Lea
Tak, ychm rozumiem. Tak powiem. Pa .
Moi drodzy Oliwia nie może teraz przyjechać ma jakieś ważne sprawy będzie dopiero za godzinę, może za dwie. Na czym skończyliśmy? Na klątwie, tak?
Więc po wypowiedzeniu klątwy zaniesiono Travisa do szpitala. Wszyscy patrzyli na Oliwię jak by go zabiła.
-Co?-spytała zmieszana
-Co ty zrobiłaś !? – krzyknął Connor
-Nic. Jeśli się przyzna i przeprosi to odzyska i głos, i władzę w nogach- powiedziała bez uczuć. Bez żadnego uczucia
-Ja ci pokażę – to powiedziawszy Connor chciał się na nią rzucić. I chyba by to zrobił gdyby nie Chejron który tu pogalopował, bo jak wiecie jest centaurem półkoniem – półczłowiekiem
-Co się stało?- spytała rozdzielając Oliwię i Connora
– Zabiła Travisa!- krzyknął Connor
-Wcale że nie – powiedziałam Oliwia. Nie krzyknęła tylko powiedziała z anielskim spokojem
-Wcale że tak
-Spokój- powiedział Chejron- Oliwia czy coś Travisowi?
-Rzuciłam klątwę – odpowiedziała nagle ze spokojem
-Czemu?
-Bo ukradł broszkę mojej mamy- odpowedziała
-Wcale że nie- krzyknął Connor
-To prawda – powiedział słodki głos
Obok Oliwi stała kobieta miała tak około czterdzieści lat. Ubrana była w czarną sukienkę z długimi rękawami i czarną peleryną. Na czarnych włosach uczesanych w dwa warkocze spoczywał diadem w którym był diament w kształcie pół koła a w białej ręce trzymała pochodnie w której palił się czerwony ogień. Było czuć ciepło tego ognia. Miała też oczy nie pasujących do całej reszty, dlatego że były złote tak dobrze słyszeliście złote.
Wszyscy uklęknęli (ja też) oprócz Oliwi
-Mater- powiedziała i ukłoniła się
-Suscipiat filia*- to powiedziała wzruszona i dotknęła jej barku. I zdarzyło się coś cudownego.
Jej piżamy zniknęły a zamiast nich miała identyczną sukienkę co ona tylko że nie była czarna tylko biała i z rękawkami trzyczwarte. Włosy Oliwi pojaśniały tak że miały kolor jasnej czerni. Na misternie zrobionych lokach do ramion tak jak u tej kobiety był diadem tylko że z jednym szczegółem diament był okrągły. Na prawym ramieniu miała bransoletkę z rysunkami przedstawiającymi zachód słońca. Teraz Oliwia wyglądała jak księżniczka. Oliwia rozpłakała się zaczęła mówić prze łzy
-Mater, Mater jesteś
-Tak moja mała córeczko- powiedziała kobieta przytulając ją. Zwróciła się do Chejrona – Mogę ją pożyczyć?
Chiron pokiwał głową i w jednej chwili Oliwia i kobieta zmieniły się w srebrny pył.
W całym obozie trwało zamieszanie. Po pierwsze kim była kobieta, po drugie czemu nosiła koronę, po trzecie co to znaczy mater. Mnie to nie obchodziło. Po tym wydarzeniu mój brat był cały czerwony. Podeszłam do niego
-Mat, wszystko dobrze?- spytałam. Wiedziałam, że jak skłamie ta ja będę wiedzieć
-W jak najlepszy- skłamał. Do dziś jeśli coś się stało mówił te słowa.
-Wiem, że kłamiesz pytam się jeszcze raz czy coś się stało?
-Nie powiesz nikomu?- spytała niepewnie. Jasne pyta się siostry z którą mieszkał i dzielił pokój.Tak to u niego jest.
-Jasne ty tumanie, że nie powiem
-Przysięgasz na Styks?
