Dla Boginki. Skoro lubi niespodzianki
Leżąc na mostku, z słuchawkami w uszach nawet nie zdawała sobie sprawy, że stopa wybija rytm słuchanej piosenki. Lekki letni wierszyk przebiegł po jej twarzy zagarniać kilka kosmyków rudych włosów na oczy. Dwa piękne zielone głębokie kamienie. Nic nie mogło popsuć jej wspaniałego humoru.
Włosy miała związane w dwie kitki, a grzywka opadała na twarz. Miała na sobie podwójny szaro-biały top a ramiączkach z kieszonka na piersi i czarne spodenki. Na nogach szare conversy z czarnymi sznurówkami. Na ręku wisiała rzemienna bransoletka z kamykami.
Jeden kamień był szaro-turkusowy, drugi zielono-morski. Był też cały szary i cały czarny, i jeszcze ten, który kochała najmocniej ze wszystkich. Kamień-jej oko. Piękny głęboko zielony okrągły koralik.
Usiadła na mostku i opuściła drugą nogę, tak ze zwisała kilka centymetrów nad woda. Nieopodal niej leżała jej rozciągnięta torba na ramie i odtwarzacz MP4.
W kieszeni zawibrowała komórka. Wyjęła ją z kiszeni i przeczytała sms ‘a. ‚Sorry coś mi wypadło. Nie przyjdę. D.’
Podnosiła już komórkę żeby wrzucić ją do płynącej rzeczki, ale ktoś złapał ja za nadgarstek.
Odwróciła się i stanęła twarzą w twarz, a raczej usiadła twarzą w kolano swego przyjaciela Willa. Podniosła wzrok i wbiła w niego swoje dzikie spojrzenie.
Chłopak posłał jej promienny uśmiech i usiadł obok niej.
-Czego chcesz?-zapytała.
-Wiedziałem, że tu będziesz.
– Pytałam…-chłopak jej przerwał.
– Wiem o co pytałaś, i wiedziałem że nie przyjdzie.
Spojrzała na niego pytająco.
-Widziałem go z jak szedł z kumplami na mecz.
Jęknęła.
-A skąd wiedziałeś ze akurat tu będę?
– Przeczucie – uśmiechnął się głupkowato.
Roześmiali się oboje, bo wiedzieli doskonale, ze to jest jej ukochane miejsce. Mogła tam leżeć godzinami i wpatrywać się w niebo z słuchawkami w uszach.
Przechodziła tu gdy miała doła, albo bardzo się cieszyła.
Przychodziła gdy chciała coś sobie przemyśleć…
Dziewczyna znów położyła się na mostku. Jej przyjaciel zrobił to samo.
-Czemu ludzie to robią- zapytała.
-Ale co?- Will był lekko zbity z tropu.
-Ranią…
-Bo ja wiem. Tak porostu mamy. Zawsze myślimy o sobie.
Uśmiechnęła się, gdy wiatr znów pogładził jej twarz. Czuła się wówczas bliższa ojcu i temu czego tajemnicy strzegła.
Zacisnęła dłoń na małym srebrnym naszyjniku. Była jego strażniczką, a jednocześnie normalna dziewczyną, co mogła na to poradzić??
Westchnęła głośno i znów zaczęła stukać rytm utworu, którego słuchała.
Przymknęła oczy i wsłuchała się w słowa płynące z ust wokalisty.
‚Wake me up, when sepember ends..’ zanuciła
W kółko i w kółko słuchała tego utworu. Zawsze to robiła, gdy było jej smutno.
A teraz było.
Znów westchnęła.
Tak się starała żeby się z nią umówił, a on w ostatniej chwili odwołał spotkanie.
Nowa bluzka się marnuje, pomyślała. Leżała na plecach na drewnianym mostku, o którym nikt chyba nie pamiętał. Wokół roztacza się zapach lasu i strumienia, który płynął pod jej stopami.
Otworzyła oczy i zobaczyła Willa. Chłopak leżał obok niej, a jego orzechowe oczy błyszczały. Był blisko niej.
Nagle, nie do końca wiedząc czemu zapragnęła znaleźć się w jego ramionach. Poczuć ciepło bijące od jego ciała. Opiekuńczość, którą ją zawsze otaczał, gdy tego potrzebowała. Zarzuciła mu ręce na szyje i spojrzał w piękne tęczówki.
