Kolejna część mojej debiutanckiej serii. Nie mogę uwierzyć, że tak daleko z nią zaszłam. To opo pragnę zadedykować Adminki i Meli56. Mam wielką nadzieję, iż ta część spodoba się wam tak, jak poprzednie.
Chione
Kolejny raz słyszę strzał w mojej głowie,
Jak długo ciągnąć to mam, życie na linii ognia?
Wygrana to twój cel,
Choć wojna toczy się,
codziennie od nowa, od nowa, od nowa.
Od jutra będą znów nowe dni, lepsze dni.
Wierzę w to z całych sił!
Honorata Honey Skarbek – Sabotaż.
Narada starszych. Tak to określiła Eris. Znaczyło to, że dzieci, czyli: Lena (ona jest już pełnoletnia!), Christian i ja (nie jesteśmy już dziećmi!) spokojnie zaczekamy w moim pokoju, nie podsłuchując. Siedzieliśmy właśnie całą trójką na dywanie. Synowi Hekate udało się nie skomentować, ścian obwieszonych plakatami z „Igrzysk Śmierci” i „Harry’ego Potter’a”. Lena nie mówiła nic, co jest do niej BARDZO niepodobne. Christian na przemian rozwiązywał i zawiązywał sznurowadło buta, a ja leżałam z głową na kolanach siostry.
Oczywiście zaraz po przyjściu, dorwałam moich dziewięć ukochanych płyt Ewy Farnej i puściłam jedną z nich, EWA(kuację) na cały regulator. Rose skakała obok mnie, jakby w rytm smutnej piosenki, która wypełniała pokój. Powoli zaczęłam odpływać, tylko co jakiś czas, dochodziły do mnie pojedyncze wersy z utworu…:
„… Chciałeś sam zbawić świat,
Śmiali się z twoich rad,
Ale wiem, że przyjdzie dzień,
Kiedy spełni się twój sen…”
I cicha rozmowa mojej siostry z Christianem…
Myśleli widocznie, że śpię…
– Nazywasz się Christian, prawda? Ja jestem Lena.
Chris skinął delikatnie głową.
– Od kiedy znasz moją siostrę?
– Od 3 miesięcy. – Odpowiedział po chwili namysłu.
– Czy jesteście parą?
– No… – Chłopak plątał się tak bardzo, że ledwo powstrzymałam się, żeby nie wybuchnąć śmiechem. – ja.. proponowałem jej to, ale powiedziała, że się zastanowi…
– Nie czekaj, aż się zastanowi. Ona się potrafi zastanawiać przez 4 lata. – Wyobraziłam sobie jak Lena idzie na szubienicę.
– Wydaje się taka niedostępna. W obozie wszyscy się za nią oglądają, a ona dostrzega tylko kilka osób, w tym mnie i to ledwo. – Teraz wyobraziłam sobie jak Christian idzie na spalenie.
Chociaż może w jego słowach była szczypta prawdy. Nigdy nie przyznałam mu racji. Zawsze wierzyłam, iż to ja ją mam. Po co oni w ogóle takie rozmowy prowadzą? Co by się stało, gdyby mnie nakryli, że nie śpię, tylko ich podsłuchuję? Jak to mawiała moja siostra, jestem „Spółdzielnią długie uszy”.
Ledwo, poprzez gmatwaninę myśli, usłyszałam dalszy ciąg ich wkurzającego dialogu.
– Myślę, że masz u niej duże szanse. Ostatnio jak przyprowadziła do domu chłopaka, minęły 2 lata. – Zatłukę ja, obiecałam sobie. Czy musi rozmawiać z Chrisem o wszystkim? Dalsza część rozmowy nie dotarła już do mnie.
Jednak nie doceniłam tego, jak bardzo chciało mi się spać. Miękki obłok snu uniósł mnie pod świata płonący dach. Dosłownie. Myślałam, że po tym jak Eris utworzyła barierę ochronną wokół mojej podświadomości, nie będzie mi się śniło nic. Byłam jednak w błędzie. To co atakuje mnie z zewnątrz, jest zupełnie czymś innym, od tego co wytwarza mój umysł.
Sen zapowiadał się przyjemnie. Biała chmurka podniosła moje ciało w górę. Wysoko, hen nad szczytami gór. Ponad najwyższe lasy świata.
