Dla ClarisseXD oczywiście. Bo dla kogo innego ?
Obudziłam się nagle, a zapachy z całego pomieszczenia uderzyły we mnie, z siłą bomby wodorowej, aż się zakrztusiłam. Z grubsza było czuć smar, dym, proch strzelniczy, lekarstwa, mięso (czyli znak rozpoznawczy ran), węże, perfumy, kwiaty, bibliotekę, winogrona, kozę, litchi (mniam), proszek do prania i to wszystko streszczone oczywiście. Leżałam na czymś miękkim, chyba łóżku i byłam przykryta polarowym kocem.
– O widzę że wstałaś! – powiedział ktoś kto pachniał jak wilgotna maszyna do pisania skrzyżowana z wężem, tyle, że to był taki surowy, prawie namacalny, idealnie czysty zapach, tak jak u Jacksona. Tu mogłam powiedzieć dokładnie gdzie ten ktoś się znajduję i w jakiej pozycji siedzi.
– Najwyraźniej.- i tu was trochę rozczaruję, nie przewróciłam oczami ani nic podobnego. Niewidomi nie używają mimiki, zero, kompletne nic, bo w sumie jak, skoro nawet nie wiesz jak wygląda własna twarz? Ten szczególik najwyraźniej nie umkną uwadze tego gościa.
– Jestem James Green, syn apolla, lekarz.
– Ile masz lat? – to pytanie wyraźnie go zaskoczyło.
– A na ile wyglądam?- dobra ten gość był strasznie głupi.
– Skąd mogę wiedzieć.- wciągnęłam powietrze przez nos i automatycznie się zakrztusiłam.- Jestem Viktoria Sampson. A ty pachniesz jak węże.- po moim komentarzu gość nie bardzo wiedział co powiedzieć
– Jak to, nie wiesz na ile wyglądam lat?- no nie, szybki jest, udało mu się coś powiedzieć po jakiś 2 minutach.
– Normalnie, nie widzę. Od zawsze nic nie widzę.
– Aha, w sensie że jesteś ślepa? Niewidomy heros?- OK ten typ był naprawdę szurnięty.
– Co to heros? I wole jak się mówi niewidoma, a nie ślepa.
– Ach no tak! Zapomniałem! Witaj w obozie herosów. Jednym z twoich rodziców, jest bóg lub bogini grecka, co czyni cię herosem.- powiedział to z taką rutyną i spokojem, że nie dało się nie uwierzyć, a ja od razu rozpoznaje kłamstwa.
– Niech ci będzie, mój tata jet bogiem, ale ja dalej nie wiem po co i gdzie właściwie jestem.
– Jesteś w obozie herosów, pod NY, i jesteś tu żeby uczyć się walczyć.- prychnęłam
– Daj mi mój kijek, to wylądujesz na podłodze tak jak Jackson.
– Znasz Perciego?
– To mój sąsiad, poznałam go dość dziwnie. Właśnie którego dziś?
– Ten sam dzień. Musiałem cię uśpić, bo musiałem cię znaleźć i tu przyprowadzić- odezwała się ta koza Jacksona- przypomniałam sobie jak mama histeryzuje gdy spóźnie się 30 min do domu.
-Czy moja …
– Tak. Wie. spakowała cię, tyle że tego psa nie mogliśmy tu wpuścić.-Dodał najwyraźniej czytając mi w myślach. Ciekawe, czytająca w myślach koza …
– Generała? On i tak tu wejdzie. To mądry pies.
– Jeszcze tu nie wszedł.
– Bo jeszcze go nie zawołałam.-to było raczej oczywiste- Generale, do mnie!
Pies oczywiście, jak nie przez drzwi to przez okno. Wylądował na łóżku i zaczął lizać mnie po twarzy. Pogłaskałam go.
– Chcę wstać.-powiedziałam łagodnie głaszcząc psa. Tylko jego i mamę tak traktowałam. On posłusznie zeskoczył z łóżka i staną tuż przy nim, tak jak w domu. Ubrana byłam oczywiście tak samo, tylko potrzebowałam paru małych rzeczy.
