Hmm. Nadal nie mam weny. Więc WYBACZCIE mi to wyjątkowo nudne opko. Dedyczka dla wszystkich, którzy nie wypisują idiotyzmów, pod komentarzami i na chacie. Jednym słowem – przeczytałam notatkę o złym zachowaniu NIEKTÓRYCH blogowiczów i mną to wstrząsnęło. Myślę, że wszyscy nie wypisujący bzdur, na chacie, pod opowiadaniami, obrazkami i wierszami, zgodzą się ze mną – ADMINKO NIE ZAMYKAJ BLOGA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Dziękuję za uwagę. Teraz przeczytacie moje opko.
Chione
Mamy taką piękną twarz,
Za woalem gęsto tkanym z kłamstw.
Mam dosyć gładkich słów –
Nudzą mnie!
Jedno wiem,
gdy robię wszystkim wbrew.
Że po to są marzenia!
Ewa Farna – EWA(kuacja)
To był ciężki dzień. Mój umysł cały czas chodził dość opornie, po tym jak wleciałam w tę mgłę, czy tam tornado. Nazywajcie to jak chcecie. Mnie jest wszystko jedno. A wracając do tematu, moja mózgownica, zarejestrowała pewne istotne fakty, które wcześniej jej umknęły: gdzie jest Rose? I po co Christian ładował się ze mną do tej wirującej chmurki? Jak Suzanna mnie sobie podporządkowała? Wykonywałam wszystkie jej polecenia, bez żadnego protestu. To do mnie nie pasowało. Ja nawet na zajęciach plastycznych, robiłam protesty, przeciw rzeźbieniu popiersia Aresa (nigdy go nie spotkałam [i nie chcę], ale nie miałam zamiaru go rzeźbić). Wierzcie mi.
Właśnie stałam w jakimś pustym magazynie, z Kariguanem w ręku. Znajoma rękojeść dodawała mi otuchy. Wokół mnie piętrzyły się cztery szare, brzydkie, nadgryzione zębem czasu, ściany. Suzanna stała naprzeciwko mnie i za pomocą magii, usiłowała mi wytrącić miecz. Nie udało jej się to ani razu. Udało jej się za to, zmienić mi kolor włosów. Teraz miałam śliczne, czerwono-rude loczki. Po prostu wyglądałam SWEET (stykamy się z paranoicznym wyrażaniem się dziewczyn. Polonistka, by mnie zamordowała, gdyby coś takiego usłyszała z moich ust).
Ja uparcie trzymałam narzędzie do zabijania i nie puszczałam. Córka Hekate, wyciskała z siebie wszystkie poty, ale mojej ukochanej klindze, nawet się nie śniło wyślizgnąć mi z palców.
A teraz wszystkich zaskoczę: to, że wykazałam się gigantyczną siłą, sprawiało, że byłam szczęśliwa. Blisko mi było, do skakania z radości. Looknijmy na moją sytuację: zostałam uwięziona, przez demoniczną babcię. Nie znam lokalizacji swego więzienia. Mój super pies prawdopodobnie plącze się gdzieś po przedmieściach Nowego Jorku. Za kilka, godzin moje serce na ZAWSZE przestanie bić, a ja stanę się bezwolniczką. Po prostu rewelka. Już lepiej być nie mogło.
– Okej. Mamy dość. Obie. – Odezwała się Suzanna. Co ona nie powie? – Jestem przekonana, o twoich OGROMNYCH umiejętnościach szermierczych. – Do umiejętności szermierczych nie zalicza się tylko zdolność utrzymania miecza w ręce. – Jutro będzie test z wiedzy. – Mojemu sercu, widocznie jest dane pobić jeszcze trochę. – A pojutrze test ze strategii. – Jeszcze lepiej.
************
Rzuciłam się na kanapę.
– Czy ona myśli, że wystarczy trzymać broń w ręce, żeby być wyśmienitym, wręcz równym samemu Percy’emu, szermierzem?
– Może. – Lakoniczna odpowiedź. Ale cóż. Chris zazwyczaj takiej udziela.
Podszedł do sofy i spojrzał na mnie jakoś dziwnie.
– Ewa… Coś ty sobie zrobiła z włosami?
No tak. Moje rude loczki dały o sobie znać. Jak wrócę stąd żywa (szanse na to są zerowe) to pierwsze co zrobi moja mądra mamusia, to nawrzeszczy, że hańbię jej geny, farbując sobie włosy. Dowiem się zapewne, iż w ogóle nie mam wrażliwości i tak dalej.
– Zbłąkana iskra magii trafiła mnie w głowę. – Mruknęłam.
