Wiem że trochę późno ta część się pojawiła ale najpierw było sporo sprawdzianów i kartkówek… nauka wiecie o co chodzi… a potem się zawziąłem i chce poprawić jeszcze parę ocen na wyższe , bo nie lubię mieć dużo trój na koniec.
Co do opka , to w poprzedniej części pojawiło się parę komentarzy na temat tego że akcja toczy się podobnie do książki o Percym… No właściwie to wcale nie, staram się też ochodzić od „szablonu” opek jak najdalej , Nie mam zamiaru kopiować twórczości Riordana, Córka Ateny (kolejna) jest tu celowo , powinniście się po drugiej części domyślić tam jest wzmianka („-Wiesz… ja ci udzielam tylko dobrej rady. Jak Atena się dowiedziała, że chodzę z jej córką, była wściekła… na moje szczęście była wtedy zajęta walką z Tyfonem. Ty wiesz, co ona ci zrobi jeśli tobie się uda?”).
Od razu przepraszam za te kilka zdań z filmu… były chwytliwe, ale już więcej tak nie zrobię. No i oczywiście ten jedyny poważny błąd w opku czyli to że to Charlott miała zapłacić za kartony z colą a nie Max, mój błąd … xD
Boginko przepraszam za to że tak długo musiałaś czekać na to opko J Nie zabijaj xD Na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć że jest troszkę dłuższe od poprzednich rozdziałów 😀
Dedyczka dla Nyxi i Sel moich ulubionych córek Nyks 😀
…, Gdy się odwróciłem zobaczyłem kobietę z blond włosami, szarymi oczami i karnację twarzy taka jak mają dziewczyny, gdy się dobrze opalą. Ubrana w złotą zbroję, włócznię na plecach, złotym hełmem w lewej ręce, w prawej tarczę z godłem sowy i mieczem przy boku. Nieśmiało popatrzyłem na jej twarz a potem w oczy , nie wyglądała na zadowoloną z tego co tu zobaczyła.
-Mogę wiedzieć, co wy tu robicie?- zapytała spokojnie
-Mamo my tylko… to znaczy on tylko pomaga mi zanieść cole do.. do domku , prawda Max? -powiedziała szybko.
-No jasne- mruknąłem
„Milcz” powiedział jakiś głos w mojej głowie.
– Nie bo widzisz córciu … co ja ci mówiłam o randkowaniu w twoim wieku? – Puściła mi groźne spojrzenie- a szczególnie z z synami Glonobrodego?
-My próbowaliśmy się zaprz…
-Pytałam Charlott, nie ciebie! – Wydarła się Atena.
-D-dobrze… już się nie odzywam-wyjąkałem
Nastała chwila ciszy … takiej prawdziwej ciszy , jedyne co było słychać to wiatr.
– Dziś ci daruję Synu Posejdona, ale jeśli jeszcze raz zobaczę cię z moją córką to pożałujesz.
Odwróciłem się na pięcie i poszedłem w kierunku drogi do mojego domku , a Charlott i jej matka ruszyły w kierunku dużego domu.
Zacząłem rozmyślać nad tym wszystkim.. Nadal nie rozumiem czemu Atena od razu jest do mnie wrogo nastawiona, co ja jej zrobiłem?! Pewnie się kiedyś dowiem
Doszedłem do mojego domku, Tyson i Percy świetnie się bawią… Siedzą przy drewnianym stole i grają w pokera na chrupki kukurydziane czy coś. Gdy podszedłem bliżej Percy się odwrócił i zapytał.
-I jak poszedł „spacer”? – spojrzał na Tysona i zaczęli się śmiać.
-Ej no oco wam chodzi?! To tylko spacer! Naprawdę.- burknąłem
– Tak na pewno tylko spacer …Przyznaj się , fajnie było?
-Nie do końca…
-Dlaczego? – Powiedzieli obaj w tym samym momencie.
Tyson sięgnął po słoik masła orzechowego, a ja nie mogłem się wysłowić. Koniecznie chciałem zmienić temat, powiedziałem za dużo.
-Tyson ,Ty też lubisz masło orzechowe?
-Yhym, uwielbiam masło orzechowe , nawet nasz okrzyk wojenny to „masło orzechowe” zapytaj Percyego, prawda Percy?
-Tak, To, dlaczego twoja randka się nie udała? Hmm?
-No widzisz bo … Wszystko było Okey zanim nie pojawiła się Atena…
Moi bracia spojrzeli na mnie…
-Ona nie lubi cyklopów, Atena jest niemiła i oschła.- powiedział Tyson
-No właśnie ma takie słodkie córki , a sama jest taka …- mruknął Percy.- Nie przejmuj się młody, mnie też nie lubi, Uszy do góry!
