Dedykuję to opowiadanie Rozalie za moją niefortunną pomyłkę jeśli chodzi o tytuł opowiadania. Od teraz opowiadanie będzie nosiło tytuł ,,Wybranka Nocy”
Dionizos popijał wino, patrząc się w ogień. Rozmyślał nad tym co dziś ujrzał.
-Dionizosie- usłyszał głos Chejrona i odwrócił się w tym kierunku.
-Tak?- spytał obojętnie.
-Myślisz nad tą dziewczyną?- powiedział przestępując z nogi na nogę.
Bóg wzruszył ramionami.
-Tak trochę, martwi mnie to, że Nyks ma dziecko w tym tysiącleciu. Nie powinno się tak stać.
Chejron pokiwał głową i oparł się ręką o stół.
-To znaczy, że bogini wyszła z Tartaru na świat śmiertelników- ciągnął Pan D.- To nie jest do niej podobne. Ona nigdy nie opuszcza swojego domu ani męża. Dziwi mnie tylko jedna rzecz…
Odwrócił spojrzenie od centaura z powrotem na ogień. Zakołysał winem w lampce i upił łyk.
-Dionizosie?- spytał niepewnie Chejron.
-Co? Ach tak. Dziwi mnie to, że Hades nawet nie zorientował się, że bogini wyszła z podziemia. Nie wiem czy jest aż tak głupi, czy ktoś nie wydłubał mu oczu.
-A może jednak zauważył? Tylko nie chciał o tym mówić? Może ma plan związany z tą dziewczyną?
Dionizos prychnął i ponownie spojrzał na centaura.
-Chejronie, gdyby tak było, na pewno powiadomiłby Olimp. Po tym jak rodzinka go powitała i dała mu to – machnął lekceważąco ręką- krzesło, wydawał się bardzo zadowolony. Znowu zyskał szacunek wśród bogów, tak mi się zdaje.
Centaur w zamyśleniu podrapał się po brodzie.
-Mam nadzieje, że masz rację. Jeśli Nyks cos planuje jest to coś niebezpiecznego.
~*~
-Tutaj jest twoje łóżko- uśmiechnął się do mnie chłopak imieniem Connor. Odwzajemniłam uśmiech z lekkim zakłopotaniem. Facet był na serio ładny. Miał ciemne kręcone włosy i wesołe iskierki w oczach. Po chwili podszedł do nas drugi chłopak i oparł się o ramię Connora. Zamrugałam kilka razy żeby upewnić się czy nic mi się nie stało ze wzrokiem. Chłopak był taki sam, jak ten pierwszy. Widząc mnie, w jego oczach cos błysnęło.
-Co jest? Podrywasz jakąś ślicznotkę?- powiedział puszczając do mnie oko.- Jestem Travis.
Poczułam, że się rumienię. Już dawno nie gadałam z chłopakami. Ojciec bojąc się, że chłopcy źle na mnie wpłyną, wysłał mnie do szkoły z internatem dla dziewcząt. Nie miałam więc zbyt dobrych kontaktów z osobnikami płci przeciwnej. Szczególnie z tymi, którzy chodzą bez koszulek. Tak, Travis był w samych szortach. Rozbawiło mnie to, że od pięciu lat mieszkałam z dziewczynami w pokoju, a teraz mieszkam z przeważnie chłopakami. Ojciec dostałby zawału gdyby mnie zobaczył.
-Przepraszam, czy wy jesteście braćmi?- spytałam.
Oboje parsknęli śmiechem.
-Wiele osób tak na początku myślało-powiedział żywo Travis.- Ale nie, nie jesteśmy braćmi… Jeśli chodzi oczywiście o to czy znamy się od kołyski. Poznaliśmy się tutaj i Hermes, nasz ojciec ,pokazał, że jesteśmy jego synami. Więc jesteśmy braćmi przyrodnimi.
-Tak trochę to skomplikowane-powiedział Connor.
Pokiwałam głową.
-To jak długo zamierzasz tu zostać?- spytał się Connor.
-To ona nie jest córką Hermesa?!- zdziwił się Travis.
-Oj bracie mogłeś być na ognisku a nie wycinać numer domkowi Aresa.
-E tam.. Szkoda, że Cię ze mną nie było. Ale to w takim razie czyim ona jest dzieckiem.
-Nyks- odezwałam się.
Chłopak popatrzył na mnie tak, jakbym była wariatką. Jednak po chwili wyszczerzył swoje białe zęby w uśmiechu.
-No, no-powiedział.- Nieźle.
Ponownie pokiwałam głową i spuściłam wzrok. Czułam się trochę dziwnie, no ale jak niby miałam się czuć. Nastała chwila ciszy, a ja wiedziałam, że ,,przyrodni bracia” przeszywają mnie świdrującym spojrzeniem. W końcu klasnęłam w dłonie tak, że Hoodovie wzdrygnęli się nieco.