Uśmiechnął się blado. Odkąd Suzanna nas złapała, non stop żywiła się energią Christiana, tym samym pozbawiając go chwilowo umiejętności magicznych. Było mi go strasznie żal. Tak przyzwyczaił się do zaklęć na co dzień, że teraz przeszkadzało mu, iż nie mógł zrobić takiej głupoty jak schylić się po upuszczoną gumkę, wyręczając się zdolnościami nadprzyrodzonymi.
– Chris. Mam pytanie. Odpowiedz na nie szczerze. Proszę.
– Jasne. A więc pytaj moja pani. Słucham uważnie. – Cały on.
– Dlaczego rzuciłeś się za mną do tego wiru?
Nie zastanawiał się ani chwili. Po prostu odpowiedział. Prosto z mostu. Bez jąkania się i plątania w inne niezliczone tematy.
– Bo cię kocham.
– Aha – wydukałam.
Wmurowało mnie. Dosłownie. Czyli jednak… Dobra. Dziewczyno! Opanuj się. Miliony takich jak ty ma chłopaka. Nie stanowisz wyjątku. To znowu nie jest aż tak dziwne. Już więcej razy nie odezwałam się do niego tego dnia.
Wstałam z wygodnej kanapy i podeszłam do okna. Bosko, prawda? Wielki apartament, pięknie urządzony, w dodatku na Manhattanie, który jest więzieniem…
Po prostu świetnie… I co ja będę robiła do końca dnia? Suzanna o to zadbała. Przyniosła mi stos książek, o które ją poprosiłam. No i mile spędzony nad ciekawą lekturą wieczór został zaliczony. O północy zasnęłam oparta o poręcz sofy.
***********
Rano, Suzanna zrobiła mi test wiedzy ogólnej. Czyli sprawdzian ze wszystkich podręczników szkolnych. Składał się on z rozmaitych pytań takich jak:
„Podaj nazwę łodzi jakimi pływali Wikingowie”.
„W jakim roku zmarła Dobrawa, żona Mieszka I?”
„Ile to jest 30000 +777 – 209?”
„Skąd wieje wiatr halny?”
I tego typu pytania, na które oczywiście znałam odpowiedzi. Beznadzieja.
Potem wymigując się brakiem czasu, zrobiła mi test ze strategii. Miał być jutro. Oczywiście i jego przeszłam pomyślnie. Nazajutrz córka Hekate miała zamiar wyruszyć z 1000 bezwolników, które były dziećmi Ateny na wojnę z boginią mądrości. Niestety mój biedny miecz, gdy chciałam rzucić się na Suzannę dziwnym trafem znikał mi z dłoni. Wredna starucha. Biednego Chrisa chciała także mieć przy sobie. Miał być znakiem, że bogini magii nie pozostało już żadne wierne jej dziecko.
Wieczorem chłopak znów był lekko otumaniony. Ta straszna kobieta odbierała mu niemal całą siłę zdolną do życia. Nie miał energii do niczego.
Przez większość tej nocy byłam zajęta czytaniem „GONE zniknęli”. Suzanna kupiła mi całą serię. Ale ponieważ byłam smutna, rozdrażniona i wściekła, dość szybko zasnęłam.
Jeśli sądzicie, że wasze sny są dziwne to surowo się mylicie. Przyśniła mi się mamusia. I jak myślicie? Udusiła mnie w uścisku? Wręcz przeciwnie. Zaczęła od krzyku.
– Dzieciaku! Twoje włosy! Twoje zachowanie! Przychodzi mi na myśl jedno słowo: bunt!!! Buntujesz się przeciwko rodzonej matce! Żeby się całować z synem Hekate?! Ledwo zniosłam to, że moja kochana, mała, słodziutka i bezbronna Ann (chyba miała na myśli Annabeth, ale nie pasowało mi to „bezbronna”. Kto jak kto, ale ona umiała wpakować sztylet pod żebra przeciwnikowi po 10 sekundach walki) chodzi z tym głupkiem od Posejdona! A teraz ty! Ta od magii jest jeszcze gorsza od Posiego! Jej syn…
– Mamo… przykro mi to powiedzieć, ale zamknij buzię. Zamieniasz się w histeryczkę. – Nawet Percy nie odważyłby się tak powiedzieć do wielkiej Pallas Ateny. Musiałam mieć tylko nadzieję, że nie zostanę zgniecona jak pomidor przez moją własną rodzicielkę.
Atenie chyba zabrakło słów, bo patrzyła na mnie z rozdziawionymi ustami.
– No dobra. – Odezwała się w końcu. – Przejdźmy do konkretu. Jestem tu żeby ci pomóc. Wiem, iż jutro zostanę wykończona przez armię własnych dzieci. Ty jedyna możesz temu zapobiec.
– No a kto inny, byłby tak głupi żeby starać się w pojedynkę zniweczyć plan Arachne? Odpowiedź jest prosta: JA.
