Stałem na brzegu oceanu. Wiatr wydął mój ciemny płaszcz. Do wody wrzuciłem bukiet białych róż. Jej ulubionych. Już rok minął od dnia, w którym rzuciła się z tego klifu.
– Marina… – szepnąłem powstrzymując łzy. Nadal nie mogłem przyzwyczaić się do myśli, że jej nie ma.
„Dlaczego? Dlaczego ona?” – to pytanie kołatało mi po głowie.
Opadłem na kolana i martwym wzrokiem spojrzałem na plaże, gdzie znaleziono jej ciało.
Myślami wróciłem do tamtego dnia…
Był październik 1912 roku. Mimo tak późnej pory nadal dni były dość ciepłe na spacery nad brzegiem morza. Tak było i tego dnia.
Ostatnie promienie zachodzącego słońca padały jej na twarz. Wszystko wydawało się takie idealne. Jej brzoskwiniowa suknia lekko falowała na wietrze, który zniszczył jej misterne loki. Pełne wiśniowe usta wyginały się w lekkim uśmiechu, a w jej oczach tańczyły wesołe iskierki. Podeszła do krawędzi klifu.
– Ciekawe jakby to było rzucić się stąd. W objęcia morza. Na zawsze już sama z bogami morskimi i innymi topielcami…
– Nie lekceważ potęgi oceanu – powiedziałem podchodząc do niej i odciągając ją od przepaści. Zaśmiała się perłowo.
– Przecież byś mnie uratował! – teraz to ja się zaśmiałem.
– Pewnie tak, ale twój wuj Posejdon nie przepada za dziećmi swego brata. Powstrzymałby mnie.
– Ciekawe jak!
– Nie bądź tego taka pewna, złotko. Pójdziemy na spacer? – zaproponowałem, lecz dziewczyna zaprzeczyła ruchem głowy.
– Idź sam. Chcę popatrzeć na ocean. Sama.
– Ale… – próbowałem zaprzeczyć, ale zamknęła mi usta pocałunkiem. Zakręciło mi się w głowie. Poczułem się jak w Elizjum. Westchnąłem, gdy się od siebie odsunęliśmy.
– Idź już Endarze. Proszę.
Posłusznie kiwnąłem głową i odwróciłem się w stronę lasu. I to był mój błąd.
Kolejne minuty były dla mnie wiecznością. Patrzyłem bezsilnie jak dziewczyna leci z wysokiego klifu wprost do mrocznego oceanu.
– Marina! – zawyłem rozpaczliwie. Jak mogłem być tak głupi i zaćmiony pocałunkiem! Rozpaczliwie próbowałem zapanować nad powietrzem, lecz moje zdenerwowanie przeszkodziło mi w tym.
Pod biegłem do krawędzi, lecz było już za późno. Biała parasolka unosiła się w miejscu kipieli. Powoli zabarwiała się na ciemny szkarłat.
– Marina! – wrzasnąłem, a mój głos odbił się echem po ścianach otaczających mnie klifów.
Jej ciało wydobyto dopiero po kilku dniach, dy na plażę wyrzuciło je morze. W kieszeni torebki znaleziono list z informacją o śmierci jej matki i siostry, a także list zaadresowany do mnie. Pisała tam, że mnie kocha i żałuje, ale nie może już dalej tak żyć.
Teraz, po roku trzymałem żółty papier w dłoniach i moczyłem go łzami. Nie dawałem już rady. Uczucia, wspomnienia i emocje niszczyły mnie od środka. Nastąpił moment kryzysu. Wolnym krokiem podszedłem do krawędzi na której po raz ostatni zobaczyłem Marinę.
– Żegnaj Endarze Williams… Ostatni synu Eola…
Zamykając oczy zrobiłem krok w tył.
CDNNN
(BUAHAHAHAHAHAHAHAH!!!!!!)
…
Zatkało kakao 😉 I chyba wiecie co o tym myśle ??? ;D Boskie 😀 Choć to na końcu (buhahahahha) omal nie wywołało u mnie zawału.
Pierwsza.
Czekam na CDN.
Boginko kiedy dalszy ciąg końca ???
BUHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAH
Jak to NIE MA?! NIE MA?! NIE MA CD?…
Foch forever [odwraca się nadąsana na pięcie od monitora]. :@ Toż to było boskie, wciągnęłam się jak nic, a Wy tu BUM! – CDNNN! No normalnie… dobra, dam Wam spokój. 😀
Piękne, boskie, wzruszające opko. Poza kilkoma literówkami („dy” potrafi wkurzać, uwierzcie mi) błędów nie znalazłam ŻADNYCH. Po prostu to kocham i tyle. 😀
Pozdro dla wrednych autorek, które nie piszą CD. -.-
😀
Pocieszę Cię, że mam jeszcze ok 2 cm plik tego typu opek do wstukania na Worda 😀
Zabiję za brak CD Zabiję gołymi rękami rarrrr….. Przeboskie i świetne ale chyba znacie my opinion?Genialne jest to opo.
Jej… myślałam, że… właściwie nie wiem co myślałam, ale MIAŁAM TAKĄ nadzieje, że CDNN(bez ostatniego)- CiągDalszyNastąpiNapewno ;( BUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU
Super opko. Bardzo mi się podoba, brakuje mi słów – zatkało 😉
Łza mi się zakręciła w oku… Naprawdę… Nieziemskie opowiadanie. Biedny Endar…
Ja się w sumie cieszę, że CDNN. Teraz to jest takie piękne, tajemnicze… Liczę na więcej takich opowiadań moje drogie 😉
Wiedz, że się doczekasz. Mam 2 cm plik takich opek… I ta liczba wciąż rośnie. Clar mnie tym zamęczy… Do wakacji się nie wyrobię
to… Jest super. super cudowne!!
Aż brak mi słów jak określić genialność tego opka!!
Ja was podziwia za takie super opka….
Genialne! Bardzo dramatyczne. Trochę podobne do mojego „Pragnienia Zemsty”.
Przepiękne opowiadanie. Świetne i tyle 😉 Czekam na CDNN! 😀
Cud, miód i orzeszki ;). Poryczałam się podczas czytania. Na dodatek pusciłam z sobie z YouTube’a piosenkę „Uwierzyć” Ewy Farnej, i wpadłam w ryk do potęgi drugiej :D.
Mam tylko pytanie: dlaczego, do lodowego kielicha, napisaliście wój, przez u?
A tak przy okazji: cztałyście książkę „Marina” Carlosa Ruiza Zafona?
Czytałam, czytałam 😀 I tylko tak udało mi się przekonać Clar do tego imienia 😀 Emm… „wuj” piszę się przez „u”… I gdzie on jest w tekście?! O.o (Sorka, moja pomyłka, już mam 😀 )
Co do CDNNN to oznacza to: Ciąg dalszy NIGDY nie nastąpi!
*czytałyście