-No dobrze chłopcy-obdarzyłam ich najsłodszym spojrzeniem na jaki było mnie stać.- Ja lepiej się położę, ten dzień był dla mnie dość szokujący- próbowałam być jak najbardziej przekonująca i żeby udowodnić swoje zmęczenie, teatralnie przyłożyłam dłoń do czoła, westchnęłam i zamknęłam oczy.
Connor poklepał swojego brata w plecy i powiedział.
-No chodź już, dajmy jej chwile spokoju.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że Travis przygląda mi się z żalem. Odszedł jednak razem z bratem na drugi koniec domku.
Odwróciłam spojrzenie i ze zdumieniem zauważyłam, że moje bagaże są koło mojego łóżka. Nie miałam ochoty przebierać się w piżamę, więc ściągnęłam tylko spodenki i skarpetki i wpełzłam pod kołdrę. Opatuliło mnie przyjemne ciepło i już po chwili spałam w głębokim śnie.
~*~
Śniło mi się, że spadam, łapczywie szukając czegoś, czego mogłabym się złapać. Nie mogłam krzyczeć. Żadne dźwięki nie dobiegały z moich ust. Uderzyłam ciałem o ziemię. Nic nie bolało. Podniosłam się na łokciu i rozejrzałam. Wokół panowała ciemność. Mrugnęłam kilka razy i po chwili mogłam zobaczyć co znajduje się dookoła mnie. Byłam w jakimś dole, a z góry dobiegały wrzaski i buchały płomienie. Na te dźwięki dreszcz przeszedł mi po plecach. Nagle usłyszałam jakiś szelest i szybko odwróciłam się w tamta stronę. Ujrzałam piękną kobietę o bladej cerze, czarnych jak noc oczach i kaskadzie czarnych włosów, spoczywających na jej plecach. Miała na sobie suknie do kostek , bez ramion. Wyglądała jakby była zrobiona z czarnej mgły.
-Witaj kochane dziecko- przemówiła słodkim głosem i wyciągnęła ku mnie ręce.- Podejdź, nie bój się własnej matki.
Zrobiłam kilka kroków ale po chwili biegłam wprost w ramiona kobiety. Chciałam coś powiedzieć, zapytać się o tyle rzeczy, ale nie mogłam.
-Przez sny nie możesz zemną rozmawiać- westchnęła Nyks.- Nie w tych rejonach.
Spojrzałam w górę w przerażeniem.
-Tak kochanie, to jest najgłębsza część Tartaru. Razem z Erebem jest nam tu dobrze, nie mamy nieproszonych gości ani hałasu. Owszem zdarza się, że jakiś umarły krzyczy w niebogłosy, jak teraz ale to się zdarza bardzo rzadko.
Spojrzałam na nią i jeszcze mocniej się do niej przytuliłam. W końcu po tylu latach ją zobaczyłam. Przerażał mnie widok Tartaru, ale czułam się tutaj bezpieczna. Razem z matką, Ereb zapewne by się do mnie przyzwyczaił.
-Twój sen się kończy. To jest nasze pierwsze spotkanie, a ja chciałam Ci przekazać dobra wiadomość- uśmiechnęła się tak promiennie, że mogłaby tym rozjaśnić nawet najciemniejszy zakątek Tartaru .- Twój domek jest już gotowy. Obudź się Eleino, obudź się.
Zaczęłam coś mamrotać i powoli obraz mojej matki rozpływał się jak we mgle. Tak, to była mgła. Jedyne co było wyraźne to czarna suknia mojej mamy. Chciałam wrzeszczeć żeby zostać jak najbliżej jej.
-NIE!- krzyknęłam i chłopak stojący obok mnie odsunął się lekko.
-Przepraszam Eleino, nie wiedziałem, że nie lubisz wczesnych pobudek, naprawdę przepraszam- jąkał się zmieszany Travis.
Kiedy odzyskałam ostrość widzenia i zobaczyłam , że to Travis, uśmiechnęłam się przepraszająco.
-Już dobrze, wybacz mi jeśli Cie przestraszyłam- zrobiłam głęboki wdech i wydech.
Do chłopaka podleciał jego brat.
-Eleino, lepiej chodź zobaczyć co stoi obok domków wielkiej trójki-wyszczerzył zęby w uśmiechu.
Przypomniało mi się, że mama mówiła mi coś o moim domku.
Wstałam z łóżka i wyciągnęłam z kufra beżową bluzkę na ramiączkach i jeansy.
-Zaraz do was dołączę, tylko muszę się przebrać.
Bez żadnych protestów ruszyłam w stronę łazienki.
Była po brzegi wypełniona jakimiś kosmetykami. Nie miałam pojęcia skąd tam produkty od Chanel ale przypomniało mi się, że Hermes był przecież bogiem złodziei a dzieci zapewne szły w jego ślady. Kiedy podniosłam koszulkę zrobiłam wielkie oczy.