– No…zgoda. – Sowiara (no co?) wydała z siebie zduszony dźwięk.
Widocznie nie przywykła, że ma rację ktoś inny niż ona.
– Mamo? To opowiadaj.
– Ewuniu. Słuchaj uważnie. Zabijcie je wszystkie. Wszystkie moje dzieci. Cały 1000. Arachne chce doprowadzić do tak zwanego, morderstwa doskonałego. Bo tylko ja znam sposób, na siebie. Jak siebie zabić. A zrobię to na pewno. Nie zabiłabym przecież własnej dziatwy. A potem najtrudniejsza rzecz: musisz wydać rozkaz by popełnili samobójstwo. Suzanna da ci nad nimi władzę. Będę musieli zrobić co rozkażesz. Z kolei ty masz tańczyć, jak ona ci zagra. Christian chwilowo unieszkodliwi Suzannę. Lecz nie na długo. W tym krótkim czasie, przybiegnie do ciebie i cię zabiję. Ale spokojna głowa. Gdy z armii nie zostanie już nikt żywy, a on na powrót włoży wam serca. Wtedy OŻYJECIE. Wszyscy będą się musieli ewakuować z miejsca bitwy.
– A co z Suzanną? – Spytałam.
– A jak myślisz?
– No, nie wiem. Zacznie od nowa.
– Wcale nie. Arachne sama ją zabiję.
– Jak to? – moje zdziwienie sięgało zenitu.
– A tak to. Arachne uratowała dziewczynę z łoża śmierci, tysiąc lat temu. Ta przysięgła na Styks, że jeśli ten plan się nie powiedzie, pająk może ją wykończyć.
– Obudziłam się. Więc czas na realizację świetnego planu mamusi.
Jeśli to wam się podobało, to brak weny mi chyba minął. Jest jeszcze jedna sprawa: 7 CZERWCA MAM 12 URODZINY. DLA WASZEJ INFORMACJI JA (CZYLI GENIALNA CHIONE) MAM NA RAZIE 11 LAT. ZDZIWIENI? A JAK KTOŚ ZAPOMNI MI ZŁOŻYĆ ŻYCZEŃ W TĘ CUDOWNĄ DATĘ… TO ZEŚLĘ NA NIEGO ŚNIEŻYCĘ .
Pozdrawiam
Chione
Posi!!! ♥
Powiem tyle: brak weny Ci najwyraźniej minął. 😀 I oczywiście, że złożę Ci życzenia, ale tylko jeśli napiszesz CD! Bo po prostu nie mogę się doczekać! Już kupuję popcorn. 😀
Krótkie, bo wasza Chione, MUST TO BE LEARN :(.
A ten popcorn, może się przydać. Będzie adrenalina uderzała czytelnikowi do głowy ;). (Przynajmniej mam taką nadzieję. Jeszcze pisać nie zaczęłam 😀 ).
Dlaczego takie krótkie? A na zyczenia zasłużyłaś za całą serię 😀 Czekam na CD
😀 opowiadanie jak zwykle świetne. 😀
PS O życzeniach na pewno nie zapomnę, ale co to za groźba ze śnieżycą? Ja bym chciała śnieżycę w czerwcu! 😀
Mam nadzieję, że nie zapomnicie o tej magicznej dacie :).
Wiiii… Kolejne boskie opowiadanie naszej genialnej Chione! 😉 I love it! I kropka. Oczywiście, że ci złożymy życzenia! Piszesz w zabawny, interesujący sposób, niczym R. R!
R.R. pisze lepiej :).
Rewelacja po prostu super, mam tylko pytanie kiedy cd?!
Za jakiś tydzień :D.
Kiedy następna część ?
Właśnie piszę ;).
Bosko 😀 Brak weny(którego nigdy nie bylo) minął 😀
Brak weny BYŁ! Nawet nie wiesz przez co przechodziłam, usiłując wymyślić tę część! 😉
Atena była najlepsza 😀 I „zdolności szermiercze” Ewy 😀 Te dwa momenty mnie rozwaliły ^^ Brak weny, którego nie było, nie ma i nie będzie minął 😀 Czekam na CD.
Dzięki, Boginka. A co naszego sporu o wiersze: TWOJE SĄ 100 RAZY LEPSZE!!! 😀
SOWIARA!!!!!!!
Ale… co żeś się tak tych pajączków uczepiła?
Spójrzmy prawdzie w oczy: pająki są dla mnie trzecie na liście rzeczy, których śmiertelnie się boję. Ale ciebie, Arachne lubię. I to nawet bardzo! 😉
Bardzo zagmatwany, lale genialny plan. Musi im się udać!
NO JA MYŚLĘ ;).
WŁAŚNIE POWSTAJE GENIALNE CD!!!!!!!! MUSICIE JE PRZECZYTAĆ!!!!!!!