Dedykuję to wszystkim, którzy jadą na Obóz Herosów 😀 i Pallas Atenie, Myksie, Arachne, Eirenie, Bogince, Świerszczowi, Chione (łącznie z jej krwawą Mary), Delfii i innym, których nie wymieniłam, a piszę z nimi na chacie 😀 i jeszcze Nemezisxd, za rozmowy w komentarzach na fb xD
Ponieważ już nie mieliśmy kłopotów, to jak najszybciej machnęłam ręką na obrazie z iryfonu. Wiedziałam, że i tak wszyscy widzieli co się stało z Billym i nie ukryjemy tego przed nikim. Ale nie musieliśmy o tym przynajmniej rozmawiać z osobami spoza wyprawy.
Staliśmy wszyscy oniemiali i zmęczeni. Nie przeszkadzała nam cisza. Miałam wrażenie, że w głowie każdego z nas kłębiły się zupełnie inne myśli. Wolałam nie zgadywać, jakie one były.
Sama nie ogarniałam tego chaosu. A nie lubię mówić o tym, że czegoś jest dla mnie za wiele. Ale w tym wypadku nie potrafiłam inaczej nazwać tego, co się działo w mojej głowie.
Billy był kimś innym od nas. Nie był zwykłym herosem. To, co zrobił, wskazywało na to, że to ktoś więcej. Nawet dziecko z Wielkiej Trójki nie ma takiej mocy! Skąd to wszystko się w nim wzięło? Jak to się stało? Widziałam, że on sam nie ma pojęcia o swojej sile. I że nie ma nad nią zawsze kontroli. To wszystko przerażało mnie i jego i zapewne pozostałych też. Przypomniały mi się słowa Mii: ,,Tajemnica Billy’ego i tak nie kryje się w jego przeszłości, tylko korzeniach”. Jak mogłam nie zwrócić na to wcześniej uwagi?! Ale to by oznaczało, że…
Billy nie jest synem Zeusa?
A może jego matka nie była stuprocentową śmiertelniczką? Może Billy nie jest tylko w połowie bogiem, albo… no nie wiem.
Moje rozmyślania przerwał głos Cindy:
– To był on, prawda?
Wszyscy spojrzeli na nią zdegustowani, wyrwani z własnych światów.
– Ten człowiek, który wypowiedział moje imię. To mój ojciec, prawda? – powiedziała.
Nasze milczenie było jednoznaczne. Ku mojemu zdziwieniu dziewczyna zareagowała na to furią. Wyjęła miecz z pochwy i zrobiła nim parę cięć w powietrzu, po czym wbiła go mocno w ziemię. Zaczęła krzyczeć jakby ją coś bolało, upadła na ziemię i tłukła pięściami w podłoże. W końcu ciężko dysząc oparła czoło pomiędzy dłońmi na piasku.
Wszyscy patrzeliśmy na nią osłupieni. Wiecznie opanowana i silna Cindy siedząc na ziemi w takiej pozie i w tych swoich samych skarpetkach (jak już mówiłam, nikt nie zdołał jej przekonać do noszenia butów) wyglądała jak skarcona, malutka dziewczynka. Czemu tak się wściekła? Zobaczenie swojego ojca nie było niczym strasznym… musiałam o czymś nie wiedzieć.
Pierwszy odważył się odezwać Chris.
– Cindy, wszystko okej? – zapytał.
Spojrzałam na niego z politowaniem. No nie. Właśnie chciała wszystko rozwalić, tylko dlatego, bo zobaczyła swojego ojca. Na pewno wszystko jest okej!
– Wreszcie go zobaczyłam. Po tylu latach, wreszcie mi się pokazał. A ja nie mogłam wykorzystać tej sytuacji, by go zabić. – powiedziała Cindy z głową wciąż opartą na ziemi. Nie patrzyła na nas.
Chris odsunął się od niej. Wszyscy spojrzeliśmy na nią zszokowani. Po tych słowach wręcz przybraliśmy pozy osób gotowych do walki. Nie ruszyło jej to.
Cindy chciała zabić DIONIZOSA? Okej, wszyscy wiedzieliśmy, że i tak jest to niemożliwe, ale mieliśmy świadomość, co ona chciała nam przekazać za pomocą tych słów. Skoro dziewczyna po raz pierwszy od lat zobaczyła swojego ojca, to skąd miała powody, żeby AŻ tak go nienawidzić?
