Oktawian nie zawsze był aroganckim i żądnym władzy sukinsynem. On się zmienił. Kiedyś kochał, śmiał się, miał prawdziwych przyjaciół. Dawniej miał w sercu też miejsce na prawdziwą miłość. Lucja- dziewczynka narodzona o wschodzie słońca– tak miała na imię.
Poznali się na jej siódmych urodzinach. On miał wtedy dziewięć lat. Mimo presji jaką wywierali na niego rodzice, wciąż był radosnym i pełnym życia dzieckiem. Jego blond włosy przypominały promienie słońca, a błękitne oczy- niebo.
Ujrzał ją bawiącą się pluszowym misiem. Siedziała w cieniu wielkiego i starego kasztanowca, który posadził jej prapradziadek, jeden z pierwszych herosów w Ameryce. Miała na sobie zwiewną, błękitną sukienkę przepasaną złotą wstążeczką. Jej brązowe loczki spadały na okrągłe, dziecinne ramiona, a oczy błyszczały niczym ice- blue diamonds.
Gdyby nie jego najlepszy przyjaciel, Gabe, nigdy by do niej podszedł. Rodzice nie pochwalali przyjaźni tych dwóch chłopców. Na pytanie Oktawiana dlaczego go nie lubią odpowiadali TYM tonem: „Ten chłopak nigdy nie pomoże Ci zdobyć pozycji”. Może i Gabe nigdy nie interesował się polityką czy władzą, ale był jego bratnią duszą. Dalej jest jego przyjacielem, mimo tylu lat rozłąki.
Gabe był o rok starszy od Oktawiana. Pochodził z rodziny biednych plebejuszy, ale mimo to potomek Apolla traktował go na równi sobie- syna jednego z najbardziej wpływowych patrycjuszy na świecie. Miał on krótkie, rozczapierzone, czarne włosy oraz niesamowicie orzechowe oczy. Cerę miał śniadą od przebywania kilku godzin dziennie na polu, pomagając ojcu i dwóm starszym braciom w uprawie roli.
To Gabe pierwszy zagadał do Lucji. Oktawian doskonale pamiętał, jak to jego przyjaciel zaproponował dziewczynce zabawę w chowanego. Bawili się znakomicie przez całe dwie godziny, dopóki młody plebejusz nie musiał wracać do pracy na polu.
Potem zostali sami.
Ona bawiła się swoim pluszakiem, a on przyglądał się jej i ją wypytywał o różne rzeczy. Jaki jest jej ulubiony kolor? Które zwierzę najbardziej lubi? Ile ma zabawek? Ulubiona bajka? Ona odpowiadała swoim dziecinnym i piskliwym głosikiem na wszystkie pytania. Fiolet, konie, siedem lalek z porcelany i misia Pana Mosby’ego, „Królowa Śniegu”.
Oktawian doskonale pamiętał jak ciężko było się z nią rozstać. Na pożegnanie dała mu buziaka w policzek. Kilka lat później pocałowała go w usta. Jednak on ją odtrącił.
Ciemność dotarła do jego serca i zamieniła je w zimny, niemogący czuć kamień. Ona chciała, aby znów zaczął kochać. Pragnęła, by przestał myśleć o przejęciu władzy. Jednak było już za późno.
Czara goryczy przelała się w dniu jej piętnastych urodzin. Czekała na niego, ale on nie przyszedł. Gdy po zmierzchu przybiegła do jego domu, siedział razem ze swoimi nowymi znajomymi. Chciała, aby porozmawiali. Wyrzucił ją, nim zdążyła zaprotestować.
Płakała na ganku, krzycząc w puste, bezgwiezdne niebo. Łzy spływały po jej porcelanowej twarzy niczym krople rosy po zielonej trawie. Ciało drżało jej pod wpływem emocji. Naraz czuła złość, gniew, smutek i rozpacz.
Atłasowa sukienka powiewała na delikatnym, nocnym wiaterku. Dziewczyna uniosła twarz ku niebu i wyszeptała: „Bachusie, ojcze moich ojców, błagam Cię: nie pozwól mu o mnie zapomnieć. Niech każdej nocy śni mu się moja śmierć i moje cierpienie”. Po tych słowach rzuciła się pędem przed siebie.
Czarne gałęzie targały materiał. Ostre kolce cięły skórę tak głęboko aż wypływała czerwona pożoga krwi, kapiąc na wilgotną ziemię. Baleriny zleciały z drobnych stóp dziewczyny. Ciemność ziała z każdej strony. Tajemnicze cienie prześlizgiwały się między drzewami. A ona biegła w bólu i cierpieniu złamanego serca.