-Szlag!!-wrzasnęłam i po chwili do łazienki wpadł Connor z Travisem.
Szybko zsunęłam koszulkę w dół.
-Usłyszeliśmy krzyk, co się stało?
-Nic, nic-skłamałam.- Tylko woda trochę mnie ochlapała.
Chłopcy pokiwali głowami i zamknęli za sobą drzwi. Podniosłam koszulkę i zobaczyłam jedną, wielka ranę, przecinającą mój brzuch. Wyglądał jak księżyc, a mi zrobiło się słabo na ten widok. Miałam ochotę zwymiotować. Rozejrzałam się dookoła i dostrzegłam apteczkę. Wyciągnęłam z niej wodę utlenioną i szybkim ruchem polałam nią ranę. Już miałam wrzasnąć, ale zacisnęłam mocno zęby. Rana cholernie mnie szczypała, było to uczucie, jakby ktoś wypalał mi skórę i to co znajduję się pod nią. Zrobiło mi się ciemno przed oczami a nogi były jak z waty. Straciłam równowagę i wywróciłam się na zimna posadzkę w łazience, mocno uderzając w nią głową. Teraz już wrzasnęłam. Mój oddech był nierówny i kiedy spojrzałam na swoja ranę jęknęłam. Leciało z niej coś ciemnego. Nie była to krew , o nie. To było gęste i czarne jak smoła. Do łazienki wpadli Hoodovie. Widząc mnie leżąca na podłodze od razu spróbowali mnie podnieść, a ból tysiąca płonących mieczy przeszył moje ciało. Myślałam, że oczy wyjdą mi z orbit.
-Spokojnie, Eleino- powiedział zaniepokojony Connor.- Już lecę po Chejrona, spokojnie.
Wybiegł z łazienki jakby się paliło, zauważyłam, że przy drzwiach zebrała się grupka widzów. Mieli zaniepokojone miny, niektórzy odwracali głowy cali zieloni na twarzy. Oczy zaszły mi mgłą i moje szare , niegdyś pełne życia oczy ,zrobiły się nieobecne. Powieki stawały się coraz cięższe. Ach, jak dobrze byłoby je teraz zamknąć.
-Nie! –krzyknął Travis.- Nie możesz zmykać oczu, słyszysz?!Nie możesz! Otwórz je!
Uśmiechnęłam się słabo i z wysiłkiem do niego. Chciałam znów otworzyć oczy, ale nie mogłam. Oczy powoli mi się zamykały. Ostatnie co widziałam to centaura podbiegającego do nas… A potem nie było już nic.
_
Mam nadzieje że się podobało J Jeśli tak to ja z chęcią będę pisać dalej- Nyx
Za bardzo chaotyczne, akcja gna, a Connor i Travis to byli bliźniacy -.- Ale tak oprócz tego to temat ciekawy 😀 Ponadto (wiem, że się czepiam szczegółów xD), zrobiłaś oryginalny ,,znaczek” na następną część w opku ( ~*~) ;-D W każdym razie czekam na następną część.
Bardzo fajny pomysł! Czekam z niecierpliwością na CD 😀
Tak dawno czytałam o braciach Hood, iż kompletnie zapomniałam o ich pochodzeniu… Napisałam tyle ile pamietalam. 😉
Bardzo fajne opko, Nyx :). Ostatnio pojawia się na naszym blogu strasznie dużo twojej twórczości. Czy ty aby się nie przepracowujesz? 😀
Hhahahahahaha właśnie nie 😀 To sprawia mi przyjemność! Teraz mam masakrycznie duzo nauki i jedyne co robię żeby troche odpocząc to rysowanie i pisanie 😉
Ja mam tak samo. Nienawidzę się uczyć!!! Ale muszę :(.
Potrafię o północy się obudzić sięgnąć po lampkę, jakiś długopis i zeszyt i wylać na kartki mój napad weny pisarskiej. A później męczę się z przepisywaniem tego wszystkiego do Worda :(. A później dostaję miłe komenty i jestem wniebowzięta 😀 ;).
Hahahaha ja tez 😀 No widzisz Chione, zawsze jest warto
Wciągające. Świetny en!
„Łapczywie czegoś szukać”… to mi trochę nie pasuje, do tego często „gołe” dialogi (zainwestuj w komentarze, opisy czynności i wyrazy wprowadzające)… Ale poza durnotami… chyba niewiele 😀
Że za krótkie? Będę się starać z tymi opisami i poprawie ,,durnoty” Dziekuje za radę Arachne 😀
Jak dla mnie ma idealn ą długość, błędów nie zauważyłam i jest genialne!!! Będę czytać wszystko co napiszesz.
p.s. wcale się nie gniewam za tytuł… szczególnie że tak świetnie piszesz 😉 No i dzięki za dedykację…
Fajne, fajne. A jakie miałoby być? Oczywiście, bardzo mi się podoba! ^^