłam, abyś pozwolił odejść. Sama nie rozumiałam czego chciałam.
Czułam się przez chwilę bliżej mamy.
Ale potem zdałam sobie sprawę z tego, jak głupio postąpiłam. Czyżbym już zaczynała się zmieniać, tak jak przewidziała to Rachel Elizabeth Dare w swojej przepowiedni? Nadal nie znam odpowiedzi na to pytanie. A tamte czarne oczy, w których mieszkała śmierć… One będą mnie prześladować.
Już do końca życia.
Mam nadzieję, że kiedyś pojmę dlaczego podjąłeś taką, a nie inną decyzję i czemu całe życie muszę być nieuznaną.
Ale nie ma nadziei, że kiedykolwiek Ci to wybaczę…
Melissa
Uderzenie w ziemię było tak silne, że wytłoczyło jej z płuc całe powietrze i przez jakiś czas nie pozwalało nabrać go ponownie. Świat wirował wokoło, w pięknej grze barw, która w innych okolicznościach zachwyciłaby pannę Jung. Ale teraz Melissa marzyła tylko o tym, aby zamknąć oczy i nie widzieć tego, co dzieje się wokół niej.
Ktoś mocno szarpał jej ramionami, krzyczał jej imię. Znała ten głos, ale nie wiedziała do kogo należy. Nie mogła unieść powiek. Dryfowała gdzieś między światem żywych, a krainą umarłych. Czuła się naraz wspaniale, i okropnie.
Ale nie chciała się budzić…
I nagle znalazła się na jakiejś łące. Niebo było szare. W kolorze identycznym jak jej oczy, ale trawa na której leżała zieleniła się nienaturalnym kolorem. Wszystko wokoło jakby wołało jej imię. Nawet wzburzona woda, która pieniła sie na środku idealnie okrągłego jeziora, a która przy brzegu szumiała delikatnie, jakby szeptem, ale wciąż przyzywając Melissę do siebie. Kwiaty mieniące się srebrem i złotem pośród ździebeł trawy, kołysały się wszystkie równomiernie, kołysane, przez nieistniejący wiatr.
-Melisso Jung – usłyszała za sobą zimny głos, który przeszył ją jak lodowate ostrze zatrutego sztyletu.
Odwróciła się w kierunku przemawiającej postaci i spojrzała wprost w czarne, zamieszkane przez śmierć oczy, przed którymi uciekła. Ale tym razem nie było tam małej dziewczynki patrzącej na nią tymi oczami i ściskającej jej rękę do granic możliwości.
Nie.
Była piękna młoda dziewczyna, o granatowych włosach, ogromnych szarych skrzydłach i wampirzych kłach.
– I po co uciekałaś? – zapytała, a jej głos znów zmroził rudowłosą na kilka sekund.
Melissa nie odpowiedziała, a jedynie uporczywie wbijała wzrok w oczy wampirzycy.
Ta, przekrzywiła głowę i spojrzała na dziewczynę.
– Nie poznajesz mnie? – jej perlisty śmiech przypominał tarcie stalowymi paznokciami o gładką powierzchnie szkolnej tablicy.
Panna Jung przełknęła ślinę.
-Poznajesz – w czarnych tęczówkach błysnęło coś, niczym ogień w ostatnim podrygu podmywający się ku górze, aby zaraz potem zgasnąć.
Oczy Melissy uciekły w inną stronę, ale anielica przyciągała ją do siebie.
– Boisz się mnie – syknęła, ukazując resztki krwi na kłach.
Prawdziwy wampir…
Takim jakim miała się stać Melissa…
Yyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy nie no. Zaje. Zaje, zaje, zaje zaje, zaje zaje, zaje zaje, zaje i jeszcze raz zaje. Ty masz Selcia mega talent no. I tyle :D.
Bogowie, Selene ile ja czekałam! Ale warto było. Twoje opowiadania są niezwykłe. Poświęcasz tyle uwagi uczuciom bohaterki, sprawiasz, że dobrze wiemy co dzieje się w jej głowie. Cd napisz szybciej niż tą część, proszę.
Czyżby Selene? 😀
(z zazdrości szuka czegoś, czego może się przyczepić…)
MAM! Sabi, WYWAL LITERÓWKI, POWTÓRZENIA I BŁĘDY INTERPUNKCYJNE!!! I szyk kilku zdań… Dlaczego w tym cudzie muszą być takie błędy? -,-
Nie wiem, jak ty to robisz… Twoje opowiadania są niesamowite! Bardzo wciągają, nie mogę się od nich oderwać! Genialnie rozgrywasz akcję- w każdym kolejnym wpisie dowiadujemy się czegoś nowego i wszystko zaczyna układać się w logiczną całość. Oczywiście czekam na więcej!
Super, Sel ;).
tylko 5 komentarzy? ja sama nie wiem, czemu tego wcześniej nie skonmentowałam, a przecie przeczytalam to :/ i tak jak osoby powyżej jestem na tak 😀
Super, pisz szybko CD. Od dzisiaj jestem twoim fanem.