Schowali karty…
– Ale czemu ona od razu była do mnie źle nastawiona?- zapytałem
– Bo to Atena… Jest Realistka, nawet jeśli kogoś lubi to tego nie okazuje. Taka już jest . Co ci powiedziała?
Tyson zajadał się masłem orzechowym , a ja przypomniałem sobie co dokładnie mi powiedziała…
-Powiedziała, że jeśli jeszcze raz zobaczy mnie z Charlott to pożałuję tego…
-Jeju. Noto nie zobaczy, spotykajcie się … no Nie wiem na przykład na Arenie powalczyć, na pewno nie będzie się denerwowała, jeśli zobaczy, że ze sobą walczycie…
-Dobra , idę się przejść, ja naprawdę mam pecha, już pierwszego dnia przerąbane u jednej Bogini… Ciekawe co będzie jutro.
Powiedziałem i wyszedłem z domku.
Percy złapał mnie za ramie.
-Teraz lepiej nie wychodź, w nocy , mimo że jesteśmy w Obozie może ci się zdarzyć jakiś nieprzyjemny wypadek.
– Dam sobie radę, do tej pory nic mi się nie stało, teraz też będzie dobrze. Nie przejmuj się .- powiedziałem
-No dobra idź… zobaczymy.
Puścil mnie i poszedłem dalej. Słońce już dawno zaszło, teraz drogę oświecał mi jedynie księżyc. Mijałem arenę, w ciemności wygląda jak zamczysko z horroru, mroczna poświata która otacza teraz ten budynek jest jakaś dziwna i nie przyjazna, wolałem się tam nie zbliżać. Założyłem kaptur na głowę, jest już trochę zimniej , właściwie jest… brrr coraz zimniej co się dzieje?!
Zaczął wiać zimny wiatr, z powietrza zaczęła się formować ciemna postać. Po chwili stała przede mną Czarnowłosa kobieta, o oczach w kolorze… czarne oczy? Rzadko spotykam kogoś z czarnymi oczami. Ubrana w Czarną koszulkę , i dżinsy… Nie jest jej zimno a przecież , ej! Już nie jest zimno…. Mogłem posłuchać Percyego i nie wychodzić, tu dzieją się naprawdę dziwne rzecz.
Tajemnicza nieznajoma uśmiechnęła się do mnie. Zbadała wzrokiem i powiedział.
-Tezeusz , Max Johnson jak mniemam?
-Yyyy , tak .
Zacząłem się cofać. Spojrzała na mnie dziwnie.
-Nie bój się mnie , nic ci nie zrobię, po prostu dawno tu nie byłam… Nawet bardzo dawno.- powiedziała
-Skąd znasz moje imię? I-i czego odemnie chcesz?- wyjąkałem.
– Naprawdę , nie masz się czego bać. Przecież muszę wiedzieć obok kogo się pojawiam, jestem Nyks , bogini nocy- podała mi rękę.
Przywitałem się , kto wie może nie warto jej denerwować…. Poco ryzykować …
-Co cię tu sprowadza?- zapytałem nieśmiało.
-Oficjalnie jestem nowym obozowiczem.- odpowiedziała
-A nie oficjalnie?
– Pilnuje Dionizosa , jestem tu tylko na kilka dni, mam po prostu przekazać pewnej osobie czy przestrzega on swojej kary…- powiedziała.
-Kary?
-Tak, kary. Dostał 100 lat abstynencji za to że chciał poderwać jakąś niedostępną nimfę.. takie tam bzdety , a dla boga wina , abstynencja to naprawdę cięzka rzecz, trzeba go czasem przypilnować, Zeus w brew pozorom nie ma czasu na takie coś .- wytłumaczyła mi.
Spojrzałem na nią.
-Ekhem , bez urazy , ale pani wygląda trochę zbyt dojrzale jak na… yy obozowiczkę chyba prawda?
Popatrzyła na mnie , a potem na siebie.
-Ach, no tak zapomniałabym.
Pstryknęła palcami i z 30 letniej kobiety zrobiła się nastolatka, mnie więcej w moim wieku.
-Łał ,jak ty to zrobiłaś?
-Wiesz, to jest bardzo proste… ale tylko dla Bogiń i Bogów..- uśmiechnęła się
Pomału zbliżaliśmy się do dużego budynku z namalowaną mieczem na drzwiach, otoczony tarczami do strzelania z łuku oraz manekinami. To jest chyba…
-Tak… to jest zbrojownia- powiedziała Nyks.
-Skąd ty wiedziałaś że właśnie o tym myślałem??- Patrzyłem na nią z coraz większym zdziwieniem.
– Nie wiem jak to wytłumaczyć , po prostu wiedziałam, ale nie czytam w myślach, tylko , w emocjach tak jakby.- powiedziała – to niema takiej ogólnej nazwy.
-Lubisz konie? – zapytałem
– Ale pytanie… Jak można ich nie lubić?! To takie słodkie zwierzaki, i swoją drogą są trzy gatunki koni wiesz?
