No więc tak, nie pisałam dawno więc wyszłam ,,niby z formy” i pisałam to opowiadanie z totalnym zacięciem artysty stycznym ,więc proszę o wyrozumiałość. Dedykuje to opowiadanie Delfi i Thalixd hope you enjoy it.
Widząc władczą minę mojego ,,ojczyma” szybko się pokłoniłam. Czułam jak jego orzechowe oczy spoglądają na mnie szlachecka. Podniosłam głowę i odwzajemniłam spojrzenie. Mężczyzna przechylił głowę, uśmiechnął się, a delikatna zmarszczka pojawiła się na jego twarzy.
-Wiesz co zrobisz, a jednak tutaj przybyłaś- powiedział mocnym głosem, który sprawił, że na moim ciele zagościła gęsia skórka. Zamknęłam mocno powieki i zagryzłam dolną wargę. Bóg pochylił się w moją stronę i wyszeptał.- Chcesz być taka jak Pandora? Przecież wiesz co zrobiła ze światem, naprawdę chcesz pójść w jej ślady?
Otworzyłam oczy i spojrzałam ze strachem w jego. Zaczęłam szybko kręcić głową.
-Nie! Ja nic złego nie zrobię!- krzyknęłam.- Nie będę taka jak ona! Mam kontrole nad tym, co robię!
Bóg wyprostował się i spojrzał na mnie z przekąsem.
-Ale i tak to zrobisz, Eleino. Jesteś taka sama jak twoja matka i jak.. ja- na te słowa wyprostowałam się gwałtownie. Spojrzałam mu głęboko w oczy.
-Jak ty, cząstka ciebie –zaczęłam mamrotać pod nosem.- Ciemność i Noc.
Ereb uśmiechnął się ,triumfalnym uśmiecham. W jego oczach zabłysnął blask chytrości.
-Tak, cząstka mnie –powiedział nie przestając patrzeć mi w oczy.- Masz wystarczającą moc by zrobić to, co chcemy. Przez tyle wieków byliśmy zaniedbywani! –jego głos stał się donośniejszy.- Czas to zmienić! Razem z twoja matką musimy przywrócić porządek.
-Ale bogowie Olimpu was szanują –powiedziałam cicho.
-MILCZ!- krzyknął a ja skuliłam ramiona. Bałam się, ale czego tu się nie bać. Stoję przed panem ciemności podziemia.- NIE MASZ POJĘCIA CO BOGOWIE ROBIĄ! HA! A RACZEJ CZEGO NIE ROBIĄ! IGNORUJĄ NAS! –ujął mój podbródek tak, że musiałam mu spojrzeć w oczy. Po policzku spłynęła łza przerażenia. Ereb ściszył głos.- Wiesz ile razy pragnęliśmy się z nimi skontaktować? Wychodziliśmy z podziemia na ten plugawy świat, aby się z nimi spotkać, ale jedyne co zastaliśmy to ludzi bez wiernej duszy i zmienione otoczenie. Nie mogliśmy się połapać. Byliśmy w Grecji, Rzymie i Nowym Jorku… Nic nie znaleźliśmy.
Otarł kciukiem mój policzek i powiedział z troską.
-Nie płacz, jesteś silna, taką Cię stworzyliśmy, księżniczko ciemności –pociągnęłam nosem.
-Dobrze, zrobię to- powiedziałam cicho a na twarzy Ereb ‘a zagościł uśmiech.
-Zobaczysz, to dobrze zrobi dla naszego świata –szepnął.
Na jego plecach zaczęły rozwijać się skrzydła, czarne i błyszczące. Zapatrzyłam się w nie z rozmarzeniem. Były takie piękne. Ereb, widząc moją minę, złapał za jedno pióro, wyrwał je z wyrazem bólu ,na twarzy i podał mi. Spojrzałam mu w oczy i drżąca dłonią chwyciłam je.
-Pamiętaj do kogo należysz –powiedział i wyprostował skrzydła. To tyle co widziałam bo bóg dosłownie zniknął a jedyny ślad po nim, pozostawiła szara smuga dymu i czarne pióro w mojej dłoni.
Zrobiło mi się słabo. Czułam jak z twarzy odchodzi mi krew ,a nogi robią się jak z waty. Upadłam na kolana i wpatrywałam się w błyszczące pióro.
,Mam zrobić to, co mi każą, mam zniszczyć, pozbawić życia, sprawić by wymarło- pomyślałam i łzy spłynęły mi po policzku. Wytarłam je ręka i zaczęłam szybko mrugać aby zapobiec kolejnemu ataku płaczu –Cząstka Ereb ‘a jest we mnie, mam w sobie noc i ciemność. Moc i potęgę.
