To opko dedykuję Chloris, która w realu jest moją najlepszą przyjaciółką. Mam nadzieję, że także będzie pisała na naszego bloga tak długo i wytrwale jak ja, a nie skończy na jednym opowiadaniu. Mam nadzieję, że kolejna część „Okkwop” przypadnie wam do gustu jak poprzednie.
Chione
Nie pytam – czy bolało?
Każdy ma tajemnice.
Żyjesz za pancerną szybą.
Nikt nie pozna cię bliżej.
Wpuść mnie proszę do twych marzeń!
Odpłyniemy stąd razem.
Ewa Farna – Nie jesteś wyspą.
Bruce obudził się zlany potem. Śniło mu się stado dziwacznie poubieranych dzieciaków, które zadawały mu masę pytań. Podniósł się z wygodnego łóżka (jak? Przecież łóżka w sierocińcu są twarde jak deska.) i rozejrzał. TO MU SIĘ WCALE NIE ŚNIŁO. To był Real. Obok niego zatopiona w lekturze siedziała jakaś dziwna dziewczyna. Miała na sobie powycierane obcisłe spodnie (wstydziłaby się! Żadna dziewczyna nie nosi spodni! To odzież dla chłopców. I oni nie mają jej tak powycieranej! Cóż za obdartuska!) i bluzkę z napisem I ♥ EWA FARNA (NIEDOZWOLONE JES T PRZECIEŻ, BY DZIEWCZYNA KOCHAŁA JAKĄŚ INNĄ!).
– Jak masz na imię? – Przestraszona poderwała się z kanapy. Widocznie myślała, iż chłopak śpi.
– Jestem Ewa. A ty pewnie Bruce – odparła.
Dopiero teraz przyjrzał się jej uważnie. Jej niemal białe loki, otulały mocno opaloną twarz. Była wysoka i smukła w talii. Nie wyglądała na przyjaźnie nastawioną. Jej szare, burzowe oczy, gdyby mogły zapewne strzelałyby piorunami na prawo i lewo. Całe lewe ramię, miała obwiązane bandażem. Biały materiał miał na sobie smugi zakrzepłej krwi. Wyglądała na 16-17 lat.
– Czy masz na nazwisko Farna? (objawia się tu moje gigantyczne zamiłowanie do Ewy Farnej).
– Eee… Nie. To moja idolka. – Uśmiechnęła się z zakłopotaniem.
Bruce postanowił zaprzestać dalszego wypytywania o co chodzi z tą idolką i co w ogóle to słowo oznacza. Teraz miał zamiar się dowiedzieć dlaczego dziewczyna ma na sobie spodnie. Gdy ją zapytał, wytrzeszczyła oczy jakby był wariatem.
– No bo… 60% populacji dziewczyn na całym świecie je nosi… są o niebo lepsze od tych paskudztw nazywanych sukienkami…To może ja cię zaprowadzę na śniadanie, co?
Z ulgą przyjął propozycję. Chciał się spotkać wreszcie z Safriną. Pogadać z nią, a przede wszystkim zobaczyć znajomą twarz. To była jedyna rzecz o jakiej marzył.
– Jasne. – Odparł.
Bez słowa pomogła mu wstać z łóżka i wyszli z sali. Słońce leniwie wychylało swe promienie znad horyzontu. Białe obłoki goniły się po wiosennym niebie. Dzień był śliczny. Ewa jednak ciągnęła go mocno i zdecydowanie w stronę jakiegoś pawilonu. Chciał ją poprosić, by się zatrzymała i pozwoliła mu podziwiać pola wspaniałych, soczystych truskawek, jezioro, domki i kilka innych cudów, jednak nie odważył się. W jej oczach zapewne był głupim, dwunastoletnim dzieciakiem, którego trzeba poniańczyć.
Nie zamierzał jej dawać powodu do takiego myślenia. Będzie wykonywał jej polecenia.
Gdy tak biegła, półgłosem opowiadała mu o bogach i herosach. O tym całym pokręconym świecie. A przede wszystkim o obozie. Dowiedział się również, że ona była córką Ateny.