Po tej reakcji wydawałoby się, że każdy z nas przestał myśleć o tym co zrobił Billy przed chwilą. Ale nie mogliśmy unikać tego tematu wiecznie. Coś było nie tak…
– Musimy się stąd wynieść. Jesteśmy wszyscy wszystkim… zaskoczeni… ale musimy pamiętać, że i tak powinniśmy już dawno iść dalej. – stwierdziłam.
– Masz rację. Do Perdido Beach już nie aż tak daleko… każde z was jest całe? Nie potrzebujecie mojej pomocy? – zapytał Jason.
Przez to wszystko kompletnie zapomniałam o tym, że każde z nas było ranne. W najgorszym stanie był Chris. Ale w zasadzie żadnemu z nas nie stała się większa krzywda, zagrożenie życia czy coś.
W paru miejscach krwawili, wszyscy poza mną (woda mnie wcześniej uleczyła). Jason szybko im pomógł i ruszyliśmy dalej.
Nie poruszaliśmy się za szybko. Wiedziałam, że jest źle. Gaja, Uranos, stare potwory – wszyscy atakowali z pewnością nie tylko nas. Ale nie mogliśmy teraz się skontaktować z obozem. Nie po tym co wszyscy zobaczyli. Przez całą drogę nie rozmawiałam za dużo. Wszyscy prawie milczeliśmy.
W mojej głowie wszystko wirowało. Sprawa z Billym, wciąż niewyjaśniona. Sprawa z przeszłością Cindy, niewyjaśniona do końca, a już nie miałam tego urządzenia. Sprawa z nienawiścią Cindy do ojca, niewyjaśniona. Wiecie jakie to frustrujące dla wnuczki Ateny?! Chyba nie. Jak na ironię, idąc doszłam do jeszcze jednego wniosku, który był w zasadzie kompletnie nie w tym temacie:
Podczas wyprawy chyba ani razu nie przeprowadziłam z rozmowy z Lily. Nie liczyłam sytuacji typu: ,,zajmij się tym i tym w walce okej?”,,okej”. To było dziwne. Lily wgl tak jakby…. Nie żyła w tej wyprawie. Nie grała w niej większej roli. Wiem, to co w tej chwili mówię jest chamskie, ale czy nie mam racji? To jest dziwne. Nie znam herosa tak cichego, jak Lily. Hades z pewnościa nie należy do cichych bogów. I w dodatku jest to kolejna niewyjaśniona rzecz do mojej kolekcji. Wspaniale.
– Chodźcie do wody. Inaczej nie dotrzemy do Perdido Beach, chyba, że ktoś z was wie gdzie tu jest najbliższa stacja kolejowa… – powiedziałam.
– O nie! Żadnych pociągów! Nie po tym cos się wydarzyło na ostatniej stacji! – krzyknęła Sara.
Wszyscy podzielali jej opinię. Tak więc stworzyłam bańki do przetransportowania moich towarzyszy i powiedziałam wodzie, by nas prowadziła do Perdido Beach, choć nie wiedziałam zbyt, w którą to stronę. W zasadzie to niedawno odkryłam, że mogę wykorzystywać moją moc w ten sposób. Chyba nawet mój tata o tym nie wiedział!
Woda okazała się szybszym środkiem transportu niż nam się wydawało.
W królestwie Posejdona nie czułam zmęczenia, ale wiedziałam, że jak tylko wyjdę na powierzchnię, to padnę. Dlatego zatrzymaliśmy zaledwie 5 km od Perdido Beach. Mówiąc szczerze, to nie potrafiłam sobie przypomnieć, kiedy ostatnio spałam. Na warcie stanęła Lily i Sara. Stwierdziłam, że skoro tak dawno nie zapadłam w sen, to teraz przyśni mi się parę zapasowych koszmarów. Ale nie dawałam rady już dłużej powstrzymywać się przed snem. Ledwie zamknęłam oczy i już odpłynęłam
Znalazłam się w Wielkim Domu. Chejron w swojej pomarańczowej piżamie w kropki i papilotach na ogonie siedział przy stole do remika i rozmawiał z Panem D. Zdziwiło mnie to, że po raz pierwszy widziałam poważnego Dionizosa.
– …ukazała swoje intencje. Musimy wysłać do nich kogoś zaufanego, z nim nie są bezpieczni. Tym razem to ich uratowało, ale następnym może ich zgubić. – powiedział Chejron z powagą przyciszonym głosem.
– Kogo mamy wysłać?! Przecież to on należy do siódemki herosów z przepowiedni, sam to usłyszałeś. – stwierdził Pan D.
