Zaczęło się dosłownie od początku. widziałam malutką Cindy mieszkającą w skromnym, ale bardzo ładnym i przytulnym domku na wsi, która spała prawie cały czas. Po chwili ujrzałam raczkującą Cindy, która dotykała wody w strumyku przy okazji zmieniając jej barwę na czerwono, w wino. Potem widziałam matkę Cindy trzymającą ją w ramionach. Nie chciała jej oddać mężczyźnie, z którym się kłóciła. Poznałam w nim Dionizosa.
– Margaret, muszę ją wziąć ze sobą! Znam kobietę, która nauczy ją wszystkiego poza Obozem Herosów. Będzie tam równie bezpieczna! Nauczy się obrony i będzie miała szansę dobrze wykonać swoje przeznaczenie! – Dionizos zawzięcie tłumaczył matce Cindy.
– Nie mogę tego zrobić! To nasza córka! Chcę, by miała normalne życie, nie chcę jej narażać na wasz niebezpieczny świat! Muszę jej tego oszczędzić! – krzyczała śmiertelniczka.
– Nic nie rozumiesz. Usłyszałem przepowiednię o Cindy! Ona odegra bardzo ważną rolę w przyszłych wojnach, ale może przy tym zarówno zginąć jak i ocaleć! Musi ćwiczyć! To się i tak dokona! – Dionizos coraz bardziej tracił cierpliwość.
– Tu jest bezpieczna! Z dala od potworów, nic jej się nie stanie! Cindy zostaje ze mną. Ty mnie opuściłeś, mimo wielkiej miłości, którą mi wyznawałeś. Nie dopuszczę, by Cindy doświadczyła tego samego od własnej matki! Przykro mi, Dionizosie! To już nie jest twoja córka! Ona będzie miała normalne życie! – matka Cindy krzyczała na boga i płakała równocześnie, bo wiedziała, że pomimo swoich argumentów ma małe szanse by sprzeciwić się woli boga.
– Wybacz, Margaret. Nie mam wyboru. Kiedyś zrozumiesz, że postąpiłem właściwie… – powiedział Dionizos ściszając głos z każdym wyrazem.
W tym momencie ręce matki zostały owinięte słabymi gałązkami winorośli w taki sposób, że nie mogła ona dłużej trzymać dziecka w ramionach. Dionizos wziął Cindy i rozpłynął się wraz z nią w złoty pył, tym samym uwalniając dłonie Margaret od rośliny. Kobieta upadła na podłogę i zaczęła płakać…
Wtem widzę trochę starszą Cindy. Znajdowała się ona na jakimś nadzwyczajnym podwórku z kobietą, która pokazywała jej najprostsze sposoby walki mieczem. Zaledwie 7 letnia dziewczyna trzymała w dłoni sztylet i powtarzała ruchy po tajemniczej kobiecie… podwórko, na którym się znajdowało z pewnością nie było obozem herosów, ale łatwo było poznać, że było ono zagospodarowane na jego podobieństwo. Sceneria się zmienia… widzę w przyspieszonym tempie 4 kolejne lata życia Cindy.
Szybko przelatują mi przed oczami najróżniejsze krajobrazy, góry, jezioro, polana, opuszczone domy; wszędzie Cindy ćwiczy przeróżne walki i sposoby obrony…
Ujrzałam mniej więcej 10 letnią Cindy. Dziewczyna swobodnie walczyła mieczem od czasu do czasu wyjmując łuk i strzelając w tarczę. Była świetnie wyćwiczona. Kobieta, którą widziałam wcześniej (i która wgl się nie postarzała) atakowała Cindy i sądząc po jej ruchach, ćwiczenie polegało na tym, ze co parę ruchów mieczem Cindy musiała wyjąć łuk i strzelić w tarcze, nie dając równocześnie się zranić wciąż atakującej. Na koniec, kiedy herosce skończyły się strzały, rzuciła mieczem w tarczę (trafiła w sam środek), kopnęła kobietę w rękę w taki sposób, że miecz wypadł jej z ręki i wylądował w dłoni Cindy, która przyłożyła go do gardła przeciwniczce. Byłam pod wrażeniem. Cindy była niemalże tak dobra jak ja w wieku 10 lat, a przecież była tylko córką Dionizosa!
Następnie widzę Cindy, która walczy z jakimiś ludźmi (znaczy się potworami) i próbuje odebrać z ich rąk jej nauczycielkę, która nieprzytomna leżała w klatce trzymanej przez jednego z potworów. Dziewczyna nie miała szans. 10 Lajstrygonów było przeciwko niej, i choć nie atakowali, to nie dali jej możliwości ,,odzyskania” nieznanej mi kobiety… kiedy Cindy zostaje uderzona przez potwora i upada na ziemię, budzi się dopiero po paru godzinach i widzi, że została sama: bez potworów i trenerki.
Następne 4 lata Cindy przelatują mi szybko przed oczami. Dziewczyna przemierzyła chyba całe Stany Zjednoczone, samotnie. Nagle sceneria znowu się zatrzymuje by pokazać mi jakieś ważniejsze wydarzenie. Widzę ponownie tajemniczą kobietę, znajdującą się w….
…
Wszystko się urywa. Magia prysnęła, a Cindy budzi się i pyta zaspana:
– Co… nie, poczekaj jeszcze chwilę… ojej Julia! – Cindy przeciera oczy i delikatnie się podnosi. Wraz z nią budzą się pozostali członkowie wyprawy.
– Julia wszystko okej? Jest jeszcze noc, czy coś się stało? – zapytała nieprzytomna Sara.
– Tak. Musimy zwiewać. Zbyt długo tu siedzimy. Potwory niedługo zaczną się zbierać garściami! Musimy stąd iść. W tej chwili. Nie możemy czekać do rana, zaufajcie mi! – szybko przekazałam pozostałym moje zamierzenia. Nie mogliśmy siedzieć tu ani minuty dłużej.
– Dobrze, już się pakujemy – powiedział Jason. Pewnie stawialiby większy opór, ale byli tak zaspani, że wierzyli mi na słowo. Po chwili miałam przeczucie,że trzeba wyjrzeć z namiotu. Coś złego działo się.
Wyjrzałam. Miałam rację. Nie powinniśmy byli dłużej czekać. Zmierzała ku nam gromada pterosproutów, lejzigonów i steranów*. Świetnie. Najstarsze z najstarszych potworów. Szybko weszłam powrotem do namiotu i powiedziałam:
– Olejcie pakowanie. Spóźniliśmy się. Wspaniali goście już tu są. Lepiej wyciągnijcie broń – powiedziałam.
Nagle wszyscy się ożywili, nie było po nich widać ani ślady zaspania. Każdy wyszedł z namiotu i zobaczył potwory idące w naszą stronę. Wyjęliśmy miecze (nie licząc Sary, która oczywiście stała się na chwilkę niewidzialna, poszła do namiotu po grecki ogień i usunęła się na bok. By móc rzucać zaklęcia. Coś ciemno widziałam tą walkę.
CDN
*Wszystkie potwory nie są w mitologii, tylko pochodzą z mojej głowy
Pierwsza!!!
Jak dla mnie opko bardzo fajne :). Wychwyciłam tylko kilka stylistycznych błędów, ale nie przejmuj się. Każdemu się zdarzają ;).
jest spoko
Fajne opko ;). Miło się czyta.