– Co robisz?!- zapytał zdziwiony chłopak, ale nie wydawał się ani trochę zmieszany zaistniała sytuacją.
– Nie wiem -wyznała i wtuliła się mocno w niego.
– Hej- jego głos zabrzmiał jakoś tak miękko. -Coś się stało?
Pokiwała głową.
– Chciałam się po prostu do kogoś przytulic- stwierdziła.
Ale jej oczy przeczyły każdemu wypowiedzianemu przez nią słowu.
Przysunął swoją twarz do jej.
Byli już milimetry od siebie gdy dziewczyna wyprostowała się i rozejrzała dookoła.
Zaciągnęła się mocno powietrzem. Doskonale znany jej zapach. Czułą go przed każdym atakiem. Przed każdą próbą odebrania jej tego, czego miała strzec.
Przed każdą rozpaczliwą napaścią Erynii.
Potwor naskoczył na nią, a Will w ostatnim momencie, zasłonił jej ciało własnym.
Dziewczyna była zdumiona, ale jej zdumienie trwało jedynie ułamek sekundy, bo po chwili Łaskawa rozsypała się w pył, a Alena patrzyła w ślad za nią, trzymając w dłoni sztylet.
-Widziałeś coś? – pokiwał głową na znak potwierdzenia.
– A ty?
-A zabiłabym, jakbym nie widziała? – zimna krew wróciła, do jej żył. Wszystkie sentymenty i żale zniknęły.
„ Nie powiedział mi!” – krzyczała heroska w myślach. Ale po chwili przyszło jej do głowy, coś, co także powinna wziąć pod uwagę. – „Przecież ty też mu nie powiedziałaś” podpowiada jakiś cichy i spokojny głos w głowie. „Czemu żądasz szczerości, skoro sama kłamiesz?” Nie umiała znaleźć odpowiedzi na to pytanie. Podniosłą wzrok, z sztyletu, który bezwiednie cały czas obracała w dłoniach, na chłopaka, który przypatrywał jej się ciekawskim wzrokiem.
-Czemu nie widziałem Cię na obozie? – zapytał przysuwając się bliżej niej, ale wciąż zatrzymując się w odpowiedniej odległości, mając na uwadze sztylet, który dzierżyła w ręku.
– Nie jeżdżę – powiedziałam po prostu.
– Ahhhh…
Oboje męczyło to, ile było niedopowiedzeń, których z jakichś powodów wcale nie chcieli. Ale żadne nie chciało zaczynać rozmowy, jakby bało się, że to drugie nie odpowie na pytanie.
Więc jedynie stali i patrzyli się sobie w oczy, oddzieleni nie widzialnym murem, który zabraniał zrobić kroku dalej.
– Jak widać nie byłem ci tu potrzebny.
Oboje obrócili się w kierunku, z którego dobiegał głos.
Daniel.
Patrzył na oboje z grobową miną.
– Tak chciałaś się ze mną spotkać. Szybko znalazłaś zastępstwo – powiedział oskarżycielsko.
Zacisnęła pięść. Miłą prawie 100 procent pewności, że nie widzi jej noża. Nie zrobi on mu też krzywdy. Ale na wszelki wypadek, wsunęła go za pasek od spodenek.
Wściekłość przybierała na sile z każdą sekundą, podczas której patrzył na nią zimnym wzrokiem.
– Już nie będziesz jej potrzebny – powiedział do Willa. – Przyszedłem.
Cios został wyprowadzony bez zgody zdrowego rozsądku. Ale po fakcie, nawet rozsądek był zadowolony z rezultatu.
-Nie mów tak do mojego przyjaciela! – krzyknęła. Heros uśmiechnął się pod nosem. Zarówno on, jak i Alena wiedzieli , że to co nią kierowało nie było tylko przyjaźnią.