– Nie możemy ich tak zostawić. W najgorszym wypadku trzeba do nich wysłać iryfon z prośbą o powrót do obozu. Tu zbierzemy armię i razem obronimy obóz. – odpowiedział centaur.
Sceneria się zmieniła.
Znajdowałam się w jakimś dziwnym pomieszczeniu o nieregularnych kształtach. Wydawał on się… tak jakby pusty? Nie, źle to ujęłam. Czułam, że jest to pomieszczenie, ale wyglądało to jak…. Kurde. Nie wiem jak to opisać. No może tak. Wyobraź sobie, że jesteś na zewnątrz, i na zewnątrz nie ma nic, oprócz gwiaździstego nieba i trawy, na której stoisz. No to mniej więcej tak wyglądało to pomieszczenie (no, bo czułam, że to pomieszczenie). Nagle zaczęły się znikąd wyłaniać pewne kształty.
Ujrzałam kobietę, która była ubrana w dżinsy i bluzkę z napisem DOBRA ZIEMIA (?) i rozmawiała ona… właściwie trudno powiedzieć z kim, bo co sekundę wyłaniały się tu nowe osoby, a ja robiłam coraz większe oczy z każdą chwilą. Z ogromnej pustej komnaty zrobiło się zatłoczone pomieszczenie, optycznie wyglądało ono na mniejsze jak zostało zapełnione. Kobieta najwyraźniej przemawiała do tych setek (a może tysięcy?) ludzi. Było dla mnie już jasne, że właśnie jestem świadkiem jakiejś mowy Gai.
– Przez te lata urośliśmy wystarczająco w siłę. Mamy dosyć dużo oddziałów pełnych potworów z różnych epok, herosów z całego świata i innych magicznych istot, takich jak satyrowie, driady i inne stworzenia zamieszkujące ziemię. W porównaniu z siłami bogów olimpijskich, jesteśmy niepokonani! – krzyknęła bogini ziemia.
Wszyscy zawtórowali jej okrzykiem bojowym.
– Nadszedł czas, by poprzydzielać wszystkich do poszczególnych gwardii! A teraz wzywamy wszystkie istoty należące do mojej armii! Potwory! Satyrowie! Driady i przeróżne inne nimfy! Dołączcie do naszych obrad! – zakrzyknęła Gaja
Nagle poczułam, że robi się luźniej i nie tak ciasno. Komnata sama się powiększyła i znowu w taki dziwny sposób zaczęli się pojawiać inni, wszyscy których wezwała Gaja. Miałam nadzieję, że to jest już cała jej armia, bo i tak była ona ogromna i większa od naszej.
– Wspaniale. A więc przejdźmy do rzeczy. Uranosie – zwróciła się Gaja i spojrzała w lewo, gdzie znikąd pojawił się Uranos.
– A więc mamy komplet – odparła.
– Zacznijmy od pierwszej gwardii. Będzie ona liczyła pięciu herosów, dwójkę potworów i trzy dowolne magiczne istoty. Będzie to mała gwardia, przeznaczona tylko i wyłącznie do zabicia Julii Jackson. Jacyś chętni? – powiedziała Uranos.
Przeraziłam się. Zakryłam usta dłońmi. Miałam mętlik w głowie. Pierwszą gwardią Gai miały być istoty, które mają na celu zabicie mnie? Byłam w szoku. Owszem, wiedziałam, że oni pragną mojej śmierci. Ale nie wiedziałam, że planują na zabicie mnie aż tyle osób, których jedynym zajęciem będzie unicestwianie mojej osoby. Już miałam w napięciu zobaczyć, kto się zgłosi aby poszastać mnie na kawałki, kiedy obudziłam się i z przerażeniem w oczach zaczęłam powracać do rzeczywistości.
CDN
Czyżby Gone? 😀 Zapowiada się coraz lepiej! Podziwiam Cię… Ja w życiu nie umiałabym tak długo ciągnąć opowiadania… I to w TAKIM stylu! I’m your fun number one 😉
Piękne :D. Zgadzam się z Boginką.
Boże znam twoje opka nimalże na pamięć, a i tak je ciągle czytam
(od początku do końca, teraz jestem przy Nowa Wielka Przepowiednia 3)
dziękuję jeju,
@mazak18, nawet nie wiesz jak ucieszyły mnie twoje słowa! Jeszcze chyba nikt nie skomentował tak pozytywnie moich opowiadań, naprawdę ci dziękuję :> właśnie, gdyby coś ja to Ccllaarriissaa, tylko na nowym blogu nie mogłam przypomnieć sobie hasła do tamtego konta, wiec teraz jest tak xD