Zaczęła obijać się o szorstkie pnie drzew. Różnorakie liście poczęły wplątywać się w brązowe kędziorki. Gdy dotarła nad bystry strumień, zatrzymała się i popatrzała ostatni raz na gwiazdy.
Noc,
Tak bezkresna od gwiazd.
Niepoliczalne
Nadają sferom
Porządek i blask.
To wartownicy są –
Trzymają straż.
Stoję tu w oczach gwiazd.
Kiedy ostatnie słowa pieśni zamarły na różowych ustach Lucji, dziewczyna zamknęła oczy, wzięła głęboki oddech i powoli weszła do rwącego nurtu rzeki. Woda była tak lodowata jakby tysiące sztyletów wbijało się w jej skórę. Szybki pęd potoku porwał drobne ciało potomkini Bachusa, miotając je o skały i kamienie.
Następnego dnia rodzice Lucji przeczesywali całą okolicę w poszukiwaniu swojej jedynej córki. Kolejnego dnia już całe miasto rozpoczęło poszukiwania piętnastolatki. Jedyną osobą, która nie brała udziału w ekspedycjach poszukiwawczych był Oktawian. Wiedział, że nie znajdą ją żywą. Śnił o tym, jak umiera. Przez niego.
Nie wiedział komu ma o tym powiedzieć. Gabe’a nie widział już od kilku tygodni. Zresztą nie dziwne. Nazwał go wieśniakiem i brudasem na oczach wszystkich. Najgorszą rzeczą było to, że wcale nie żałował tego. Smutne spojrzenie orzechowych oczu wcale nie poruszył jego serca. Ziąb przejął jego duszę.
Po kilku tygodniach było wszystko jasne- Lucja nie żyje. Jej niespokojny duch nawiedzał Oktawiana co noc, w ciemności. Zawsze, gdy zamykał oczy, widział jej nieżywe i puste oczy. Martwe, bladobłękitne usta śpiewały mu każdego snu kołysankę:
Jak zawsze sama, sama wciąż,
Nie mam gdzie iść, ni dokąd wrócić.
Nie czeka na mnie dobry dom,
Ani przyjaznej twarzy uśmiech.
Nad miasto spada noc –
U mego boku widzę go.
Samotnie chodzę całą noc,
Gdy śpiące domy mrok powlecze.
I myśląc o nim czuję radość,
Jakby sam mnie wziął pod rękę.
Zapada miasto w sen –
Ja w swoich snach zamykam się.
Sama tak, udaję, że jest przy mnie.
Sama wciąż, wędruję z nim do rana.
Bez niego – w objęciach jego idę,
I wierzę, że mnie znajdzie,
Kiedy tylko zgubię drogę.
Pada deszcz, chodniki błyszczą srebrem,
Światła lamp wirują w nurcie rzeki.
A w ciemności na drzewach siadły gwiazdy,
Ja widzę tylko nas we dwoje – razem aż na wieki.
Tak, ja wiem, że to fantazji gra,
I że słucham własnych słów – nie jego słów.
I choć on nie widzi wcale mnie,
Łudzę się, że się zdarzy cud.
Ja kocham, lecz kiedy noc dogasa,
Znika sen, a rzeka znów jest rzeką.
Bez niego świat traci swą urodę –
Spadają gwiazdy z drzewa,
Wkoło sami nieznajomi.
Ja kocham i uczę się codziennie,
Cały czas udaję i udaję.
Beze mnie – on woli świat beze mnie,
I znajdzie swoje szczęście,
Choć ominie ono mnie.
Ja kocham, ja kocham,
Tak kocham, a jednak,
Sama tak.
Oktawian próbował pozbyć się przekleństwa Lucji. Nie potrafił spać, nie potrafił jeść. Duch zmarłej doprowadzał go do szaleństwa. Błagał ją, aby dała mu spokój. Jednak nie potrafił wyrazić skruchy za złamanie jej serca. Złościł się na nią, że nie potrafi go zostawić. Miał ważną misję. Rodzice wymagali od niego tylko tego, aby miał władzę. By był kimś jak oni sami. W życiu nie miał już miejsca na miłość czy radość. Liczyły się tylko zyski.
Gabe wyjechał do Europy. Dostał staż w najlepszej paryskiej restauracji. Nie utrzymywał kontaktu z Oktawianem, ale modlił się do bogów o sprowadzenie jego przyjaciela na dobrą drogę. Wybaczył mu wszystkie upokorzenia. Życzył mu wszystkie najlepszego i każdego dnia wspominał o nim swoim nowym przyjaciołom we Francji.
Mimo klątwy jaka spoczęła na Oktawianie, ten się nie zmienił. Ciągle walczył o władzę. Intrygował, knuł. Zdobywał popleczników. Tracił przyjaciół. Zyskiwał zwolenników. Opuszczał radość. Wygrywał głosy. Przegrywał życie.
