Oto moje drugie opowiadanie. Następca Niezgody jest wciąż kontynuowany. Kolejne rozdziały „Inaczej” będą pojawiać się rzadziej. O czym to jest? Powiem tak: jest to lekkie zmienienie zakończenia serii PJatO. Zastanawialiście się kiedyś, jak to wygląda z perspektywy tytanów? A może oni nie są tacy źli? Co by się stało, gdyby Riordan odbiegł od schematu, że dobro zawsze zwycięża? Co by się stało, gdyby tym razem zło zwyciężyło? Gdyby momenty typu cudowne pojawienie się dzieci Aresa, lub Ethan w ostatnim momencie powracający na stronę dobra poświęca życie dla bogów nie miały miejsca? Opowiadanie pokazuje co by się stało, gdyby wszystko potoczyło się Inaczej. Jest to coś w rodzaju Olimpijskich Herosów, narracja trzecio osobowa będzie pokazywać dzieje trzech bohaterów.
Dedykuję to opowiadanie wszystkim tym, którzy kibicowali częściowo tytanom, którzy także szukają innych rozwiązań, bawią się w zmienianie i gdybanie. No i przede wszystkim dedykuję to czytelnikom Następcy Niezgody i osobom komentującym to opowiadanie wytrwale czyli między innymi Eirene, Chione, Arachne, Bogince, Magiap, Annabeth1998 i innym.
I
ETHAN
Był już wieczór. Ethan stał przed swoim domkiem spoglądając gdzieś w dal. Niesamowite. Już koniec. Wszystko się skończyło. Nadszedł koniec wojny tytanów z bogami. Empire State Building raz na zawsze zostało zawalone. Bogowie są teraz w Tartarze i czekają ich nieskończone męki. Oto początek nowego, lepszego świata. Świata tytanów. Ethan usiadł na jakimś kamieniu. Odgłos wydawany przez świerszcze wydawał się być mroczny, jakby złowrogi.
Księżyc. Niegdyś własność Artemidy. Teraz jest to rydwan tytanidy – Selene. Nakamura opuścił głowę. W jego głowie trwała walka. Myśli chaotycznie latały w mózgu zderzając się ze sobą. Co by było, gdyby to bogowie wygrali tą wojnę? Nie. To niemożliwe. Tytani mieli wielką przewagę. Ale co by się stało, gdyby jednak? Czy świat by się zmienił? A może tacy jak on, dzieci pomniejszych bóstw dostaliby należyty szacunek? Nie. Pewnie nie. Bogowie nigdy nie pamiętali o takich jak on. A teraz się zemścił. Nadeszły jego czasy. Jest kimś. Ethan Nakamura – główny dowódca Obozu Sierpa. Uśmiechnął się pod nosem, ale zaraz potem jego twarz przybrała pierwotny, surowy wyraz twarzy. Syn Nemezis poprawił swoją opaskę. W drugim, zdrowym oku było coś tajemniczego. Jakby było ono zagadką, studnią, czymś więcej, niż tylko narządem wzroku.
Ethan wstał. Postanowił przejść się jeszcze trochę po Obozie, zanim się prześpi.
Chłopak wciąż nie mógł w to uwierzyć. Wojna się skończyła, a on jest uwielbianym przez wszystkich wojownikiem. To on zabił Percy’ego. Ten moment był kluczowy. Stali na Olimpie. Przed nim był ciężki wybór; mógł skończyć z Percym raz na zawsze zadając mu cios w krzyż, albo zaatakować Luke’a. Nie wiedział, dlaczego przyszło mu to do głowy. Percy chciał go przeciągnąć na swoją stronę. Kłamał. Namawiał go, aby przeszedł na stronę bogów. Żałosne.
– Nie za późno na spacery, Ethan? – odezwał się męski głos zza jego pleców. Jednooki chłopak rozpoznał go. Był to Prometeusz. Nie odwracając się, odpowiedział pod nosem:
– Myślę. Zostaw mnie samego, tytanie.
Prometeusz uniósł brwi i zrobił kilka kroków, aby stać na równi z synem Nemezis. Ze skały, na której stali było widać cały Obóz.
Niesamowite, że budowniczy tak szybko sobie z tym poradzili. Na szczycie, za Etanem znajdowała się wielka rezydencja tytanów. Tam Kronos zasiadał na swoim tronie, tam była siedziba nowych władców świata. Cały oszklony, zajmujący niemal cały wierzchołek góry budynek sprawiał nieziemskie wrażenie.