W końcu doszli do pawilonu. Przy kilkunastu stołach, zebrało się już paru herosów. Na widok Bruce’a wszyscy zamarli. Ewa machnęła ręką żeby wrócili co jedzenia.
– Jesteś dzieckiem Apolla. Siadasz tam. – Popchnęła go lekko w stronę stolika przy którym, zaśmiewając się z jakiegoś dowcipu, zasiadali bardzo przystojni chłopcy i równie piękne dziewczyny. Nieco zakłopotany przywitał się z nimi. Wyglądali na przyjaźnie nastawionych.
Szybko się wszyscy przedstawili i usiedli do śniadania. Bruce skosztował czegoś dziwnego, co leżało na talerzu i natychmiast wypluł na podłogę.
– CO TO JEST? – spytał.
– Hamburger z kapustą, mięsem i truskawkowym keczupem. Pyszność. – Rzuciła znad swojego talerza córka Ateny.
– A co to jest hamburger? – Może Safrina by wiedziała. Ale jeszcze niestety nie przyszła na śniadanie.
Ewa zakrztusiła się herbatą. Chyba się wściekła. Przeskoczyła przez stół swojego rodzeństwa, dopadła go i ciągnąc za ramię, wywlokła z herosowej stołówki.
– Co ty sobie wyobrażasz?! Ten świat, nie jest dla mięczaków! Możesz zginąć, jeśli nie potrafisz walczyć! Tu mamusia nie trzyma cię za rąsię! Radź sobie! Jak czegoś nie wiesz, to udawaj chociaż, że to wiesz! – napadła na niego.
– Ja, no wiesz… W 19w. panowały odrobinę inne zasady i zwyczaje… Według mnie TY wyglądasz jakbyś właśnie wyszła z karczmy i to pijana. – Natychmiast pożałował, że ta jego myśl ujrzała światło dzienne. To co wcześniej powiedziała było zgodne z prawdą – powinien zacząć sobie radzić. Ale to co przed chwilą palnął – wołało o pomstę do Zeusa. W 21w. ludzie ubierali się zapewne w większości tak jak ona. Ewa poczerwieniała na twarzy.
– Ty! Jak możesz mnie obrażać? Ja ci chcę tylko pomóc! – Ze łzami w oczach pobiegła do domku z sową nad drzwiami.
Musiało ją zaboleć to co powiedział. A może nawet zranić. Chyba nie miał ŻADNEGO podejścia do dziewczyn. Chciał pójść za nią, lecz przez moment się powstrzymał, bo dziewczyna wpadła na czarnowłosego chłopaka. Chwycił ją, zanim się wyrwała i mocno przytulił.
– Co się stało, Ewunia? – Spytał.
– Ja… Nic. Po prostu znów miałam sen… Jak Annabeth spada z klifu…, a później o tym nowym herosie… jak go zabijają na stole ofiarnym… Prześladuje mnie ten koszmar już od tygodnia…Chris, ja już tego nie wytrzymuję… – Bruce nadstawił uszy. Jaka Annabeth? O co jej chodzi? Może kłótnia z nim przepełniła tylko czarę goryczy?
Czarnowłosy pogłaskał ją po włosach. – Cichutko skarbie. Wszystko jest dobrze. Annabeth nic nie grozi. – Szepnął.
Bruce uznał, że był on chyba jej chłopakiem. Szybko wrócił do stołu, żeby nie myśleli, że ich podsłuchiwał. Ewa już nie wróciła na śniadanie. Za to zjawiła się Safrina. Także w tych dziwacznych ciuchach.
Pogadali moment, ale niezbyt długo, bo po Bruce’a przyszła Ewa.
– Chodź. – Mruknęła. – Idziemy do kierownika obozu. Ma ci coś ważnego do zakomunikowania. – Bez ceregieli szarpnęła go za łokieć.
– Hej. Moment! A co ze mną? Też jestem nowa. – Krzyknęła Safrina.
Córka Ateny spojrzała na nią dziwnie.
– Ty nie. On tak. – Powiedziała szybko.
– Dlaczego? – Spytała oburzona, córka Posejdona.
Blondynka wzruszyła ramionami i znów go szarpnęła.
