Polecam czytać słuchając „Almost lover” by A Fine Frenzy
Dla Sog
… ale nie ma łatwych pożegnań.
-Jess! – krzyk syna władcy podziemia przeszył idealną ciszę.
Rzucił się na kolana i uklęknąwszy obok niej złapał za rękę. Kurczowo zacisnął rękę, bojąc się, że ktoś podbiegnie i odciągnie go od ukochanej.
-Czemu to zrobiłaś? – szepnął przez łzy. Zdjął kurtkę i narzucił ją na dziewczynę, aby nie widziała krwi.
-Chciałam pokazać, że nie jestem tylko kolejnym głupim herosem. Przecież ty już uratowałeś świat.
Nico przycisnął dłoń dziewczyny do swojego serca. Płakał i nawet nie starał się tego ukrywać.
A ona podniosła drugą rękę do stojących za nim przyjaciół w geście pożegnania. Posłała ostatnie smutne spojrzenie dziedzicowi Hadesu a potem po prostu przestała oddychać.
-Przykro mi… – zaczęła Selene, ale czarnooki potrząsnął tylko głową.
Wiedział. Był taki jak ona. Przynajmniej pod pewnymi względami.
Nagle łowczyni Artemidy poczuła dość mocne dźgnięcie w bark. Momentalnie odwróciła się w tamtą stronę i dostrzegła stojącego za Selene Gwardzistę zamierzającego się na nią. Jej własna rana była dość delikatna, więc nie wiele się zastanawiając rzuciła się do przodu i odparowała cios wojownika wymierzony w córkę Persefony. Nie udało jej się jednak do końca obronić. Miała ciężką ranę na nodze.
Selene nie rozumiała dlaczego wszyscy uparcie starają się ją chronić. Przecież na sama dawno przyjęła już do wiadomości, że ma zginąć.
Zginąć za Olimp.
Zginąć za miłość.
I zamiast tego, którego kocha.
A oni nie umieli tego pojąć. Chciała aby dali spokój, aby pozwolili jej samej zdecydować o tym co ją czeka. Ona już poznała swoją przyszłość – oni nie.
Nie wiedziała tylko jednego – że nie znała całej przepowiedni.
A ta właśnie się dopełniała.
&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
-Nie brońcie jej głupcy! – krzyczał Zeus w szaleńczej furii rzucający się po nowej sali tronowej Głównej Świątyni na Olimpie.
-Przecież taki był przekaz obu przepowiedni – prychnęła bogini magii. -Wszyscy doskonal o tym wiemy. A to, że miałeś głupią nadzieję, że nie chodzi o twojego syna, to już twój błąd.
-Milcz! – krzyknął jeszcze bardziej rozwścieczony władca Olimpu.
-Otwórz oczy bracie – Posejdon włączył się w kłótnię. – On ją kocha. A ty sam to na siebie ściągnąłeś. Gdybyś nie chciał jej wtedy zabić nie odebrał byś jej ojca, nie wychowałaby jej Persefona, nie wykształciła by się w niej nienawiść do ciebie. Nie zabiłbyś jej. Nie zmieniła by się w TO. Nie zabronił byś Danny’ emu jej kochać więc on by jej zapewne nie pokochał. Zakazany owoc kusi zbyt mocno – spojrzał porozumiewawczo na boginię mądrości kończąc jednocześnie swój monolog.
-Nie wolno wam tak do mnie mówić – bóg widocznie postanowił wykorzystać tytuł który nosił.
Artemidzie było tego za wiele. Wywyższał się, bo bolała go miłość syna. Ruda bogini po prostu wstała i patrząc na swojego bliźniaka po prostu wyszła z sali. Apollo poderwał się szybko i wyszedł za nią. Siedzenie tam nie miało w jego mniemaniu sensu. On wolałby pomóc Selene, zamiast bezczynnie gapić się w tą kryształową kulę i bezczynnie siedzieć czując jak jego serce łamie się na miliony kawałków.
Bóg słońca może nie kochał Selene, ale z pewnością bardzo jej pragnął. Wiedział też, że ona kocha Danniela.
-Co chcesz zrobić? -zapytał Artemidy, ale ta tylko bezradnie wzruszyła ramionami.
-Nie wiem. Ale nie chcę na to patrzeć – potrząsnęła burzą rudych włosów, które zasłaniały jej twarz, aby nie dało się dojrzeć łez płynących po jej piegowate policzki. Szybko zmieniła się z młodej kobiety z powrotem w dwunastoletnią dziewczynkę. Czuła się w tym ciele swobodniej.
