Emily
Z Percym przyjaźnie się od jakiegoś pół roku. Annabeth –jego dziewczyna-też jest bardzo fajna. Ale nie wiem czemu Percy ciągle zwraca się do mnie jak do koleżanki. W końcu jestem dla niego kimś więcej, a on jakby o tym nie wiedział. A przecież ona przysięgła, że gdy Percy skończy 13 lat dowie się prawdy. A może złamała przysięgę i mu nic nie powiedziała? Ale przysięgała na rzekę Styks? Czemu miała by kłamać?? Może wcale nie chciała aby się dowiedział o moim istnieniu??
-Jesteś dziś jakaś roztargniona. Wszystko w porządku Emily?-zapytał mnie Percy.
-Tak myślę nad tym że jutro znowu znajdę się w obozie. Tak dawno tam nie byłam. Trochę nieswojo się czuję.-odparłam ale tak naprawdę bałam się powiedzieć mu prawdę. Jak zniósłby to że wcześniej go okłamałam. Że tak naprawdę nie wyrzucili mnie z obozu tylko z niego uciekłam. Powód ucieczki był równie głupi co moje kłamstwo. –Percy musimy porozmawiać o tym wszystkim. Nie chciałam o tym mówić póki była z nami Annabeth ale skoro na razie poszła do sklepu po coś do jedzenia to… to chyba najlepszy moment. Ja nie byłam z tobą do końca szczera. Okłamałam cię… i teraz źle się z tym czuje. Bo ty jesteś dla mnie taki miły…- nagle zauważyłam że Percy jest dziwnie spokojny.
–O twojej przeszłości?- zapytał Percy.
-O obozie. Mnie wcale z niego nie wyrzucili. Ja uciekłam… Bałam się powiedzieć ci prawdy. Ale prawda jest taka że-zawahała się-że ja uciekłam bo byłam wściekła na mojego ojca. Co prawda bardzo go kocham i wiem że on mnie też ale byłam wściekła bo czułam że bardziej przejmuje się losem mojego brata.
-Więc masz rodzinę? A mówiłaś że…
-Wiem ale on nie wie że jest moim bratem. Mój ojciec i moja matka nic mu o mnie nie powiedzieli.
– A kim jest twój ojciec? To on jest bogiem tak?
I tego pytania bałam się najbardziej. Nie chciałam wracać do przeszłości może i dlatego uciekłam. Percy nie wie o mnie prawie nic a jednak jest dla mnie taki miły. I pomógł mi tyle razy. Nie chciałam odpowiadać ale poczułam że powinien wiedzieć. W końcu on też opowiedział mi tyle o swoim życiu. W sumie znaleźli mnie po prostu na ulicy a mimo to i tak mnie ze sobą wzięli nie wiedząc nic o mnie. Ale jak zareaguje kiedy dowie się prawdy. Może pomyśleć że znowu kłamie i znowu zostanę sama. A to jest najgorsza opcja. Może lepiej poczekać z wyznaniem mu prawdy przynajmniej do dotarcia do obozu.
-Wiesz mój ojciec…
-Hej. Jak tam? Kupiłam dla nas to co każdy lubi!!!-to była Annabeth. W samą porę.
-Dzięki-odparłam-długo cię nie było. Co się stało?
-Miałam drobny problem z harpią.-odpowiedziała-Ale już po wszystkim.
-Zrobiła ci coś?-zapytał Percy. Od razu zauważyłam że się bardzo o nią martwi. Nic dziwnego. Wiele razy opowiadał mi o tym jak ją kocha. Jaka dla niego jest ważna, że według niego jest najmądrzejsza, najpiękniejsza…. i te wszystkie rzeczy jakie mówi zakochany facet.- Nic Ci nie jest?-od razu do niej podszedł i zobaczył że ma rozdartą kurtkę.
