Dedykacja dla Chione, Apolla99, Reyny, Pallas Ateny i magiap oraz Arachne, Boginki i Annabeth1998.
Mieszkanka domku numer dziesięć spojrzała na niego ze zdumieniem.
– Co to jest ,,kamienna łza”?-zapytała Amandla, przełykając łzy.
– Wytłumaczyłbym Ci to, ale uważam, że Lisy zrobi to o niebo lepiej ode mnie.- stwierdził centaur, spoglądając w oczy córki Afrodyty ze współczuciem.
– A więc nie wiesz?- zapytała wywołana przez Chejrona.
– Jak pyta, to chyba znaczy, że nie wie, prawda?- zapytał zdenerwowany brat Amandli, Ian, który jako jeden z nielicznych przeżył wojnę, nie odnosząc większych strat.- Więc może jej łaskawie powiedz?
– No, cóż… Kojarzysz Gaję, z którą wygraliśmy tę wojnę?- powiedziała Lis.
– To, że jestem blondwłosą córką Afrodyty, nie zmniejsza mojego intelektu!- wrząsnęła zwykle spokojna Amie.- Tak, kojarzę- dodała bardziej opanowana.
-Więc ona… eee…po każdej przegranej wojnie, roni jedną łzę, którą można wykorzystać do uzdrowienia śmiertelnie chorej lub zawieszonej w krytycznym stanie osoby, jak Daniel. Nazywamy ją kamienną, bo Gaja jest przecież boginią ziemi.- wydusiła z siebie Lisy. Zauważyła, że oczy jej przyjaciółki rozbłysły chorobliwym blaskiem, więc dodała szybko: – Ale zdobycie łzy, jest prawie graniczące z cudem. Nie udało się to nikomu. Nawet Zeusowi, gdy chciał ją pozyskać dla swojego syna, Analini’ego, który właśnie kończył trzynaście lat i miał zapalenie płuc, a wtedy nie było lekarstw, jak teraz. Niestety, ta historia nie kończy się szczęśliwie, gdyż potomek króla bogów umarł. Pomogłam? – zakończyła swój monolog córka Ateny.
– Tak jeśli chciałaś wprowadzić moją siostrę w depresję!- krzyknął wzburzony Ian.- Amandlo zrobię Ci gorącej czekolady.- zakończył syn Afrodyty, takim tonem, jakby miał ochotę, na uduszenie przedówczyni gołymi rękami. Ze złości, jego oczy zdawały się przybrać barwę ciemnego, burzowego granatu.
– Dziękuje braciszku. Tak, pomogłaś mi, jeśli chodzi o wyjaśnienie. Natomiast podnoszenie na duchu, musisz trochę poćwiczyć. Baaa… Nawet bardzo- powiedziała Am., patrząc smutno na przyjaciółkę.
– Przestańcie sobie docinać, herosi. Musimy zjednoczyć się po tej tragedii, a nie atakować siebie nawzajem.- stwierdził centaur.- Kiedyś powstała przepowiednia na temat kamuennej łzy. Oto ona:
Kamienną łzę, zdobędzię ten,
Kto z gołębiem współpracować będzie,
Przeszkód spotkają co niemiara,
Pomóc wtedy może tylko wiara,
Żeby wyprawa powiodła się,
Pójść musi ten co kochał mnie.
Tych słów nie wyrzekł jednak Chejron, jak tego wszyscy się spodziewali. Powiedział to… Daniel. Amandla patrząc na centaura, zadawała milczące pytanie: Jak to możliwe?, unosząc brwi. Do akcji wkroczyła wyrocznia delficka.
– Czasami zdarza się, że słowa wypowie nieboszczyk, którego one się tyczą. W tym przypadku syn Apolla.- powiedziała Rachel.
Nagle wszyscy zauważyli, że chłopak Amandli na coś wskazuje. Lecz tą osobą nie była RED*. To była Amie.
– A więc wiemy już kto poprowadzi misję. Tą osobą będzie córka Afrodyty. Pozostaje tylko pytanie: Kogo weźmie ze sobą?- oświadczył centaur, patrząc dociekliwie na Amandlę.
– Kiedy będę musiała wyruszyć, by zdążyć go uratować?- zapytała dowódczyni misji skupiona.
– Najpóźniej jutro w południe, ale członków misji musisz wybrać do jutra rano, żeby zdążyli się przygotować.- odpowiedział jej Chejron. – Jeszcze jedno- najlepiej będzie kiedy na wyprawę pójdzie ten, kto chociaż przez chwilę, kiedykolwiek, kochał Daniela. Wtedy łatwiej będzie ją wykonać.
– Czyli może pójść jakaś połowa dziewczyn z obozu- dodała Clarisse, ale widząc minę Amie, zdążyła ugryźć się w język i dopowiedzieć.- Oczywiście, to, kogo wybierze nasza przyjaciółka, zależy wyłącznie od niej i przepraszam za niedelikatność.- to ostatnie wypowiedziała tworząc palcami cudzysłów w powietrzu. Miała twarz bardzo podobną do swojego ojca, Aresa, ale teraz wydawała się spokojna.
– Zgłaszam się na ochotniczkę. Nie mogłam i nie kochałam, twojego chłopaka, Amandlo, ale czuję, że muszę wybrać się z tobą.- powiedziała jakaś dziewczyna. Wszyscy spojrzeli w jej stronę. Uśmiechnęła się szeroko. To była…Wyrocznia. Chejron właśnie chciał zaprzeczyć, powiedzieć, że nie pozwala na wyjazd, ale na ziemi zmaterializował się Apollo.
