Cały korytarz wypełnił się oślepiającym światłem. Mason i Ythia odskoczyli od siebie zasłaniając twarze. Szybko sięgnęli rękami po broń, jedyną jaka im pozostała.
Każdy z nich przywłaszczył sobie po jednej sztuce. Ona miała zdobiony sztylet, ostry jak brzytwa. On znalazł i schował miecz. Doskonałej roboty, wykonany jeszcze w Obozie. Za czasów kiedy to oba Obozy były zmuszone współpracować.
Teraz znów nastała wojna. Tak zacięta, że po raz kolejny trzeba było je przenieść i ukryć. A oni chronili tajemnicy… Utrzymywali stosunki sojusznicze z Piątą Kohortą za co ścigał ich cały Olimp. Bogowie zaniechali próby, kiedy pozostali z broniących sekretu stworzyli bunkier odporny na wszystko. Wszystko tak było dopóki nie pojawił się zdrajca. Wydał ich Zeusowi, jednocześnie pozbawiając życia Ythię. Ona i Mason od tego czasu muszą się kryć gdzie tylko się da. Ale teraz nastał ich koniec, a przynajmniej tak sądzili…
Blask zelżał, przed oczami ujrzeli Atenę, ścigała ich już od dawna, zupełnie jak reszta bogów. Jednak do tego czasu udawało im się uciec. Wiedzieli, że z boginią mądrości nie będzie tak łatwo. Potrafiła ona bowiem odczytać nawet najlepiej zamaskowane myśli Masona, a to graniczyło z cudem.
Stanęli do walki, nie mogli się bez niej poddać. Bogini to przewidziała. Ułożyła wiele planów jak się ich pozbyć. Wiedziała, że tak łatwo się nie dadzą. Chronili coś i to wymagało honoru. A oni mieli go więcej niż ktokolwiek…
Atena otrzymała instrukcje: „Nie zabijaj. Mają być żywi! I dostarcz ich do mnie!” Tego ranka kiedy wyruszała ponownie zatrzymał ją Zeus. Miał już dość ciągłych ucieczek tej dwójki i dość nie typowy różowy szlafrok oraz puchate kapcie. Chciał powstrzymać to raz na zawsze. Chciał uwięzić ich w Tartarze…
Ale Olimp nie przewidział jednego. Mason miał władzę nad wszystkim co miało swoje miejsce pod ziemią, a tam właśnie się znajdowali. Zapomniano o tym darze. On jako jeden z najstarszych otrzymał wyjątkowe błogosławieństwo Hadesa. Posiadł obie należności jego dzieci. Mógł robić to co Nico jak również, to co Hazel. Jednak, on pozostał, oni już nie… Polegli w bitwie ostatkami sił chroniąc tajemnicy. Sekretu, który oni ciągle utrzymywali choć nie był już sekretem. Chcieli skończyć to co zaczęli. Ale nie wiedzieli co zaczęli…
Atena zastanawiała się, której strategii użyć… Miała ich wiele w zanadrzu. Zdecydowała się na wypuszczenie psich automatonów mających za zadanie unieruchomić ich wstrzykując w nich truciznę za pomocą ugryzienia. Sprowadziła je siłą woli. Po chwili u jej boku stały wściekłe, spiżowe charty. Obnażyły kły. Ythia krzyknęła, ale nie opuściła broni. Mason z uwagą patrzył jednej z bestii w ślepia. Atena uśmiechnęła się chytrze, pod okrywającym jej twarz hełmie.
Mason skupił całą siłę woli na głazach znajdujących się pod ziemią… Szukał czegoś szlachetnego, czegoś co mogło by mieć związek z jego ojcem. Z niekończącym się bogactwem. Wyczuł złoto. Bryła złota tkwiła niedaleko od nich. Wytężył umysł zmuszając metal do posłuszeństwa. Z całych sił przeciągnął go prosto na pierwszego charta rozrywając go na pół. Świecące szkarłatem ślepia zgasły. Z przewodów, wystających z rozerwanych części, strzeliły iskry. Drugi automaton, wściekły, ruszył w kierunku obojga herosów. Ythia odepchnęła jego pysk pojedynczym cięciem. Ominęła go. Pies skupił się na Masonie. Skoczył mu do szyi. Jego kły zatopiły się w ciele.
Z jego gardła wydobył się chrapliwy krzyk. Krew trysnęła. Chłopak opadł na ziemię. Chwycił się za szyję i usiłował zatamować krew. Ythia rzuciła się do niego. Z jej oczu pociekły łzy. Padła na kolana tamując krwotok.
– Na co czekasz?! Zabij nas!- wrzasnęła płacząc.
– Nie mogę. Musicie być żywi…- popatrzyła na Mason.- No przynajmniej w jakimś stopniu żywi.
Ythię dotknęła furia. Skoczyła na nogi. Jej oczy zaczęły świecić wytaczając niemożliwe ilości światła. Korytarz zalał się błękitnym blaskiem. Dziewczyna była jak w transie. Jej ręce zwisały luźno po bokach, z oczu i otwartych ust wydobywało się światło. Atena opadła na kamień. To światło było zatrute. Trucizna nocy wdarła się do jego głębi i pozbawiała bogów ich mocy. Stawali się zwykłymi śmiertelnikami. Moc ciągu światła była tak silna, że przeniosła ich w oddalone o setki kilometrów miejsce.
Znajdowali się na wysokim klifie. Biały kamień kontrastował z granatem zimnego morza.
wyglądam mniej więcej tak: 😀 😀 😀 Wreszcie się pokazało! Nawet nie wiesz jak ja na to czekałam! I jest 😀 O wiele lepsze od poprzedniej arcygenialnej części 😀 Atena śmiertelniczką! Tym to mnie zaskoczyłaś 😀 A teraz czekam na CD 😀
Hmm… Co tu dużo mówić?! To jest po prostu BOSKIE! Piękne opisy, wruszające sceny i genialna fabuła… 😀 Kocham.
Dopatrzyłem sie tylko jednej literówki:D opko świetne, jak zawsze…. No i Atena Śmiertelniczką… nieźle się zapowiada.
Co wy się tak na mnie uwzięliście?! xD Co ja wam zrobiłam, że się nade mną w opkach znęcacie?! xD
Ale opowiadanie genialne, nie powiem. 😀 Świetny pomysł, świetne wykonanie. 😉 Czytelnik nie może przewidzieć, co się stanie. I przez to to kocham. CD albo w dziób! 😀 xD
Atena? Śmiertelna?! GDZIE ONA JEST?! [wyciąga wszystkie posiadane noże i Achtungi, przyczepia do pasa kij i przelewa do małych buteleczek etanol z dodatkiem pieprzu kajeńskiego, a potem, objuczona tym wszystkim, wskakuje na rower]
Bardzo fajnie napisane :). Sceny poruszyły mnie do głębi :D.
JA CHCĘ DALSZĄ CZĘŚĆ !!!
Del, jak ty możesz nas tak karać ! ;D
Normalnie ;3
Zwroty akcji, niespodziewane zakończenia, to coś, co lubię. Bardzo ciekawe, moim zdaniem ( skromnym i bezwartościowym) najlepsza część z całej serii,