Podniosłam się na nogi i lekko zataczając się, podeszłam do drzwi. Z bladą jak ściana twarzą wyszłam naprzeciw grupce herosów. Patrzyli się na mnie ze zdziwieniem jak i z przerażeniem. Poczułam czyjąś silną dłoń na ramieniu i spojrzałam w fioletowe oczy. Nie miałam siły żeby się wyrwać i pójść dalej. Dionizos odwrócił mnie z powrotem do wielkiego domu i wszedł tam razem ze mną. Mój oddech stał się nierówny a w głowie kłębiły się tysiące myśli. Słyszałam, że Pan D. z kimś rozmawia ale były to tylko zagłuszone dźwięki. W moich uszach cały czas słyszałam potężny krzyk Ereb ‘a. Podniosłam spojrzenie z podłogi i popatrzyłam w zatroskaną twarz Apolla. Dźwięk jego głosu, a także głos Dionizosa, poprawiły się. Uśmiechnęłam się lekko.
-Wszystko jest w porządku –powiedziałam słabo.
-Coś mi się nie wydaje –odpowiedział Apollo i wziął na ramiona.- Musimy ją zanieść na zewnątrz, blisko wody- powiedział do Dionizosa.
-Radź sobie sam, ja muszę zawiadomić Olimp- powiedział ,odwrócił się i szybkim krokiem wyszedł z domu.
Apollo spojrzał w moje zmęczone oczy i uśmiechnął się lekko.
-Mówiłem Ci, że się jeszcze spotkamy –powiedział słodko i wyjął z mojej dłoni czarne pióro. Westchnął ze smutkiem. –A jednak wyszli.
Przytuliłam się do jego torsu. Apollo pachniał jak zapach o poranku. Przypomniały mi się wschody słońca w internacie. Zawsze wtedy wychodziłam na zewnątrz aby popatrzeć chociaż przez chwilę na ten cudowny widok. Zapach mokrej trawy i powiewu czystości wypełniały moje nozdrza. Tak samo było teraz, kiedy byłam w uścisku boga słońca. Zamknęłam oczy i przypominałam sobie więcej szczegółów. Delikatny powiew otulił moje ciało i czułam jak Apollo idzie. Leniwie otworzyłam jedno oko i zobaczyłam, że jesteśmy przed moim domkiem. Wyrwałam się z uścisku boga tak, że spadłam na ziemię. Podparłam się na łokciu i popatrzyłam w jego błękitne oczy.
-Nie możesz tu wejść, to nie twoje miejsce –syknęłam. Apollo patrzył na mnie ,zdezorientowany tym, co się stało. Podparł się na boki i pochylił się nade mną.
-Jestem bogiem, złotko –powiedział z przekąsem. –Mogę wchodzić gdzie mi się żywnie podoba.
Poderwałam się na nogi i przybliżyłam się do Apolla. Odstęp między naszymi twarzami ,stanowiły centymetry. Popatrzyłam w jego oczy, złowieszczo. Czułam jak puls mi przyspiesza ,a moc, która mam w środku próbuje się wydostać.
-Nie możesz wejść do domu Nyks, to jest noc i ciemność –warknęłam. –Jesteś jasnością, nie cząstką tego co się tutaj znajduje.
Przez krótką chwilę milczeliśmy ,ale Apollo wybuchnął śmiechem.
-Ha! Dobrze! Ostra dziewczyna, lubię takie –złapał się za brzuch i zgiął się w pół, śmiejąc się. Podniosłam jedną brew i popatrzyłam na niego jak na wariata. Bóg złapał mnie za rękę i ruszył w kierunku domku. Na marne próbowałam się wyrywać i szarpać, uścisk na nadgarstku był zbyt silny.
,,Szlag- pomyślałam cała naburmuszona.
Kiedy Apollo przekroczył próg wejścia do domku, zajaśniał tak, że oślepłabym gdybym nie zamknęła mocno oczu. Jednak po chwili wszystko było takie same ,a bóg słońca stał na środku pokoju, rozglądając się z zaciekawieniem dookoła. Podeszłam do niego z groźną miną. Już miałam na niego wrzasnąć, że co On niby sobie wyobraża ,ale wzięłam kilka głębokich wdechów i powiedziałam spokojnie.
-Świetnie, wlazłeś tu, zadowolony? –mruknęłam na co Apollo odwrócił się w moją stronę z łobuzerskim uśmiechem.