-Generale podaj mi moje okulary, buty i kurtkę -tamci dwaj najpewniej uważali, że pies nie wie o co mi chodzi, a jeśli wie, to wszystko rozwali i poślini. Generał jak już wspomniałam jest mądrym psem, chyba nawet mądrzejszym od nich. Nie wiem jak to zrobił ale, po chwili na moich kolanach leżały glany, okulary i kurtka, a on siedział z głową leżącą na moich nogach i zamiatał podłogę puchatym ogonem. Mówiłam że to mądry pies, zastanawiam się nawet czy nie mądrzejszy od tej dwójki. Ubrałam się, chwyciłam za uprząż psa i wstałam.
– No, więc, może mnie łaskawie oprowadzicie i podacie mi torbę?
Było tu ogólnie fajnie, nikt nie wiedział że nic nie widzę, bo pies spisał się na medal i nie wywaliłam się ani razu. Co jest dość trudne w przypadku polan i kawałków lasu. Dwójka moich kolegów, umiała nieźle opisywać miejsca, ale również im pomagałam zadając szczegółowsze pytania. Wiedziałam na razie mniej więcej jak wyglądają i gdzie są: arena, teatr, plac, domki, wielki dom, kantyna, łazienki i orientowałam się gdzie jest morze, wzgórza, strumienie itd. Był to dla mnie dość pracowity wieczór, ale i tak na głowę biją wszystko zapachy. Jedzenie, aury herosów, rośliny, miejsca … tu wszystko było bardzo wyraźne. Nie dało się potknąć, nawet bez psa bo wyczuwało się zapach żywicy, czy nawet rozmieszczenie różnych rodzajów kwiatów i trawy… Tu zapachy wręcz były namacalne, mogłam powiedzieć, gdzie dokładnie, i w jakiej pozycji ktoś stoi. To trudno opisać, trzeba po prostu być ślepym żeby to zrozumieć. Tu było za wyraźnie, wręcz paliło mnie w nosie.
– Która teraz godzina?
– 20 słońce przygotowuje się do zachodu. Teraz czas na ognisko .Najpewniej zostaniesz uznana
– Ok, no to chodźmy.- byliśmy aktualnie na plaży więc dojście tam nie mogło zająć nam dużo czasu. Wszystkiego dowiedziałam się od Jamesa bo w trzy godziny chodzenia, udało mi się nawet polubić tego tępaka. Szłam spokojnym krokiem, nagle generał pociągną mnie lekka w bok, tyle, że tym razem zignorowałam go, bo nic nie wyczułam. Wpadłam na kogoś i przewróciłam się, jestem osobą która wnerwia się szybko i na wszystko co może.
– Patrz jak łazisz!- krzyknęła jakaś dziewczyna. Jak ja mogłam jej nie wyczuć?
Dopiero po chwili zorientowałam się, że jej aura pachnie niewiarygodnie podobnie do mojej
– Clariss odpuść jej jest nowa.- powiedział
-Świerze mięso armatnie w obozie! Jak słodko! Jeszcze jedna słabeuszka do Afrodyty!- dobra przyznam się, wstawałam powoli przepełniona furią, moja mama mówi, że wtedy robię się straszna. Zdradzę wam dlaczego: wiedziałam jedno jestem zła = robi mi się gorąco = płoną mi oczy (mimo to mnie nie parzą ale czuję dym i przyjemne języczki ognia tańczące w moich oczodołach) = widzę .Gdy jestem zła widzę, nie wiem jak moja mama zawsze mówiła, to ze względu na twojego ojca. To przypomina widzenie w trzech kolorach tylko trochę bardziej rozbudowane. Nic poza tym. teraz wpadłam w furię. Słabeusz od afrodyty. To przepełniło szalę. Resztę mogłam znieść ale nie to.
– Powtórz to, warknęłam – zrzucając okulary. miałam zamknięte powieki. nozdrza falowały z wściekłości, oczy płonęły żywym ogniem, który mnie jednak nie ranił
– O ktoś tu nie dosłyszy? Och jak to nie usłyszałam co mówiłam? Haha powinnaś lepiej słuchać głupia słabiutka dziewucho.- Warknęłam i otworzyłam oczy. Widziałam. Widziałam jej okropną wykrzywioną ze strachu twarz, mięśnie, wszystko. Byłam rozwścieczona, Generał zaczął gwałtownie szczekać a ja sięgnęłam po mój kijek.
– Jak? Co? -wydusiła odsuwając się ze strachu.
