Jest to moje pierwsze opowiadanie, więc proszę o zarówno wyrozumiałość, jak i uwagi, czy jest dobre, co jest złe, no i oczywiście, czy pisać dalej?
Para młodych półbogów ujrzała miasto, które stało się cząstką historii. Niegdyś wielka i potężna stolica starożytnych centaurów, lecz teraz nieprzebrane ruiny, pośród których wiatr, niczym dziecko bawiące się w piaskownicy, usypywał z gruzu i pyłu różne kształty i postaci, a następnie jednym powiewem niszczył, swe dzieło, aby stworzyć następne.
– Zapiera dech w piersiach, co?- spytał z dumą Davis, dzielny heros, syn Posejdona. Naznaczony przez wyrocznię, aby sprowadzać innych półbogów, jeszcze nieświadomych swojego pochodzenia, do niej.
– Tak. Mógłbyś mi jeszcze raz wszystko wytłumaczyć? Obawiam się, że to raczej nie możliwe, abym był synem jakiegoś wymyślonego Boga, którego wyobrazili sobie starożytni ludzie.-Odparł cicho Sebastian.
– To jest możliwe, a teraz zamknij się, bo nie mamy czasu.– Zakończył rozmowę i szybkim krokiem przekroczył miejską bramę, jedyną budowlę, która zachowała się w całości.
Szli ostrożnie. Davis musiał jednocześnie wypełniać zarówno obowiązek przewodnika, jak i tylniej straży, bo młody i niedoświadczony Sebastian szedł luźnym krokiem, nie domyślając się, jakie niebezpieczeństwa mogą na niego czekać.
Naraz odezwał się róg, pod którego wpływem herosi zamarli w bezruchu. Zza starej, rozpadającej się karczmy wyszło stado małych, krwiożerczych stworków, a za nimi obydwaj Kerkopi. Pomiędzy nimi stoi związana…
– Jasmine! Co ty tu robisz?! Czy oni Ci coś zrobili? – wrzasnął Sebastian
– Przymknij się smarkaczu- uciszył go jeden z rozbójników- Co? Słyszeliśmy, że ładną masz dziewczynę, więc postanowiliśmy też na niej sobie poużywać!
– Zostawcie ją! Albo…
– Albo co?! Nic nie jesteś w stanie nam zrobić-Roześmiał się drugi z nich- W domu cię nikt nie nauczył manier gówniar…- nie zdążył dokończyć zdania, ponieważ Sebastian, szybko podbiegł do niego, wbił mu rękę w gardło i wyrwał tchawicę. Kerkiop powoli opadł na ziemię, a jego krew zalała całą ulicę. Nagły krzyk zmusił Sebastiana do odwrócenia się. Drugi z braci przebił właśnie Jasmine swoim nożem, a małe stworki skoczyły jej do gardła.
– Nie, Jasmine!!!
Huk. Niebo zachmurzyło się. Zrobiło się ciemno. Wszystko ucichło. Czerwony błysk. Bandyta spojrzał na jedyną rzecz którą mógł dojrzeć, a były to dwa czerwone, płonące punkty, oczy Sebastiana. W tym momencie zerwała się wichura, a z rąk młodego herosa wypłynęły stróżki ognia. Ciemność ustąpiła miejsca ognistej wichurze. Wybuch.
Gdy Davis otworzył oczy uśmiechnął się. Przed sobą ujrzał wypalony krąg, wewnątrz którego stał gorejący jeszcze Sebastian. Na ścianie osmalonej karczmy można było dostrzec ślad po ciele, wykręconym w ostatnich chwilach życia.
– Przykro mi z powodu Jasmine- Szepnął Davis- Ale mam dobrą wiadomość
– Jaką?- spytał cicho i beznamiętnie Sebastian
– Jesteś synem Pana Piekieł. Jesteś synem samego Hadesa.
Płonący stos jasno oświetlał pobliskie drzewa, które od tysięcy lat oglądały w milczeniu różne obrządki odbywające się w pobliskiej rzece. Przed ogniem stało dwóch mężczyzn,
którzy mimo niskiej temperatury, mieli na sobie skąpe, postrzępione łachy będące kiedyś piękną odzieżą.
– Musieliśmy ją spalić -przerwał ciszę Davis- bez tego jej dusza nie mogłaby przejść do Hadesu.