Usłyszeli trzask wielkich wejściowych drzwi z kości słoniowej, a następnie Łowczyni poczuła na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Odwróciła się i zobaczyła przed sobą szare oczy bogini mądrości.
-Nie możemy jej pomóc – powiedziała, ze smutkiem. – Ale możemy powstrzymać wysłanie posiłków – w oczach Ateny zobaczyła jakąś iskierkę, która powiedziała młodej bogini, że matka Annabeth nie żartuje.
Pokiwała tylko głową na znak zgody, będą pewną, że oddając życie Selene w ręce najlepszego stratega Olimpu zapewnia dziewczynie prawdziwą pomoc.
&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
Czarnowłosa dziewczyna był już mocno wściekła. Gwardziści postanowili rozwścieczyć ją tak bardzo, aby w końcu przybrała prawdziwą postać. Thalia była ciężko ranna, Percy nie był już w stanie chodzić, ranna Annabeth ponownie się otworzyła.
Nico. Tylko on pozostał w jednym kawałku.
Spojrzał na nią w dokładnie tym samym momencie, co ona na niego.
Niewidocznie pokręciła głową. „Nie rób tego ” zdawała się mówić. Przygryzł dolną wargę wyraźnie się nad czymś zastanawiając, ale po chwili skinął jej głową.
Odwróciła się ku gwardzistom i podniosła miecz. Nie było sensu, tego odwlekać. Broń zatoczyła wyraźny krąg nad jej głową a następnie ze świstem opadła w dół, prowadzona pewną ręką wojowniczki. Cięła w wojowników Zeusa z całą zbieraną latami wściekłością. Nie widziała sensu w hamowaniu swoich zachowań.
Pozwoliła swoim kłom się wysunąć. Źrenice okolone srebrnymi tęczówkami powiększały się i stawały się coraz ciemniejsze. Na ciele z nikąd pojawiła się dopasowana grecka zbroja. Podarte i zniszczone w walce i wypadkach ubrania zmieniły się w całe, tak, że całe ciało dziewczyny było doskonale chronione. Włosy w luźno puszczonym warkoczu zmieniły się w mocno zapleciony warkocz, nie przeszkadzając w walce. Na łopatkach pojawiły się delikatne wybrzuszenia, będące zapewne zarodkami pięknych kruczych skrzydeł, które dziewczyna z całej siły usiłowała utrzymać w ryzach.
Czuła zapach krwi. Potrafiła odróżnić swoją krew, która wciąż sączyła się delikatnie ze zranionego boku od krwi dziecka Posejdona czy Zeusa. Anielscy gwardziści zeusa tez z pewnością to potrafili. Ukryta w mrocznym lasku drzew-cieni córka pani podziemia prosiła w duchu wszystkich sprzyjających jej bogom, aby jej pomogli. Nie wiedziała jak. Ale jakoś.
Przyjrzała się drzewu, które wyrastało naprzeciwko niej. Najniższe gałęzie były szerokie i ułożone jak schody. Podeszła do drzewa, złapała pierwszego konaru i wspięła się po nim chwytając z kolejny. I znowu. I raz jeszcze.
Rana na żebrach osłabiała ją. Nie mogła użyć swoich mocy i zmienić w cień. Była widoczna. Ręce chwytające kolejne gałęzie drżały. Oddech był ciężki. W głowie jej się kręciło.
Ostatnia gałąź, która była w stanie ją utrzymać była w koronie i stanowiła dogodny punkt strzelecki. Wsunęła Maledicte z powrotem w pokrowiec i wstrzymując oddech powoli sięgnęła łuk przewieszony przez ramię. Sięgnęła pierwszą strzałę.
Dawno nie strzelała.
Łuk Persefony był wykonany z ogromną precyzją. Każda strzała była idealnie wywarzona, a połowa z nich, miała groty zanurzone w rtęci.
Dało się taką strzałą zabić każdego.
Człowieka, potwora, herosa. Nawet boga lub tytana.
Jedyna broń na nieśmiertelnych, która zapewniała, że nigdy się nie odrodzą.
Tyle, że tymi strzałami trudniej się strzelało. Nie zawsze leciały prosto, jakby rtęciowe dusze przesiąknięte do cna złem próbowały opanować swoje własne więzienie i chciały przejąć kontrolę nad torem lotu strzały.