-Tak bronisz swojego super przyjaciela? – zamachnął się na nią Daniel. Tego willowi było za dużo. Mógł go nie lubić, ale chłopak, właśnie zamierzał uderzyć dziewczynę. Heros miał nad chłopakiem zasadniczą przewagę – przez lata trenowano go do walki. Był szybszy, sprawniejszy i silniejszy. Uderzył chłopaka, dokładnie w momencie wyprowadzenia ciosu. Dostał w szczękę i stracił równowagę. Zatoczył się, zaklął i zniknął z miejsca zdarzenia.
-Więc… – zaczęła nieporadnie dziewczyna, ale przyjaciel znów jej przerwał.
-Nie dziękuj.
-Muszę.
-Nie musisz.
– Muszę! – twardo obstawał przy swoim.
-No dobra- powiedział w końcu Will.
Spojrzała na niego trochę zdezorientowana.
– Dziękuję – powiedziała nie pewnie, nie do końca rozumiejąc wyraz wyczekiwania na twarzy chłopaka.
– Nie tak się dziękuję – powiedział udając oburzenie.
– Jak nie tak, to jak? – wrócił jej już zjadliwy ton.
-Pokaże ci – uśmiechnął się zadziornie, – ale najpierw powiesz mi czyim dzieckiem jesteś.
– A jak nie to co?
– To wyciągnę to z Ciebie siłą.
-Przecież właśnie mnie obroniłeś. Nie podniesiesz na mnie ręki – była pewna tego co powiedziała.
– Ale ja nie zamierzam używać w stosunku do ciebie przemocy. W żadnym przypadku – uśmiechnął się tajemniczo.
– Ty powiedz pierwszy – zażądała.
– Ależ oczywiście. Jestem synem Ereba – powiedział jakby nigdy nic.
Pochyliła lekko głowę. Nie sądziła, że powie to jej tak łatwo.
– Eol – szepnęła cicho, licząc , że jej nie usłyszy.
Ale on przybliżył się do niej, niszcząc niewidzialny mór. Stał tak blisko niej, że nie byłaby w stanie sięgnąć nawet broni zza paska spodenek, bo mógłby zablokować jej ten ruch z niebywałą łatwością.
Ale ona wcale nie chciała sięgać broni. Nie chciała go też odpychać. Wręcz przeciwnie, miała nadzieję, że chłopak zaraz ja obejmie i przyciągnie do siebie. I nie pozwoli się odsunąć.
Ale on zrobił coś zupełnie innego. Niespodziewanego. Przyciągnął ja do siebie, tak, że przywierała do niego całym ciałem. Jedną ręką otoczył ją w talii, a drugą przyciągnął jej twarz do swojej.
– Tak się dziękuje – szepnął, następnie wpił się w jej wargi.
Zarzuciła mu ręce na szyję.
Gdy się od niej osunął wyciągnęła szyję do jego ucha i wyszeptała:
– Zapamiętam – po czym musnęła ustami jego policzek i wtuliła się w jego ramiona.
Byli tam jeszcze długo , patrzyli na zachód słońca, potem na księżyc i gwiazdy.
On leżał z rękami pod głową, a ona opierała mu głowę o klatkę piersiową.
Nie obchodziło ich jutro.
Szczerze oboje bali się tego co przyniesie następny dzień…
Bardzo fajne i tajemnicze, ale:
Nie zjadają literek bo są ohydne i nie wypluwaj ich później w inne miejsca.
OPKO JEST EXTRA!!!! Masz wielki talent selene :).
A teraz przejdźmy do krytyki: kilka błędów i literówek. Wściekł mnie najbardziej mur napisany przez ó. Ale co z tego jeśli opo było GE-NIA-LNE????? 😀
łał opowiadanie wciąga czekam na kolejne części z niecierpliwością
Selene! Ty ludziu zły, niedobry! Człeku wredny! Osobo okropna! „Mur” piszę się przez „u”!!! I masz mi pisać jak najszybciej CD, bo niespodzianka NIE MOŻE być jednoczęściówką!!! Nie przeżyłabym tego! I czym zasłużyłam sobie na dedykę przy tym cudzie?! 😀
Piff… Niesamowicie piszesz! Bardzo się wciągnęłam i chcę CD! :
) Napiszesz go, prawda???
Śliczne! Wkurza mnie ten Daniel.
Ahh jak to się czyta ! Pisz dalej szybko plisssss !!!!
Super 😀 a CDN będzie ??? 😉