– Gatunków jest mnóstwo przecież….- Powiedziałem zdziwiony
– Ale nie takich gatunków, takich odmian . Tu o takie trzy główne grupy chodzi, pierwsza to konie, druga Pegazy , a trzecie Hipokampy. Kojarzysz te dwa ostatnie?
– Pegazy to skrzydlate konie, a hipokampy to … te pływające konie tak?
Klepnęła mnie lekko w plecy. Uśmiechneła się i powiedziała.
-No widzisz? Mniej więcej wiesz oco chodzi, a teraz chodź pokaże ci stajnie Pegazów…
Przez pewien czas szliśmy w ciszy, więc, skorzystałem z okazji i podziwiałem Obozowy las..Zdrowe sosny , dęby, lipy, topole. Co jakiś czas między drzewami przebiegł jakiś cień, czasem patrzyły na nas czerwone oczy CZEGOŚ… Gdy przez drogę przebiegło jakieś coś, troche się przestraszyłem , zbliżyłem się bardziej do Nyks.
-Wyluzuj idziesz z Boginią nocy, nikt ani nic cię nie ruszy, spokojnie.
W oddali słychać już było rżenie koni.
– To już nie daleko , no nie?- zapytałem , aby przerwac tę głuchą cisze.
-Za rogiem , patrz.
Wskazała palcem na niewysoki, drewniany budynek , z dachem ze słomy i kolumnami które podtrzymują cała konstrukcję. Gdy podeszliśmy bliżej zacząłem słyszeć głosy „O! Patrzcie ktoś idzie” , „To ten nowy, syn Posejdona”, „Tak , to on” , „Zachowujcie się , on nas rozumie „, „Szefie?”, „To nie on”.
Stanęliśmy przed wejściem do stajni.
-Śmiało , wchodź – powiedziała Nyks
– Już , już.
Otworzyłem drewniane drzwiczki w środku było ciemno, zaczałem szukać włącznika światła.
– Tu niema prądu
Pstryknęła palcami i zapaliły się lampiony na kolumnach.
Spojrzała na mnie.
-Proszę.
-Dzięki.-Odpowiedziałem
Teraz miałem okazję się rozejrzeć. W środku zobaczyłem piękne , skrzydlate konie. Szedłem wzdłuż stajni, Mijałem białe i brązowe Pegazy. Jeden spodobał mi się szczególnie, Podszedłem do niego i pogłaskałem po głowie.
Ale miły w dotyku. Jest cały brązowy, oprócz końcówek piór na skrzydłach, które są białe. Dzięki nim nie zlewa się tak z innymi towarzyszami i za razem wyróżnia. .
-Wiesz jak ma na imię?- zapytałem ,patrząc na Nyks
-Szafir- odpowiedziała
-Aaa skąd to wiesz?
-Jest napisane na tabliczce patrz.- wskazała palcem na tabliczkę którą minąłem nie zwracając na nią uwagi.
-Heh, Okey,- uśmiechnąłem się na chwile…. Popatrzyłem na Nyks i przypomniała mi się dziewczyna ze snu ,zobaczyłem kilkanaście nic nie znaczących urywków scen, na każdym z nich … była Ona.
-Mam problem- powiedziałem smutno.
-Jaki? Coś nie tak?- zapytała zdziwiona.
– Bo wiesz… co noc mam sny, jak każdy, ale… One są takie jakby, prawdziwe , od kilku dni widzę dziewczynę, ostatnim razem prosiła o ratunek, problem w tym… Że ja Niewinem kim ona jest, gdzie mam jej szukać, i co zrobię… gdy już ją znajdę. –opowiedziałem
Nyks zamyśliła się na chwilę, pstryknęła palcami, uśmiechnęła się i powiedziała.
– Może pójdziesz do wyroczni? Ona da ci przepowiednie, i może się czegos domyślisz, pamiętaj że musisz się pośpieszyć, a teraz wracajmy już bo jest pierwsza w nocy, może się o ciebie martwią…
– No tak! Zapomniałem, miło mi się z Tobą rozmawiało , i czas jakoś tak szybko zleciał. To chodźmy już ok.?
-Ok.- odwróciła się na pięcie i poszła w kierunku wyjścia.
– Jutro tu wrócę- szepnąłem do Szafira.
„Będę czekał , panie” .
-Nyks? Mówiłaś coś?- zapytałem zdziwiony. Teraz zacząłem się zastanawiać kto wydawał te ciche pomruki w mojej głowie , gdy podchodziłem do stajni.
– Nie , nic nie mówiłam- odpowiedziała i zaczęła iść dalej.
Odwróciłem się, i rozejrzałem po stajni. Nie ma tu nikogo ,poza Pegazami. Ponownie zacząłem iść w stronę wyjścia , tym razem nikt się nie odezwał , przed stajnią czekała na mnie Nyks, Malowała właśnie usta szminką.