Lecz co to? Dlaczego niebo mnie parzy, a chmury, które zgniatam dla zabawy palcami, przywierają do moich rąk, wypalając mi skórę? Aua! Boleśnie odczuwam styczność śnieżnej mazi z moim ciałem, która z dołu wydawała się tak cudowna. Krzyczę, a coraz więcej tej przynoszącej cierpienie breji, przylega i nieodwracalnie mnie kaleczy.
Spadam z obłoczka. Wiatr chłostający mi twarz, przynosi ukojenie w chmurnych torturach. Wyrównuję lot. Przypływ adrenaliny sprawia, że jestem nareszcie opanowana. Rozkładam szeroko ręce i nogi. Czekam na szybką śmierć, mianowicie rozbicie się o ziemię. Cała płonę. Porywisty wicher, tylko bardziej wzburza jęzory ognia, oplatające całą mnie. Trudno to wytłumaczyć. Równocześnie czuję dwa tak dalekie sobie odczucia: straszny, niemiłosierny ból i rozkoszną błogość. Aż w końcu nadchodzi ta chwila… Uderzam o ziemię. Niezbyt to odczuwam, bo już po chwili budzę się z tego koszmaru.
Jeśli znów krzyczałam to jestem bardzo na siebie wkurzona. Ciągle, okazuję to jaka jestem słaba. Syn Hekate mną potrząsnął.
– Ewa, obudź się. Mamy iść na obiad. – Słowo obiad wytrąciło mnie nieco z równowagi. W obozie mówiliśmy: idziemy do pawilonu jadalnego, a nie na obiad. Chyba nie wrzeszczałam, bo ani moja przyszywana siostra, ani Chris, nic o tym nie wspomnieli.
Ktoś włączył czeską płytę Ewy, i teraz dochodziły do mnie mocne słowa „Obrazovej vili”.
Zeszłam częściowo sama, częściowo prowadzona przez Christiana, po krętych schodach mojego starego domu. Za nami dreptała Rose.
Czułam się trochę źle. Głowa mnie bolała i piekły oczy. Powinnam już nie żyć. Przynajmniej taką prognozę zapowiadali mi wszyscy: szybka śmierć. Mówili, że nie wytrzymam na polu walki, nawet pięciu minut. Byłam zbyt wrażliwa. Ciągle odnosiłam jakieś rany. To prawda. Lecz miałam w sobie coś z zaciętej heroski. Mimo to cały czas czułam się dobrze i na razie nie zamierzałam umierać.
W jadalni przywitała mnie nasza bogini niezgody. Siedziała na taborecie obok mojej macochy i obżerała się galaretką. Po prostu typowa lala, rządząca wszystkimi dookoła (jakby co, to nadal nie znoszę Eris). Wiem, że macocha za nic nie pozwoliłaby mi chociażby tknąć półmiska galaretki. Eris wcięła połowę w ciągu minuty.
Lena zajęła miejsce pomiędzy mną, a panną od wszelakich waśni. Chyba czuła, że coś wisi w powietrzu. Christian usiadł koło mnie, lekko znudzony. Kiedy wreszcie wyruszymy z San Francisco? Ja chcę już wypełnić to misję! Krzyczał cienki głosik w mojej głowie. Tata poklepał mnie po ramieniu.
– Ziemia do Ewy! Jedzenie czeka! – Wysypał mi na talerz górę makaronu z sosem beszamelowym i pieczarkami.
– Co? Aha. – Wyjąkałam.
Nie ma to jak moje własne ocenienie sytuacji.
Jadłam, częściowo zasypiając. Christian co jakiś czas dawał mi kuksańca w żebra, żeby mnie obudzić i poinformować, że leżę z głową w talerzu. Mówiłam wtedy „oj” i wycierałam twarz serwetką. Z tego co udało mi się wywnioskować z rozmowy przy posiłku, rodzice zgodzili się bym mogła podróżować z boginią niezgody.
W końcu nadszedł ten magiczny moment: wracamy do Nowego Jorku! Pożegnałam się ze wszystkimi. Jednak tym razem nie popełniłam takiego błędu jak ostatnio: zabrałam z domu wszystko, do czego byłam bardzo przywiązana. Np. płyty Ewy Farnej. Nie zapomniałam także wyjściowej sukienki [jedynej jaką miałam, bo na ogół sukienki to dla mnie CZYSTE ZUO], na imprezę u kolegi syna Hekate, jeśli zaproszenie było cały czas aktualne.