– Rozumiem – odpowiedział Sebastian. Czy był smutny? Tak, to na pewno, ale nie był to żal, który poczuł gdy zobaczył martwą Jasmine. Ten ból uciekł z jego serca wraz z pojawianiem się nienawiści i chęci zemsty. Gdy w końcu po swoim „Ognistym Tornado” otworzył oczy, zaczął się śmiać. Ujrzał jeszcze tlące się dwa ciała, których właścicielami gardził. Zapomniał o smutku, bo krzywda, którą wyrządził, wynagrodziła mu to. Takie jest jedno z przekleństw, bycia synem Hadesa.
– Chodźmy już. Mamy niewiele czasu, a przez ten twój wybuch mogłeś zwrócić na nas czyjąś uwagę.- odezwał się Davis
– Niby kogo?!- wrzasnął Sebastian- Jesteśmy na odludziu! Przestań mnie ciągle poganiać, nie jesteś moją matką!
-Rozumiem, że jesteś zły. Od tygodnia w drodze, straciłeś ukochaną. Rozumiem cię, ale…
– Nic nie rozumiesz! Nigdy nie straciłeś nikogo tak bliskiego!
– Zamknij się rozwydrzony bachorze! Myślisz, że jesteś jedyny któremu umarł ktoś bliski?!
Mylisz się! W obozie miałem kiedyś dziewczynę. Znaliśmy się od dziecka.
– I co się z nią stało?- spytał zdezorientowany Sebastian
– Zginęła- odparł krótko Davis- Rozszarpały ją harpie, gdy też sprowadzała nową osobę. Dziewczynę. Zatrzymały się w jaskini i rozpaliły ogień. Przyleciały dwie harpie. Mogły wygrać, ale ta dziewczyna… uciekła. Trzy godziny zbierali strzępki…- z trudem odparł Davis
-Przepraszam, nie wiedziałem.
-Nie ważne już. Idźmy dalej. Przed nami jest już cel
Obóz herosów, położony pomiędzy niewysokimi górami Antrim w północnej Irlandii, a morzem Irlandzkim łączył w sobie zarówno starożytność, jak i nowoczesny styl. Wszyscy członkowie chodzili w długich, białych togach, z czerwoną przepaską na biodrach, na znak niezależności od innych ludzi. Pomiędzy licznymi i zawsze kwitnącymi wrzosowiskami biegały lemoniady, bawiąc się i uważnie obserwując młodych i przystojnych herosów. W oddali bieliły się białe klify, w których to jaskinie rzeźbiły sobie neutralnie ustosunkowane cyklopy. Woda uderzająca o groblę olbrzyma wytwarzała lekką mgiełkę, której towarzyszył lekki szum i pomruk skał, nie chcących się poddać morzu.
Stojąc w bramie, Sebastian odczuwał niepokój, bo patrząc przed siebie widział nieład i chaos, ale jakby zorganizowany. Czuł zapach wrzosów, ambrozji, a wszystko uzupełniał smród potu i spalenizny.
– Idź, rozejrzyj się- powiedział Davis, wypychając Sebastiana przez bramę i samemu znikając w budynku przypominającym łaźnię.
Syn Hadesa szedł powoli, ostrożnie. Był speszony, bo czuł na sobie spojrzenia wszystkich, którzy go otaczali. Nagle podbiegła do niego jakaś dziewczyna, złapała za rękę i zaciągnęła w alejkę, którą wieńczyło zaplecze straganu.
– Hej. Jestem Nameya. Przepraszam, że cię tu zaciągnęłam, ale wydawałeś się zdezorientowany.- Powiedziała cicho i zarumieniła się
– Nic się nie stało. Ja jestem Sebastian i…- Tu skończył, bo dopiero na nią spojrzał.
To co ujrzał olśniło go. Nameya miała bladą cerę, a czarne ubrania dodatkowo to uwydatniały. Miała rude, długie i gęste włosy, a na twarzy lekki makijaż.
Była piękna, jednak wzrok Sebastiana zatrzymał się na jej oczach. Były duże, niebieskie. Mógł się w nich utopić. Stali tak dobre pięć minut, bez słowa, wpatrując się w siebie. Serce zaczęło mu szybciej bić, a po całym ciele rozeszła się fala gorąca. Jednak zaraz odwrócił wzrok.
– Muszę już iść- wykrztusił i pobiegł do łaźni.
– Nie! Nie! Nie! Nie mogę się teraz zakochać! Niedawno straciłem ukochaną!- W głowie Sebastiana trwała bitwa. Wydawało mu się, że coś go łączy z Nameyą, jakaś niewidoczna więź, którą odkrył po spotkaniu z nią. Jednak z drugiej strony sumienie nie dawało mu zapomnieć o Jasmine.
– Wiem, co teraz czujesz- Powiedział Davis, który wynurzył się spod wody-Dam ci dobrą radę. Na miłość i przyjaźń nie ma wzorów i to jest ich potęgą. Możemy sami je tworzyć, modyfikować i manipulować nimi.