-Nic mi nie jest. Spokojnie.-Pocałowała go, a ja zastanowiłam się jak to jest tak kogoś kochać. Wiedziałam że ona też bardzo go kocha.-Już sobie radziłam z gorszymi potworami.
-Wiem. Lepiej z tobą nie zadzierać-przytulił ją-ale wiesz że się o ciebie martwię.
-Wiem. To co rozpalamy ognisko.
Gdy wreszcie ogień płoną a my jedliśmy Percy spojrzał na mnie i bezgłośnie powiedział że dokończymy naszą rozmowę kiedy indziej. Przytaknęłam. Ale wcale nie byłam pewna czy chcę kończyć tę rozmowę. Może było by lepiej gdyby nie wiedział o mnie wszystkiego? A może nie jest taki jak wszyscy i gdy dowie się prawdy nie wyśmieje mnie i nie zacznie wyzywać od świrów? Mam taka nadzieję. Gdy skończyli jeść postanowiła że weźmie wartę.
Rano ruszyliśmy dalej. Byli zaledwie 30 min od obozu. Nagle zobaczyli stojący przy drodze samochód. Był pusty. Możliwe że właściciel gdzieś poszedł bo 5 minut stad jest plaża.
-To co pożyczamy go?-zapytałam.
-Jest zamknięty. I nie mamy kluczyków.-zauważyła Annabeth.
-O to nie problem.-wyjęłam z torby wytrych. Po chwili drzwi były otwarte. Jeszcze tylko wygiąć go odpowiednio i… samochód odpalił.
-Gdzieś ty się tego nauczyła?-zapytała zdziwiony Percy.
-Może później o tym pogadamy. Właściciel może zaraz wrócić a poza tym to jest drażliwy temat. Kto prowadzi?-zapytałam aby odwrócić uwagę od tego tematu.
-Ja-powiedział Percy-ale i tak będziesz musiała mi to później wyjaśnić.-uśmiechną się.
-Tak jasne- odparłam i zmusiłam się do uśmiechu ale wiedziałam że wyjaśnienie tego wcale nie będzie łatwe.
Przez resztę drogi jechaliśmy w milczeniu. Wiedziałam że jak tylko znajdzie się dobra chwila Percy zacznie znowu pytać o moją przeszłość. Czułam że w końcu muszę mu powiedzieć ale przepełniał mnie strach co na to powie. Zwykle byłam buntowniczką którą wychowała ulica. Nie słuchałam nikogo, nie przestrzegałam żadnych zasad i żyłam jak chciałam. Ale przy nim to było trudniejsze. Nie chcę go przecież do siebie zrazić. Czułam że martwi się o mnie i chce mi pomóc.
-Jesteśmy na miejscu- powiedział i zatrzymał się- wysiadamy na wzgórze musimy już dojść sami.
Na szczycie znaleźli się w 10 minut. I znowu wspomnienie jak była tu po raz pierwszy. Czy ktoś ją jeszcze pamięta?
-Acha-powiedziała Annabeth- zanim inni będą chcieli cię poznać i może spotkasz starych znajomych to dla ciebie.-I podała mi fioletowa babeczkę ze świeczką.-Dziś masz urodziny.-zapaliła świeczuszkę a ja poczułam radość jakiej nigdy nie czułam.-Wszystkiego najlepszego. Dziś twoje 15 urodziny.Pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczkę.
Byłam taka szczęśliwa uściskałam ją i Perci’ego i zgasiłam świeczkę. Chcę aby wszystko pozostało takie same jak dowiedzą się kim naprawdę jestem. Gdy weszliśmy na teren obozu wszystko było takie same. Nic się nie zmieniło od czasu gdy była tu ostatnio. Tylko domków było trochę więcej. Nagle przygalopowała do nich centaur. O d razu rozpoznała w nim Chejrona i szybko schowała się za Perci’ego i Annabeth.
-Witajcie-przywitała ich i uściskał.-Jak się udała wasza wyprawa?