Gdy już byliśmy parę przecznic dalej, spojrzałam zdziwiona na Eris i Chrisa.
– Jak dostaniemy się do Nowego Jorku? – No, raczej pieszo takiej trasy nie przejdziemy.
Rose szczeknęła i chwyciła moją nogawkę. NIEWYCHOWNY jamnik się znalazł. Schyliłam się i delikatnie pogłaskałam ją po grzbiecie. I tu pojawia się kolejny problem: co ja do cho**** zrobię z tym psem, gdy będę walczyła z Suzanną? No, chyba nie będę walczyła z niskopodłogowcem pod pachą!
Pogrążona we własnych myślach nie usłyszałam odpowiedzi bogini niezgody.
Nagle poczułam szarpnięcie. Coś ciągnęło mnie w jedną stronę, a coś innego w drugą.
Poczułam ból. Znów. Dlaczego ja ciągle cierpię? Nawet sny nie dają mi już wytchnienia.
Ręce rozrywały mnie między sobą. I nagle rozerwały…
Upadłam na zimny chodnik. Porządnie rąbnęłam plecami w twardą kostkę. Extra. Po prostu o tym marzyłam.
Tego co działo się później nie pamiętam dokładnie. Czułam się jakbym siedziała w innym ciele. Jak obserwatorka.
Eris wyjaśniała mi, że był to magiczny transport. Ale ja czułam się megaźle. Plecy przeszywały mi fale dreszczy i bólu. Musiałam wziąć środki przeciw niemu i tabletki na uspokojenie.
Pamiętam jeszcze, iż obiecałam Christianowi, że na pewno pójdę z nim na jutrzejsze przyjęcie organizowane przez jego śmiertelnego kumpla. O ile nie będę się czuła tak jak dzisiaj. Czyli bardzo źle…
Później z tego świata, przeniosłam się w inny. Do pałacu sennych marzeń. Nareszcie. Jak długo czekałam na to, żeby móc mieć przyjemny sen, który po sekundzie nie staje się koszmarem…
Śniły mi się białe owieczki, na cukrowej łące… Kwiatki zrobione z marcepanu… Nawet najodważniejszy heros potrzebuje czasami czegoś takiego…
Mam nadzieję, że wam się podobało.
Pozdrawiam
Chione
Jak dla mnie, to jedne z Twoich najlepszych opowiadań, Chione. Sama bym lepiej tego nie napisała (choć ja to żadnego opka nie napiszę dobrze… xd)! 😀 Nawet z interpunkcją idzie Ci coraz lepiej, choć gdzieś mi się zabłąkały jakieś ze dwa, czy trzy niepotrzebne przecinki. Styl masz nieziemski. W niektórych momentach aż nie mogłam powstrzymać śmiechu. 😀 Zero błędów ortograficznych i powtórzeń. Może tylko jakieś dwie małe literówki znalazłam [np. „przyszywana” zamiast „przeszywana”), ale nie przejmuj się, bo każdemu się zdarza. 😉 Co do piosenki Honey na początku, to bardzo ją lubię, nie tylko piosenkarkę, ale i kawałek. 😉 No po prostu genialne i wspaniałe!!! 😀 Więcej takich opek!!! 😀
Pozdro! 😉
O, pierwsza. 😀
Dzięki ;). Mam płytę Honey :D. A tak przy okazji – lubisz Ewę Farną? Ja ją uwielbiam! Mam jej autografy na płytach i zdjęcie z nią. Byłam na dwóch spotkaniach :).
A tak przy okazji – CD wysłałam w niedzielę. Przy odrobinie szczęścia ukarze się niebawem ;).
Bardzo lubię niektóre jej piosenki, jak np. „Cicho” czy „Ewakuacja”, lecz właściwie to nigdy nie zastanawiałam się, czy ją lubię, czy nie. Ale fajnie, że Ty jesteś jej fanką, i że mogłaś się z nią tyle razy spotkać. 😉 Ja nigdy nie miałam takiej okazji, choć może dlatego, że mój ulubiony zespół jest z Ameryki i szanse na spotkanie z nimi są… hm… raczej marne. ;D
Na pewno kiedyś ich spotkasz ;). A tak na marginesie: EWA(kuacja) rządzi!!! To jest (według mnie jej najlepsza piosenka).