-Przysięgam na Styks.- powiedziałam
-Ja…no…wiesz – zaczął jąkanie ( u dzieci Hermesa jest to zachowanie normalne. Ja i on do tej pory się jąkamy).
-Nie wiem. Mów bo powiem mamie co się stało z jej sukienką- powiedziałam
-Dobrze powiem, ale nie mów o sukience – powiedział ze strachem w oczach
-No więc?
-Ja się chyba zakochałem- powiedział tak czerwony że przypominał kolorem twarzy pomidora
-No to moje szczere gratulacje- odpowiedziałam uradowana- Kim ona jest?
-W tym cały kłopot- smutek pojawił się na jego twarzy- To Oliwia.
Jakie miałam uczucia? Dwa najsilniejsze to:
a) zdziwienie
b) że nogi odmawiają mi posłuszeństwa
-Nie, nie nie Mat otrząśnij się proszę- zaczęłam płakać. Czemu? Nawet nie pamiętam.
Wtedy ….
Oliwia już jesteś? To dobrze ja idę coś zjeść. Biorę telefon, masz jakąś godzinę na opowiadanie.
OLIWIA
Dobrze. No więc podejrzewam że jesteście na spotkaniu z moją mater. Dalej? To lecimy.
Po tym jak moja kochana mamusia zmieniła mnie w srebrny kurz znalazłam się nad jakimś jeziorem.
Piasek był biały jak moja skóra. Wokół jeziora rosły drzewa ze srebrnymi liśćmi. Niektóre już miały owoce.
Miały one kształt gruszki i były koloru podobnie ja liście srebrnego. Jezioro o dziwo było jaskrawobłękitne. W nim pływały srebrne i złote ryby. Była noc chociaż przed chwilą była dziewiąta rano. Było też kilka ławek, stołów i krzeseł te rzeczy tyły złote Aleluja „pomyślałam” oczy aż bolą od tego srebra”
-Usiądź- poprosiła mnie moja mama. Usiadłam więc na ławce razem z nią
-Czemu teraz?- spytałam
-Co czemu teraz?- zapytała, ale w jej głosie czuć było strach
-Czemu teraz się odezwałaś, czemu nie w moje urodziny?- poczułam ukłucie w sercu
-Promyczku mój, dopiero teraz mogłam się odezwać, bo ten palant Zeus pozwolił mi się odezwać, bo twoje patronki zaczęły mu grodzic – mater zaczęła się śmiać serdecznie byłam ciekawa jakim argumentem mu zagroziły. Później się dowiedziała.
-Mamo, po pierwsze nie jestem Faeton a po drugie to ja mam patronki?
-Tak, od urodzenia – powiedziała z uśmiechem – po twoim urodzeniu powiedziały mi że będziesz potężną heroską a potem zasiądziesz miedzy bogów i boginie
-Kim one są ? – spytałam ucieszona . To uczucie było tak jakby spotkała dawno widzianego członka rodziny.
-Są one paniami życia i śmierci. Jedna ma na imię Prządka, druga Udzielająca, trzecia Nieodwracalna.
Już wiesz kim są?
Wytężyłam mózgownice. „Było ich trzy , trzy , no tak ” pomyślałam
-To Mojry, zgadłam? -śmiałam się bo byłam pewna że mam racje
-Tak, Promyczku to Mojry – powiedziała z bladym uśmiechem. Popatrzyła w księżyc
-Przypominasz mi twojego ojca
-Naprawdę?- byłam bardzo zdziwiona, przecież jestem tak podobna do mamy
-Tak Pro … to znaczy gwiazdko
-No teraz lepiej – posłałam mamie uśmieszek
-Widzisz twój ojciec był romantykiem. Zabierał mnie na kolacje do eleganckich restauracji , zawsze uśmiechnięty i z białymi różami – po policzku mater spływała srebrna łezka
-Mamusiu , nie płacz – przytuliłam ją mocno
-Jako jedyna moja córka będziesz wśród Olimpijczyków
-Yym, wasza wysokość mamy przesyłkę dla pani – powiedziała jakiś delikatny głosik. Razem z mamą odwróciliśmy się. Stały tam trzy lwy dobrze mi znane.