– Dziękuję.- Tylko tyle zdołał wydusić z siebie Sebastian, bo znów zapadł się w swoje rozmyślenia.
popracuj nad interpunkcją i dlaczego Obóz Herosów jest w Irlandii? Do tego popracuj na przekazywaniem emocji, bo fragment, gdy Davis mówi o śmierci swojej dziewczyny z obozu, to to wydaje się trochę za suche, brak takich zdań jak np.: łzy zaszkliły mu się w oczach na wspomnienie załóżmy, że Lily. Zamknął oczy i przez chwilę wydawało się, że rozpłacze się, ale wziął głęboki wdech, otworzył oczy i zlustrował Sebastiana z góry do dołu.- taki mały przykład
ale opowiadanie i tak wciąga 😀
O, hej Sebastian! 😀 No to w sumie juz wiesz co o tym mysle i znasz moje uwagi, ktore sa takie jak Eirene. I trzeba bylo napisac, ze to inny Oboz i inna historia . Co tam, i tak to uwielbiam (Ania, jakbys sie nie domyslil :D) Pisz, pisz dalej.( I tak cie do tego zmusze.)
Lemoniady biegały? O.o Proszę o wyjaśnienia. 😀
Poza tym zgadzam się z Eir – interpunkcja i uczucia, nad tym możesz ewentualnie popracować. Poza tym czyściutko. 😀 Ciekawi mnie, jak dalej potoczy się akcja. Mam nadzieję, że CD pojawi się w mgnieniu oka. 😉
HAHAHAHAHA ZADALAM MU TO SAMO PYTANIE! 😀 to podobno jakies polne driady/nimfy
Też się trochę zdziwiłem i postanowiłem poszukać w wikipedii informacji o lemoniadach. Znalazłem, ale autor tutaj jedną literkę zgubił, bo powinny być lejmoniady. Tak przynajmniej wyczytałem na wiki w artykule o nimfach, a potem lejmoniadach i są to nimfy łąkowe. Możliwe, że w jakiś podaniach znajdzie się i lemoniady, ale ja nie wnikam. 😉
Ja podejrzewam, że „lemoniady” są wynikiem interwencji Autokorekty [strzela do rzeczonej funkcji]
Opisy dość fajne, szczególnie pierwszy akapit. Czekam na ciąg dalszy, bo zapowiada się ciekawiej. To wyrywanie tchawicy z szyi… Ogólnie wydaje mi się, że wszystko jest zbyt… No nie wiem. Jak wspomnieli poprzednicy, mało uczuć, szczególnie, kiedy po brutalnej nawet jak na herosa zadanej śmierci poprzez wyrwanie tej tchawicy w ogóle nikt nie zareagował, nie popatrzył na rozszarpaną szyję z obrzydzeniem etc. No i mam nadzieję, że wydarzenia będą ciekawe a całe opowiadanie nie będzie podzielone tylko na brutalne, krwawe walki z wyrywaniem sobie wnętrzności i miłość. Liczę, że wniesiesz coś ciekawego.
Póki co nie jestem do tego opowiadania nastawiony ani pozytywnie, ani negatywnie. Za mało tego, żeby to dokładnie określić. W każdym razie życzę dalszej weny i czekam na kolejny rozdział. 😉
Lemoniady chyba nie mają nóg, ale ok. Jak na pierwsze opowiadanie to całkiem fajne. 😀 Akcja troszeczkę szybka, ale to lepsze niż żeby się wlekła jak ślimak. Napisz cd i to szybko!
Opowiadanie jest fajne, jednak faktem jest, iż niektóre opisy uczuć najwyraźniej zbiegły, pojawiły się za to jakieś nadprogramowe przecinki, ale… NIGDY, powtarzam: NIGDY nie przestawaj pisać, choćby nasze komentarze były nie wiadomo jak niemiłe- możesz nawet nas olewać, ale ZABRANIAM Ci zaprzestania tworzenia!!!
Zgadzam się z Eirene – uczucia i interpunkcja. Poza tym bardzo fajne i oczywiście pisz dalej 😀
BARDZO MI SIĘ PODOBAŁO, JEDNAK PODPISUJĘ SIĘ POD EIRENĄ ;). POPRACUJ NAD INTERPUNKCJĄ.
Nie jestem jedyną lubiącą krwawą jatkę 😀 Pomysł i opowiadanie podobało mi się, ale dałeś za dużo przecinków… I za mało opisów uczuć Jestem naprawdę ciekawa co będzie dalej 😀 I skąd ta Irlandia?!