-Wspaniale-odrzekła Annabeth- i znaleźliśmy jeszcze jednego herosa. Oto Emily.-i wskazała na mnie. Od razu w oczach Chejrona zobaczyłam że mnie rozpoznał.
-Witaj Emily córko…
-Proszę. Nie tytułuj mnie. Oni jeszcze nie wiedzą kim jestem ale zaraz im to wytłumaczę.
Rozdział 2 Emily
–Czyli ty wiesz kim jest twój boski rodzic?-zapytała zaniepokojona Annabeth.
-Tak ale czy ja bym mogła najpierw porozmawiać o tym z Percy’m?-zawahała się ale po chwili odpowiedziała-Tak. Jasne.-I poszła do swojego domku.
Poszliśmy na krótki spacer nad jezioro. Byłam pewna że zaraz zacznie się wydzierać że mu prawdy nie powiedziałam. Ale on był bardzo spokojny. Poszliśmy na skarpę. Usiedliśmy obok siebie i przez chwilę trwała cisza.
-Jesteś pewna że chcesz rozmawiać o twojej przeszłości. Jeśli n ie chcesz nie musimy o tym rozmawiać.
-Tak. Chcę żebyś wiedział. Wkońcu to w pewnym sensie też twoja historia.
-Moja?
– Tak Percy bo widzisz moim ojcem jest Posejdon.
-To znaczy że jesteś moją…siostrą?
-Tak. Ale Percy nie tylko z ojca. Domyślam się że twoja matka nic Ci o mnie nie powiedziała.
-Nie. Ale dlaczego miała by…-urwał. Domyśliłam się że zrozumiał co chciałam mu powiedzieć. Widziałam w jego oczach strach.
-Tak Percy. Jestem twoją siostrą z ojca i matki. J awiem że pewnie nie tego byś chciał. Ale ja nie mogłam ci powiedzieć tego wcześniej. Bałam się że… sama nie wiem. Ja zrozumiem że na pewno nie będziesz mnie traktować jak siostr…ale..
-Zaraz. Oczywiście że będę bo ty jesteś moją siostrą i chce teraz na pewno wiedzieć dlaczego wcześniej cię nie spotkałam. I mówiłaś że uciekłaś bo..
-Tak. Ojciec bardziej martwił się o ciebie. Trenowała cię bo ja już byłam silna i b yłam już zahartowana.
-Teraz nie mamy za dużo czasu na wyjaśnienia bo zaraz będzie ognisko.
-Ale chce chociaż wiedzieć czemu z nami nigdy nie mieszkałaś?
-Bo moja moc zawsze była zawsze większa i nasza matka bała się że w końcu zrobię ci krzywdę. Więc od 5 roku życia żyłam na ulicy. Dlatego umiałam włamać się do samochodu. J tak zawsze żyłam. Bez zasad. I widzisz ja mam trochę inne moce niż ty. Ja oprócz władzy nad wodą ja mam głos jak syreny i gdy chcę i śpiewam lub mówię mogę zahipnotyzować ludzi także zrobią co zechcę a do tego czasami gdy czegoś dotknę widzę przyszłość lub przeszłość.
-Tak to prawda że jesteś niebezpieczna. I masz wiele mocy. Ale to nie zmienia faktu że jak już wiem że jesteś moją siostrą to na pewno samej cię z tym nie zostawię. Zawsze możesz na mnie liczyć-obją mnie i przytulił a ja…nie wiedziałam co zrobić wię też go przytuliłam i wreszcie tak naprawdę poczułam że mam kogoś komu na m nie zależy.
-Dziękuję. Jesteś najlepszym bratem jakiego mogłam sobie wybaczyć.
-To co idziemy na ognisko?
-Jasne. Ale masz mnie nie zostawiać samej.
I poszliśmy na ognisko. A ja pierwszy raz w życiu czułam że to będzie szczęśliwy dzień.Zaczęliśmy szukać Annabeth. Znaleźliśmy ją przy stole dla dzieci Ateny. Opowiedzieliśmy jej wszystko dokładnie.
