Dla Myksy, za Postapokaliptyczny Świat
Ludzie, których mijam na ulicy są szczęśliwi. Czasem naprawdę, a czasem tylko dla pozorów. Czasem chwilowo, a czasem na zawsze.
Ja jestem nieszczęśliwa. Od zawsze na zawsze.
Może powodem jest to, że marny ze mnie człowiek.
w mojej głowie zapal się czerwona lampka, przecież ci ludzie mogą być tacy jak ty.
Mogą, ale nie muszą.
Śmiertelni mają łatwiej. Nie można im zakazać bycia razem ze względu na trzy tysiące lat tradycji nienawiści sąsiadów z domku naprzeciw.
Nie zabija się ukochanych swych potomków przez wzgląd tylko i wyłącznie na niechęć żywioną do tego drugiego rodzica.
Śmiertelni nie zakochują się w swoich kuzynach, z którymi nie łączą ich więzy krwi.
A my tak. My kochamy kuzynów, dzieci wrogów swoich rodziców, potomków małżonków swoich rodziców, swoich wujków i ciotki. Coś co u ludzi byłoby nie zrozumiałe i zakazane.
Ale zakazany owoc kusi najbardziej.
Jestem łowczynią Artemidy.
Nam nie wolno kochać.
To dlaczego prawie wszystkie kochamy?
Miłość jest powodem, dla którego większość z nas się tu znalazła. Kochałyśmy nie tych co było trzeba. Schemat jest prosty – zakochujemy się, a oni nas porzucają dla innej, lepszej, ładniejszej, nie atakowanej wiecznie przez potwory. Zostanie łowczynią to pewnego rodzaju śmierć. Nie wracamy już do ludzkiego świata.
Jesteśmy z panią Artemidą aż do śmierci. Nie możemy umrzeć inaczej niż w walce. Dlatego niektóre z nas tak pchają się w sam środek bitew. Wcale nie chcą żyć.
Ja też nie mam właściwie powodów do życia. Ostatni z moich przyjaciół odeszli.
Opuścili ten świat nie dawno.
Ale ja opuściłam ich już dawno.
Bo jak to tak, patrzeć na młodszych od siebie przyjaciół których wnuki biorą ślub. A ja wciąż mam swoje nieukończone piętnaście lat.
Miłość? Ale czy to na pewno jest powód, dla którego jestem łowczynią. Czy może to tylko oficjalna wersja, którą wmawiałam wszystkim razem z samą sobą tak długo, aż w końcu uwierzyłam. Prawdziwy powód? Strach. Człowieczy, ale niegodny córki najwyższego z bogów. Strach, przed staniem się herosem z przepowiedni. Tym, który zabije zdrajcę. Nie znalazłabym w sobie siły, aby zabić tego, który w całości posiada moje serce.
Błędne koło.
Kocham – nie chce zabić. Nie chcę zabić – uciekam.
Co było powodem ? Sama już nie wiem.
Skręcam w doskonale znaną sobie ścieżkę. Mieczem odpiętym od pasa przecinam gęstwinę. Docieram do zarośniętego starego płotu. Wyczuwam odpowiedni punkt oparcia i wciągam się do góry sprawnie przerzucając nogę za ogrodzenie.
Znam tę dróżkę na pamięć. Co najmniej raz w miesiącu od równych sześćdziesięciu sześciu lat chadzam na jego grób. I dziś jest tak samo.
Patrzę na nagrobek, przez zaszklone oczy. Uśmiecham się licząc, że on tam w elizjum wyczuwa go instynktownie tak jak robił to, gdy uciekaliśmy.
Po latach nagrobek spłowiał i zarósł dzikim pnączem, które roztacza wokół swój cudowny zapach odcinając mnie do reszty od realnego świata.
A ja wciąż wyglądam tak samo. Mam te same ciut za długie czarne włosy. W oczach wciąż mieszka smutek, który wprowadził się tam, niby tylko na chwilę, w momencie gdy zobaczyłam jego ostatnie tchnienie.
Wprowadził się i już tam został. Ani do głowy mu nie przyszło aby spakować wreszcie manatki i pozwolić moim burzowo-szarym oczom na choćby krótką chwilę wytchnienia.
Składam na nagrobku Szarą Stokrotkę, starym zwyczajem przyjaciółki, która już odeszła.
Składam obietnicę i pozwalając stoczyć się ostatniej słonej kropli po moim bladym policzku odwracam się i odchodzę obiecując sobie jak zawsze, że już tu nie wrócę.
Choć wiem, że owej obietnicy i tak nie dotrzymam.
Jestem Thalia Greece, córka Zeusa, która pokochała zdrajcę…
AWWWWWWW!!!!! czekam na cd 😀
Świetne! Tylko były dwie małe literówki:
1. W 4 akapicie zaczęłaś z małej litery.
2. Nazwisko Thalii pisze się Grace.
To… to…. to jest GENIALNE! Czemu niektórzy piszą tak, że aż brakuje mi słów, żeby opisać ich talent?
Z niecierpliwością czekam na CD 😉
Jest mi niezmiernie miło 😀 dziękuję
Bardzo zajefajne opko I jakie smutne. Geniusz. I czytam je nie legalnie bo mam szlaban. Przez to jest jeszcze lepsze xd
Genialne? Nie. Cudowne? Nie. Niesamowite? Nie. NO FU**!!! Przez Ciebie nie mogę słowa wydusić!
Przewspaniałogenialnocudownoniesamowitonieziemskie opowiadanie! 😀 Chcę tak pisać! I czekam na kolejne Twoje opka!
WoW. To moja opinia po prostu genio. Masz talent i umiesz z niego korzystać.
Cudo
To jest tak smutne jak opowiadania Piper, jak Twoja Selene, jak „Igrzyska Śmierci”… Wiesz co myślę o Twoich dziełach. I wiesz, że prawie się przy nim poryczałam…
yhhh nie zauważyłam że nie skomentowałam . tak wogóle nie wiem dlaczego imie thalia mi się z lasem kojarzy … opo max pisz CD
Opko jest opisane super… Ale opisałaś historie Thalii bardzo ponuro…. a mi się wydaje że ona wcale taka nie była…
Mi się podoba 😀 I to bardzo. I mam pytanko: To jest jednoczęściowe opowiadanie, nie?
Znalazłam błąd w nazwisku Thalii, jeden zjedzony przecinek i… ZAJEŚWIETNĄ treść. Może i mogłoby być dłuższe, ale z racji bólu głowy jestem wdzięczna za nieprzesadzanie z objętością pracy. CZEKAM NA WIĘCEJ, SEL!
To jedno z lepszych dramtyczno – beznadziejnych – smutnych opek!
Coz podpisuje sie pod Asia 😉