-Witaj Borbeaszu, Aurelio i Lucyllo – pomachałam ręką
-O to przesyłka. Dał nam ją Hermes i mówi że przesyłka jest pilna- powiedział oficjalnie lew i podał paczkę mater.
-Dziękuję, odejdźcie – odpowiedziała mama
Lew i Lucylla odeszli. Stała tylko Aurelia.
-Przepraszam, panienkę- powiedziała ze zwieszonym głową- powinnam zostać ukarana
Podeszłam do niej i przytuliłam ja
-Przeprosiny przyjęte- powiedziałam. Jeśli lwice płaczą to Aurelia płakała. Po tych słowach lwica poszła w stronę rodzeństwa.
-To jest prawdziwa magia- powiedziała moja mamusia
-Dlaczego?- spytałam
-Magia przebaczania, przeproszenia, prawdy i radości to więcej niż magia Hekate. A ta paczka jest dla ciebie
Popatrzyłam niepewnie na prostokątną przesyłkę.
-Śmiało, otwórz – powiedziała mama
Otworzyłam więc pudełko. Był w nim zegarek na łańcuszku, srebrna peleryna „Znowu srebro”pomyślałam, bransoletka z koralikami na nich były obrazki:
-butów,
-sukienki,
-koszulki,bluzki i spodni
-biżuterii
-oraz włosów
Był też list napisany po grecku a brzmiał tak
„Droga Oliwio
Niedługo przeznaczenie twoje się spełni, więc jakoby, że jesteśmy twoimi patronkami dostaniesz od nas dary
Od Ktoto pelerynę niewidkę pozwoli Ci być niewidzialna, od Atropos bransoletka kiedy pomyślisz o jakimś stroju dotknij jej i będziesz ubrana w to co chcesz, ode mnie czyli Lachesis zegar dzięki któremu możesz podróżować w czasie. Po przeczytaniu listu poproś twoją matkę żeby odesłać cię do Obozu Herosów i idź do wyroczni.
Powodzenia w misji pozdrawiamy Mojry
P.S Nie przenoś się w czasy Rzymian.”
Po przeczytaniu spojrzałam na mamę
– Już się wysyłam – powiedziała najwyraźniej smutna
Włożyłam zegarek na szyję, bransoletka na rękę, a pelerynę założyłam. Już miała mnie wysłać kiedy przypomniało się pytanie które chciałam zadać
-Mamusiu.
-Tak gwiazdko?-spytała
-Jak masz na imię?
-Mam na imię Selene, tytanida, córka tytana Hyperiona i tytanidy Tei siostra Eos i Heliosa , bogini księżyca
-Wystarczyło imię- powiedziałam
Po chwili zmieniłam się w srebrny pył.
Dobrze na dziś koniec opowiadania. Pa.
A wiec jednak Selene! Ha, wiedziałam! 😀
Muszę powiedzieć, ze idzie Ci coraz lepiej, widać poprawy, szczególnie w pierwszym fragmencie. Jednak wciąż mam zastrzeżenia odnośne do szyków zdań, literówek (grrr…) i szybkiej akcji. Ale mam nadzieję, że o tym już wiesz i pracujesz. 😉
Teraz plusy:
Fabuła świetna, oryginalna bohaterka i ciekawe pomysły. Popracuj tylko nad błędami, a opowiadanie będzie super!
Pozdrawiam i życzę dużo weny,
Pallas. 😀
Bardzo fajnie napisana ta część . Przez co nie mogę się doczekać następnej. Błędy nadal są, ale tylko w szykach zdań.