-Podobał ci się spacer ze mną?- zapytała
-Jasne, jutro powtórka? Jeżeli jeszcze tu będę…
– Jeżeli tu będziesz to pokaże ci Long Island, pamiętaj nikomu nie możesz powiedzieć że tu jestem , bo jeżeli Dionizos się dowie to się domyśli, a tym czasem , Pa pa.
Pstryknęła palcami i wylądowałem w krzakach nie daleko domku Posejdona, Percy spał na schodkach , gdy wychodziłem z krzaków wpadłem na jakąś pokrzywę,
-Ała!!- jęknąłem
Zerwał się i wyjął Orkana.
-Spokojnie to tylko ja…- powiedziałem
-Zwariowałeś? Gdzieś ty tyle łaził?- zapytał
-Zwiedzałem obóz. Byłem w stajni Pegazów. Fajne zwierzątka.. Jutro muszę odwiedzić lekarza… Mam przesłyszenia.
-Jakie przesłyszenia? I dokładniej to gdzie je miałeś?
-No słyszałem jakieś głosy przed stajnią Pegazów, i w środku tez.
Przewrócił oczami.
-To nie są przesłyszenia, synowie Posejdona rozumieją konie wszelkiego rodzaju, Pegazy i hipokampy też. Dobrze a teraz może chodźmy już spać, jutro jest bitwa o sztandar, przepraszam, DZIŚ! Jest bitwa o sztandar, do łóżka I to MIGIEM!- wskazał palcem na moje miejsce. Posłusznie wszedłem do domku, położyłem się , Nie chcę zasnąć, boję się że znowu zobaczę tę dziewczynę.
Pojawiłem się w jakiejś drewnianej celi, w kącie siedziała dziewczyna ze snu. Miała potargane włosy i pozdzierane ubrania. Miała zamknięte oczy, po chwili jednak otworzyła je i powiedziała.
-Słyszysz mnie?
W poprzednich snach nie mogłem nic powiedzieć , ale ten jest… jakis inny.
-Kim ty jesteś?- zapytałem zdziwiony tym że udało mi się coś powiedzieć.
-Nazywam się Kaitlyn. Jestem, no… Siostrą Johna.
-To on ma siostrę? Nie wiedziałem.
-Nic ci nie mówił?- zapytała
Zastanowiłem się chwilkę.
– Nie, tylko… Ostatnio zachowuje się inaczej niż zwykle, ale powiedz jakim sposobem wchodzisz mi do snów, i dlaczego śnisz się mi , a nie Johnowi?
– Tak jak powiedziałeś John zachowuję się ostatnio inaczej, nie mam dostępu do jego snów, więc postanowiłam że… Będę się sniła tobie, i może ty mu przemówisz do rozsądku.
-A dlaczego nie masz dostępu do jego snów?
-Bo widzisz, nic mu nie powiedziałam o tej misji, to miał być spacer, zwiad, kilka zdjęc, opis sytuacji i powrót, jednodniówka. Ale zostałam złapana… Najwyraźniej się o tym dowiedział. Obraził się na mnie za to że poszłam gdzieś bez jego wiedzy, a ja tylko nie chciałam go martwić- -rozpłakała się
– Nie płacz, spokojnie jakoś cię stąd wyciągniemy, damy radę tylko gdzie ty jesteś…
Sen zaczął szwankować, ostatnie, co usłyszałem to „Isle Royal national park” I wszystko się urwało. Percy wylał na mnie wiadro wody. Zerwałem się z łóżka na równe nogi.
-Zwariowałeś?!- Krzyknąłem
-Będziesz miał tak codziennie, jeśli tak późno będziesz wracał. Dziś o 12.00 bitwa o sztandar, ogarnij się trochę i na śniadanie, potem Arena, trzeba cię czegoś nauczyć, bo inaczej będzie z tobą kiepsko.
-Czemu mnie obudziłeś, a Tyson jeszcze śpi?- warknąłem
-Ach, no tak , Tyson- uśmiechnął się – masz wiadro, idź napełnić wodą.
Pobiegłem na pomost i nalałem wody do wiaderka.
Podałem je Percy’emu i powiedziałem.
– To ja idę umyć zęby…
Ok.- odpowiedział i poszedł w stronę Tysona.
Bardzo dziwi mnie to, że On jeszcze śpi po tym jak ja wrzasnąłem..Zajrzałem do szafki.. która nie wiadomo skąd pojawiła się obok mojego łózka. W środku znalazłem ubrania.. moje ciuchy! Ale skąd one tutaj?! Wziąłem Błękitną bluzke „Umbro” z krótkim rękawkiem. I dżinsowe spodenki za kolana, O.o , moje okulary przeciwsłoneczne.