-Ależ oczywiście, że tak –powiedział uwodzicielsko, a moje policzki zaczerwieniły się. Poczułam jak robi mi się gorąco, więc wzięłam kilka głębszych wdechów.
,,Super, jeszcze lepiej. Apollo, który zemną flirtuje! Matka mnie zabije”
Spojrzałam na boga, wrogo. Jego niebieski oczy wpatrywały się głęboko w moje. Były jak niezachmurzone niebo, takie piękne, takie wolne. Jęknęłam cicho, przewracając oczami i klapnęłam na łóżko. Apollo chciał zrobić to samo, ale szybkim ruchem dotknęłam jego torsu moją stopą.
-Wszedłeś do mojego domku, ale nie pozwolę Ci wejść do mojego łóżka –mruknęłam stając się bardziej tajemnicza. Sama nie wiem dlaczego. Jedna cząstka mnie chciała jak najszybciej wykopać Apolla z mojego domku ,a druga pragnęła aby bóg został jak najdłużej tam ,gdzie jest.
Apollo ujął palcami moja kostkę u stopy i powoli przesuwał je wzdłuż łydki, uda i bioder ,aż dotarł do wcięcia w tali. Zadrżałam lekko i podniosłam podbródek wysoko w górę. Mój umysł kompletnie się wyłączył.
:Przecież czuję to, jak bardzo chcesz być blisko mnie.
Otworzyłam szeroko oczy. Apollo rozmawiał ze mną poprzez myśli. Przeniosłam wzrok na jego oczy, które cały czas wpatrywały się we mnie. Skupiłam się na nich i przesłałam myśli.
:Nie chcę tego, nic nie czuje ponieważ mam zamrożone serce. Na wieczność
:Nie wygłupiaj się, oboje wiemy, że jesteś taka jak ja.
Zaśmiałam się lekko.
:Taka sama? Jesteś upodabniany do jasności i słonecznych dni. Ja natomiast do ciemności i nocy. Uważasz, że jesteśmy dobrze dobrani?
:Podobno przeciwieństwa się przyciągają.
Zbliżył się. Moja noga nadal była na jego torsie, ale On znajdował się nade mną. Ręce opierał u boków mojej głowy, a jedną nogą, na łóżku. Schylił głowę i leciutko dotknął moich warg. Prawie. W porę się opamiętałam ,zaczerpnęłam mocy z mojego wnętrza i kopnęłam Apolla z podwójną siłą, wyrzucając go na ścianę. Bóg odbił się od niej jak piłka i z jękiem upadł na podłogę, Gwałtownie podniosłam się z łóżka i wybiegłam do łazienki ,zatrzaskując drzwi i zamykając je na klucz. Powoli osunęłam się na ziemię.
,,CO TY DO CHOLERY ROBISZ!!!!- wrzasnęłam do siebie w myślach.
-Eleino? –usłyszałam głos ze strony pomostu. Szybkim ruchem odwróciłam się w tamtą stronę. Kiedy ujrzałam Percego z ulgą wypuściłam powietrze z ust.
-To ty. O co chodzi? –spytałam próbując się uśmiechnąć. Percy podszedł do mnie i usiadł naprzeciwko.
-Usłyszałem jakiś łomot i dlatego podpłynąłem pod twój pomost. Poza tym widziałem Cię, jak wychodziłaś z Wielkiego Domu ,cała blada i zmęczona. Wyglądałaś jakbyś miała zaraz umrzeć –mówił to z taką troska w głosie, że myślałam iż zaraz łzy spłyną mi po policzku. Nie wierzyłam w to, że miałabym zrobić coś złego takiej osobie jak Percy. Chciałam mu teraz wszystko powiedzieć. Powiedzieć to samo ,o czym rozmawiałam z Erebem i co mnie tak przestraszyło. Chciałam się rzucić w jego ramiona i wypłakać całe łzy. Chciałam poczuć woń słonego morza na jego skórze i dotknąć jego miękkiej skóry. Pragnęłam tego bardziej niż bliskości Apolla. Zamiast zrobić to ,o czym tak intensywnie myślałam, uśmiechnęłam się sztucznie i powiedziałam.
-Wszystko jest w porządku, naprawdę Percy. W Wielkim Domu dostałam iryfon od mojego taty, w którym mówi, że napadli na niego, spokojnie ,nic mu nie jest –kłamałam jak z nut, ale najwidoczniej działało bo chłopak pokiwał głową.
-Jest już późno –powiedział. –Harpie już na pewno tu łażą więc szybko płynę do mojego domku –wstał i uścisnął mnie. –Ty tez się lepiej połóż.