Pozdrawiam i weny życzę,
Annabeth.
PS Skomentowałabyś i przeczytałabyś HERosów 3, plis?
Świetne :). Tylko czcionka jest trochę za duża, ale co z tego jeśli treść cudna??? 😉
Coraz lepiej piszesz. Podoba mi się fabuła, lecz znalazłem
błąd ten sam co we wcześniejszym opo HERosi (3).
UWAGA:
– spróbuj pisać tak, aby mniej więcej tyle samo opowiedziała Lea co Oliwia
– w czasie kiedy opowiadała Lea padło „*”, więc powinnaś
napisać pod opowiadaniem tłumaczenie.
Ratunku… Ile razy można mówić o tych zdaniach? Mam wrażenie, że napisałaś ileśtam rozdziałów i teraz wysyłasz je niepoprawione INTERPUNKCJA! Łeb Ci chyba za nią urwę! Człek spokojnie czyta a tam brak przecinków… I aż się chce w łeb sobie strzelić Zapominasz gwiazdek! A raczej tłumaczenia… Lecimy dalej! POMIESZANA NARRACJA!!! Pierwsza osoba, trzecia osoba nawet w jednym zdaniu! Kolejne: rób więcej zdań krótkich, a mniej długich, pomoże to też w interpunkcji. Kolejne primo: mieszasz rodzaje. Chejron przybiegła i Mat cośtam, nie pamiętam już. I jeszcze ostatnie: nie można serdecznie być ciekawym -,- POPRAW TO!
Pomysł fajny, nie będę narzekać na brak opisów i drewniane postacie, bo takie nie występują. Bohaterka niezła, ciekawa. Tylko ten Mat mi się nie podoba… Ot, tak nagle zakochuje się w dziesięciolatce?! WTF?! Ale to akurat Twoja sprawa, nie będę się mieszać, może to efekt zamierzony. Nie powinnaś też zdradzać, że zasiądzie wśród bogów… Zepsuło mi niespodziankę Co tam jeszcze… A tak! Zainteresował mnie lew podający paczkę. Wiem, że pewnie robił to pyskiem, ale i tak stanęła mi przed oczami scenka z lwem w garniaku podającym, jak kelner na tacy paczkę 😀 Coś jeszcze? Opko nawet fajne, ale fatalna forma…
A skąd wiesz że napewno zasiądzię?
😉 pracuj dalej jesteś coraz lepsza
Pfff… No i co ja mam zrobić? Błędów językowych zdecydowanie mniej (może jedno zjedzone słowo w zdaniu: „Oliwia, czy coś [zrobiłaś] Travisowi?”), ale za to powtórzeń od groma i trochę (na początku imię „Connor” pojawia się z pięć razy).
Mam też pytanie: co to właściwie jest „jasna czerń”? „Wypłowiała”-ok., „kolor gorzkiej czekolady”- [serduszko], ale… „jasny” i „czerń” są praktycznie antonimami. Czyli, jeśli uzasadnisz, stworzyłaś oksymoron…
Wyjaśnienia „Suscipiat filia” nie znalazłam pod opowiadaniem i musiałam przekopywać WCpedię.
Patronki Oliwi zaczęły groDzić Zeusowi?
Ale ogólnie jest DUŻO lepiej niż poprzednio. Opowiadanie coraz bardziej wciąga 😀
A co Mojry nie mogą gryźć Zeusowi a słowa Suscipiat to po łacinie
Witaj a filia córka wiec Suscipiat filia to witaj córko
No, błagam, ludzie, czemu wy zapominacie o tych gwiazdkach?! Wszyscy je stawiają i nie wyjaśniają tego co mieliście wyjaśnić! To wkurzające!
Opowiadanie jest przecudne, bardzo przyjemne w czytaniu i wciągające 😀 , ale te powtórzenia ranią moje oczy równie głęboko jak duszę!
Podpisuję się pod Chione.