Poniżej, wokół szczytu Othrys znajdował się Obóz Sierpa. Nie bez powodu nosił taką nazwę. Po pierwsze, sierp był główną bronią Kronosa, a po drugie układał się on w kształt lekko zbliżony do niego. Od strony morza znajdowały się domki. Wszystkie jednakowe, drewniane z wywieszonym sztandarem danego tytana. Obok były kolejne domki, ale te z kolei należały do bogów, którzy na wojnie służyli Kronosowi.
Natomiast wschodnią część góry zajmowały obiekty treningowe, stołówka, boisko, zbrojownia, bunkier, stajnie, toalety, świątynia, baraki drakain i inne tego typu budynki. Niżej znajdują się rozległe lasy, idealne do bitwy o sztandar.
– Myślisz zamiast świętować zwycięstwo? – zdumiał się Prometeusz.
– To jeszcze nie koniec. Wciąż usiłujemy pokonać Hadesa w jego pałacu, ścigamy Nico di Angelo, Annabeth Chase i kilku innych zbiegłych herosów. Imprezowe Kucyki zbierają się i prawdopodobnie szykują do ataku. Kilku bogów nie udało się jeszcze schwytać. Łowczynie Artemidy pozostały przy życiu. Jeszcze trzeba przekonać śmiertelników do kultu tytanów i… – w tym momencie Prometeusz roześmiał się.
– Daj spokój, Nakamura. Wiesz, że to już nie wojna, tylko sprzątanie po niej. Herosów tropią drakainy. Hades ledwo wytrzymuje. Imprezowe Kucyki? Proszę cię. Pozostałych bogów szukają nasi tytani, zniszczą ich. Łowczynie też nam nie zagrażają, z tymi swoimi łukami nie sforsują naszej palisady obronnej. Na śmiertelników mamy mnóstwo czasu. – Nakamura przez chwilę milczał, jakby próbując znaleźć jakiś argument.
– Masz rację, Prometeuszu – przyznał w końcu. Odwrócił się i poszedł w kierunku swojego domku. Tytan jednak zagrodził mu drogę.
– Zaczekaj. Musisz coś dla mnie zrobić. – Syn Nemezis uniósł brwi.
– Muszę? – spytał lekceważącym tonem.
– Powinieneś. Chcę, abyś wrócił do Obozu Herosów. Są tam jeszcze dzieci Aresa. Silena o nich mówiła, nie zjawiły się na wojnie. Być może stamtąd już uciekły. W każdym razie chcę, abyś przyniósł mi coś…– powiedział Prometeusz kątem oka rozglądając się, czy ktoś nie podsłuchuje.
– Nigdzie nie idę. Nie wrócę tam – mruknął Ethan i ruszył w stronę Domu Dowództwa.
– Przemyśl to, to naprawdę bardzo ważne – krzyknął za nim Prometeusz, choć Nakamura znał już odpowiedź. Słowo „ważne” odbijało się echem wśród skał, po czym ucichło.
***
Siedemnasta kolacja w nowym obozie. W połowie posiłku Kronos wstał.
– Herosi! – zaczął. – Chciałbym ogłosić coś bardzo ważnego! Otóż… Już za cztery dni stanę się niezależnym ciałem! Tak jest, dobrze słyszeliście. Opuszczę ciało Luke’a i wytworzę własne, to pierwotne. – Wśród stołów słychać było szepty, spekulacje na ten temat.
– Cisza! A teraz Nakamura, bądź tak dobry i złóż krótki raport na temat postępów i naszych działań – dodał po chwili. Ethan, do tej pory siedzący cicho obok Kronosa, wstał.
– Otóż – rozpoczął układając sobie w głowie wypowiedź – wszystko przebiega zgodnie z planem. Budowa Obozu została niemal całkowicie zakończona. Tytani i bogowie stojący po naszej stronie złapali ośmiu z dwunastu bogów olimpijskich i wiele pomniejszych bóstw. Pozostała czwórka to Artemida, Zeus, Posejdon oraz Atena. Wciąż trwają poszukiwania zbiegłych herosów, między innymi Annabeth Chase, Nico di Angelo, Chrisa Rodriqueza – zdrajcy i innych. Ponadto nie znaleziono ani jednego dziecka Aresa. Jak już wiadomo, nie brały one udziału w bitwie. Jak wiemy, podczas wojny zginęła mniej więcej połowa Łowczyń Artemidy. Drugiej części jeszcze nie udało nam się znaleźć, ale drakainy mówią, że są blisko wytropienia ich. Trwają także poszukiwania drugiego obozu, Obozu Jupiter. Tytan Krios przesłuchuje obecnie Jasona Grace’a, który ośmielił się wraz ze swoimi pobratymcami zaatakować Othrys podczas naszej nieobecności. Hades ledwo wytrzymuje nasze ataki. Nasi zwiadowcy ustalili, że Imprezowych Kucyków jest zbyt mało, żeby stanowili jakiekolwiek zagrożenie dla Obozu. Tyfon opuścił Amerykę po zniszczeniu Olimpu i ruszył przez ocean w kierunku Afryki lub Europy. To już wszystko – i po tych słowach syn Nemezis usiadł na swoim miejscu.
