Od Autorki: Postanowiłam, że postaram się dalej pisać moje wcześniejsze opowiadania. Takie to miałam postanowienie i bojąc się, że Myksa mnie zlinczuje musiałam się postarać…. 😉 Miłego czytania…
Dla Myksy (za podwyższanie mojej samooceny jeśli chodzi o pisanie ;D), adrianny2302 (za to, że mnie poprosiła o kontynuacje) i BoginiZboz (za to iż ją znam w realu i to jest jedyne opowiadanie mojego autorstwa, które czyta ;p)
PS. Przepraszam za błędy, ale za dużo czasu spędzam z koleżanką, która ma ciekawą koncepcje pisania słowa wspólnota (swpulnota). Błędy interpunkcyjne i częsty brak polskich znaków to zwykle wina mojej kochanej klawiatury… -.-
– Skąd jesteś?
– Z Nowego Jorku. Tu jestem na wakacjach.
Przyjrzałam mu się ponownie. Był strasznie namolny. Nie chciał się ode mnie odczepić ani na chwilę. Taak. Synuś Apolla…
– Jestem Dylan. – przedstawił się.
– To świetnie. Cieszę się…
Chłopak westchnął. Wkurzało go to, że go ignorowałam.
- A więc… Masz zamiar za mną się włóczyć, przez cały czas? – uniosłam brwi.
- Tak. Dzięki tobie może wszystko ogarnę.
Przewróciłam oczami. Sama niedawno dowiedziałam się prawdy o mitach, więc on by sobie dał radę…
– Gdzie idziemy? – spytał.
– Ja idę! Nie wiem… – mruknęłam zmęczona.
Dawno się dobrze nie wyspałam. W dodatku walka z potworem humoru na pewno nie poprawia. I jeszcze ten namolny chłopak… Omega kręciła się pod naszymi nogami sprawiając, ze już kilka razy miałam bliskie spotkanie z ziemią. Kiedy chłopak potrząsnął moim ramieniem po prostu wybuchłam:
– Musisz mi przeszkadzać?! Jestem wyczerpana i głodna! Ściga mnie bóg szaleństwa, centaur i dwójka herosów, których oszukałam! CZEGO TY CHCESZ?!
Chłopak zastygł. Zastanawiałam się, co nim wstrząsnęło… Słowa: bóg szaleństwa, centaur czy ogółem moja furia. Po chwili zaczęłam się martwić, ze wprowadziłam go w głęboki stan szoku, z którego nie mógł się otrząsnąć.
– Dylan? Heeej… DYLAN! – gdy to nie pomogło przeszłam do bardziej drastycznych metod.
Chłopak dostał ode mnie w twarz. Podziałało to na niego niczym kawa na satyra. Otworzył szeroko oczy i starał się otrzeźwieć.
– Co ci się stało? Nie sądziłam, że mogę tak człowieka przestraszyć…
– To nie ty… To ten facet. – wskazał palcem na mężczyznę kryjącego się w cieniu.
Przyjrzałam się mu i przeszedł mnie dreszcz. Cholera, ze też musiało się tak stać! Normalna ponadpół-bogini nie mogła mieć spokoju. Czemu tak bardzo chcieli, żebym gniła na Obozie Herosów mimo, że herosem nie byłam.
– Nie patrz mu w oczy bo cie zabije! – syknęłam Dylanowi do ucha.
– On?
– Nie! Ja. On tylko doprowadzi cię do szaleństwa.
Pociągnęłam chłopaka, ale bóg zmaterializował się przed nami i i zagrodził nam drogę.
– Nie będę się za tobą więcej uganiał rozpieszczony bachorze! – Dionizos chwycił mnie mocno za ramię. – Sobie ubzdurałaś, że jesteś jakaś potężna i że możesz tak uciekać, przez co muszę być angażowany w akcje poszukiwawczą! Myślisz, że ty masz problem? To mi to wszystko najbardziej przeszkadza!
Czułam jakby bóg wina zgniatał mi kości. Jęknęłam głośno, ale jego uścisk nie zelżał. Pociągnął mnie za sobą. Dylan nie wiedząc co jest grane chwycił łuk i wymierzył strzałę w ramię Dionizosa. W myślach błagałam, żeby tego nie robił, ale stało się. Strzała poleciała w kierunku boga i ugodziła go. Polała się krew. Oczywiście złota, co wprowadziło Dylana w lekki szok. Bóg był wściekły jak nigdy dotąd. Rzucił mną o ziemię i uniósł chłopaka nad ziemię. Nie sądziłam, ze taki pijak może być tak silny. Zaczęłam rozcierać sobie ramię.
– Wiesz z kim zadarłeś, chłopcze?! – zagrzmiał.
Jego twarz była czerwona, i przybierała dziwnego purpurowego koloru, ze złości. Dylan pokręcił głową przerażony i pamiętając o moich słowach unikał wzroku winochłona. Szybko się uczy. Powinniśmy jednak bardziej uważać. Nie wiem jak mu się udało mnie znaleźć.
– Panie D. – jęknęłam. – On jest nowy. Niech da mu pan spokój. Weźmy go do Obozu. Na pewno nie będzie sprawiał problemów. Już ja tego dopilnuje. Prawda Dylan? – warknęłam.
Syn Apolla kiwnął głową. Bóg spojrzał krytycznie na chłopaka.
– To złodziej. – stwierdził.
Przyjrzałam się Dylanowi. Miał na sobie stare, zakurzone ubrania. Był dość niski i strasznie chudy. Miał blond włosy i niebieskie oczy. Starał się wyszarpać z uścisku Dionizosa, ale nie było to takie proste. Sama coś o tym wiedziałam.