– Przepraszam, ale powiedziałaś coś, chyba nieświadomie, ale to chyba nie było do mnie mam racje?- Clariss pokiwała głową, wyglądała na waleczną i silną, ale przy mnie mogła iść się bujać, każdy się mnie bał. – Możemy chyba o tym zapomnieć. Ale tak dla pewności, żeby nie było że jestem słaba…- zamachnęłam się kijkiem.
– Ej bez nerwów!- to był Jackson, ten wstrętny głupek który mnie tu zaciągnął. Odwróciłam się na pięcie wraz z nową falą furii. Gdy mnie zobaczył przez chwilę oniemiał i ta chwila była dla niego zabójcza. w ułamku sekundy podniosłam z ziemi kamień, w moich rękach nagrzał się gwałtownie i niczym meteor zajął się ogniem i cisnęłam nim prosto w jego głowę. Kamień był duży ważył może pół kilo, a ja byłam silna, a taki rzut zabiłby każdego na miejscu. Tylko nie tego przeklętego pancernika! Kamień uderzył go w głowę z taką siłą że upadł a jego ubrania zajęły się ogniem. Podbiegło do niego paru obozowiczów żeby mu pomóc, ale zaraz później uciekali na widok mojego wzroku. Widok strachu uspokoił mnie, oczy znów traciły widoczność założyłam okulary i chwyciłam uprząż psa.
– Nad twoją głową rozbłysł właśnie czerwony hologram – Powiedział przestraszonym głosem J
– Nie bój się mnie, tylko wrogowie się mnie boją, a nie chcesz być moim wrogiem.- powiedziałam stanowczo, on mógł się mnie nie bać, inni niech drżą z strachu.
– Masz nad głową zakrwawioną włócznie … Jesteś córką Aresa.- w tym momencie ktoś podgalopował na koniu w naszą stronę.
-Vickoria … Miło cię wreszcie poznać. Jestem Chejron, centaur i koordynator zajęć na obozie i coś widzę, że …
-No nareszcie przyjechałaś! Ale lubię jak Ares się na mnie wścieka – rozpoznałam ten głos, pochodził z dawnych wspomnień słyszałam go może raz czy dwa. Jak mama nazwała tego gościa Chwilunia … .
– Dionizos.
-Owszem. Wujek Dionizos, który ma cię pilnować i uczyć z rozkazu twego ojca.
– Po co? – On zaśmiał się
– Bo jesteś następna w kolejce.
– Do czego niby?
– Hmm to delikatny temat, ale no cóż nikt nie zakazał mi go poruszać. Jesteś następna w kolejce do nieśmiertelności.
– Twój ojciec wybrał dla ciebie funkcję jeszcze gdy się nie narodziłaś.
– Ale o tym dowiesz się w odpowiednim czasie. – przerwał centaur.
– Och tak! To będzie pyszna zabawa! A teraz wybaczcie idę dalej grać w remika.- pstrykną a mnie ogarną zapach winogron, który otumanił mnie i wyłączył moje wszystkie zmysły i myśli.
CDN
fajnie dodaj tego więcej 😉
Super opo tylko mi przeszkadzają powtórzenia, a tak to jest spoko. Kilka błędów stylistycznych, ale to się da naprawić np. ,, wybrał dla ciebie tę funkcję jeszcze gdy się nie narodziłaś” a powinno być, ,,jeszcze przed twoimi narodzinami”. Poza tym czysto. Popracuj nad błedami i będzie super.
Kilka błędów interpunkcyjnych, ortograficznych i masowych migracji wielkich liter, ale mimo to bardzo mi się spodobało Czekam na więcej.
Cholerne konto -.-
Opo zaje zaje zaje i zaje i i i… po prostu zaje.
I thx za dedy pierwsza od jakiegoś czasu 😀
😀 Podoba mi się ta dziewczyna. 😀
EXTRA OPKO ;).
Wielkie litery Ci pouciekały, a kilka stałych związków wyrazowych chyba coś brało, ale… OPOWIADANIE SUPER!
Raz zabrakło przecinka, raz był w złym miejscu, ale to nic. Bardzo dobrze opisujesz świat z punktu widzenia niewidomej dziewczyny. Jej moce mnie intrygują, la e z ich ilością nie przesadziłaś. Wreszcie ktoś przestraszył Clarisse! Nie spodziewałam się, że to będzie córka Aresa.
P.S. Odtąd moje komentarze będą długie, a nie tylko „genialne, kiedy CD” itp.
fajny sposób opisania rzeczywistości