Poszedłem do łazienki z całą garderobą , Ubrałem się coś kuło mnie w kieszeni… Włożyłem tam rękę i wyciągnąłem mojego Atlanta , ale ja go zostawiłem w tamtych spodniach . Ale bajer!
Umyłem zęby, przeczesałem moje czarne włosy. I Gotowe. Gdy miałem właśnie nacisnąć klamke usłyszałem wrzask.
-PERCY!!! – to był głos Tysona, i domyślam się dlaczego tak wrzasnął.
-Nie znudziło ci się to jeszcze? – zapytałem.
– Oj nie przesadzaj, jutro wracam do domu trzeba się czasem zabawić nie?- powiedział
Percy poszedł grzebać w szafce, co chwila klnąc po starogrecku .
-Czego tak szukasz?- zapytałem zdziwiony.
-Zgubiłem zegarek!
-Tarczę? – odezwał się nasz wielkolud.
-No właśnie , tarczę.
-Ale Percy…
– Nie teraz Tyson , musze ją znaleźć , zaraz śniadanie a potem jest bitwa o sztandar, będzie mi potrzebna!
-No, ale Percy! Ona tu leży!- Wskazał palcem na poduszkę.
-Uff, dzięki – uśmiechnął się
-Idziemy na to śniadanie? – Zapytałem
-No, lepiej wyjdzmy wcześniej dzis nie mam zamiaru się śpieszyć, tak jak wczoraj nie Max?- zaśmiał się. To chodźmy.
I wyszliśmy z domku, inni obozowicze również szli w kierunku stołówki.
Nadal nie mogłem się napatrzec na wyjątkowość tych domków. Tylko jeden wydawał się zaniedbany ,domek „Hery” był pusty. Zastanawiałem się dlaczego… przewertowałem mój niewielki zasób informacji o mitach i stwierdziłem że nic nie wiem.
– Czemu domek Hery jest pusty?- zapytałem
Percy zrobił wkurzoną minę.
-Ja bym współczuł jej dzieciom… A tak poważnie to ona jest zawsze wierna Zeusowi, i ma dzieci tylko z nim. Nie gustuje w śmiertelnikach.-Wytłumaczył.
– A czego jej nie lubisz?
-Hera jest zła- wtrącił się Tyson- Nie lubi herosów , ani Cyklopów, nie lubi Annabeth- powiedział przyciszonym głosem.
Percy szedł przez chwilę bez słowa. W końcu jednak postanowił się odezwać.
-A pozatym wszystkim to… śniło się wam coś ciekawego?- zapytał mnie i Tysona
Zagryzłem wargę, nie mam ochoty po raz kolejny opowiadać o wydarzeniach ze snu…
-Nic mi się nie śniło- skłamałem
-A mi śnił się Tęczuś!- powiedział radosnym głosem Tyson
Zaśmiałem się.
-Teczuś? Kto to?- zapytałem
-Hipokamp , około dwóch lat temu zaniósł Tysona na Księżniczkę Andromedę, przypłynął z nim na wyspę Polifema akurat w chwili kiedy był tak bardzo potrzebny… no i dzięki temu nas uratował.- Opowiedział Percy
Tyson zarumienił się.
Doszliśmy na stołówkę. Zamówiłem tym razem sałatkę Grecką i kartofle… oraz kilka nóżek kurczaka, bo trzeba cos oddać tacie. Tradycyjnie , gdy wszyscy zamówili co chcieli ustawiła się kolejka do trójkątnego ogniska. Przypomniałem sobie o mojej wczorajszej prośbie… dopiero teraz zrozumiałem , Nyks jest tym wsparciem, ona wczoraj podniosła mnie na duchu i doradziła . Rozejrzałem się. Ale jej nie zauważyłem.
Uśmiechnąłem się. Zeus wcale jej nie wysłał żeby pilnowała tego wino maniaka. To mój tata poprosił ja o przysługę. No właśnie , ale gdzie jest Dionizos. Jeszcze do tej pory go nie widziałem , a podobno ma karę i musi tu siedzieć. Zawsze wyobrażałem go sobie, jako gościa z fioletowym nosem od wina, tak jak Rzymianie w „Asterix w Brytanii”. Niestety nikogo takiego nie było….
Przyszła moja kolej na „ofiarę”. Wrzuciłem cztery nóżki kurczaka do ognia, błękitny dym o bardzo Ładnym zapachu uniósł się w powietrzu. „Dziękuję za wsparcie” powiedziałem wróciłem do swojego stołu.
Nie miałem apetytu, zjadłem jedynie sałatkę i kilka kartofli. Resztę zostawiłem na talerzu i miałem właśnie odchodzić od stołu, gdy Percy powiedział.
-Poczekaj na ogłoszenia, może Chejron powie cos ciekawego.
-Ehh Okey.- Odpowiedziałem znużony.