Naciągnęła na cięciwę łuku pierwszą strzałę. Zwykłą, wykonaną z niebiańskiego spiżu. Opierzona końcówka musnęła delikatnie jej policzek, a Selene przymykając jedno oko namierzyła swój pierwszy cel. Wyższy z gwardzistów, stojący tyłem do niej. Wypuściła powietrze z płuc i przymknęła powieki uwalniając pocisk. Usłyszała zdławiony krzyk i momentalnie naciągnęła druga strzałę, tym razem tą zamoczoną w rtęci, mając pewność, że zła dusza mieszkająca w grocie przylgnie do umierającego anioła jak pszczoła do miodu. Nie myliła się. Strzałą trafiła gwardzistę w okolice serca i przebijając klatkę piersiowa na wskroś pozbawiła go życia.
Posłaniec Pana niebios krzyknął cicho i wydając ostatnie tchnienie rozsypał się w srebrny pył tak samo jak wszystkie potwory, które dziewczyna w życiu zabiła. Nie wzbudzało o już w niej żadnych uczuć.
Bo czy powinno się czuć winnym za zabicie mordercy?
Drugi gwardzista pochylił się i podniósł jej pocisk z ziemi i przyjrzawszy się mu dokładnie zaczął obracać go w palcach.
W jej głowie pojawiła się nadzieja, że zatnie się nie stępionym jeszcze grotem i także umrze, a ona będzie miała spokój. Ale po chwili sama wyśmiała swe naiwne marzenia. To nie było możliwe. Nie i już. Koniec. Kropka.
Ostatnia nadzieja prysła, gdy gwardzista spojrzał w korony drzew dokładnie w jej kierunku. Spojrzał w jej srebrne oczy posyłając dziewczynie spojrzenie mówiące, że zaraz zginie.
Następnie naciągnął jej strzałę na cięciwę swojego łuku i puścił ku niej.
„Więc tak zginie Córa nocy? Raniona własną bronią ” brzmiało to sarkastycznie.
Angielskie poczucie humoru.
Była gotowa umrzeć. Wiedziała, że jeśli ta strzała ja dosięgnie będzie martwa. Podświadomie nawet trochę tego chciała.
Mogłaby uciekać, ale była sparaliżowana. Rana w boku była zbyt głęboka, choć wcale się taka nie wydawała. Wojowniczka straciła zbyt wiele krwi.
Zamknęła oczy i czekała na śmierć.
Chciała już poczuć ten rozdzierający ból, a potem odejść do innego świata.
Obronić przyjaciół, którzy się dla niej poświęcili.
Ale śmierć nie nadeszła.
W ostatniej chwili, ktoś zasłonił dziewczynę własnym ciałem, pozwalając dopełnić się przepowiedni…
[goni gałki oczne, które sturlały się po schodach aż do piwnicy] WALIĆ POWTÓRZENIA!!! SEL, CO DALEJ?!
Ty GeNIUSzU1 Drmatyzm w 100 % Mialam już nie pisać, że coś jest genialne, lae nie daam rady.
Zgadzam się z moimi poprzednikami!!! Sel, jesteś G-E-N-I-A-L-N-A!!!!!!!!!!!!!!!!! Czekam na SZYBKI CD!!!!!!!!!!!!!!
A A A A A A A A A A A A A A A A SIOSTRZYCZKO JESTEŚ GENIALNA!! KOŃCÓWKA UGH!!!! UWIELBIAM TAKIE!!!!!!!!! <3 Jednak córki nocy maja cudowny talent, high five siostro!!!!!! CHE NATYCHMIAST CD!
Czekam cierpliwie na cd 😀
Zaraz rozwalę komputer! Co dalej?! Danniel czy Thalia ją zasłoni?! Pisz, pisz, błagam pisz! No błagam ( zaraz się rozpłaczę, bo nie wiem kto zginie)!
Dwa słowa:
SELENE
ZAMORDUJĘ!
PISZ MI TU NATYCHMIAST CD! I ŻADNEGO ALE! BO NAŚLĘ TERRORYSTÓW!
EXTRA 😀
Extrasne 😀
Znalazłem jakieś tam powtózenia… ale ja nie jestem od tego żeby sie czepiać, było Świetne kocham twoje opka 😀 Nie zapomniałem xD
I oczywiscie na cd czekam 😀
Sel, ty geniuszu! Musialam to przeczytac! To jest boskie i takie dramtyczne! Wszystkie przygody Selene sa jednymi z mych ulubionyvh op! Ta czesc byla perfekcyjna! Pozdrawiam
Po prostu genio nie ma innego określenia na twój geniusz końcóweczka lal
Pozdro,
Ann
Ps nie mam pl lter.