Cieszę się, że kontynuujesz tą serię (naprawdę!). Czasem jakiś przecinek zmienia miejsce pobytu, innym razem wielka litera zmienia się w małą, ale… MEGA mi się podoba, zwłaszcza opisy snów są ZAISTE. TAK TRZYMAJ!
[Skaczę pod sufit z radości, że Arachne napisała taki cudowny koment pod moim opkiem]. Dzięki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 😀
Komentarze przy dialogu mnie rozwaliły 😀 I niskopodłogowiec pod pachą też 😀 CUD, MIÓD I ORZESZKI 😀 Ja tam nie czepiam się niczego i czekam na CD 😀
CD niebawem [wysłane w niedzielę 😉 ].
Dziekuje ;)) Swietne, gdybym nie mogla czytac takich CUDOW, to chyba umarlabym z NUDOW 😀 Boskie, ciekawe i… humorystyczne 😉 Jak ja mam teraz napisac swoje opko ????! Jak tyle cudow czeka na przeczytanie ? 😉 Dzieki 😉
Nie ma za co, Melo56 :D.
Genialne opowiadanie. Opisy snów tak realistyczne i prawdziwe , że aż się wzdrygnęłam czytając je. Opo tak rewelacyjne ,najprawdopodobniej dlatego bo tak zżyłaś się z bohaterką. Przygotowałam z kolegą opko i wczoraj wysłałam mam nadzieję, że wam się spodoba.
Pozdrawiam,
Annabeth1999.
Dzięki :D. A jaki ma tytuł, to wasze opo?
Naprawdę fajne opko, świetne opisy snów i w ogóle kocham Ewę.
Fajnie, że ci się podoba ;).
Kilka dni temu zaczęłam czytać tą serię twoich opowiadań (jestem tu nowa i trochę zacofana) 😉 I strasznie się wciągnęłam (rodzice nie mogli mnie oderwać od komputera)… Ty piszesz po prostu fantastycznie! Tak lekko i przyjemnie z nutą humoru. Masz świetne pomysły i równie genialne wykonanie! Podziw….
Przesada ;). Nie piszę aż tak dobrze.
Według mnie piszesz aż tak dobrze. 😉 Ewentualnie jestem tak zauroczona po przeczytaniu wszystkich opek naraz… 😀
Dzięki :D. A tak przy okazji z jakiego miasta jesteś, Reyno? Ja z Warszawy.
Kocham to^^. Ewa jest do mnie podobna… ja wiem? Ewa Farna na cały regulator? Sny o ogniu, płomieniach, przemieszane z pięknymi snami które mogłyby trwać wieczność? Niecierpliwość w wykonywaniu zadań i wybuchowość? Tak, to ja 😀 Pisz dalej, bo piesek mnie rozwala^^. A niskopodłogowiec pod pachą obraża jamniki 😛
Mam jamnika ;). Lubisz Ewę Farną? Jak już zapewne wywnioskowałaś z poprzednich opek, jestem jej wielką fanką :D. Dzięki, Artemiteno :).
Chione, lubię Ewę, jamniki też 😛 Szczególnie wielką fanką nie jestem, ale płyta której słucham dzień w dzień, niektórych domowników już denerwuje, bo to prawie tylko Farna 😀 Czułam się odosobniona w moich gustach muzycznych, ale widzę, że niepotrzebnie
Ja też jestem z Warszawy! 😀 Może kiedyś uda nam się spotkać?
A ile masz lat, Reyno? Bo ja jestem w 5 klasie podstawówki, a tu jest raczej niewiele osób w tym wieku :(. Jedyne, które znam (nie osobiście, rzecz jasna) to Olishia i Pallas Atena :). Ale może rzeczywiście kiedyś uda się nam spotkać :D.
Ja jestem 6 klasie i mam od niedawna 13 lat Byłoby fajnie jakbyśmy się spotkały 😀 W której części Warszawy mieszkasz? Ja na Mokotowie
Ja też :).