-Tyson skończył jeść już swoje olbrzymie danie i wyjął jakieś śróbki, nakrętki i cos tam jeszcze. Zastanawiam się… jak on takimi dużymi rękami daje radę coś z tego skręcić. A jednak, to „coś” Miało już tułów i kilka nóżek. Śróbkowy robaczek zaczął się ruszać.
Tyson uśmiechnął się , ale to zaraz znikło z jego twarzy.
-Brakuje mi Backendorfa…- po jego policzku przeleciała łza, a robocik się wyłaczył.
Stwierdziłem że głupio było by zapytać kto to…. Więc postanowiłem czekać na przebieg rozmowy.
– Taaa, gdyby nie on , mnie by też tu nie było- mruknął przygnębiony Percy- poświęcił się dla Obozu, był jednym z moich bliższych przyjaciół… Dlaczego ja go wtedy nie uratowałem… Przez to wszystko Selen również straciła życie. Gdyby nie oni Księżniczka Andromeda dopłynęłaby do brzegu, a dzieci Aresa nie włączyły by się do walki… I z pewnością zakończyło by się to zwycięstwem tego wstrętnego Tytana.
-Wstrętny tytan- powtórzył Tyson.
– Jaki tytan – zapytałem zdziwiony.
Obaj patrzyli na mnie jak na idiotę.
– Przypomnij sobie z historii, kto z apetytem z zjadał swoje dzieci … to będziesz wiedział.- powiedział Percy.
Yyyy , ktoś kto zjadał swoje dzieci , musiał być totalnym dziwakiem.
No dobra jak to leciało… Najpierw był Chaos, potem Gaja, Uranos.. i Tytani. Królem tytanów … no tak!
-Kro..- Chciałem dokończyć, ale Percy przytkał mi usta.
-Nie wymawiaj głośno tego imienia, wiesz ilu herosów straciło życie aby się pozbyć tego typa?
-Nie… ja przepraszam nie wiedziałem.- wyjąkałem zdziwiony reakcją mojego brata.
Speszony odwróciłem się w kierunku stołu, przy którym siedzi Chejron.
Zadowolony przegląda jakiś album ze zdjęciami. Domyślam się kto na nich jest.
Po chwili jednak wstał i podjechał na środek stołówki.
– Do mnie proszę, mam wam do powiedzenia parę ważnych spraw.- powiedział
Wszyscy zaczęli się zbierać w koło.
– Mam dla was dwie wiadomości jedną na pewno dobrą… a drugą sami ocenicie. Od której zacząć?- zapytał.
„Dobrej!” powiedziała znaczna większość obozowiczów.
-Dobrze więc, Rachel ,nasza wyrocznia zostaje jeszcze na dwa tygodnie. Ta t druga to że Dionizos dochodzi do siebie po ostatnich zdarzeniach i niedługo znowu do nas zawita.
Rozległy się pomruki „ buuuu” „znowu ten cymbał” „o nie, a było tak fajnie”
– Znowu będę Peterem Johnsonem- warknął Percy.
-Dpbrze dobrze cisza! CISZA!- krzyknął Chejron- Widzę że cieszycie się z powrotu szefa obozu- zaśmiał się- A teraz wszyscy na Arenę, rozgrzejcie się dziś BITWA!- powiedział i wszyscy zaczęli się rozchodzić do swoich domków , lub w stronę areny.
Annabeth podbiegła do nas, pocałowała Percyego , któremu od razu poprawił się humor.
– To co idziemy na Arenę? – powiedziała
– Pewnie – odpowiedziała.
I ruszyliśmy. Percy & Annabeth szli za rękę. A ja postanowiłem w końcu pogadac z Tysonem, bo do tej pory .. w sumie to z nim nie gadałem.
-Tyson? Powiesz mi jak ty składasz takie fajne urządzonka z kilku śróbek.
– To wcale nie jest takie trudne- powiedział- Biorę kilka śróbek składam coś i po prostu to zaczyna działać, to taka specjalna zdolnośc Cyklopów i Synów Hefajstosa. Bo wiesz, Cyklopi pracuja w kuźniach więc muszą mieć wrodzone zdolności, prawda?
-No fakt , muszą- powiedziałem
– No widzisz? Wiedziałem.- odpowiedział uśmiechnięty
-Taa, z pewnością.
Nawet nie zauważyłem kiedy doszliśmy po drzwi Areny.
Percy otworzył drzwi , wpuścił pierwszą Annabeth , no ma kulturę nie ma co..
Gdy tylko przeszła natychmiast je zamknął. Cofam tę kulturę. Dziś ma jakąś fazę na kawały…
-Percy!!!! Dorwę to zabije , otwieraj to!- krzyczała i waliła w drzwi.