Po tych słowach odwrócił się i wskoczył z powrotem do wody. Patrzyłam przez chwilę jak płynie ,ale w końcu wstałam i otworzyłam drzwi. W mojej sypialni nikogo nie było więc z ulgą położyłam się na łóżku i po kilku wdechach i wydechach, zasnęłam.
~*~
Śniły mi się cztery osoby i płonący las.
Pierwszą postacią była dziewczyna, która wyglądała na nie więcej siedemnaście lat. Miała rude jak ogień włosy i zabójczy uśmiech, który wyrażał zadowolenie z tego ,jaki panuje chaos. Drugą osobą był wysoki chłopak z blond włosami. Miał bladą cerę ,na której było widać jak w lustrze, pożar. Chłopak miał uwodzicielski wzrok, a usta wykrzywiał ten sam złowieszczy uśmiech co u pierwszej postaci. Trzecią osobą była następna dziewczyną. Była niska, ale szczupła. Miała białe jak śnieg włosy zaplecione w rozlatujący się warkocz. Patrzyła na wszystko władczo ,a miedzy palcami przelatywały jej płomyki ognia. Najprawdopodobniej to ona wywołała pożar. Kiedy ujrzałam ostatnią postać, która stała w środku ,ogarnął mnie strach. Wokoło niej panowała ciemność, która tworzyła kopułę nad lasem, który płonął. Nikt stamtąd nie mógł się wydostać. Wszystkie postacie śmiały się złowieszczo i patrzyły na wszystkich z pogardą. Do moich uszu dotarły krzyki i wrzaski. Ten, który zbliżył się do czwórki zostawał natychmiastowo objęty śmiertelnymi płomieniami lub padał na ziemię i drgał. Niektórzy byli oplatani roślinami, które wyrastały z ziemi i ciasno zawijały się na ciałach ludzi, łamiąc im kości. Inni byli zabijani poprzez ciemność, która zakrywała ich twarze i odcinała dostęp do tlenu. Patrzyłam na to wszystko z przerażeniem. Chciałam wrzeszczeć ,ale nie mogłam. W snach nie mogę mówić. Pragnęłam się jak najszybciej obudzić i tak się stało.
~*~
Podniosłam się z wrzaskiem z łóżka, do pozycji siedzącej. Mój oddech był nierówny ,a serce biło jak szalone. Po moim czole spływała strużka potu a ciało dygotało ,jakbym stała w zimie, na ulicy bez ubrania. Przez mój umysł przeleciał jeszcze raz obraz całej czwórki ludzi, którzy sprowadzili zagładę. Jedną rzeczą ,która przerażała mnie najbardziej była ostatnia osoba. Z trudem dotarło do mnie to, że byłam nią ja.
nie przeczytam tego, bo są za małe litery
Właśnie nie wiem dlaczego tak się stało 0.0
Swietne, wciągające… naprawdę dobre opisy uczuć 😀 super wyszło czekam na ciag dalszy 😀
EXTRA, tylko oczy mnie starsznie bolą ;).
Musiałam to do worda przenieść, żeby się rozczytać ;D Świetne jak zwykle ;D
Nyx, Nyx, Nyx! To było genialne! Idealne opisy, uczucia, akcja. Normalnie czułam się tak, jakbym była Eleiną. ^^ Masz wielki talent! Tylko jedna, mała, maciupcia uwaga: nie musisz stawiać postrofu w słowie „Ereba”. Ale to tak na wszelki wypadek, nawet się tym nie przejmuj. 😉 Liczy się samo opowiadanie i Twój superowy styl! Nie mogę sie doczekać następnej części i tego, co się w niej wydarzy.
*apostrofu
Bogowie, to jest niesamowite! Nie dam rady tego opisac, jejujejujeju daeaj nastepna czesc natychmiast! I Apollo i ojaciejaciejacie i wszystko i mam gdzies bledy (chociaz i tak bylo ich malo) i kooooocham Twoj styl pisania i jeny, jak duzo ‚i’. Gratuluje talentu.
Rewelacyjne, ale zgadzam się z Chione. Czekam na CD.
Te litery mnie dobijają -,- Musiałam mrużyć oczy, żeby cokolwiek widzieć. Ale treść wszystko wynagrodziła 😀 Świetne opisy ^^ Błędów nie szukałam. W każdym razie czekam na CD 😀
Krutko:
*wciągające
*opisy uczyć „the best”
innymi słowy masz talent adminka!!! 😀
Krutko:
*opisy super
*wciągająje
Podsumowanie:
Masz spory talent !!! 😀