– Będą z ciebie ludzie, Nakamura – szepnął do niego Pan Czasu, po czym wstał. Niewiele obozowicze mogli się nagadać, gdyż szanowali oni mówcę i zawsze milczeli, gdy ktoś opowiadał.
– Na koniec chciałbym jeszcze ogłosić, że jutro odbędzie się kolejne „polowanie na bogów”! Tym razem zmierzycie się w walce z osłabionym Dionizosem! – wybuchły wiwaty. Polowanie na boga to nowy rodzaj rozrywki, coś w rodzaju bitwy o sztandar. Któregoś z olimpijczyków wpuszcza się do lasu, który przy pomocy magicznej bariery uniemożliwia bogom wydostanie się z niego. Są oni tak osłabieni, że jest to dla nich więzienie. Nie mogą zniknąć i pojawić się na innym krańcu świata. Nie są w stanie przybrać swoją boską postać. Są tylko stworzeniami, które zachowały swoje główne umiejętności, w przypadku Dionizosa jest to wytwarzanie winnych pnączy. Na ogół są oni nieszkodliwi. Herosi dzielą się na dwie grupy – czerwoną i niebieską. Obie grupy biegają po lesie i próbują schwytać bóstwo, a potem zanieść je do swojej bazy. Walczą między sobą i utrudniają sobie to zadanie nawzajem. Najczęściej jest to kilku bogów, żeby było ciekawiej. Są to istoty nieśmiertelne, zatem każdego można używać w wielu polowaniach. Każdy z nich jest odpowiednio punktowany, w zależności od siły i umiejętności. Ustalono, że pod koniec każdego miesiąca punkty będą podliczane, a zwycięskie drużyny i zasłużeni bohaterowie otrzymują nagrody. Jeszcze nie doszło do zakończenia jakiejkolwiek serii polowań, ponieważ Obóz Sierpa wybudowano dopiero siedemnaście dni temu.
Po kolacji Ethan poszedł do swojego domu. Położył się na łóżku wyglądając przez okno na Ocean Spokojny, który był doskonale widoczny z Tamalpais. Już prawie zasnął, już przymykał swoje jedyne oko, kiedy usłyszał alarm.
– Do broni, do broni! – wołał Daniel Wave, dwunastoletni syn Kriosa. Stał dziś na warcie, a teraz siedział przy bramie głównej i dzwonił na alarm. Nakamura pośpiesznie wstał i chwycił miecz leżący pod poduszką. Wybiegł z domku ruszając ku bramie.
Kronos rozglądał się nerwowo.
– Co się dzieje? – spytał zdyszany Ethan. To był pierwszy alarm od założenia Obozu Sierpa.
– Łowczynie Artemis. Używają lin z hakami, aby wspiąć się na nasze mury. Nadciągają ze wszystkich stron, nie uderzają w jedno, konkretne miejsce. Głowa do góry, odeprzemy atak – W tym momencie strzała świsnęła Etanowi tuż przed oczyma trafiając w jakiegoś herosa, który następnie upadł na ziemię, która, jak spragniony wędrowiec wodę, piła jego krew. Kronos przeszedł obojętnie obok jego ciała. – Walcz, Ethan, na co czekasz? – zachęcił jednookiego Pan Tytanów. Sam ruszył do walki bez problemu spowalniając strzały lecące w jego kierunku i unikając ich. Syn Nemezis przyłapał się na obserwowaniu z fascynacją walki Kronosa.
Chłopak ruszył przed siebie. Był tutaj najlepszy, stąd jego cel był jasny – zabić przywódczynię Łowczyń, Thalię Grace.