-Percy, nie wygłupiaj się już, wypuśc ją i chodźmy poćwiczyć.- powiedziałem
-Oj to tylko mały żarcik…-patrzyłem cały czas na niego wkurzonym wzrokiem- No dobra…
Puścił klamkę, odsunął się od drzwi i pobiegł za najbliższe drzewo.
Wkurzona Annabeth wybiegła i zapytała się mnie.
-GDZIE ON JEST?!
-A ja wiem… poszukaj go.- powiedziałem.
-I tak go złapię… chodźcie poćwiczymy przed bitwą.
-Dobrze- odpowiedział Tyson .
I weszliśmy , w środku stoi tyle manekinów do ćwiczeń… one się kiedyś kończą? Tarcze dla łuczników, miejsca na bitwę „solo”. Wyciągnąłem scyzoryk z kieszeni, odbezpieczyłem go i po chwili trzymałem w ręce mojego Atlanta…
-Tyson. Ty pierwszy ze mną walczysz, a ty Max, poćwicz na razie na manekinach, lub na automatonach jak wolisz… stoją w magazynie- wskazała palcem na zielone drzwi z tabliczką „automatony”.
-Na razie manekiny-mruknąłem
Rzuciłem się z mieczem na pierwszego, uciąłem mu cały tułów, drugiemu obie ręce i głowę… To jest takie nudne…
Chciałem się właśnie zamachnąć na trzeciego gdy ktoś przytrzymał moją dłoń.
-Nie, nie, nie , nie tak to się robi, trochę techniki , jesteś zbyt przewidywalny- powiedział głos za mną.
Odwróciłem się i zobaczyłem jakiegoś gościa w hełmie z czerwonym pióropuszem( czy coś) . Miał na sobie pełną zbroję , stalowe nagolenniki, drewnianą tunikę i skurzane rękawice.
-Cos źle robię?- zapytałem zdziwiony.
-Wszystko- odpowiedział krótko- każdy głupi by cie pokonał, za wysoko podnosisz, miecz, jeden cios w żebra i po tobie, najlepiej atakować na ugiętych nogach , możesz wtedy zrobić unik, nie „dancuj” Az tak przy walce, za dużo się filmów naoglądałeś. Pełne wkupienie, spryt, szybkość ciosów, i co najważniejsze rozsądek.- powiedział.
– Sporo tego…
– A i jeszcze jedno, nie marnuj manekinów- przerwał mi.
-Dobra , możesz mi pokazać jak się powinno walczyć? Tłumaczenie nic nie da.- Powiedziałem
-Yhym, patrz i ucz się.
Poszedł w stronę magazynku z automatami,. A ja zacząłem się przyglądać walce Tysona i Annabeth. Oboje walczyli świetnie , widac że wiele przeszli. Ale nadal nie widzę tu Percyego, ciekawe czy boi się przyjść, czy mu się nie chce.
Nieznajomy wrócił ,a za nim stały już trzy automaty. Każdy z nich wygląda jak manekin, tyle że się rusza , w takim sensie że zamiast worka z piachem nadzianego na drewniany kij , mamy robota ze metalu na stalowym pręcie dzięki któremu może obracać się wokół własnej osi a zamiast rąk mają miecz i tarczę.
-Ustawię je na poziom średni , bo na trudnym to chyba tylko Will ćwiczy.
Popstrykał coś z tyłu automatów , odsunął się a one zaczęły się obracać i wymachiwać mieczem .
-Patrz na wszystkie moje ruchy- dodał- i zapamiętuj , przydadzą ci się.
Zaatakował, na ugiętych nogach unikał ciosów mieczem , nie zamachiwał się tak jak ja, odsłaniając całkowicie żebra, on robił to tak że jedyne w co przeciwnik mógł trafić to jego miecz. Pierwszy automat stracił głowę i się wyłączył. Drugiemu odciął obie ręce. Odsunął się.
-Trzeci jest twój – powiedział
Lekko ugiąłem nogi, mocniej chwyciłem mój miecz i pomaaału zacząłem się zbliżać do mojego przeciwnika. Pierwszy mój cios został zablokowany tarczą. Następny i następny również… Trzeba zrobić to inaczej… Nasze miecze ponownie się zderzyły , tym razem jednak postanowiłem nie odskakiwać tylko nacierać mocniej, po chwili automat zaczął ulegać, zauważyłem że zaczynam parować niebieską energią. Odskoczyłem i bez chwili zastanowienia machnąłem mieczem, automat rozleciał się na pół.
Mój towarzysz zaczął klaskać.
-Brawo! Udało ci się , męczyłeś się z nim aż piętnaście minut.
-Ale go załatwiłem..
Rozległ się dźwięk konchy , Wszyscy którzy byli na Arenie zaczęli wychodzić… Zbliżał się czas bitwy o sztandar.
Podoba się wam?
świetne czekam na cd
Dzięki W Następnej części Bitwa o sztandar 😀 Nie było dużo błędów nie?