Bruce zestresowany podążył za nią do domu, gdzie wcześniej leżał. Zapowiadało się coś niedobrego czuł to. Weszli na werandę gdzie czekał już jakiś centaur.
– Chejronie. To on. – Przedstawiła chłopaka.
– Witaj, Bruce. Usiądź proszę – Centaur uśmiechnął się i wskazał mu fotel.
– Wiesz, to przeniesienie w czasie było przykrym wypadkiem, nie? Ale tylko o niecałe 200 lat was poniosło. Niestety ty zostaniesz złożony w ofierze. No cóż. To już miało się przytrafić, niestety uciekłeś. Przez zbieg okoliczności, w ofierze bogom został złożony twój kolega. Wszystko mamy w kronikach. Po prostu musimy cię zabić na stole ofiarnym. Przykro mi.
– Nie rozumiem, Chejronie. Zabijecie mnie? – Zapytał przerażony.
– Tak. – Odpowiedział. – Dawno, dawno temu bogowie ustalili, że co 100 lat, będziemy im składać w ofierze jednego herosa – syna Apolla. Kochanego chłopca, o nieprzeciętnej urodzie. Z góry wybrali sobie dzieciaki. Ty jesteś jednym z nich. Jednak to że znikniesz było przewidziane – „chłopiec o imieniu Bruce, pochodzący z 19w. ma zostać zabity ku naszej czci w 21w.” Cytuję z listu od bogów.
Ewa wydała z siebie cichy pisk. Coś pomiędzy szlochem, a zduszonym krzykiem. Wcale nie poprawiło mu to humoru. Okej. Czyli jeden z synów Apolla zginie – normalka. TYLKO DLACZEGO TO MUSIAŁ BYĆ AKURAT ON?!
Podobało się wam? Wiem, nudne trochę. Postaram się, by kolejna część była ciekawsza.
Pozdrawiam wszystkich komentujących moje opka
Chione
Bohaterowie z CA w OKKWoP?! Jeszcze tylko nagłe spalenie się mojej szkoły i będę w Edenie. 😀
Chione, Ty wiesz, że to jest wspaniałe! Zaskoczyłaś mnie z tą ofiarą. Ja bym nigdy an coś takiego nie wpadła. 😉
*na
PRZECIEŻ TO OPKO JEST NAPISANE BEZ ŁADU I SKŁADU! JEST BEZSENSOWNE! A TY JE CHWALISZ? JA JUŻ KOMPLETNIE CIĘ NIE ROZUMIEM 😀 ;).
Jestem niezmiernie ciekawa co będzie dalej, nadobna pani… 😉 (przepraszam, polski mi się udziela) Jak zwykle, ciekawe, wciągające, pełne humoru i barwnych opisów, o ciekawej fabule. Miodzio!
Twój koment = cód, miód i orzeszki
[…] […] [ERROR] […] […]
Czyli, że ci się podoba? 😉
Ja to się Bruce’owi wcale nie dziwię… „Hamburger z kapustą, mięsem i truskawkowym keczupem” Bue! Co do treści: wyśledziłam chyba jeden zagubiony przecinek, poza tym czyściutko 😀 Fajny pomysł z tą ofiarą… Krwawo, czyli tak, jak lubię 😀 Ale zaspoilerowałaś nam CA Teraz wiem, że Ewa i Chris przeżyją… A chciałam krwawą jatkę!
Jak by, nie przeżyli, to niby jak miałabym pisać III serię o CA? 😉
Genialne! 😀 I dzięki za dedykację. 😉
Nie ma za co, Chlor :).
Chejron był szczery: „Po prostu musimy cię zabić na stole ofiarnym. Przykro mi.” Jakby przykro mi miało poprawić chłopakowi humor! 😀 Pisz jak najszybciej cd, błagam uniżenie u twych stóp, bijać pokłony i pławiąc się w blasku twojego talentu pisarskiego.
O wiele, za dużo przesadzasz ;).
BRAK-MI-SŁÓW
MI-TEŻ :).
Super! :):):):)
Dzięx 😉
Superoweeeeeeee♥
Wcale nie nudne:)
O. Miło, że tak uważasz ;).
Geniusz <3
Dzięki <3 😀