– Ona musi pójść z Amandlą. Tylko jeśli ona z nią pójdzie, misja się wypełni i ma wtedy szansę na powodzenie.- powiedział władczym i spokojnym tonem, jakby wyjaśniał coś nie liczącemu tysiące lat centaurowi, ale rozgoryczonemu pięciolatkowi.- Córko Afrodyty, czy zgadzasz się, żeby Rachel wyruszyła z tobą?- zwrócił się do Amie.
– Tak, oczywiście, jeśli tylko chcesz, możesz się ze mną zabrać- odpowiedziała mu pytana z przestrachem, jakby bała się, że jak mu odmówi, będzie on na nią zły.- Mam tylko jedno pytanie- czy nasza Wyrocznia liczy się jako członek wyprawy, czy też mogę dobrać sobie jeszcze dwójkę towarzyszy? To ważne, ponieważ wtedy muszę zawęzić listę kandydatów.
– Tak, Rachel liczy się jako uczestnik misji, więc musi Ci pomagać, a ty możesz dobrać tylko jedną osobę.-odpowiedział jej centaur. Popatrzył w oczy córce Afrodyty. Spodziewał się zobaczyć w nich smutek i strach, ale zobaczył tylko podekscytowanie i dziką nadzieję, jakby była prawie pewna wygranej. Cieszył się z tego, gdyż nie lubił, kiedy któryś z jego podopiecznych smucił się.- Amandlo, przyjdź proszę dzisiaj po kolacji do mnie, abyśmy mogli przedyskutować misję. To samo dotyczy Ciebie, Rachel.
– Oczywiście Chejronie.- odpowiedziała mu Wyrocznia z uśmiechem.
– Dobrze. Aha, jeszcze jedno-gdzie będzie przebywał Daniel?- zapytała Amie.
– Daniel będzie przebywał w szpitalu w Wielkim Domu, pod moją opieką. Jeśli i jak tylko będziesz chciała go odwiedzić-możesz przyjść- odpowiedział jej na pytanie dyrektor obozu.
Mam nadzieję, że się podobało i pozdrawiam, Annabeth1999.
Bardzo fajne opowiadanie. Szkoda tylko, że takie krótkie. Ale lać długość, ważne, że piszesz coraz lepiej i poprawy są wielkości naszego Słońca, a sama fabuła wciąga i sprawia, że chce mi się jak najszybciej czytnąć CD. 😀
I dzięks wielkie za dedyczkę. ^^
kamienna łza…hmmm fabuła bardzo wciągająca…czekam na kolejne części i muszę przyznać choć czasem pisze sobie różne opowieści to kamienna łza o właściwościach Bosko-leczniczych niesłyszałem 😀 i mi się bardzo podoba 😀
Ciekawa fabuła. Tylko wydaje mi się, że niektóre elementy są dość… Hmm, nie znam określenia na to, ale np. zdanie „Nagle przed nimi zmaterializował się Apollo” jest trochę… Żadnego błysku, opisu, zdumienia. Wygląda, jakbyś uznała początek opowiadania za zbędny i po prostu jakby ci się śpieszyło. I już nie mówię o opisie otoczenia, bo nie jest to aż tak ważne, ale brakuje opisu uczuć. Reakcji. O, Apollo. Spoko, kontynuujemy rozmowę, często do nas niespodziewanie wpada, nudy. To jego pojawienie się było takie jakieś… Nijakie. Jakby Apollo pojawiał się w Obozie codziennie.
Ale ogólnie fajne i czekam na cd.
super opowiadanie tylko napisz kolejno cześć dłuszo
wybacz ale naprawdę nie mam weny żeby to skomenrować , ostatnio nie dam rady czytać żadnych opek , ale z tych strz ępków które przeczytałam wnioskuje że to moega ciekaweXDD
(Torturuje wzrokiem za długość.) NIE. WYSYŁAJ. CZEGOŚ. TAK. KRÓTKIEGO!!! Człowiek chce wiedzieć więcej i więcej! Atu klops. KONIEC. Poprawa kolosalna, akcja nie gna, bohaterowie ciekawi i nie płytcy… Nie mam (prawie) zastrzeżeń 😀 Tylko jedno: odrobinkę więcej opisów uczuć. To wejście Apolla było takie… zwykłe. Jakby był obozowiczem. Opis w stylu „na złotych włosach zatańczyły promienie słońca, którego był bogiem, a w błękitnych, zwykle radosnych, oczach czaił się smutek” i już nie czepiałabym się. Krótki, ale treściwy. Jedno zdanie. Czekam na CD 😀
PS: Dziękuję za dedykację 😀
Naprawdę mnie wciągnęło! Intrygujące i lekko napisane. Mam tylko jedno zastrzerzenie: to opoko składa się głównie z dialogu! Annabeth1999, więcej opisów, emocji!!! Masz prawdziwy talent nie zmarnój go! 😀
PS. Bardzo, bardzo dziękuję za dedykę przy tym cudzie…
Troszeczkę szybką akcja 😉 Ale ciekawa treść i czekam na cdn
Masz rację Reyno. Jak teraz na to patrze-masakra. Prawie sam dialog. Postaram się poprawić w kolejnych częściach.
Oj przestań! Grrr… Annabeth1999, NIE mów tak! To NIE jest masakra. To jest bardzo wciągające i dobre opowiadanie! Serio!
Dziękuje, Reyno. Podniosłaś mnie na duchu. 😀
[Autorówtakichpiteknależyzaznajamiaćzdziałkiemprzeciwlotniczym!!!]
SORRY, ŻE TAK PÓŹNO, ALE MIAŁAM TESTOWY TYDZIEŃ. NO WIĘC OPKO BOSKIE ;). I DZIĘKI OGROMNE ZA DEDYCZKĘ :D.
O, WYRAŻĘ SIĘ TAK: ♥