-A więc jesteś siostrą Perci’ego? To naprawdę ciekawe. Ale na razie bawmy się dziś mamy dzień Apollona Więc kto chce może wejść na scenę i zaśpiewać.-Powiedziała Annabeth ale od razu zrozumiałam że ona na pewno nie zaśpiewa.-Jedna osoba z Każdego domku musi zaśpiewać piosenkę.
-W takim razie ja zaśpiewam-powiedziałam ale od razu zobaczyłam że Percy się niepokoi.
-Ale mówiłaś że twój głos…
-Tylko gdy tego chcę. Ale jak nie chcę mogę śpiewać do woli.
-W takim razie ok. Oszczędzisz mi wstydy-i zaczęliśmy się śmiać.
-Domyślam się że ty nie będziesz śpiewać?-zapytałam Annabeth.
-Nie. Nie ma mowy żebym weszła na scenę.
I nagle usłyszałam głos który zapadł mi w pamięć. Usłyszałam najpiękniejszą piosenkę jaką mogłam usłyszeć. Chłopak na scenie miał niebieskie oczy i rozwiane blond włosy. Ubrany był w dżinsy, niebieskie trampki converse, pomarańczową koszulkę obozu herosów i kraciastą koszulę. Poczułam jakieś dziwne ciepło w sercu i nagle zrozumiałam że się zakochałam.
-Jak ma na imię ten chłopak na scenie?-zapytałam drżącym głosem.
-To jest Jack. Jest synem Eola-pana wiatrów.-powiedziała Annabeth-A co podoba ci się?
-Nie no co ty. Podoba mi się jego głos. Ok idę się zapisać i przygotować bo potem ja wchodzę na scenę.-I poszłam się zapisać. Ale tak naprawdę nie myślałam o tym że zaraz będę śpiewała tylko o tym co sobie o moim głosie pomyśli ten chłopak.
Świetne opo, kilka błędów, ale drobnych. Mam taką proś bę skomencisz mój wierszyk, plis?
Pierwsza!¡!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Akcja gna na łeb na szyję! Interpunkcja, literówki, spacje i dialogi! Grrr! Tak moich oczu nie wolno męczyć! Pomysł fajny, nietypowy, ale mam wrażenie, że bohaterka ma za dużo mocy, co może wszystko zniszczyć. Naprawdę opowiadanie mi się spodobało, ale jakiś specjalnych zachwytów nie było. Radzę dużo czytać, ćwiczyć i SPRAWDZAĆ PRACE PRZED WYSŁANIEM!!!
Opko…. chym. Ciekawe, choc troche dziwnie napisane… 😀
Na Hadesa! Przed: a, ale i że zawsze się stawia przecinek! Dialogi trochę sztuczne, akcja gna na łeb na szyję. Masa literówek z których najbardziej zdenerwowało mnie Perci’ego :@ i nie wiem na co Ci taki duży odstęp między rozdziałami… a w dodatku mam wrażenie, że nie przeczytałaś tego przed wysłaniem, bo powtórzenia gryzą w oczy. Chociaż pomysł całkiem fajny…
Interpunkcja – dobija. Ale oprócz tego opko GE-NIA-LNE. Tylko kilka powtórzeń i błędów stylistycznych. Jak dla mnie opo jest świetne :D.
Pozdrawiam
Chione 😉
wiem sotki za moje błędy ale ja jestem po prostu słaba z orografii;(
sokeczka;)
Fajne fajne ale dobilo mnie to zdanie ,, wiedziałam ze sie zakochałam” czemu walnelas to tak prosto z mostu!!!!Ale pomysł spoko ;p
dlaczego akurat Eola? czemu nie kogoś innego?
a tak poza tym bardzo fajne. uważaj na błędy. rick rordan pewnie jest zazdrosny ;D