Ból przeszywa cała moje ciało kiedy staram się usiąść. Moje dłonie są całe czerwone i opuchnięte. Przedramię zmieniło swój odcień na zielono-czerwono-fioletowy, wypływa z niego jakaś dziwna substancja o nieznanym mi pochodzeniu. Od samego patrzenia na to jest mi niedobrze. Kiedy tylko staram się skupić wzrok w jednym miejscu cały świat zaczyna wirować. Pierwszy dzień wyprawy i już nie jest ze mną dobrze.
Luke stoi w drugim końcu pomieszczenia przeglądając moje rzeczy. Nie no ja go zaraz ukatrupię! Tylko jakim cudem mam ukatrupić trupa? Kiedyś coś wymyślę.
-O wstała nasza królewna! – mówi syn Hermesa. – Jak się czujesz? – dopiero w tym momencie przypomina sobie o tym, że przegląda moje zdjęcia. Szybko odkłada album na szafkę.
-Dobrze. Dziękuję za troskę. – odpowiadam wkurzona. – Podejdź tu bliżej to cię uduszę. – Luke przybliża się do mnie. Chcę go złapać za szyję, ale gdy tylko się staram on rozpływa się pod moimi palcami, jak mgła.
-Myślałem, że duszenie bardziej boli i ogólnie jest straszniejsze. – uśmiecha się wrednie (zresztą jak zawsze). Już ma coś powiedzieć, gdy drzwi się otwierają i wchodzi przez nie Taline.
Dziewczyna przygląda się mi kiedy duszę powietrze i zapewne uznaje mnie za obłąkaną. Jej oczy powiększają się, no i teraz wyglądają na takie jak u pandy. Upuszcza jakiś flakonik, który trzymała w dłoni. Czerwono-złoty proszek rozsypuje się na podłogę. To przeraża ją chyba jeszcze bardziej, niż coś co wystraszyło ją wcześniej. Taline usiłuje zebrać błyszczące drobinki, jednak bez powodzenia.
Pył zaczyna się unosić i formować w mężczyznę. Po chwili zauważam już wyraźny kształt przybysza. Jest mniej więcej o jakieś trzy, może cztery lata starszy ode mnie. Ma brązowe włosy i piwne oczy. W czerwony T-shirt wpiął broszkę z krabem. Muszę przyznać, że jak na coś co uformowało się z proszku jest dość przystojny.
-Taline! W końcu postanowiłaś się nade mną zlitować. – przytula córkę Aresa, tak mocno, że mógłby ją zmiażdżyć. Dziewczyna odpycha go od siebie i chowa się za szafą. – No boisz się starego przyjaciela? – chłopak podchodzi do kryjówki Taline i jednym ruchem odsuwa mebel.
-Zostaw mnie! Błagam! – dziewczyna płacze, a on się śmieje.
-A wypuścisz mnie? – Taline zaciska ręce w pięści, jakby miała zaraz mu przywalić, ale ogranicza się tylko do niemego „nie”. – To szkoda. Teraz jak nie chcesz mnie wypuścić to wiedz, że ja nie mam zamiaru wracać do tej durnej fiolki, która i tak jest już pobita. – siada obok mnie, momentalnie się odsuwam, tak aby między nami był jak największy odstęp. Nie wiem czemu, ale on wydaje się jakiś dziwny i niepokojący. Dopiero po chwili mnie zauważa i uśmiecha się. – A koleżanka kim jest?
-Powiem ci jak ty powiesz mi, kim jesteś. – podnoszę dumnie głowę i czekam na odpowiedź.
-Jestem Karkinos.
-Natalie. – przekopuję w moim umyślę całą mitologię, której zdążyłam się nauczyć w tym czasie. – Lubisz raki? – nie wiem skąd to pytanie, ale mimowolnie mi się wymyka. Pewnie jestem teraz cała czerwona.
-Kocham! Są takie urocze. – rozpogadza się w jednym momencie. – Widzę, że ktoś miał szóstkę z mitologii.
-Właściwie to raczej kojarzę to z astrologią. Kocham patrzeć na gwiazdy i coś o tym wiem. – odpowiadam szybko. – Karkinos to potwór, który według wierzenia Greków zamienił się w gwiazdozbiór raka. – teraz coś do mnie dochodzi. Jeszcze jakieś dwa dni temu bym w to nie uwierzyła jednak teraz to coś innego. Teraz ja żyję w innym świecie, w którym to jest jedyną możliwą prawdą. – Ty jesteś tym potworem?