Nie, wcale -,-
Podoba mi się motyw rozgniewanej Ateny. 😀 Czekam na cd z utęsknieniem. 😀
Noo mi tez się podoba dlatego własnie pisze 😀
ŚWIETLIKU, ZARĄBIĘ CIĘ!!!
* mieszasz czasy!!! To razi po oczach i niezmiernie wkurza!
* migrujące wielkie litery mają zniknąć w trybie natychmiastowym! Zdanie zaczynasz czasem z małej, a w środku zdania stawiasz wielką… GRRR!
*pozjadane znaki interpunkcyjne są Twoją tradycją jak widzę…
*literówki typu „l” zamiast „ł” Ci odpuszczę tym razem…
*prawie całe opowiadanie to dialog. Zlitujże się i zrób więcej opisów!
* słowa typu „brr…” „ej” i „jeju” psują klimat opka… Przez to staje się, tak jakby… Mało poetyckie? Nie wiem jak to ująć…
*przy przedstawianiu kogoś NIE STOSUJEMY przecinka między imionami, czyli „Tezeusz, Max Johnson” jest NIEDOPUSZCZALNY!!! Zlikwiduj ten przecinek!
*spacja chyba trochę wariowała… Mam nadzieję, że wiesz, że czasowniki z „nie” pisze się oddzielnie?
*namalowaną mieczem? Eee…
*trzy gatunki koni? Zapomniałeś o jednorożcach (Nemezis będzie niepocieszona…), centaurach (no dobra, ich niekoniecznie powinno się zaliczać do koni…), tych dziwnych kogut-koniach z „Bitwy w Labiryncie” i jeszcze kilku innych! Mały błąd, ale bogini chyba powinna znać się na mitologii…
*WYWAL TĘ EMOTIKONKĘ! „O.o” doprowadziła mnie do szału!!!
*(z płaczem) kropki w środku zdania… Człowieku, wysyłaj nawet rzadziej i krótsze, ale nie rób tyle błędów!
*Silena nie Selen! 😀
*można mieć drewnianą tunikę? O.o
*LICZBY PISZEMY SŁOWNIE!!!
Podobać, to mi się podobało, nawet bardzo. Opowiadanie ma fajną, ciekawą fabułę, poza tym dużo czasu poświęciłeś na pisanie go… Ale te błędy! Masz je poprawić!
Dobra Dobra dobra Boginko wiem że ten czas (pierwsza i trzecia osoba) to pomyłka … ale w jakim lepiej pisać?
Tezeusz Max Johnson (z tymi przecinkami to przypadek sorki) Interpunkcja Tradycja
Literówki to się zdarzają bo mam coś nie tak z prawym altem… I potem wychodzą takie wyrazy jak „łądny” zamiast „ładny”
Namalowana mieczem to nie wiem oco chodzi…
3 Podstawowe gatunki koni. Tamte były specjalnie chodowane w Bitwie w labiryncie .
Można mieć drewnianą no ta wiesz… yyy to co zakładali wojownicy (hoplici) to było drewniane , liczby ./.. sory 23 w nocy wybacz no… nie chciało mi się trochę xD Czasowniki to wiem ale czasem mam taki odruch na klawiaturze . Ah tak … dialog… w następnej części będzie już więcej opisów bo tutaj nie było co opisywać zabardzo chyba (ja się dopiero uczę!!!) No co do jeju to może się zgodze ale „ej” jest czasem nawet na miejscu. jakie kropki w środku zdania? (może przypadek)
Będę wysyłał rozdziały po 10 stron … ale tym razem je sprawdze i postaram się zastosować do większości tych.. punktów . Ciesze się że ci się podobało
no ja mam nadzieję… 😀
Ja tez
Bardzo fajne opowiadanie, tak jak nie mogłam się doczekać tej części tak nie mogę doczekać się następnej 😀
dzięki
Lubie lubie ^^ MOTYW z Nyks najbardziej mi sie podobał, no ba ! Czekam na cd i dzieki za dedykacje ;*
Dla cb wszystko, a co do Nyks to i tak nie wyszła tak fajnie jak chciałem , ale bardzo dobrze że się podoba… Dzięki
Bardzo fajne ;). Jednak podłączam się pod Boginkę :D. Po prostu miałeś kilka błędów stylistycznych, ale każdemu się zdarza ;). Np. ja w swoim pierwszym opku totalnie pojechałam po schemacie. A teraz co? Piszę genialne opowiadania [ach ta wrodzona skromność]. W końcu pisać, każdy może :D.
No dokłądnie ja też miewam samozachwyt (po Apollu xD) Ja sie uczę pisac opka ale to już mój trzeci rozdział Jest coraz lepiej chyba 😀
Opko jest bardzo ciekawe, ale błędów pełno, więc zgadzam się z Boginką.
Mimo tego nie mogę się doczekać następnej części. : D