Po opowieści mojej matki poczułam się co najmniej dziwnie. No dobra wcześniej uważałam, że nie jestem zła, ale po takich opowieściach można się załamać kompletnie.
A więc jak się okazuje jestem jedyną jej córką, która żyje tylko dlatego, że jej ojciec poświęcił się za nią. Za to jednak Tanatos tak się wkurzył, że przeklął mnie. Dobra gdyby to była klątwa dająca pecha, albo nie pozwalająca mi nigdy znaleźć chłopaka przeżyłabym, a nawet zaczęła skakać teraz z radości. Ale oczywiście taka klątwa byłaby nieoryginalna i Tanatos nic by z tego nie miał. Tak więc on sobie wymyślił, że ja będę karmiła się ludzką śmiercią i jeszcze co jest w tym wszystkim najgorsze morderstwa, zabijanie, tortury i wszystko co mogłoby przynieść ból będzie nie tylko dawało mi energię, ale też satysfakcje.
Tak więc przez tą durną klątwę moja karta na policji powinna być dłuższa niż u najgorszego mordercy. O wszystkim co zrobiłam wiedziała tylko moja matka i Luke. Ludzie myśleli, że ich bliscy zostali zamordowani przez geniusza, który wszystko potrafił zamaskować, a tym czasem za to wszystko odpowiadała niespełna 9 letnia dziewczynka (tak nic mi się nie pomieszało, mordować zaczęłam w wieku niecałych 9 lat i jakoś do tej pory nie udało mi się tego zahamować). Tak więc każdy kto mnie wkurzył został następnego dnia znaleziony postrzelony, powieszony, uduszony, rozcięty nożem, lub innym ostrym przedmiotem np. szkłem, utopiony, lub jak miał wyjątkowego pecha nieodnalezionym, trupy takich pewnie wciąż walają się w piwnicach moich starych domów.
Oczywiście wszystko działo się nieświadomie. Wpadałam po prostu w jakiś szał i budziłam się obok jakiegoś trupa (uwierzcie mi to do najprzyjemniejszych rzeczy nie należało). Nikt naturalnie nie podejrzewał mnie o nic, jak się okazuje jestem urodzoną morderczynią. Bez wiedzy nikogo z osób z zewnątrz wabiłam moje ofiary w różne pułapki, potem katowałam je, a na samym końcu mordowałam, zacierając po sobie wszystkie ślady.
Gdy matka pokazała mi listę osób, które zamordowałam zrobiło mi się aż niedobrze. Nie licząc ludzi, zamordowanych przez Hekate z mojego powodu zabiłam całkiem sporo osób, choćby za to że moja koleżanka z podstawówki miała lepsze spinki niż moje i nie chciała mi ich pożyczyć! Czy to powinny być powody morderstwa? Jak przeczytałam to wszystko to aż miałam zamiar zamordować siebie. Gdybym miała tylko coś ostrego to pewnie bym to zrobiła, ale niestety nie miałam, więc po prostu wpadłam w furię i chciałam podusić każdego kto stanął mi na drodze. Rezultat tego mojego napadu był taki, że udusiłam własną siostrę, która wcześniej się mną zajęła. Oprócz tego chciałam zamordować mojego brata, ale on już się wyćwiczył i udało mu się założyć na mnie kaftan bezpieczeństwa, a potem zamknąć w jakimś pustym pomieszczeniu.
Chciałam spotkać Luka i powiedzieć mi o wszystkim o czym teraz myślę. Tak jak kiedyś. Nigdy nie mieliśmy przed sobą tajemnic. Jednak on znów to zrobił, opuścił mnie. Moja matka powiedziała, że jego zadaniem było mnie tu sprowadzić nic więcej.
Jakieś cztery może pięć godzin później ktoś otworzył drzwi.
***
-Niedługo stamtąd zlecisz skarbie! – krzyknął ktoś.
Dopiero po chwili zorientowałam się, że znów siedziałam na tym durnym drzewie. Ci idioci wciąż chcieli użyć piły. Patrzyłam na nich. Oni patrzyli na mnie. Jednak przez tą podróż zmieniłam się. Zamiast płakać uśmiecham się do nich promiennie, tym uśmiechem który mógłby doprowadzić ich do samozagłady, do bratobójczej walki. Gdybym tylko rozkazała im pozabijać się nawzajem zrobili by to na 100%.
-Może to zrobię. – pomyślałam. – Przecież na to zasłużyli, a ja miałabym wtedy wystarczająco siły aby zejść z tego drzewa. Propozycja wydawała się kusząca. Pozbyć się problemu. Zdobyć siłę. Co to za różnica. Jak zabiłabym jeszcze jeden raz nic by się nie stało.
Powstrzymałam się jednak w miarę szybko. Nie mogłabym tego zrobić. Chciałam żyć od nowa, a to na pewno nie pomogłoby mi. Uśmiechnęłam się szerzej, tym razem doprowadziłam jednego z braci to zemdlenia. Ten drugi wciąż stał z tą piłą i gapił się na mnie jak na obrazek. Śmiać mi się z nich chciało. Naprawdę większych idiotów to ja nie widziałam. Bo jaki normalny facet mdleje gdy zobaczy dziewczynę? I to jeszcze taką, której wcześniej groził piłą motorową. A wzrok tego drugiego. Bezcenny. Jeszcze tylko brakowało, aby zaczął się ślinić.
-Hej! – krzyknęłam najsłodszym głosem na jaki było mnie stać. Chłopak w tym momencie puścił odpaloną piłę motorową, która oderżnęła mu porządny kawałek stopy. Wzdrygnęłam się, starałam się nie patrzeć na jego nogę, jednak ból jaki mu sprawiłam od razu dodał mi siły. – Mógłbyś mi pomóc?! – chłopak chciał się wspiąć na drzewo, co nie było najlepszym pomysłem, patrząc na to, że część jego stopy bezwładnie leżała na ziemi. – Albo zawołaj pomoc i opatrz sobie tą stopę!
Chłopak posłusznie poszedł. Tak w połowie drogi jednak zawrócił i wziął odrąbany kawałek jego stopy. Po co mu on? Nie wiem. Ma zamiar ją sobie przyszyć? Nie wiem. Wróci z pomocą? Tego taż nie wiem. Obserwowałam jak usiłował biec jednak przez jego nogę nie mógł. Co ja narobiłam? Czemu potrafię tylko ranić? Kolejna rzecz, której nie wiem.
Jak odwróciłam wzrok w stronę innych drzew znieruchomiałam. W tym momencie zauważyłam, że ktoś/coś mnie obserwuje. Ten ktoś/To coś siedział/siedziało na gałęzi drzewa naprzeciwko mnie.
Przeraził mnie jeden fakt. I to na pewno nie była wyobraźnia.
Jakim cudem?
Jakim cudem udało mi się patrzeć prosto w moje oczy?
CUDO CZEKAM NA CIĄG DALSZY;)
Ta główna bohaterka zaczyna podobać mi się coraz bardziej 😀 A końcówka mnie zaskoczyła 😀
W poniedziałek będę czekać na CD 😀
EXTRA
[Wielkie gały i szczęka zaryta na metr w fundament]
O ja [CENZURA], to jest tak [CENZURA] [CENZURA], że aż uwierzyć nie mogę! CHCĘ WIĘCEJ!!!