-Miło mi poznać. – uśmiecha się. – To może teraz w końcu coś zjem.
-Czekaj! – krzyczę, a on się zatrzymuje. – Raki jedzą roślinki. – podchodzi bliżej. – I małe bezkręgowce. – w moim głosie słychać panikę. – Nie jedzą ludzi. – moje plecy dotykają ściany. Teraz to już koniec.
-Nigdy nie byłem jak reszta. – dotyka mojej ręki. Przechodzą przeze mnie dreszcze. – Zawsze lubiłem coś zupełnie innego. Ze mną jest tak jak z tobą, nie uważasz tak? Może w końcu czas, aby ktoś pożywił się twoją duszą? Po co masz zabijać innych? Może niech ci inni zabiją ciebie? – zaciskam palce na zawieszce od Luka. Wystarczy, że nacisną guzik, a Szerszeń będzie w mojej dłoni. – Nie radzę. – mówi chłopak. – Mam pancerz.
-Jestem urodzoną morderczynią. Myślisz, że nie dam sobie rady ze skorupiakiem?
Wciskam guzik na sierpie. W mojej ręce wyrasta długi miecz. Nie, nie będę się posługiwała taką bronią. Skupiam wszystkie myśli i na miejsce Szerszenia pojawia się coś zupełnie innego. Złoty sierp. Broń godna króla tytanów teraz należy do mnie.
Karkinos wydaje się teraz przerażony. Teraz to ja mogę się uśmiechnąć. Teraz to ja mam przewagę. Wygram. Pokonam jakiegoś skorupiaka. Tylko co jest chyba najlepsze, to ja właściwie nigdy nie walczyłam. Nie naprawdę. Jak posługiwać się taką bronią? Wiem co muszę zrobić. Zamykam oczy i oddaję kontrolę tej drugiej mnie. Morderczyni. Coś mnie przeszywa, czuję ból, jednak po minucie jest dobrze. Otwieram oczy i świat staje się inny.
Mój wzrok się wyostrzył, tak samo jak słuch. Sierp już nie ciąży w mojej dłoni. Biorę zamach i świat zwalnia, no wiecie tak jak to jest kiedy nagle w filmie ktoś wprowadza slow motion. Tylko ja poruszam się normalnie, nawet szybciej niż zawsze. Moje ruchy są precyzyjne, rak nawet nie ma co myśleć o załatwieniu mnie. Teraz to on może wiać, choć i tak nie zwieje za daleko. Zauważam szparę w jego pancerzu i to właśnie ją przecinam sierpem. Chłopak ląduje na kolanach i zamienia się w skorupiaka. Walka nie była trudna.
Zamykam oczy i wracam do siebie. Świat znów nabiera prędkości. Taline wychodzi zza szafy i z obrzydzeniem łapie raka. Trzyma go jak najdalej od siebie. Podejrzewam, że ona może się bać wszelkich skorupiaków, ale o to nie pytam. Teraz to i ja nie mam zamiaru na nie patrzeć. Córka Aresa ściska go mocno w dłoni i na jego miejsce znów pojawia się fiolka z proszkiem. Potem spogląda na moją rękę i omal znów nie wypuszcza Karkinosa. Naciskam guzik na sierpie i zakładam zawieszkę na łańcuszek, a potem na szyję.
-Właśnie zaczynasz się uczyć. – mówi za mną Luke. – Może w końcu ta broń przysłuży się do czegoś dobrego.
fajne opowiadanie czekam na cd
CD jednego z moich ulubionych opowiadań na blogu 😀 Ile ja się na to naczekałam! Duet Natalie&Luke robi furorę 😀 Świetny pomysł z tym sierpem… I końcówka mnie zaskoczyła 😀
Świetne, nie mogłabyś napisać tegolepiej 😀
Świetne? Nie, RACZEJ przezaczepiste 😀 Była jakaś zjedzona (przez raka?) literka, ale poza tym… jeśli nawet coś się przypałętało, to nie zauważyłam- zbyt pochłaniała mnie treść.
Wowwwwwwwwwww!!!!!!!!!!!! BOSKIE!!!! 😀 ♥