Szybko rozszyfrował strategię wroga. Wspinały się na mury i nie schodziły. Strzelały z wysokości. Ulokowały się daleko od bram, w których były schody prowadzące na palisadę. Dzięki temu trzeba było albo je zestrzelić z łuku, co było dość trudne przez ich zwinność i fakt, że ich głównym celem byli nasi łucznicy, albo wspiąć się po schodach na wąski mur i do nich dobiec. To też nie było takie proste. Schodki także były wąskie, umożliwiały jedynie pojedyncze wchodzenie na górę, a osoba, która się na nie wspięła natychmiast obrywała strzałą w serce od jednej z Łowczyń. Herosi byli zagubieni, nie wiedzieli, co robić. Jeśli zostaną na dole, staną się łatwym celem dla przeciwniczek. Jeśli wejdą na mury, czeka ich pewna śmierć. Jeśli się schowają, po bitwie Kronos zadba o to, aby zabić ich za zdradę.
Etan miał już plan. Biegając między domkami stał się nieuchwytnym celem. Szybko znalazł długą belkę – pozostałość po niedawno zakończonej budowli domków. Oszacował, że zdoła przy jej pomocy dosięgnąć murów. Przemknął między domkami z tyczką. Wcześniej udało mu się zobaczyć, w którym miejscu stała Thalia. Trudno jej nie zauważyć; ciągle krzyczała i wydawała rozkazy. Tak czy inaczej Ethan wyskoczył zza domków i zwinnie podciął Thalii nogi. Łowczyni przewróciła się i spadła. Spowolniła swój upadek wbijając sztylet w palisadę i powoli się tak zsuwając stanęła na ziemi. Syn Nemezis spostrzegł, że inne członkinie orszaku Artemidy już go spostrzegły. Użył tyczki, aby przybliżyć do siebie córkę Zeusa, po czym zaciągnął ją w szparę między dwoma, przybliżonymi do siebie domkami. Tam strzały Łowczyń ich nie dosięgną.
Łuk Thalii spadł na ziemię. Ethan odkopał go nogą do tyłu. Jego przeciwniczka zrozumiała, że nadszedł koniec walki na odległość – pora zawalczyć sztyletem.
– Dalej, odwróć się i ucieknij, to wbiję ci miecz w plecy – zaproponował jednooki uśmiechając się szyderczo. Pamiętał Thalię, chociaż stała się z powrotem człowiekiem niedługo przed tym, jak on postanowił pracować dla Kronosa. Córka byłego Pana Niebios wyciągnęła sztylet.
– Nie licz na to, Nakamura. Mogłeś stanąć do walki u naszego boku nami, być dobrym człowiekiem… Zamiast tego wolałeś pomóc tytanom… Ty… Zabiłeś Percy’ego! – W jej oczach pojawiły się łzy. Dziewczyna szybko je przetarła. Z pola bitwy słychać było głos Kronosa rozkazujący herosom, i drakainom schować się, a olbrzymom i Lajstrygonom postrząsać Łowczynie na dół.
– I przegrać u waszego boku? Nie, dzięki. Nie przypisuj bogom i tytanom określeń „dobro” i „zło”. Wiesz, że nie o to chodzi. Nie podasz żadnego argumentu mówiącego o tym, że bogowie to ci dobrzy, a tytani – ci źli. Koniec pogaduszek, pokaż, co potrafisz. I nie licz, że tym razem tatuś znowu zlituje się nad tobą i zamieni cię w drzewo – odparł Ethan. Wąskie pole bitwy ograniczało jego ruchy, więc wykonał podstawowe pchnięcie w brzuch. Thalia ruszyła do przodu pokładając się na ziemię i próbując zranić Nakamurę w nogę. Był to jedyny rozsądny ruch z jej strony. W bok, podobnie jak w górę odskoczyć się nie dało, a ruch do tyłu nic by nie zmienił. Chłopak zareagował natychmiast. Kopnął odruchowo Thalię w twarz. Łowczyni złapała się za nią. Z wargi leciała jej krew.
Prawdę mówiąc Ethan nie lubił zabijać. Był w rzeczywistości skromnym chłopakiem, który chciał tylko, żeby sprawiedliwość panowała na świecie. Ku chwale swojej matki dbał o równowagę, mścił się często. Uznał pomoc tytanom za godne postępowanie. Chciał, żeby żyło mu się lepiej. Wiedział, że gdy im się uda, jego i wielu innych półbogów będzie czekała wspaniała przyszłość. W ten sposób zemścił się na bogach. Za każdym razem, kiedy musiał w słusznej sprawie zadać komuś śmiertelną ranę, czuł się jak seryjny morderca. I teraz to uczucie mu towarzyszyło – kolejna niewinna dusza, której sprowadził zgubę. Przełknął ślinę i spojrzał w oczy Łowczyni – pozbawione nadziei, niebieskie oczy, dawniej budzące postrach w przeciwnikach.