– Nawet jeżeli kradł to tylko dlatego, że musiał z czegoś żyć. To włóczęga. – broniłam go.
– A jak go wezmę do Obozu to dasz mi wreszcie spokój?
Pokiwałam niechętnie głową. Bałam się, że go zabije, albo doprowadzi do szaleństwa i zostawi. A z tego co słyszałam moc Pana D. była silniejsza niż się wydaje. Bóg uśmiechnął się. Postawił Dylana na ziemi, ale nadal go trzymał. Ponownie chwycił mnie za ramię. Poczułam mocne szarpnięcie i po sekundzie byliśmy w Wielkim Domu. Świeeeetnie… Nie ma to jak w ukochanym domu. Przez sekundę nie wiedziałam co się dzieje. A gdy już doszłam do siebie Dionizos rzucił nami o ścianę i podbiegł w stronę swojego zapasu dietetycznej coli. Uderzyłam głową o ścianę i sądzę, że przez jakiś czas byłam w stanie półsnu. Leżałam na ziemi jak sparaliżowana. Nie mogłam się ruszyć, zresztą Dylan tak samo. Miałam mroczki przed oczami, ale widziałam dokładnie, ze bóg wina wypija dwie puszki coli, a później powiadamia przez iryfon Chejrona i resztę, ze mają natychmiast wracać. Po kilku minutach centaur wpadł z furią do pokoju. Nigdy nie umiałam sobie wyobrazić rozzłoszczonego Chejrona. Nawet gdybym wysiliła swój umysł ten obraz nie przychodził mi do głowy. Ale ten widok na zawsze wrył mi się do pamięci.
– Co ty sobie wyobrażasz?! – krzyknął do mnie.
– Nie rozumiem po co sobie mną głowę w ogóle zawracaliście… – mruknęłam nadal leżąc na podłodze. – Mogliście sobie darować. To był mój wybór!
Do domku wszedł Percy w towarzystwie Annabeth. Córka Ateny podbiegła do mnie zaniepokojona i pomogła mi wstać. Percy wspomógł Dylana. Poczułam na włosach złotą krew, ale było to dla mnie obojętne.
– Czemu? – syn Posejdona wbił we mnie wzrok.
– Bogowie! Jestem zmęczona. Dajcie mi się po prostu zabić. – jęknęłam i skrzyżowałam ręce na piersiach.
– A więc chcesz się zabić, tak? – Annabeth przewróciła oczami.
– Oczywiście.
Wszystko mnie już denerwowało! Jedyne o czym marzyłam to gorąca kąpiel, żelki i spokojny sen. Czy to aż tak wiele? Nie byłam herosem to też nie musiałam przebywać w tym cholernym Obozie! Nie miałam na to ochoty. Umiałam się obronić. Coraz częściej miałam wrażenie, że chcą mnie trzymać na Wzgórzu Herosów tylko dlatego, że miałam w sobie więcej z boga i mogłam się okazać przydatna na wojnie. A ja nie chciałam być wykorzystywana. Marzyłam o tym, żeby żyć tak jak mi się podoba i nie przejmować się innymi. Zawsze myślałam, że moje życie jest nudne, nie takie jak w filmach czy książkach, ale teraz dopiero chciałam wrócić do normalności.
Trwając tak w moich rozmyśleniach dopiero po chwili spostrzegłam, że reszta o czymś rozmawia.
– Angela musi zostać w Obozie, czy tego chce czy nie. – zadecydował Dionizos.
– Czemu?! – warknęłam.
– Bo nie dasz sobie rady poza jego granicami. Twoja krew przyciąga potwory. – stwierdził Chejron.
– Bogowie! Czemu wy tak żyjecie? Jedyny potwór jakiego wcześniej uznawałam to była Buka… Reszta może się schować. Pokonałam w dzieciństwie Bukę, to pokonam też resztę. – uśmiechnęłam się.
– Buka? Na prawdę? – Percy spojrzał na mnie krytycznie.
– Jeśli nie wiesz kim jest Buka, albo nigdy się jej nie bałeś to jesteś frajerem. – wypaliłam.
Annabeth się roześmiała. Ale co w tym śmiesznego? Buka wciąż jest wśród nas! Chejron i Dionizos jednak nie zwracali uwagi na nas tylko dyskutowali o czymś cicho. Nie udało mi się ich podsłuchać.
– Angelo, lub jak tam wolisz… – odezwał się Chejron. – Musisz zostać z Obozie. Jeżeli bardzo chcesz to możesz nadal udawać kogoś innego.
„Zdejmij maskę już,
Kim jesteś – mów!
Wiem – to nie jest łatwe,
odkryć swą twarz”
(Ewa Farna – Maska)
Yyy… witajcie, Punktory! Z jakiej planety przybyłyście?
A Powtórzenia? Skąd wyście?
I skąd, do jasnej ***, takie świetne opowiadanko?!
Popieram.
Fajne 😀 😀 😀 No, w końcu się pojawiły kolejne opka! Od pół godziny czekam! 😀 Było kilka zbędnych przecinków, ale co tam. Czekam na CD
Dzięks za dedykacje! To jest świetne! kocham to opka! Jkaże super że je kontynuujesz 😀
Buka!!!!!!!! No nareszcie ktoś mnie rozumie!!!! 😀
Świetne opeczko. Chcę więcej. 😀
O taaak… BUKA! Jak ja się jej kiedyś bałam! Ryczałam po nocach… Co do opka – cud, miód i orzeszki. Nie wiem skąd żeś je wytrzasnęła 😀
GE-NIA-LNE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 😀
ASIU_48 CZY JESTEŚ FANKĄ EWY FARNEJ? Bo ja tak! Ją Ewę po prostu uwielbiam! 😉