Co noc klękał na kolana, bijąc się w pierś. „Zostaw mnie! Odejdź! Precz!”, wykrzykiwał. Demon zmarłej dziewczyny śpiewał mroczną pieśń od zachodu do wchodu. Od wschodu do zachodu. Oktawian zaczął tracić zmysły. Złote włosy zmieniły się w płowe strąki. Kiedyś radosne oczy zaczęły spoglądać na świat z szaleństwem i nieufnością. Gorące miłością serce przemieniło się w zimną bryłę lodu, której nawet namiętne i szczere uczucie dziewczyny nie było w stanie stopić. Jego dusza sczezła prawie do cna. Nie liczyło się już dla niego nic.
Dzień przed Drugą Gigantomachią, po raz pierwszy odwiedził grób Lucji. Padł na kolana i skruszonym głosem powiedział:”Wybacz mi, nie zasługuję na Ciebie. Gdyby nie ty, nie byłoby mnie tu. Zawsze będę Cię kochać”.
Dotrzymał słowa. Następnej nocy, obydwoje wpadli w swoje ramiona, złączeni na wieczność swoją miłością. Gabe, gdy dowiedział się o śmierci swojego przyjaciela, wyruszył do Ameryki na pogrzeb Oktawiana. Położył na jego grób bukiet niezapominajek na znak wiecznej przyjaźni.
Na nagrobku Oktawiana wykuto napis:
Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest.
Jedyną osobą, która odwiedza miejsce spoczynku potomka Apolla, była Hazel Levesque. Podchodząc do płyty nagrobnej, uśmiechała się i nuciła starą, nowoorleańską kołysankę:
Wrogiem mym
Przyjacielem mym
Bez względu na pogodę
Podaj dłoń
i zaśpiewaj ze mną
ten ostatni raz.
Z dedykacją dla Świerszcze i Nyx
PS „Noc tak bezkresna od gwiazd…” i „Sama tak” to piosenki z musicalu Les Miserables
Moglabym napisac nieziemsko dlugi komentarz ale po co? To wszystko jest strasznie oczywiste. Najpiekniejsze opowiadanie na blogu (no razem z’ Końcem’ i paroma innymi dzielami Boginki). Zamurowalo mnie, zadko sie to trafia. Dziekuje za umilenie tej chwili (krotkie ) w ktorej siedze na balkonie z rozoranymi plecami 😀 (przeszlam przez plot bo zapomnialam klucza)
Cóż. Opowiadanie bardzo dobre. Osobiście podoba mi się „nad miarę” (cytat z „Zemsty” ) Tylko niech Ci ego czasem nie urośnie!
Świetne. 😀 Nie polubiłam Oktawiana po lekturze „Syna Neptuna”, ale teraz zaczęłam się zastanawiać, co sprawiło, że się taki stał. 😀
Dobra dedykacja też jest dla Zwiadowcy 😛
BOSKIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OKTAWIAN JEST NAWET FAJNY :D. Ale w końcu popełnił samobójstwo – po tym jak odtrącił tę dziewczynę. Szkoda trochę. Eireno – ja chcę więcej!
Świetne 😉 Cóż nic oryginalnego nie wymysle więc podpisuje się pod wsszystkimi komentarzami 😀
Les Miserables… Kocham piosenki z tego spektaklu 😀 W połączeniu z tym opowiadaniem… Idealnie zgrane dzieło, skłania do rozmyślań nad bohaterem. Podoba mi się też forma – opowieść, bez dialogu, za to z mnóstwem opisów. Cudowne.
Magiczne.
Bardzo dobre opo. Tylko literówka zamiast ją miało być jej. 😀 Poza tym spoko i super opo.
Dziękuje za dedyk Opko jest świetne, bardzo dobrze opisane są uczucie i ogólnie większość rzeczy Ja tam jakoś nie przepadałem za Oktawianem po Synu Neptuna , ale to było nawet spoko . I jeszcze raz dziękuje za dedyczke Nyxia napewno też sie ucieszy.
Ohhhhhhhh. Ja tam lubiłem Oktawiana bo miał fajne włosy :3
Dziękuje za dedykacje ,ale takie pytanko,.. Czemu tak nas dalas ? Tak po prostu czy jakiś pomysł na to miałaś ;p
Heheehehehehehehebebe jeszcze raz dziękuje za dedykacje
[smaruje już czwartą wersję komentarza i nadal nie może wyrazić tego, co chodzi jej po głowie, więc rozpaczliwie czepia się czegoś swojskiego i znanego] ZJADŁAŚ LITERKĘ!!!
Piękne.
No nie wiem jak to wyrazić! Jak wyrazić doskonałość tego tekstu, wiec się nie czepiajcie powalającej długości poprzedniego komentarza.