To nie było sprawiedliwe. Walczył z nią w ciasnej przestrzeni między domkami nie pozwalającej nawet rozłożyć rąk na boki używając miecza, podczas, gdy Thalia broniła się sztyletem. Nie miała szans, każdy na jego miejscu dałby radę ją zabić. Walka ta nie sprawdzała umiejętności obu stron, tylko ich broni. Nie mógł tego zrobić. Jeśli ma zabić, zrobi to, gdy oboje będą mieli równe szanse. Ale tam zastrzelą go Łowczynie Artemidy.
Przytknął jej zimne jak stal ostrze do gardła. Popatrzył swoim zdradzieckim, zielonym okiem prosto w jej oczy.
– Nie zabiję cię pod jednym warunkiem. Przysięgnij na wszystkowidzącego Heliosa, który sprowadzi na ciebie bolesną śmierć, jeśli nie dotrzymasz obietnicy, że oddalisz się teraz stąd i już nigdy nie staniesz u boku żadnej z Łowczyń, nie zbliżysz się do tego Obozu i nie zabijesz żadnego ze sług tytanów, a teraz uciekniesz z pola bitwy. – Thalia była wyraźnie zaskoczona. Nie wiedziała, co powiedzieć. Nie spodziewała się, że Ethan, sługa Kronosa, który zabił wielu herosów, w tym także Percy’ego Jacksona, okaże litość. Wszystko jednak na to wskazywało.
– Przysięgam na Heliosa… – wyjąkała.
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAaaaaa…… niesamowite. i am your fan number one! czekan na cd ^^
SSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEERRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRR OPO PO PROSTU NNNNIIIIIIIIEEEEEEEESSSSAAAAAAMMMOOOWWWIIITTTEE.
CCCCCCCCCCHHHHHHHHHCCCCCCCCEEEEEEEEE WIĘCEJ. :))))
EXTRA, PITERR! MASZ TALENT ;).
CHOLERY idzie dostać od tych powtórzeń!!! Jest zajeświetne opowiadanie, czyta się cudownie, fabuła zwala z nóg… a tu, furda, to samo słowo kilka razy lub (co gorsza) wyraz w nieodpowiedniej formie [strzela do autora z karabinu maszynowego] !!! ZRÓB COŚ Z TYM DO JASNEJ CIASNEJ, BO MNIE KREW ZALEJE!!!
Popieram Arachne: POWTÓRZENIA! Genialne opisy, brak błędów, nieprzewidziane zdarzenia i reakcje… Wow. To jest NAPRAWDĘ dobre opowiadanie i nie mówię tego, żeby Ci poprawić humor tylko stwierdzam świetnie widoczny fakt. I dziękuję za dedykację
Jedno ale: Thalia walczyła włócznią, ze swoją nieodzowną tarczą!
Poza tym Ethan postąpił nierozsądnie. Thalia cały czas może się skumać z dziećmi Aresa, imprezowymi kucykami i Hadesem, podjudzić ich do bitwy, w której sama nie weźmie udziału! To takie proste obejście przysięgi!
No, tak już mam, że wynajduje kruczki w takich różnych przysięgach i przepowiedniach. Nie bierz tego do siebie.
Opowiadanie jest świetne. Twój styl pisania jest lekki, ale nie płytki, dzięki czemu czyta się tak przyjemnie i szybko. 😀 Masz bardzo ciekawe pomysły i oryginalne spojrzenie. Pisz szybko cd, proszę!
PS Dziękuję bardzo za dedykację! 😀
To ze talent masz ogromny to jasne. Musisz tylko troche go dopracowac. Opowiadanie jest cudowne, swietnie mi sie je czytalo i fabula jest genialna, pomysl mozna nazwac kontrowersyjnym dosyc ale… Nie wiem, strasznie dziwnie sie czulam jak je czytalam. Wiem ze to tylko moje odczucie. W innym eypadku spodobaloby mi sie to ale teraz jestem zbyt przywiazana do bogow, naszych herosow, obozu… Po prostu jakos nie dopuszczam do siebie mysli, ze teraz rzadza tytani. Jakos nie moge sie przestawic. jakos balam sie wczuc czytajax to, bo nie chce kibicowac tytanom i Ethanowi. Swiadczy to o tym, ze… Jestem chora psychicznie! 😀 no ale serio, swietnie piszesz, dobrze, ze tu trafiles.
Baaardzo fajne 😀 Już nie mogę doczekać się następnej części
Bardzo dziękuje za dedykację 😀 Opowiadanie świetne, aż się nie można doczekać CD
rzucaj wszystko !!! wszystko !!!! I PISZ CD !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!