Dla mojej Mamy.
http://www.youtube.com/watch?v=8ONdbjKDDBA
Nie odepchnęła go. Nie uderzyła. Nie zareagowała. Była tak krucha… Tak delikatna. Zrezygnowana.
Gdy ją zobaczył, całe życie przeleciało mu przed oczami. Machinalnie gładził ją po głowie, niezdolny wyciągnąć strzałę. Teraz to sobie wyrzucał. Gdyby nie Chejon, pewnie wykrwawiłaby się na śmierć.
Centaur osobiście zajął się córką Posejdona. Will powinien sie tym zająć, ale nie potrafił. Patrzył się tylko w przestrzeń.
***
– Kim ona jest? – spytała rudowłosa siedząc na pomoście z córką Hekate. Tą samą, która prawie dwa lata wcześniej wyruszyła na misję w celu odnalezienie Serca Gai.
– Jakiś czas temu, jeszcze przed Bitwą o Olimp, do obozu trafiła córka Posejdona. Ponieważ okazało się, że jest o kilka godzin starsza od Percy’ego, wszyscy myśleli, że jest dzieckiem z Przepowiedni. Ale Mojry miały inne plany – zaczęła Feel drżącym głosem. Jej siostra patrzyła na nią w skupieniu.
– Co dalej? – zapytała.
– Dostała misję. Musiała odnaleźć Serce Gai… Byłam wtedy z nią. Ja, Nico, Connor, Travis, Clara, Will i ona, Roxy – kontynuowała.
– Clara? Nigdy o niej nie słyszałam…
– Nie przerywaj… To było kilkanaście dni później… W Amazonii… – zaczęła jej się trząść szczęka. – Wilkołaki. Gdyby nie ja… Ona by żyła! Clara by żyła! Nie zostałaby rozszarpana na strzępy! A Roxy nie musiałaby się dla nas poświęcać… Czułam, że ktoś tam zginie. I czułam, że Roxy nam o czymś nie mówi. A potem… Sufit… Zawaliła go, zostawiła się na pastwę wilkołaków, a nas… Ochroniła nas od śmierci…
***
Obóz ucichł. Percy siedział w swoim domku, nie wpuszczając nawet Annabeth. Patrzył w sufit. Mała plamka…Ostatnia pamiątka po Niej.
Zerknął na łóżko obok. Od dwóch lat nikt go nie ruszał. Leżała na nim czarna róża, jego oznaka żałoby.
Wstał i chwycił różę gniotąc ją w palcach.
Czarne płatki rozsypały się po domku, porwane przez wiatr.
***
Travis i Connor wymknęli się z domku i ruszyli do lasu, by spokojnie powspominać, pomyśleć i otrząsnąć się z szoku.
– Pamiętasz? – spytał Connor. Travis tylko kiwnął głową odwracając twarz. W jego oczach zalśniły łzy. Tamtej nocy stracił swoją dotąd skrywaną miłość do Clary. Nie wytrzymał i rozpłakał się. Szlochając, wyznał bratu:
– Clara… Kocham ją…
Jego brat, nie zastanawiając się długo, objął go i zaczął uspokajać. Travis mógł spokojnie wypłakać się w ramię brata.
***
Kilkunastoletni chłopak pojawił się zupełnie nagle z torbą na ramieniu. Jeszcze chwilę wcześniej go tu nie było. Wyszedł z cienia.
Czarne tęczówki skierował na niebo nad doliną. Pociągnął nosem.
– Coś jest nie tak… Nie czuć dymu… I jest za cicho – mruknął. Widoczna tylko mu półprzeźroczysta sylwetka siostry kiwnęła głową.
Od czasów misji znacznie wydoroślał. Miał już dziewczynę – Feel, był też bohaterem. Lecz w duchu nadal pozostał tym samym, wystraszonym chłopcem grającym w „Magię i Mit”.
Nie wiadomo skąd, w jego umyśle pojawiła się myśl – Ona wróciła.
***
Tysiące kilometrów od spokojnej doliny, gdzieś w Amazonii stała postać w czarnej, powłóczystej szacie. Księżyc w pełni odbijał się w jej oczach patrzących na gładki kamień z napisem:
W tym przeklętym miejscu, krwią herosów skropionym, poległa z rąk wilkołaków Clara Meet,córka Ateny, a także poświęciła się dla przyjaciół Roxana Blau, córka Posejdona. Niech Hades ma je w swej opiece.
Uśmiechnęła się drwiąco ściągając kaptur i odkrywając platynowe blond loki.
– A więc wróciłaś, Roxy… – szepnęła, po czym zawyła przywołując stado.
***
Na szpitalnym łóżku leżała delikatna postać z opaską na oczach. Jej pierś została grubo przewiązana bandażem. Tuż przy niej siedział wysoki, blady blondyn w lekarskim kitlu. Trzymał ją za kruchą dłoń.
Siedział tu już od nie wiadomo jak dawna. Czekał. Czekał na cud, modląc się do swego ojca o jej uzdrowienie.
Wyglądała jak woskowa lalka, którą ktoś niedbale rzucił w kąt, a potem zabrał, gdy była już zniszczona.
Głowa opadła mu na pierś. Zaczął oddychać wolniej, bardziej miarowo…
Ona, jeszcze nie do końca zbudzona wybrała tę chwilę na ściśnięcie jego dłoni.
– Will… – wyszeptała uśmiechając się lekko.
Skrzydlate ręce ma Bóg
Oddał je Tobie za ból
Kłaniają się, abyś je założył już
I poleciał gdzie ten wymarzony…
Raj, którego nocą pragniesz tak
Jak ja
To niebo, to raj
Dalej dalej proszę leć, proszę gnaj…
Boginko, wiesz, że mi się dziś komentować nie chce, ale dla Twojego dzieła zrobię wyjątek.
Bo jest cudowne.
Nawet jeśli Ty o tym zapominasz.
Bogowie, cudowne. No i co więcej? Cudowne. Czekam na szybkie cd 😀
No, co dalej. CD, CD. Jesteś świetna Boginko
Czytam. Wczytuje się, przyklejam nos do ekranu i nagle słysze te wnerwiające pikanie chatu :/ Opowiadanie jest Boginkowe co oczywiście znaczy Boskie 😀
CUDNE OPOWIADANI!!! CZEKAM NA WIĘCEJ!!!
GE-NIA-LNE
[gapi się bezmyślnie w ekran mając nadzieję że to cudo samo się skomentuje]